Polacy w wojnie secesyjnej

Od wybuchu rewolucji francuskiej (1789) do roku 1900.
Awatar użytkownika
Arteusz
Praetor
Posty: 3144
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
Lokalizacja: Kielce
Been thanked: 1 time

Post autor: Arteusz »

Chyba któryś z Polaków również posiadał taki tytularny stopień, ale nie pamiętam już który.
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Awatar użytkownika
Derenga
Sergent
Posty: 145
Rejestracja: sobota, 27 listopada 2010, 20:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Derenga »

Posiadał go Włodzimierz Krzyżanowski.

Józef Karge też był tytularnym generałem
Awatar użytkownika
Derenga
Sergent
Posty: 145
Rejestracja: sobota, 27 listopada 2010, 20:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Derenga »

Kilka sprostowań
Raleen pisze:Było trochę o Unii, pora napisać coś o Konfederacji...
Nie sposób nie wspomnieć tutaj w pierwszej kolejności Artura Grafowskiego (1831-1930), syna hr Ferdynanda Grafowskiego. Absolwent Akademii Wojskowej w Petersburgu oraz Cesarskiego Instytutu Rolnictwa. W wieku 20 lat wyemigrował do Ameryki. W USA szybko został wykładowcą w Roanoke College oraz w Pennsylvania Military College. Po wybuchu wojny secesyjnej zaciągnął się jako ochotnik w stopniu szeregowca do 1 Pułku Południowej Karoliny. Po upadku Fort Sumter szybko awansował do stopnia pułkownika. Później pracował w sztabie Lee jako kwatermistrz.
Raleen chodzi tu raczej o Artura Grabowskiego. Wprawdzie też na natrafiłem na informacje, że zakończył on wojnę w stopniu pułkownika i jako kwatermistrz u gen. Lee (bodajże Mieczysław Haiman o tym pisał), jednak w źródłach jak na razie nie znalazłe potwierdzenia. Jedyne na co trafiłem to jego karta z 1 pułku z Karoliny Południowej, gdzie był szeregowcem w kompani "A".

Karta Artura Grabowskiego
Obrazek
Raleen pisze: Najbardziej spektakularnym wydarzeniem był projekt sformowania Polskiej Brygady w Nowym Orleanie, przygotowany przez Kacpra Tochmana, siostrzeńca gen. Skrzyneckiego. Po wielu trudach Tochmanowi udało się powołać brygadę w czerwcu 1861 r. w Camp Anite k. Nowego Orleanu.
Powiedziałbym , że raczej zaskakująco szybko, bo w niespełna 6 tygodniu udało mu się zebrać ok. 1500 ludzi.
Raleen pisze: W jej skład wchodziło początkowo 1415 żołnierzy, w tym tylko 285 Polaków. Poza tym była wielonarodowa.
Twierdzenie, że w brygadzie było 285 Polaków to często powielany błąd, którego źródłem jest praca Bogdana Grzelońskiego. Muszę przyznać, że sam dałem się kiedyś „złapać”. Chyba po prostu chciałem widzieć w tej jednostce aż tylu Polaków. Tak naprawdę w pracy na którą powołuje się Grzeloński (Ella Lonn, Foreigners in the Confederacy) użyto sformułowania „natives”, które odnosiło się do Amerykanów.
Raleen pisze: Dowódcą został pułkownik, a później generał Walerian Sulakowski.
Pierwszym dowódcą 1 pułku Polskiej Brygady faktycznie został pułkownik Walerian Sulakowski. Nie został on jednak nigdy awansowany do stopnia generała, mimo usilnych prób jego przełożonego Johna B. Magrudera.
Raleen pisze: Pierwsza jednostka, 14 Pułk z Luizjany, została wkrótce wysłana na front. Formowanie kolejnych jednostek było utrudniane przez miejscowego gubernatora, który dążył do wcielenia tych oddziałów do sił stanowych. Z czasem udało mu się dopiąć swego.
Obie jednostki, tj. 1 pułk Polskiej Brygady (początkowo 13 pp z Luizjany; przemianowany we wrześniu 1861 na 14 pp z Luizjany) oraz 2 pułk Polskiej Brygady (do służby wcielono początkowo jako 3 batalion piechoty z Luizjany; w lipcu 1862 po dodaniu dwóch kompanii z 7 bat. utworzono 15 pp z Luizjany) zostały wciągnięte na żołd Konfederacji z pominięciem struktur stanowych.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43396
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: Polacy w wojnie secesyjnej

Post autor: Raleen »

W 2 numerze z 2011 r. "Przeglądu Historyczno-Wojskowego" ukazał się artykuł kolegi Derengi pt. "1 i 2 Pułk Piechoty Brygady Polskiej w wojskach Konfederacji 1861-1865 (14 i 15 Pułk Piechoty z Luizjany)". Sama ilość przypisów robi wrażenie. Interesującym się tematem - polecam.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Derenga
Sergent
Posty: 145
Rejestracja: sobota, 27 listopada 2010, 20:15
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Polacy w wojnie secesyjnej

