Rzeczpospolita AD 1647

Od upadku Konstantynopola do wybuchu rewolucji francuskiej (1789).
Awatar użytkownika
Takeo Takagi
Shosa
Posty: 1009
Rejestracja: piątek, 17 listopada 2006, 12:36
Lokalizacja: Warszawa

Rzeczpospolita AD 1647

Post autor: Takeo Takagi »

Rzeczpospolita u szczytu potęgi - kraj zamożny i ludny. Niezgorszy król, a i posłowie na Sejm w miarę odpowiedzialni. Armia, która dotąd radzi sobie znakomicie ze Szwedami, Moskwą, Tatarami i "zbuntowanym chłopstwem" (czyli Kozakami). Ziemie, które od dawna nie zaznały wrogiego najazdu, poza terenami pogranicznymi. Czy ktokolwiek mógł w tym czasie, w roku 1647 przewidzieć, że 20 lat później pozostaną jedynie zgliszcza?
Zastanawiam się nad taką sprawą - my możemy teraz powiedzieć, że pomimo pozorów potęgi tu i ówdzie były słabe punkty, które doprowadziły ostatecznie do upadku. Ale czy ówcześni ludzie byli w stanie to dostrzec owe "wady systemowe" Rzeczpospolitej? Jeśli nawet, to czy zdawali sobie sprawę, do jakich skutków mogą one doprowadzić?
Osobiście sądzę, że późniejsze wydarzenia - od roku 1648 - były tym większą katastrofą, iż dla współczesnych były rodzajem "dopustu bożego", zjawiskiem nieprzewidzianym i nieoczekiwanym. Szlachta nie zdawała sobie sprawy, że bunt jakiegoś Chmielnickiego różni się czymś od poprzednich buntów kozackich na peryferiach Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Czy do wyobrażenia była klęska wojska koronnego, dotąd raz za razem dławiącego rebelie? Początkowe błędy, wynikłe z nieznajomości stanu faktycznego Rzeczpospolitej i lekceważenia przeciwnika (a może wynikające jednak po prostu z dotychczasowego doświadczenia?) spowodowały pierwsze klęski, które z kolei uruchomiły całą lawinę fatalnych wydarzeń, doprowadzając ostatecznie do wyniszczenia i degrengolady państwa.
I dalsza refleksja - czy współcześnie taka sytuacja jest również możliwa? Czy i dziś możemy być ślepi na słabości obecnie istniejących państw, które mogą skutkować taką katastrofą? Czy jednak ludzkość czegoś się na błędach nauczyła? Dodam, że mam tu głównie na myśli taką potęgę, jak USA (kraj zamożny i ludny...).
Ciasteczko po prostu mi się należy.
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2424
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 53 times

Post autor: Teufel »

Tylko czy rzeczywiście ten rok był rzeczywiście naszym szczytem potęgi? Ja bym optował jednak za którymś wydarzeniem z XVI wieku, jak już chcemy umiejscawiać nasz szczyt w dokładnym roku, może hołd pruski? Wprawdzie wiek wcześniej nasza wielkość wynikała raczej z większej słabości państw ościennych w tym okresie (Szwecji, Moskwy, Brandenburgii, a Turcji raczej w innym ukierunkowaniu zainteresowania, czyli Morzu Śródziemnym) niż potęgi wewnętrznej RP.
Jednym słowem zastanawiasz się czy można było uniknąć wieloletniej pożogi? Uważam, że tak, i jak zwykle problemem Polski był brak sensownych sojuszników (jacyś Tatarzy, albo okresowo słabi Habsurgowie z własnymi ogromnymi problemami wynikającymi z zakończenia wojny 30 letniej).
W efekcie jesteśmy zdani prawie wyłącznie na siebie, no i jeszcze kilka wojen domowych, rokoszy, ruchawek i buntów któe przetoczył się przez kraj, tego nie mógł wytrzymać nasz kraj.
Legiony i ja mamy się dobrze.
Awatar użytkownika
Takeo Takagi
Shosa
Posty: 1009
Rejestracja: piątek, 17 listopada 2006, 12:36
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Takeo Takagi »

Chodzi mi raczej o to, by wczuć się w mentalność ówczesnego średnio rozgarniętego szlachcica. Czy był w stanie widzieć słabości Rzeczpospolitej, mając takie, a nie inne dotychczasowe doświadczenia i wiedzę, tak jak my to teraz widzimy, mądrzejsi o znajomość faktów późniejszych? Czy mógł, myśląc tak, jak myślał, zrobić coś innego, niż rzeczywiście zrobił? Tym samym, czy upadek Rzeczpospolitej był pewny ze względu na mentalność jej mieszkańców?
I dalsza myśl - czy my, ludzie współcześni, nie jesteśmy w tej samej sytuacji? Może czekają nas również wydarzenia nagłe, których teraz się nie domyślamy, a które po zdarzeniu się okażą się nagle oczywiste?
Trochę to filozoficzne, ale cóż... :)
Ciasteczko po prostu mi się należy.
Paulus
Caporal
Posty: 65
Rejestracja: piątek, 1 czerwca 2007, 10:04
Lokalizacja: Toruń

Post autor: Paulus »

Krótkowzrocznośc wpisana jest chyba w naturę ludzka..szczególnie w przypadku polityki
Oczywiście zdarzają się wybitne jednostki, które potrafią przewidzieć skutki aktualnych działań i te najczęściej zapisują się w historii ludzkości jednak patrząc na naszą obecną scenę polityczną (a nie uważam żeby jakoś szczególnie różniła się od tej z okresu I i II RP) widać że polityka jest dziedziną kształtowaną przez partykuralne i krótkookresowe cele i to nigdy sie chyba nie zmieni.

Czy ktoś zastanawia się obecnie, jak silna będzie Rosja za 20 lat przy obecnym tempie rozwoju i stopniowym wyczerpywaniu się surowców naturalnych i jak skutecznie temu przeciwdziałać (dla Polski silna Rosja bądz co bądz jest zagrożeniem ale to moja indywidualna opinia)

A co do natury ludzkiej ile osób samo opłacałoby sobie emeryturę, gdyby nie było to obowiązkowe... :D
Awatar użytkownika
wujaw
Général de Brigade
Posty: 2075
Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 11:15
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Post autor: wujaw »

Paulusie to nie tylko Twoja opinia z tą Rosją.Powiedizałbym nawet, że przypomina mi się sytuacja, którą opisywał dawno temu Demostenes.
No i w ogóle podzielam całość Twojej wypowiedzi.To elity, mężowie stanu potrafią być przenikliwi i dalekowzroczni.W topicu o przyczynach upadku polskiej wojskowości pisałem w tym samym duchu.Zabrakło elit, wybitnych osobowości, a szaraczki zawsze kieują się bieżącą wygodą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia XVI-XVIII wieku”