Słynne szarże kawaleryjskie

Od wybuchu rewolucji francuskiej (1789) do roku 1900.
Awatar użytkownika
Mariusz
Adjoint
Posty: 733
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:53
Lokalizacja: Warszawa/Bruksela
Has thanked: 65 times
Been thanked: 28 times

Słynne szarże kawaleryjskie

Post autor: Mariusz »

Temat o słynnych szarżach kawalerii. Ciekaw jestem jakie są Wasze typy. Ja wrzucam na początek fragment z Malarskiego dotyczący bitwy pod Waterloo, a konkretnie ataku lansjerów gwardii i I Korpusu na lekkich dragonów i huzarów angielskich.

"Będący w pełnym galopie jeźdźcy angielscy nie słyszeli podobno sygnałów nawołujących do zaprzestania szarży, a kiedy na ich lewej flance pojawiła się linia granatowych i pąsowych mundurów, było już za późno. Dowódca jazdy lekkiej gwardii cesarskiej gen. Lefebvre-Desnouettes pchnął natychmiast do kontruderzenia lansjerów gen. de Colberta i strzelców konnych Lallemanda.

Do przodu poszło 19 szwadronów wyborowej jazdy - 704 lansjerów i 1267 strzelców konnych. [...] Wspaniale prowadzony kombinowany pułk Colberta pochylił lance i uderzył na zdezorjentowanych Anglików, z łatwością udowadniając wyższość tej broni w konnej walce. [...] W kilka minut później idący kłusem pułk Colberta zagarnął rozproszonych Anglików i kłując ich lancami począł brać w okrążenie. Przewaga lancy okazała się druzgocąca i coraz częściej z wielkiego koła wyrywały się konie bez jeźdźców lub grupki uciekających dragonów.

Do tej chwili ani Ponsoby, ani Somerset nie uzyskali żadnej pomocy i sytuacja ich stawała się beznadziejna.

Lord Uxbridge wysyłając do ataku obie brygady nie planował dla nich wsparcia w postaci lekkich brygad czy też artylerii konnej. Dowódcy brygad lekkiej kawalerii otrzymali przed bitwą instrukcję, aby interweniować według uznania w przypadku zachwiania obrony.
Najbliżej rejonu zmagań znajdowały się brygady generałów Vandeleura i Viviana. Pomimo że były najbliżej, nie ruszyły do przodu aż do chwili, gdy obie brygady ciężkie poszły w rozsypkę.

Widząc klęskę swoich kolegów gen. Vandeleur wraz z 4 brygadą lekką ostrożnie ruszył w stronę nieprzyjaciela, omijając łukiem zajmowany przez francuzów rejon zabudowań Papelotte. Vandeleur był zdezorjentowany chmurą dymu unoszącą się nad polem walki i zdecydowanymi manewrami dobrze widocznej 1 dywizjii kawalerii lekkiej ge. Jaquinota, która w tym czasie szykowała i rozwijała do ataku na flankę ustępującego już przeciwnika. Vandeleur postanowił uderzyć dopiero z bliska, po dokładnym rozpoznaniu sytuacji. 4 brygada posuwała się do ataku w głębokim ugrupowaniu, w którym czoło stanowił 12 regiment lekkich dragonów ppłk. Sleigha.

Vandeleur prowadząc swoją liczącą 1187 kawalerzystów brygadę dostrzegł nagle na lewej flance posuwającą się szybko jazdę przeciwnika, która dotąd biernie osłaniała tyły dywizji gen. Durrute'a, a teraz zmieniła front i ruszyła do szarży.

Jak się okazało, przeciwnikiem Vandeleura była druga brygada lansjerów gen. barona Gobrechta, składająca się z 3 i 4 pułku lansjerskiego. Gobrecht dysponował tylko dwoma pułkami liczącymi niewiele ponad 700 ludzi, ale jego uderzenie mogło rozbić nie przygotowaną brygadę angielską. Vandelaur nakazał więc dowódcy 16 regimentu dragonów zmianę frontu i osłonę lewej flanki.