Post autor: Derenga »

Raleen pisze:W 2 numerze z 2011 r. "Przeglądu Historyczno-Wojskowego" ukazał się artykuł kolegi Derengi pt. "1 i 2 Pułk Piechoty Brygady Polskiej w wojskach Konfederacji 1861-1865 (14 i 15 Pułk Piechoty z Luizjany)". Sama ilość przypisów robi wrażenie. Interesującym się tematem - polecam.
W ramach uzupełnienia dodam tylko, że wersja, która ukazała się w PH-W i tak została okrojona; w oryginale znajdował się m.in. opis "wybryków" żołnierzy 1 pp, dzięki którym zyskali przydomek "Wild Cats"
berni
Appointé
Posty: 31
Rejestracja: środa, 20 lipca 2011, 20:51

Re: Polacy w wojnie secesyjnej

Post autor: berni »

Ciekawy wpis dotyczący Włodzimierza Krzyżanowskiego:
http://blogbiszopa.blog.onet.pl/Polski- ... 26533341,n
Awatar użytkownika
Derenga
Sergent
Posty: 145
Rejestracja: sobota, 27 listopada 2010, 20:15
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Polacy w wojnie secesyjnej

Post autor: Derenga »

Tekst rzeczyswiście ciekawy i napisany bardzo barwnym językiem. Czyta się go bardzo przyjemnie. Jednak zawiera sporo uproszczeń, przeinaczeń czy wręcz błędów.
Wziął czynny udział w antypruskim powstaniu w 1846 roku. Powstanie obliczone na spowodowanie rozruchów niepodległościowych we wszystkich trzech zaborach spaliło jednak na panewce. Powstańcy zostali aresztowani i trafili do pruskich kazamatów.
W obawie przed represjami 22-letni Włodzimierz wyjechał do Hamburga, gdzie wsiadł na statek płynący do Ameryki.
Ten fragment wprowadza nieco zamieszania. Krzyżanowski wziął udział nie tyle w powstaniu , co w przygotowaniach do niego, bo ostatecznie do wybuchu powstanie w ogóle nie doszło, gdyż w wyniku zdrady rozpoczęły się aresztowania. Krzyżanowski poczuł się wówczas zagrożony i nie czekając na rozwój wypadków, podjął decyzję o emigracji, wyjeżdżając przez Hamburg do Nowego Jorku.
Krzyżanowski zgłosił się do wojska jako prosty szeregowy zaledwie dwa dni po ogłoszeniu przez Lincolna mobilizacji. Szybko zorganizował w Waszyngtonie oddział złożony z imigrantów, który obronił stolicę przed pierwszymi atakami rebeliantów. W uznaniu tych zasług został mianowany kapitanem, potem majorem oraz uzyskał pozwolenie na rekrutację emigrantów do wojsk Unii.
Krzyżanowski faktycznie szybko zaciągnął się do armii, ale nigdy nie służył jako zwykły szeregowiec. Kiedy zorganizował własną kompanię milicji został jej dowódcą w randze kapitana. W uznaniu zasług (zapewne dzięki zorganizowaniu w ciągu tygodnia kompanii wojska) Krzyżanowski otrzymał awans na kapitana wojsk regularnych, lecz ze względu na ograniczone możliwości dalszego awansu w armii zawodowej nie przyjął go i pozostał w armii ochotniczej. Poza tym, w kwietniu 1861 Krzyżanowski nie bardzo miał jeszcze przed kim bronić stolicy, jako że konfederaci w ani razu nie zagrozili w tym okresie Waszyngtonowi.
Ruszył do Nowego Jorku, gdzie rozpoczął ogromną kampanię rekrutacyjną mającą na celu wciągnięcie do wojska jak największej ilości przybyszów z Europy.
Tu znów nieco przesady. „Kampania rekrutacyjna” prowadzona przez Krzyżanowskiego w niczym nie różniła się od innych w tym okresie. Poza tym Krzyżanowski otrzymał upoważnienie jedynie na rekrutację jednego regimentu, a i z tym miał problem. Dopiero w wyniku połączenia „United States Rifles” Krzyżanowskiego i „Morgan Rifles” płk Andrew Lutza powstał 58 pp z Nowego Jorku.
Awansowany do stopnia pułkownika Krzyżanowski zostaje jego dowódcą.
To też trochę uproszczenie. Teoretycznie bowiem Krzyżanowski otrzymał stopień pułkownika wraz z pozwolenie na utworzenie własnego regimentu. Faktem jednak jest, że potwierdzenie tego stopnia otrzymał po wprowadzeniu 58 pp z Nowego Jorku do służby.
