Czy warto było tworzyć Legiony?
Hihi potraktowaliście słowo kariera hmm nowocześnie. Mi chodziło o wyrwanie się z biedy (ówczesnej, tzn zagrożenia śmiercią głodową). Może zamiast słowo kariera powinienem użyć 'jedyna sensowna alternatywa żeby nie umrzeć z głodu'.
Farewell, leave the shore to an ocean wide and untamed
Hold your shield high, let the wind bring your enemy your nightmare
Hold your shield high, let the wind bring your enemy your nightmare
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3969 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Ozy, ale w wojsku też wówczas nie zawsze było tak różowo jeśli chodzi o zaopatrzenie w żywnosc i inne produkty. Ludnosc wiejska często traktowała pójście do wojska jak wyrok i od tego uciekała.
Ostatnio przeglądałem "Wojnę 1830 i 1831" Tokarza i jest tam między innymi o tym jak polska ludnosc chłopska stawiała opór poborowi do wojska powstańczego, m.in. uciekając do lasów, czasem nawet zbrojnie walcząc. Dla wieśniaków to nie była raczej świetlana przyszłosc.. W Rosji jak kogoś wzięli do wojska to jego wioska opłakiwała go tak jak zmarłego, pójście do wojska było dla wspólnoty równoznaczne ze śmiercią.
Ostatnio przeglądałem "Wojnę 1830 i 1831" Tokarza i jest tam między innymi o tym jak polska ludnosc chłopska stawiała opór poborowi do wojska powstańczego, m.in. uciekając do lasów, czasem nawet zbrojnie walcząc. Dla wieśniaków to nie była raczej świetlana przyszłosc.. W Rosji jak kogoś wzięli do wojska to jego wioska opłakiwała go tak jak zmarłego, pójście do wojska było dla wspólnoty równoznaczne ze śmiercią.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Chevau-léger
- Sous-lieutenant
- Posty: 364
- Rejestracja: czwartek, 24 sierpnia 2006, 09:06
- Lokalizacja: Varsovie
Nie wiem czy Sasi aż tak bardzo byli dumni ze swej postawy pod Lipskiem skoro jeszcze przed Waterloo buntowali się przeciwko robieniu z nich Prusaków o czym przeczytasz sobie w "Waterloo-niemieckie zwyciestwo". A z tego co pamietam z historii to Saksonia po kongresie wiedeńskim straciła ponad połowę swoich ziem, jej władca stracił status księcia Warszawskiego i ogólnie przyczyniły sie do wzrostu znaczenia Prus...co później odczulismy na własnej skórze...zresztą nie tylko my .Mozna polemizować czy Królestwo Polskie pod berłem carskim to coś więcej niż Ksiestwo Warszawskie (terytorialnie na pewno odpadła ziemia krakowska i Wielkopolska). Jednak stosunek cara do Polaków w 1814 r. po upadku Napoleona był przychylny i to również dzięki temu, że doceniał bitne wojsko, które do końca walczyło za swoją sprawę i nie opuściło sojusznika w pootrzebie.Ja mam pytanie wydaje mi się ze nawet wiąże się z tematyka rozmowy. Chodzi mi o fakt iż oddziały saskie po rozstrzygniętej bitwie pod Lipskiem zaczęły masowo przechodzić na stronę sprzymierzonych. Tutaj zadałem sobie pytanie dzięki temu uratowali oni księstwo Saksonii od podzielenia go miedzy Prusy i Austrie lub cos w tym kierunku. Fakt niesubordynacji wobec Napoleona i "zmądrzanie" Sasów dobrze widziane był u sprzymierzonych i wyczekiwany od dawna. Dlaczego Polacy nie zrobili czegoś takiego może i my ugrali byśmy cos na tym. Wielokrotnie w historii zdążały się takie dwulicowości i często opłacały się one.
Ogólnie, podobne losy Saksonii i Ks. Warszawskiego w tym czasie dowodzą, że "ugrać" zbyt wiele nie mogliśmy, bo nie byliśmy pierwszoplanowymi graczami na scenie politycznej.