Dragoni nie zdołali w pełni zmienić frontu i lansjerzy dopadli ich w trakcie robienia zwrotu. Vandeleur nie mogąc w tej sytuacji udzielić pomocy brygadom ciężkim, zrobił wzrot frontem na wschód i przyjął uderzenie. Po krótkiej walce regimenty Vandeleura uległy całkowitemu zmieszaniu i poniosły znaczne straty. Kiedy Vandeleur oderwał się wreszcie od przeciwnika, jego brygada była w fatalnym stanie, mimo że uczestniczyła tylko w jednym starciu i to dość krótko..."
Alea iacta est.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Dorzucę od siebie szarże podczas bodaj najkrwawszej bitwy epoki napoleońskiej - Borodino 1812...

Wraz z natarciem piechurów Frianta na polu bitwy pojawili się kawalerzyści z korpusu Latour-Mabourga. Na czele galopowała polsko-saska ciężka brygada Thielmanna. Potężni jeźdźcy szybko wspięli się na wzgórze dominujące nad wsią Siemionowskoje i uderzyli z flanki na formujące się czworoboki 2. dywizji grenadierskiej. Atak był tak nagły i potężny, że zaskoczeni Rosjanie nie zdążyli dokończyć ustawiania czworoboków. Piechota w rozsypce lub w liniach nie miała szans na przeciwstawienie się szarży ciężkiej jazdy. Niebawem też pałasze kirasjerów i dragonów spłynęły krwią carskich żołnierzy. Gdzieniegdzie padały pojedyncze strzały karabinowe, ale wobec napierających szeregów zakutych w stal jeźdźców nie było możliwości prowadzenia regularnego ostrzału. Niebawem do brygady Thielmanna przyłączyli się kirasjerzy westfalscy oraz ułani Rożnieckiego. Ta masa kawalerii po dosłownym przejechaniu przez szeregi grenadierów rozbiła nadjeżdżających z pomocą dragonów z korpusu Siewersa....

Warto wspomnieć, że podczas bitwy kawalerii napoleońskiej udało się wedrzeć mniej więcej w centrum do rosyjskiej reduty. Jest to jeden z nielicznych takich przypadków w historii i dlatego zasługuje na wyróżnienie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Mariusz
Adjoint
Posty: 733
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:53
Lokalizacja: Warszawa/Bruksela
Has thanked: 65 times
Been thanked: 28 times

Post autor: Mariusz »

Ja pociągnę temat bitwy pod Waterloo..

Napoleon należał do tych geniuszy, których żywiołem jest grom. Trzymał już w ręku piorun.
Wydał kirasjerom Milhauda rozkaz zdobycia wzgórza Mont-Saint-Jean.

Było ich trzy tysiące pięciuset. Tworzyli linię ciągnącą się na ćwierć mili. Ludzie-olbrzymy na koniach-olbrzymach. Dwadzieścia sześć szwadronów; za nimi w odwodzie dywizja Lefebvre-Desnouettes`a, stu sześciu wyborowych żołnierzy żandarmerii polowej, strzelcy gwardii - tysiąc sto dziewięćdziesiąt siedem koni, i lansjerzy gwardii - osiemset osiemdziesiąt lanc. Mieli kaski bez grzebieni, pancerze kute ze stali, pistolety w olstrach i długie, proste szable. Podziwiała ich cała armia, gdy o dziewiątej rano przy dźwiękach trąb wszystkich orkiestr grających "Veillons au salut de 1'empire" nadciągali zwartą kolumną, z jedną baterią z flanki, drugą w środku, by rozwinąć się w dwóch szeregach, między szosą do Genappe i Frischemont i zająć stanowiska bojowe w potężnej drugiej linii, tak umiejętnie ugrupowanej przez Napoleona, która, mając na lewym krańcu kirasjerów Kellermanna, a na prawym kirasjerów Milhauda, miała - rzec można - dwa skrzydła z żelaza.

Adiutant Bernard przyniósł im rozkaz cesarza. Ney wyciągnął szpadę i stanął na czele. Olbrzymie szeregi ruszyły. Wówczas przedstawił się oczom widok groźny i wspaniały.