58. Pułk przeszedł swój chrzest bojowy w bitwie pod Cross Keys w dolinie Shenandoah w Wirginii. Polacy rozgromili oddziały Konfederatów, które uderzyły na lewe skrzydło wojsk Unii.
To już lekka przesada. Poniżej zamieszczam opis bitwy pod Cross Keys mojego autorstwa:
8 czerwca około godziny 6.00 wojska federalne opuściły Harrisonburg i ruszyły w dalszą drogę. Brygada Bohlena ruszyła w drogę 15 minut później. Jej szyk marszowy przedstawiał się następująco. Kolumnę otwierał 54 pp z Nowego Jorku, następnie postępowała bateria kpt. Wiedricha, 75 pp z Pensylwanii, 58 pp z Nowego Jorku oraz 74 pp z Pensylwanii. Około godziny 8.30, po przebyciu mniej więcej 7 mil, oddziały Unii natknęły się w okolicach Union Church na konfederacką dywizję gen. mjr Richarda Stodderta Ewella. Rebelianci zajmowali bardzo dobrą pozycję. Prawe skrzydło zajmowała brygada Isaaca Ridgeway’a Trimble’a, centrum – brygada Arnolda Elzey’a i artyleria, na lewym zaś skrzydle stała brygada George’a Hume’a Steuarta. Linia konfederatów znajdowała się za małym strumieniem, osłonięta dodatkowo na obu skrzydłach przez las.
Frémont sądząc, że ma przed sobą całość sił Jacksona, postanowił rozegrać to starcie bardzo ostrożnie, wysyłając do boju jedynie część swoich sił. Około godziny 10.00 rozpoczął się federalny atak. Do boju ruszyła tylko jedna brygada – gen. Juliusa Stahela. Początkowo wszystko rozwijało się po myśli Frémonta. Pikiety konfederackie zostały zmuszone do odwrotu. Jednak kiedy żołnierze federalni znaleźli się w odległości 50 króków od pozycji wroga zostali ostrzelani przez oddziały brygady gen. Trimble’a. Kolejne salwy pułków konfederackich zbierały krwawe żniwo w szeregach brygady Stahela. Chwilę później linia wojsk federalncyh uległa załamaniu i żołnierze Unii rozpoczęli bezładny odwrót.
W tym czasie brygada Bohlena, która pierwotnie zajmowała pozycję tuż za oddziałami Stahela otrzymała rozkaz wsparcia walczącej jeszcze wówczas 1 Brygady. Bohlen natychmiast sformował swoją brygadę w kolumny. Na prawym skrzydle pozycje zajęły 54 pp z Nowego Jorku i 75 pp z Pensylwanii, w centrum bateria kpt. Wiedricha, na lewym zaś skrzydle 58 pp z Nowego Jorku i 74 pp z Pensylwanii. Gdy jeden z oficerów sztabowych Stahela przybył, błagając o wsparcie, Bohlen nie namyślając się długo posłał najbardziej wysuniętą jednostkę – Legion Polski. Jako wsparcie ruszył także 74 pp z Pensylwanii, który zajął pozycję na lewo od 58 pp. Krzyżanowski uformował swój pułk w linię i ruszył poprzez otwarte pole, w miejsce wskazane przez gen. Stahela. Chwilę później Krzyżanowski dostrzegł na pobliskim wzgórzu konfederacką artylerię, która właśnie rozpoczęła ostrzał pozycji Unii. Krzyżanowski chcąc lepiej zorientować się w położeniu i ruchach konfederackich oddziałów wydzielił w tym celu jedną kompanię i wysłał ją jako tyralierów. W tym czasie na linii 58 pp pojawił się kpt. Louis Schirmer, który zaoferował możliwość ściągnięcia kilku dział, o ile Krzyżanowski zapewni im ochronę. Tak też się stało i wkrótce sekcja artylerii kpt. Schirmera uciszyła konfederackie działa. Tymczasem tyraliery, które Krzyżanowski wysłał wcześniej, zaczęły się cofać przed naciskającymi konfederatami, przystępującymi właśnie do kontrataku. Schirmer natychmiast wycofał swoje działa, natomiast Krzyżanowski rzucił cały pułk do natarcia. Początkowo była to walka ogniowa, lecz wkrótce, na wyraźny rozkaz dowódcy, 58 pułk piechoty przeprowadził atak na bagnety. Był on na tyle skuteczny, że odrzucił konfederatów o mniej więcej 100 jardów. Ścigając wroga, Krzyżanowski zorientował się, że grozi mu oskrzydlenie. Nie chcąc więc narażać swojej jednostki na bezsensowne straty, nakazał odwrót. Rozkaz ten został bez większych kłopotów wykonany. Walki trwały jeszcze na odcinku zajmowanym przez pozostałe oddziały z brygady Bohlena, ale i one około godziny 16.00 zostały wycofane. Ostatecznie bitwa zakończyła się zwycięstwem konfederatów.
