Bitwa pod Kłuszynem (4.VII.1610)

Od upadku Konstantynopola do wybuchu rewolucji francuskiej (1789).
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3966 times
Been thanked: 2526 times
Kontakt:

Bitwa pod Kłuszynem (4.VII.1610)

Post autor: Raleen »

Niedawno obchodziliśmy 400 rocznicę tej bitwy, tymczasem mimo ogromnego sukcesu wojsk polskich, pozostaje ona w cieniu innych wielkich zwycięstw husarii, w szczególności Kircholmu i Wiednia. Ostatnio, w związku z rocznica, odbyła się impreza z okazji rocznicy bitwy (wątek jej poświęcony, wraz ze sporą ilością zdjęć, znajdziecie w dziale rekonstrukcji historycznych).

Sama bitwa do dziś rodzi pewne wątpliwości, m.in. co do liczebności wojsk polskich. Podczas imprezy, a także dyskusji wokół niej padała liczba polskiej jazdy, nie pamiętam już dokładnie, ale mniej niż 3000. W tej sytuacji, wobec liczebności przeciwnika, która wynosiła 30-40 tys., byłoby to największe zwycięstwo polskiej husarii, do którego Kircholmowi i Wiedniowi daleko. Tymczasem w starszej wersji liczebność wojsk polskich podawana jest wyżej: 4-5 tys. Nie ma wątpliwości jedynie co do piechoty polskiej i artylerii, liczącej w bitwie 2 roty (ok. 200 ludzi) i 2 działa.

Kolejna sprawa związana z bitwą to te wielokrotnie ponawiane szarże polskiej jazdy. Niektóre chorągwie husarii wykonały ich kilkanaście (!). Budzi to rzecz jasna respekt i zastanowienie nad ówczesnymi możliwościami jazdy, nie tylko polskiej, albo raczej polskiej na tle europejskiej, która rzadko kiedy była w stanie wykonać kilka szarż. Dla innych okresów historycznych, np. dla epoki napoleońskiej pamiętam, że jak brygada Lasalle'a szarżowała podczas jakiejś bitwy 6 czy 7 razy, podawane jest to jako wyczyn. To mówiłoby wiele o jakości naszej jazdy w początkach XVII wieku. A może przeciwnik był taki słaby, że się dało?

Trzecia sprawa, to nie do końca docenia się chyba zdolności dyplomatycznych hetmana Żółkiewskiego, który w decydującym momencie przeprowadził udane negocjacje z częścią wojsk moskiewskich cudzoziemskiego autoramentu, wskutek których wyłączył je z walki (część w ogóle przeszła do obozu polskiego). Można zatem powiedzieć, że bitwa była nie tylko sukcesem oręża, ale hetman wykazał się także zdolnościami politycznymi. Pytanie, na ile sukcesy Polaków przesądziły o postawie przeciwnika, na ile samo to, że żołnierze ci nie za bardzo mieli ochotę walczyć za cara.

Na koniec ciekawy artykuł o bitwie, w kontekście wargamingowym, popełniony jakiś czas temu przez naszych kolegów z Bitewnego Zgiełku. O skoku husarii przez płot i nie tylko:
http://zgielk.pl/index.php?option=com_c ... &Itemid=57
Ostatnio zmieniony środa, 7 lipca 2010, 09:07 przez Raleen, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Post autor: elahgabal »

Co do tych kilkunastu szarż (i zdecydowanie mniejszych możliwości wojsk zachodnich pod tym względem), to zastanawiam się nad jednym: jeśli husarze nie mieli ze sobą luzaków na zmianę, to czym te konie były karmione, że wytrzymały tyle niosąc na grzbietach bądź co bądź jazdę ciężką (odporność psychiczną jeźdźców pomijam - to był wyczyn nie lada)...
Choć inna sprawa, że pod koniec to koniki pewnie bokami robiły...

Natomiast względem talentów hetmana: to w końcu on samodzielnie zawarł umowę z bojarami i wprowadził polską załogę na Kreml. Gdyby tylko Zygmunt III nie był taki, jaki był... :?
"Jakie warunki mam im przedstawić?" "Najgorsze, jakie wymyślisz."
Kondeusz do Puységur (oblężenie Furnes, 1648 r.)

https://www.youtube.com/watch?v=RUmdWdEgHgk
Awatar użytkownika
kadrinazi
Tat-Aluf
Posty: 3578
Rejestracja: wtorek, 9 maja 2006, 12:09
Lokalizacja: Karak Edinburgh
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: kadrinazi »