Cała ta jazda, z szablami wzniesionymi w górę, z łopoczącymi na wietrze sztandarami, przy dźwięku trąb, uformowana w kolumnę dywizjonami, ruszyła jak jeden mąż ze wzgórza Belle-Alliance i, z precyzją okutego brązem taranu wybijającego wyłom, runęła w straszliwe dno doliny, gdzie padło już tylu ludzi; znikła w dymach, by następnie, wyłoniwszy się z mroku, ukazać się po drugiej stronie doliny w tym samym zwartym szyku, gdy poprzez chmury prażących w nią kartaczy wjeżdżała rysią na niebezpieczny, oślizły od błota stok płaskowzgórza Mont-Saint-Jean. Jechali poważni, groźni, niewzruszeni; gdy cichła palba i strzały armatnie, słychać było potężny tętent Dwie dywizje - dwie kolumny; dywizja Wathiera po prawej, dywizja Delorda po lewej stronie. Patrzącym z oddali wydawało się, że ku szczytowi wzgórza pełzną dwa olbrzymie stalowe smoki. Przemknęli przez pole bitwy jak cudowna zjawa.

Nie widziano nic podobnego od czasu zdobycia przez ciężką kawalerię wielkiej reduty pod Borodino. Brakowało Murata, ale był Ney. Zdawało się, że ta masa ludzka stała się olbrzymim potworem, ożywionym jednym duchem. Każdy szwadron falował i wzdymał się jak macki ośmiornicy. Widać je było poprzez gęsty dym rozdzierający się tu i ówdzie. Kłębowisko kasków, szabli, krzyki wśród huku armat i grania fanfar, gwałtowne podrzuty końskich grzbietów, zamęt straszliwy i karny. A nad tym - niczym łuski hydry - pancerze.

[...]

"Niech żyje cesarz!" Cała ta jazda runęła na wzgórze i ziemia - zda się - zadrżała w posadach.
Alea iacta est.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Piękną szarżę polskich szwoleżerów, która miała miejsce w trakcie marszu pod Możajsk w 1812, opisuje w swoim pamiętniku Jaszowski, chyba już ją cytowałem gdzieś, a jeśli nie, niestety, pamiętnik oddałem, więc będziecie musieli się obejść smakiem.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Jasz
Général de Brigade
Posty: 2146
Rejestracja: poniedziałek, 11 września 2006, 21:12
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jasz »

Raleen pisze:Dorzucę od siebie szarże podczas bodaj najkrwawszej bitwy epoki napoleońskiej - Borodino 1812...

Wraz z natarciem piechurów Frianta na polu bitwy pojawili się kawalerzyści z korpusu Latour-Mabourga. Na czele galopowała polsko-saska ciężka brygada Thielmanna. Potężni jeźdźcy szybko wspięli się na wzgórze dominujące nad wsią Siemionowskoje i uderzyli z flanki na formujące się czworoboki 2. dywizji grenadierskiej. Atak był tak nagły i potężny, że zaskoczeni Rosjanie nie zdążyli dokończyć ustawiania czworoboków. Piechota w rozsypce lub w liniach nie miała szans na przeciwstawienie się szarży ciężkiej jazdy. Niebawem też pałasze kirasjerów i dragonów spłynęły krwią carskich żołnierzy. Gdzieniegdzie padały pojedyncze strzały karabinowe, ale wobec napierających szeregów zakutych w stal jeźdźców nie było możliwości prowadzenia regularnego ostrzału. Niebawem do brygady Thielmanna przyłączyli się kirasjerzy westfalscy oraz ułani Rożnieckiego. Ta masa kawalerii po dosłownym przejechaniu przez szeregi grenadierów rozbiła nadjeżdżających z pomocą dragonów z korpusu Siewersa....

Warto wspomnieć, że podczas bitwy kawalerii napoleońskiej udało się wedrzeć mniej więcej w centrum do rosyjskiej reduty. Jest to jeden z nielicznych takich przypadków w historii i dlatego zasługuje na wyróżnienie.
ale jeśli dobrze pamiętam w tej bitwie też usdało się odprzeć rezewowym odziałom gwardii pieszej atak kawalerii pomimo, że byli uformowani w kolumny co było nie lada wyczynem.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Zdaje się, że tak, chociaż ostatnimi czasy mam wiadomości głównie od p. Dróżdża, a on nie był zbyt szczegółowy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Bavarsky
Sergent
Posty: 113
Rejestracja: poniedziałek, 5 marca 2007, 18:27

Re: Słynne szarże kawaleryjskie

Post autor: Bavarsky »

Balet jazdy francusko pruskiej podczas trwania bitwy pod Jeną:

http://gatczyna.blogspot.com/2011/05/ba ... dczas.html
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia XIX wieku”