Niedługo potem oddział dowodzony przez Krzyżanowskiego okrył się chwałą podczas Drugiej Bitwy pod Bull Run.
Tu tylko dodam, że ciężko musiało się walczyć pod strumieniem ;)
Wybitny strateg Lee postanowił osłabić środek swoich pozycji i rozkazał swojemu najlepszemu generałowi Thomasowi Jacksonowi uderzyć na czele 30 tysięcy żołnierzy na prawe skrzydło wojsk Hookera.
Wybrał najlepiej jak mógł. Na prawym skrzydle Armii Potomaku znajdował się XI Korpus dowodzony przez generała Olivera Howarda. Jego żołnierze pewni swoich osłoniętych lasem pozycji spędzili cały dzień 2 maja na bezczynności: grali w karty, pichcili jedzenie przy ogniskach i opalali się na słońcu. Tuż za nimi znajdowały się tabory i stanowiska artylerii.
Krzyżanowski z przerażeniem obserwował rozprężenie i beztroskę oddziałów XI Korpusu. Jego interwencje u generała Howarda nie przyniosły skutku, więc postanowił utrzymać w gotowości bojowej przynajmniej swój pułk.
To też spore uproszczenie. Oto opis 2 maja do momentu rozpoczęcia konfederackiego ataku pochodzący z mojej pracy:
Rankiem 1 maja między wojskami XI i XII Korpusów pozycje zajął III Korpus gen. mjr Daniela Sicklesa. Dzięki temu Howard mógł wycofać z pierwszej linii największą ze swoich brygad, pod dowództwem gen. Barlowa, która miała pełnić rolę korpuśnego odwodu . Tymczasem ok. godziny 12.00 zgodnie z rozkazami z kwatery armii wojska Unii podjęły marsz w kierunku Fredericksburga. Oddziały XI Korpusu ledwo zdążyły jednak opuścić obóz kiedy przyszedł kolejny rozkaz, tym razem nakazujący powrót na pierwotne pozycje. Jak wspominał później gen. Howard: dało to całej armii wrażenie […] niepowodzenia, porażki. Była to nagła zmiana od energicznej ofensywy do defensywy. Po całym tym zamieszaniu, po południu 1 maja 1863 r., pozycje XI Korpusu przedstawiały się następująco. Najbardziej wysuniętą na zachód polaną zajętą przez wojska Unii była ta wokół farmy Talley’a, przez którą biegł ze wschodu na zachód trakt zwany Old Turnpike. Wzdłuż tego traktu rozciągały się pozycje 1 Dywizji (gen. Devens). Jej 1 Brygada (płk Von Gilsa) została dyslokowana na zachód od polany w gęstym lesie. Dla ochrony federalnej flanki dwa regimenty tej brygady zostały ustawione prostopadle do drogi, dodatkowo zostały one wsparte przez dwa działa, które umieszczono bezpośrednio na Old Turnpike. Reszta brygady zajęła pozycje wzdłuż drogi, frontem skierowanym na południe. Dalej na wschód stacjonowała 2 Brygada (gen. McLean). Jej oddziały także były rozciągnięte wzdłuż Old Turnpike, frontem na południe. Dodatkowo na farmie Talley’a ustawiono 4 działa baterii Dieckmanna, także skierowane na południe. Dalej swoje pozycje zajęły dwie brygady 3 Dywizji. Na prawym skrzydle, wzdłuż drogi stacjonowały 74 pp z Pensylwanii, 61 pp z Ohio oraz 68 pp z Nowego Jorku (wszystkie z brygady gen. Schimmelfenniga). W drugiej linii gen. Schurz ustawił 82 pp z Illinois oraz 157 pp z Nowego Jorku. Na zachodnim skraju kolejnej polany wokół Dowdall’s Tavern trakt Old Turnpike łączył się z Plank Road. W pobliżu tego skrzyżowania ustawiono baterię Dilgera. Tuż przed nią swoje pozycje zajął 119 pp z Nowego Jorku (brygada Krzyżanowskiego). 58 pp z Nowego Jorku obsadził z kolei zagajnik przy starym kościele, na jego flankach ustawiono zaś 75 pp z Pensylwanii oraz 26 pp z Wisconsin. Jako odwód dywizji pozostawiono w okolicy farmy Hawkinsa 82 pp z Ohio. Na lewym skrzydle korpusu stanowiska obsadziła 2 Dywizja (gen. Adolph von Steinwehr). 1 Brygada (płk Adolphus Buschbeck), wzmocniona dodatkowo przez baterię Wiedricha, zajęła pozycje na lewo od baterii Dilgera. 2 Brygada tej dywizji (gen. Barlow) wraz z trzema bateriami artylerii została ustawiona na wschodnim krańcu polany, jako odwód generalny całego korpusu (zob. diagram).
