Straty w potyczce pod Domanicami (10.IV.1831)

Od wybuchu rewolucji francuskiej (1789) do roku 1900.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43335
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3916 times
Been thanked: 2488 times
Kontakt:

Re: Straty w potyczce pod Domanicami (10.IV.1831)

Post autor: Raleen »

W ramach podsumowania i zakończenia dyskusji. Co do tego jakie były straty rosyjskie pod Domanicami, jeśli historia o Kickim, który fortelem skłonił rosyjskich kawalerzystów we wsi, żeby zeszli z koni i potem wielu z nich dostało się wskutek tego do niewoli, jest prawdziwa, to straty, przede wszystkim w jeńcach, musiały być duże.

Czy można to w jakiś sposób zweryfikować? Przyjrzyjmy się jak kształtowały się straty w różnych pułkach kawalerii, które walczyły po stronie rosyjskiej w ramach VI Korpusu rosyjskiego.

Wg Smitta (urzędowego historiografa armii rosyjskiej i tej operacji, który miał dostęp do rosyjskich raportów i nie miał powodu zawyżać strat, a jeśli już to raczej je zaniżał):
Pułk Huzarów Irkuckich stracił 220 ludzi
Pułk Huzarów Jelizawetgradzkich stracił 243 ludzi
Pułk Konnopolców (Polski Pułk Ułanów) stracił 356 ludzi
Wcześniej podałem stany niektórych jednostek dla okresu przed i po zakończeniu operacji:
Raleen pisze:Pewne dane to porównanie stanów z 28 marca 1831 (po lewej) i 13 kwietnia 1831 (po prawej):
Polski Pułk Ułanów: 898 - 465
Litewski Pułk Ułanów 838 - 480
Wołyński Pułk Ułanów 909 - 654
Arzamaski Pułk Strzelców Konnych 879 - 654
Tyraspolski Pułk Strzelców Konnych 888 - 692
Istotną sprawą jest gdzie i kiedy jednostki te mogły ponieść straty. Straty oddziały te mogły ponieść podczas walk, jak również podczas odwrotu. Pułki walczące pod Domanicami i Iganiami można przy tym podzielić na dwie grupy: 1) jednostki VI Korpusu, które znajdowały się w jego składzie od początku (pułki ułanów: Polski, Litewski, Wołyński i w zasadzie także Tatarski, pułki strzelców konnych: Arzamaski, Tyraspolski), 2) jednostki 2 Dywizji Huzarów z II Korpusu Piechoty, którymi później wzmocniono VI Korpus (pułki huzarów: Irkucki, Jelizawetgradzki). Jednostki tej drugiej grupy walczyły dopiero 10 kwietnia i w zasadzie mogły ponieść straty tylko wtedy, gdyż wcześniej maszerowały sobie spokojnie z Rosji do Siedlec. Stąd straty na poziomie 220-243 ludzi w każdym z pułków huzarów to w zasadzie tylko potyczka pod Domanicami i bitwa pod Iganiami (obie z 10 kwietnia 1831). Pod Iganiami pułk Jelizawetgradzki miał szarżować, a pułk Irkucki stanowić jego wsparcie, ale nie słychać o żadnych poważniejszych stratach w tych jednostkach, brak jakichś szczególnych wydarzeń, które by się upamiętniły. Gdyby doszło do jakichś poważniejszych strat, to znalazłoby to odzwierciedlenie w źródłach. Zwłaszcza jeśli spojrzymy na pułk Irkucki, to skoro stanowił on głównie wsparcie, to tym bardziej większych strat pod Iganiami nie powinien ponieść. Co innego pod Domanicami, gdzie - jeśli wierzyć Prądzyńskiemu - musiał się po części znaleźć w owej wiosce i ulec opisanemu przez niego fortelowi.

Spójrzmy dla porównania na straty innych pułków. Pułk Wołyński Ułanów był już pod Wawrem. Potem szarżował pod Dębem Wielkim. Dalej kilkudniowy wysoce demoralizujący odwrót. 10 kwietnia 3 szwadrony pułku były pod Domanicami, ale w rezerwie. Potem częścią sił walczył pod Iganiami, gdzie pod koniec bitwy jacyś ułani rosyjscy zostali zepchnięci na bagna (być może byli to ułani wołyńscy, ale bardziej prawdopodobne, że ułani litewscy, a być może jedni i drudzy). Łącznie na tym wszystkim, jak wynika z porównania stanów, między 28 marca a 13 kwietnia 1831 Wołyński Pułk Ułanów miał stracić 255 ludzi. Nie tak dużo jak na tyle zdarzeń i czynników powodujących straty. W porównaniu z tym straty w pułkach huzarów Jelizawetgradzkim i Irkuckim wydają się wysokie, wyższe niż zazwyczaj w pojedynczym, niezbyt intensywnym starciu kawalerii.