Obrazek
Przez resztę dnia wzdłuż całego frontu trwały utarczki między tyralierami obu stron. Jak określił to gen. Schurz, wszystko wskazywało, że konfederaci starali się wyczuć nasz front. Noc minęła jednak spokojnie. Rankiem 2 maja pozycje XI Korpusu osobiście wizytował jeszcze gen. Joseph Hooker. Za jego radą dokonano niewielkich poprawek w ustawieniu wojsk, dodatkowo przed całą linię frontu rzucono tyralierów. Jakiś czas po inspekcji Hookera do gen. Schurza dotarła informacja o dużej konfederackiej kolumnie, którą dostrzeżono z kwatery gen. Devensa, w odległości około 1 mili od federalnych pozycji. Schurz pospiesznie udał się w okolice farmy Talley’a, skąd wyraźnie mógł zaobserwować wrogą piechotę, artylerię i tabory zmierzające w kierunku zachodnim. Dowódca 3 Dywizji czym prędzej pogalopował do kwatery korpusu w Dowdall’s Tavern, by poinformować gen. Howarda o ruchach wojsk konfederackich. Gen. Schurz przekonany, że rebelianci szykują się do ataku na prawą flankę Armii Potomacu próbował przekonać dowódcę XI Korpusu do zmiany frontu, gdyż, w jego opinii, obecne rozmieszczenie wojsk uniemożliwiało skuteczną obronę przed takim uderzeniem. W związku z tym – zdaniem Schurza – najlepszym rozwiązaniem byłoby przesunięcie oddziałów znajdujących się obecnie na zachód od skrzyżowania dróg Old Turnpike i Plank Road i ustawienie ich prostopadle do traktu wzdłuż zagajnika przy starym kościele i granicy lasu na wschodnim krańcu polany. Uzyskana w ten sposób wolna przestrzeń przed frontem wojsk federalnych umożliwiłaby powstrzymanie nacierających za pomocą ognia piechoty i artylerii, przynajmniej do czasu przesłania przez gen. Hookera posiłków. Gen. Howard nie wyraził jednak na to zgody, twierdząc, że podobnie jak dowódca armii wierzy, że gen. Lee w żadnym wypadku nie zamierza atakować, co więcej jego wojska są w pełnym odwrocie w kierunku Gordonsville. Schurz próbował jeszcze przekonywać, że gdyby Lee faktycznie zamierzał się wycofać, to przecież nie czyniłby tego wzdłuż frontu Armii Potomacu, jednak dowódca korpusu pozostał nieugięty i zakończył dyskusję przypominając, że gen. Hooker, który rankiem wizytował pozycję XI Korpusu uznał ją za dobrą. Widząc, że żadne argumenty nie wpłyną na zmianę decyzji Howarda, dowódca 3 Dywizji chwilowo zrezygnował z dalszych prób. Tymczasem sam Howard udał się na spoczynek, przekazując Schurzowi upoważnienie do otwarcia wszelkich depesz, które zostaną przekazane do kwatery. Wkrótce potem przybył kurier z depeszą od gen Hookera, zwracającą uwagę gen. Howarda na ruch przeciwnika w kierunku naszej prawej flanki i instruującą go do pojęcia działań w celu odparcia ewentualnego ataku w tym rejonie. Schurz natychmiast obudził Howarda i przeczytawszy mu depeszę przekazał ją w ręce dowódcy. Chwilę później w kwaterze pojawił się drugi kurier z kolejną depeszą ze sztabu armii, która ponownie zwracała uwagę dowódcy XI Korpusu na możliwość konfederackiego uderzenia z zachodu . Stojąc na ganku Dowdall’s Tavern Schurz raz jeszcze podjął próbę nakłonienia Howarda do zmiany ustawienia wojsk korpusu. Generale – przekonywał Schurz – jeśli poprowadzi Pan linię prostą z tego miejsca […] trafi ona wprost na skrajną prawą flankę płk. Gilsy. Nie uważa Pan za pewnik, że wróg atakując od zachodu, zmiażdzy dwa regimenty Gilsy, mające chronić naszą prawą flankę i tyły, już w pierwszym uderzeniu? Czy istnieje choćby najmniejsza szansa, że stawi opór [takiemu atakowi – P.D.]