Litewski Pułk Ułanów ma dużo wyższe straty, ale on również, podobnie jak Wołyński, walczył niemal od początku, bo już od bitwy pod Dębem Wielkim, gdzie kilkakrotnie szarżował. Potem podczas odwrotu znajdował się w ariergardzie, gdzie mamy go pod Iganiami. Ariergarda gen. Igelstroma cofa się znad Kostrzynia i w jej składzie jest właśnie Litewski Pułk Ułanów. W tym przypadku wydaje się, że mogły wystąpić problemy z wycofaniem jednostki za rzekę Muchawiec i że najprawdopodobniej to właśnie ułani litewscy zostali zepchnięci do lasu znajdującego się na północ od Igań i tam rozproszeni. W przypadku wszystkich pułków pierwotnie wchodzących do korpusu litewskiego trzeba też brać pod uwagę możliwą wyższą dezercję ze względu na skład narodowościowy tych jednostek (było tam wielu Polaków i żołnierzy identyfikujących się z dawną polską państwowością). Rozbicie jednostki mogło szczególnie sprzyjać dezercji.

Wreszcie Pułk Konnopolców (Polski Pułk Ułanów). Tutaj straty są największe, co można wytłumaczyć kumulacją wielu niekorzystnych czynników je generujących:
- pułk wchodzi w skład VI Korpusu, w jego skład wchodzili, przynajmniej z założenia, Polacy, stąd większa potencjalna dezercja i podatność na demoralizację
- pułk uczestniczył w odwrocie VI Korpusu jako pierwotnie wchodzący w jego skład, choć prawdopodobnie nie walczył pod Dębem Wielkim, a jeśli już to niewiele
- pod Domanicami 4 szwadrony walczą z 2 pułkiem ułanów i była to chyba najintensywniejsza część potyczki
- pod Iganiami znajduje się w całości na zachodnim brzegu Muchawki, razem z Irkuckim i Jelizawetgradzkim Pułkami Huzarów, o tym czy aktywnie walczył niewiele wiadomo, w opracowaniach i znanych mi źródłach mowa jest o tym, że szarżowali huzarzy, czyli dwa wcześniej wspomniane pułki.
Głównym czynnikiem generującym straty w przypadku tej jednostki musiała być potyczka pod Domanicami. Pod Iganiami raczej nie mógł ponieść aż tak dużych strat. Wcześniej straty mogły powstać właściwie jedynie w wyniku odwrotu i dezercji.

Jeśli przyjrzeć się łącznie stratom Polskiego Pułku Ułanów, Jelizawetgradzkiego Pułku Huzarów i Irkuckiego Pułku Huzarów, które to najprawdopodobniej ucierpiały pod Domanicami w wyniku walki i zastosowania fortelu Kickiego (łącznie około 800 ludzi), to podana przez Ignacego Prądzyńskiego wielkość strat (kilkudziesięciu zabitych, bliżej nieokreślona liczba rannych, około 250 wziętych do niewoli - to łączne straty Rosjan w tej potyczce) jest całkowicie akceptowalna. Co więcej, bez przyjęcia, że nastąpiła jakaś nadzwyczajna okoliczność trudno zrozumieć tak (relatywnie) wysokie straty niektórych spośród tych pułków, zwłaszcza jeśli porówna się je ze stratami Wołyńskiego Pułku Ułanów, który był na linii frontu od początku operacji, czyli od bitwy pod Wawrem, i walczył we wszystkich starciach.

Strat dwóch pułków strzelców konnych (Arzamaski, Tyraspolski) nie analizuję, bo operowały one później także częściami gdzie indziej, stąd pewna trudność. Wiadomo na pewno, że strzelcy konni byli już pod Dębem Wielkim i tam ucierali się z polską kawalerią.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Zablokowany

Wróć do „Historia XIX wieku”