? Na co gen. Howard odparł tylko: Cóż, będzie musiał walczyć. Zdesperowany Schurz pospiesznie opuścił Dowdall’s Tavern i pogalopował w kierunku swojej dywizji. Jednocześnie, będąc w dalszym ciągu przekonanym, że ewentualny atak nastąpi z zachodu postanowił na własną odpowiedzialność dokonać zmiany położenia części podległych mu oddziałów. W związku z tym ok. godziny 11.00 nakazał Krzyżanowskiemu przesunięcie dwóch regimentów drugiej linii (75 pp z Pensylwanii oraz 26 pp z Wisconsin) na nową pozycję, na zachód od farmy Hawkinsa. Ok. 400 jardów przed główną linię rzucono dodatkowo tyralierów (80 żołnierzy z 26 pp z Wisconsin i 45 żołnierzy z 75 pp z Pensylwanii). Wkrótce Krzyżanowski otrzymał jeszcze rozkaz wydzielenia jednego z regimentów 2 Brygady w celu zluzowania 82 pp z Illinois na pikiecie . Wybór padł na 75 pp z Pensylwanii. Krzyżanowski pozostawił jednak przy sobie ok. 60 żołnierzy z tego pułku (w tym 45, którzy pełnili służbę na linii tyralier, na zachód of farmy Hawkinsa). Pozycję 75 pp z Pensylwanii zajął 58 pp z Nowego Jorku. Dodatkowo, nieco z tyłu, za lewą flanką Legionu Polskiego, Schurz ustawił jeszcze 82 pp z Ohio, także frontem na zachód.
Około godziny 14.00 gen. Schurz nakazał Schimmelfennigowi wykonanie kolejnego zwiadu w kierunku południowym. Schimmelfennig wyznaczył do tego zadania kpt. Fredericka Otto von Fritscha i kpt. Augusta Steuernagela, którzy na czele dwóch kompani piechoty ze 157 pp z Nowego Jorku wzmocnionej przez oddział strzelców wyborowych mieli dokonać rekonesansu wzdłuż Plank Road. Oddziały te jednak zaledwie dotarły na linię pikiet, kiedy dogonił je jeden z aditantów gen. Howarda, nakazując natychmiastowy powrót żołnierzy na główną pozycję .
Tymczasem tuż po 15.00 niedaleko pozycji zajmowanych przez brygadę płk. von Gilsy dało się słuszeć wystrzały dwóch dział oraz krótką wymianę ognia karabinowego. Zaniepokojony Schurz, czym prędzej pogalopował w tamtym kierunku. Okazało się jednak, że nie był to początek konfederackiej ofensywy, a jedynie kilku rebelianckich kawalerzystów pojawiło się na drodze przed frontem żołnierzy von Gilsy i zostało ostrzelanych z dział ustawionych na Old Turnpike. Schurz udał się wówczas na poszukiwanie dowódcy 1 Dywizji – gen. Devensa, chcąc uzyskać u niego wsparcie w kolejnej próbie przekonania gen. Howarda do zmiany frontu. Niestety w odpowiedzi usłyszał, że sztab korpusu jest lepiej poinformowany o obecnej sytuacji, a on [Devens – P.D.] zamierza wypełniać instrukcje swoich przełożonych. W związku z tym Schurz, na własną rękę nakazał wysłanie pojedynczych zwiadowców wzdłuż Plank Road, jak i na zachód od pozycji von Gilsy, a sam udał się ponownie do kwatery korpusu .
W ciągu całego dnia 2 maja zamieszanie w szeregach Unii potęgowały dodatkowo kolejne, sprzeczne rozkazy ze sztabu Armii Potomacu. Gen. Hooker raz nakazywał wzmożoną czujność i przygotowanie oddziałów na ewentualność konfederackiego ataku z zachodu, innym razem twierdził, że cała rebeliancka armia jest w pełnym odwrocie. Wydaje się jednak, że ostatecznie przychylił się do tej ostatniej opcji. Taką kolej rzeczy potwierdzałoby wysłanie gen. Sicklesa na czele dwóch dywizji z zadaniem podjęcia działań zaczepnych przeciw tyłowym oddziałom „wycofujących” się konfederatów. Wiary w odwrót gen. Lee, nie podważyły nawet zeznania jeńców z 23 pp z Georgii, którzy potwierdzili marsz „Stonewall” Jacksona i jego 40 tys. (sic!) żołnierzy na prawą flankę federalnej armii. Było wówczas ok. 14.00. Hooker jednak zamiast przygotować się na odparcie ewentualnego ataku postanowił jeszcze dodatkowo wzmocnić oddziały Sicklesa, podsyłając mu kolejne jednostki.
Kiedy tylko gen. Schurz dotarł do kwatery korpusu, gen. Howard poinformował go, że otrzymał od Hookera rozkaz wsparcia Sickelsa brygadą gen. Barlowa. W opinii Howarda rozkaz ten był jasnym dowodem na to, że Hooker nie wierzył w możliwość ataku Jacksona na unijną flankę. W przeciwnym razie nie pozbawiałby XI Korpusu jego najsilniejszej brygady, a jednocześnie jedynego odwodu. Schurz podjął wówczas jeszcze jedną próbę przekonania Howarda do zmiany frontu. Jak twierdził, jeśli konfederaci faktycznie się wycofują, zmiana frontu części korpusu nie wyrządzi żadnych szkód; jeśli zaś rebelianci podjęliby ofensywę taki manewr był wręcz koniecznością. Howard pozostał jednak nieugięty i wraz z brygadą Barlowa wyruszył w kierunku wojsk Sicklesa na „polowanie na duchy”, czy jak to określił Schurz coś co okazało się zwykłą stratą czasu. Najgorsze było jednak to, że w wyniku tego manewru oddziały XI Korpusu znalazły się w całkowitej izolacji od reszty Armii Potomacu .
W tym czasie powróciły jeszcze zwiady 3 Dywizji potwierdzając obecność rebeliantów w odległości ok. 2 mil na zachód od federalnej prawej flanki. Jednak czas mijał, a na froncie w dalszym ciągu panował spokój. Żołnierze zaczęli parzyć kawę i przygotowywać wieczorne posiłki. Broń ustawiono w kozły wzdłuż drogi. Nawet ci którzy wciąż wierzyli w możliwość ataku, nie spodziewali się go wcześniej niż następnego ranka.
Około godziny 18:00 oddziały Konfederatów uderzyły z lasu na zupełnie nieprzygotowane wojska Howarda. Żołnierze Unii wpadli w popłoch. Uciekali na oślep i padali od kul i ciosów Południowców. Na przyjęcie nieprzyjaciela gotowi byli tylko Polacy.
Sporo w tym przesady. Gdyby to walki gotowi byli tylko Polacy to można by powiedzieć, że to cud że ok 100 żołnierzy powstrzymało natarcie prawie dwóch dywizji.
Pierwsza salwa osadziła atakujących w miejscu. Po niej nastąpiła druga i trzecia. Mrowie żołnierzy w szarych mundurach nadal wylewało się z lasu.
Tragicznym zbiegiem okoliczności wśród atakujących znajdowała się polska brygada dowodzona przez kapitana wojsk Południa Leona Jastrzębskiego. Doszło więc do bratobójczej walki. Na bezdrożach Wirginii Polacy w niebieskich mundurach Unii siekli szablami i zabijali strzałami z rewolwerów swoich rodaków noszących szare uniformy Konfederacji.
A to już z kolei poważny błąd. Po pierwsze „Polska brygada” w armii konfederackiej składała się z luizjańskich pułków 14 i 15 zaś Leon Jastrzębski służył w 10 pp z Luizjany. Po drugie w 1863 wprawdzie wielu generałów w armii konfederackiej zginęło lub odniosło rany a ich miejsce na stanowiskach dowódców brygad często zajmowali niżsi rangą oficerowie, ale z pewnością nie było takiego przypadku w którym kapitan (!!!) dowodziłby brygadą. Poza tym akurat brygadą, w której znajdowały się pułk Jastrzębskiego oraz dwa regimenty „Polskiej brygady” były dowodzone wówczas przez gen. Francisa T. Nichollsa. Tymczasem Jastrzębski nie dowodził nawet regimentem, w którym służył. Dowódcą 10 pp z Luizjany był w tym czasie ppłk John Legget, a później kpt. Perrodin. Co jednak najważniejsze cała brygada Nichollsa, jako jedyna z brygad dywizji Colstona nie brała czynnego udziały w walkach 2 maja, w związku z tym po prostu niemożliwe było by doszło do starcia między Polskim Legionem a Polską Brygadą w okolicach farmy Hawkinsa.
Niewiele ponad czterystu żołnierzy nie mogło powstrzymać na długo tysięcy nacierających Konfederatów. Starcie przy farmie Hawkinsa trwało około dwudziestu minut. Południowcy zmasakrowali Polaków, ale działa i tabory zostały w tym czasie odciągnięte w bezpieczne miejsce.
Dopiero wtedy Krzyżanowski dał sygnał do odwrotu.
Tu znów przesada i wyolbrzymienie. Masakra sugerowałaby, że farma Hawkinsa po prostu została zasypana trupami żołnierzy 58 pp, tymczasem straty tej jednostki wyniosły 31 żołnierzy, w tym zabitych 1 (słownie jeden), rannych 10 i zaginionych lub wziętych do niewoli 20.

A oto opis walki mojego autorstwa:
Wówczas, mniej więcej ok. 17.20, na skraju polany przy farmie Hawkinsa zauważono jakiś ruch. Po chwili z lasu zaczęły wybiegać liczne jelenie i króliki. Stało się jasne, że za tą leśną forpocztą wkrótce pojawią się wojska konfederatów. Chwilę później na odcinku zajmowanym przez brygadę von Gilsy dało się słyszeć huk dział, któremu momentalnie zaczął wtórować klekot karabinów oraz dziki wrzask rebel yell . Gdy padły pierwsze strzały, kpt. Fritsch, który przebywał wówczas na linii 61 pp z Ohio, czym prędzej pogalopował do ambulansu, gdzie odpoczywał gen. Schimmelfennig meldując: Nadchodzą generale, wprost przez las na naszą prawą flankę. Schimmelfennig zerwał się na równe nogi, nakazując jednocześnie Fritschowi przekazanie dowódcom regimentów stacjonujących wzdłuż drogi zmianę frontu i zajęcie nowej pozycji na północ od Plank Road i nieco na wschód od skrzyżowania tej drogi z Old Turnpike. Kpt. Fritsch popędził co sił, ale żołnierze, otrzymawszy wcześniej informacje o odwrocie gen. Lee, leżeli w tym czasie swobodnie w grupkach, beztrosko paląc fajki i szykując się raczej do snu niż do bitwy. Kiedy więc padła komenda Do szeregu!, a odgłosy walk na prawej flance zbliżały się z każdą chwilą, w obozowiskach zapanował totalny chaos. Ludzie momentalnie zaczęli walczyć o swoją broń, która była porozrzucana dosłownie wszędzie. Wielu próbowało pakować swoje plecaki, zwijać koce. Żołnierze wpadali jeden na drugiego. Tymczasem oficerowie gorączkowo nawoływali: Do szeregu! Do szeregu! Kiedy w końcu udało się opanować chaos i regimenty były gotowe do wymarszu, w kierunku żołnierzy Schimmelfenniga zaczęły pędzić całkowicie zdemoralizowane i rozbite odziały dwóch brygad z dywizji gen. Devensa. Już po chwili fala uciekinierów pochłonęła dwa najbardziej wysunięte na zachód regimenty 1 Brygady (74 pp z Pensylwanii i 61 pp z Ohio). W tym czasie na froncie pojawił się też gen. Schurz. Wspólnym wysiłkiem udało się zmienić front kilku regimentów i sformować prowizoryczną linię obrony, prostopadle do Plank Road i rozciągającą się dalej na północ wzdłuż zagajnika przy starym kościele. Tu podjęto desperacką próbę powstrzymania konfederackiego uderzenia. Już na samym początku walk zginął płk Peissner, dowódca 119 pp z Nowego Jorku. Płk Hecker (82 pp z Illinois) został raniony podczas próby poderwania swoich ludzi do ataku na bagnety. Tymczasem na prawym skrzydle dywizji Schurza sytuacja także stawała się dramatyczna. Chwilę po ataku na pozycje 1 Dywizji konfederackie oddziały pojawiły się także na odcinku Krzyżanowskiego. Ustawione przed frontem tyraliery zdołały jeszcze oddać salwę, po czym zaczęły się cofać ku głównej linii, przed farmą Hawkinsa. Dowódca pikiety, kpt. Charles Pizzala (26 pp z Wisconsin) został zabity. Chwilę później, konfederaci podążający jak cień za uchodzącymi tyralierami ukazali się na polanie. Kpt. Frederick Braun przemierzając wzdłuż szeregów Legionu Polskiego pokrzykiwał na swoich ludzi, przygotowując ich do walki. 58 pp z Nowego Jorku zdołał oddać jednak zaledwie kilka salw, zanim kpt. Braun został śmiertelnie ranny. Krzyżanowski bezradnie przyglądał się jak topnieją szeregi jego dawnego pułku. Kiedy jednak konfederaci zaczęli oskrzydlać lewą flankę nowojorczyków, nakazał kpt. Emilowi Koenigowi, który objął tymczasową komendę nad regimentem, powolny odwrót. W tym czasie oddziały rebeliantów minęły od północy linię obrony wokół farmy Hawkinsa od prawie ¼ mili. Niechąc opuścić pozycji na własną odpowiedzialność, Krzyżanowski posłał jeszcze do gen. Schurza po posiłki. Ten jednak nie mając żadnych sił, którymi mógłby wspomóc swojego podwładnego nakazał odwrót. Rozkaz ten dotarł w samą porę, jako że drugi z regimentów Polaka, 26 pp z Wisconsin poniósł już wówczas straty rzędu 30% stanu wyjściowego, a dodatkowo został oskrzydlony na obu flankach. Krzyżanowski natychmiast nakazał odwrót. Po ciągłym ostrzałem cofnął się o kilkaset jardów. Opór stawiany przez dwa regimenty Krzyżanowskiego pozwolił zorganizować nową linię obrony, tzw. linię Buschbecka, za którą wycofało się około 4 tys. żołnierzy ze wszystkich dywizji XI Korpusu. Wprawdzie ostatecznie i ta pozycja została zdobyta przez rebeliantów, jednak na tym zakończyła się ich ofensywa. Zapadające ciemności uniemożliwiły dalszą walkę. Postawa żołnierzy 3 Dywizji w dużej mierze przyczyniła się do uratowania Armii Potomacu od całkowitej klęski tego dnia.
Podczas bitwy pod Gettysburgiem również mogło dojść do bratobójczej walki Polaków z Polakami. Po stronie Południa walczył polski oddział dowodzony przez pułkownika Kacpra Tochmana i wchodzący w skład słynnej brygady „Tygrysów z Luizjany”.
Niestety tu kolejny błąd. Kacper Tochman choć faktycznie zorganizował „Polską brygadę” to jednak nigdy nie dowodził tą jednostką w czasie wojny secesyjnej. W czasie bitwy pod Gettysburgiem w jej szeregach nie było już nawet pierwszego dowódcy 1 pp Waleriana Sulakowskiego, jednostką dowodził ppłk David Zable
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia XIX wieku”