Nie sądzę, by w tej akurat bitwie husarze mieli luzaki - z Carewa szli komunikiem, więc raczej bez luźnej czeladzi która mogłaby luzaki doprowadzić. Konie faktycznie były straszliwie zmęczone - raz że forsownym marszem, dwa że licznymi szarżami w ciężkich warunkach. Swoją drogą pokazuje to dobrze, jak wspaniałe to były rumaki.
Poza tym pamiętajmy jednak, że husaria nie była jazdą ciężką, toż koń naszych ułanów czy strzelców konnych w 1939 roku musiał więcej dźwigać niż konie husarskie ;)
Kontakt tylko na maila
Greebo
Colonel
Posty: 1710
Rejestracja: wtorek, 15 grudnia 2009, 10:52
Lokalizacja: Warszawka, Opatów Kielecki

Post autor: Greebo »

Co do Husarii jako cieżkiej jazdy to jest dokładnie tak jak napisał kadrinazi.
Można tylko dodać że tylko potocznie husarie nazywa się ciezka jazdą. Kistorycy raczej klasyfikują ją jako jazdę średnią zwłaszcza w porównaniu z cieżką jazda zachodnią.
Chodzi tu zarówno o uzywane konie (zachodnia jazda używała ciezkich zimnokrwistych koni (bodajże nazywano je fryzami) a husaria miała w porównaniu z nimi zwinne i szybkie konie (prawdopodobnie specjalna rasa polska). Jak i pancerz który w porównaniu z zachodnią zbroją nawet tylko 3/4 był bardzo lekki i mniejszy.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3966 times
Been thanked: 2526 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Ostatnio miałem okazję przeczytać świeżą pracę Radosława Sikory pt. "Kłuszyn 1610", wyszła dosłownie niedawno, wydana przez wydawnictwo Erica.

Jest trochę nowych ustaleń dotyczących bitwy. Generalnie przyjmuje niższe szacunki dla sił zarówno polskich, jak i moskiewskich, cudzoziemcy pozostali chyba mniej więcej bez zmian (przy okazji kadrinazi możesz być dumny, bo w bibliografii książki znalazł się link do Twojego bloga :) ). Nie chciałbym tutaj streszczać całości, ale wygląda z tego taki obraz, że ilościowo było to większe zwycięstwo niż pod Kircholmem. Plus okoliczności - te zmęczone konie, szarża husarii na pikinierów stojących za kobylicami.

W przebiegu całej bitwy (tutaj też książka operuje nowymi ustaleniami, chociaż różnice nie są duże z tego co pisze sam autor) zastanawia postawa wojsk moskiewskich, których ilościowo było dosłownie mrowie. Nie licząc cywilów, sami żołnierze obliczani są (i to jest najmniejszy szacunek) na co najmniej 15 000. Do tego oczywiście po stronie moskiewskiej walczyli też cudzoziemcy, także jazda (Finowie, Francuzi, Szwedzi, Flamandowie). Zadziwia zerowa niemal wartość bojowa całej armii moskiewskiej, która właściwie nie wzięła udziału w bitwie i po klęsce cudzoziemców rozsypała się jak domek z kart.

Co do wytrzymałości naszych koników - do dystansu pokonanego na pole bitwy i w trakcie szarżowania należy jeszcze doliczyć pościg. Wraz z powrotem niektóre chorągwie husarii zrobiły w samym pościgu do 80 km.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
romanrozynski
Adjudant-Major
Posty: 307
Rejestracja: czwartek, 2 września 2010, 17:20
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: romanrozynski »

Raleen pisze: Zadziwia zerowa niemal wartość bojowa całej armii moskiewskiej, która właściwie nie wzięła udziału w bitwie i po klęsce cudzoziemców rozsypała się jak domek z kart.

Co do wytrzymałości naszych koników - do dystansu pokonanego na pole bitwy i w trakcie szarżowania należy jeszcze doliczyć pościg. Wraz z powrotem niektóre chorągwie husarii zrobiły w samym pościgu do 80 km.
Co do ucieczki Moskwy Marchocki pisze o tym inaczej:
"Druga zaś część naszych owego urywku szyku, trafiła na Moskwę i poparli ją, i część ich niemała także jako i Pontus uchodziła. Nasi za nimi zagnali się opodal.
A insza Moskwa także przy swoim obozie ze swoim hetmanem Dimitrem Szujskim do sprawy przyszli.
My też kopije połamawszy do sprawyśmy przychodzili tylko z ręczną prawie bronią.
Ci też nasi z pogoni wrócili się [raczej: nie wrócili], chorągiew tylko jedna Wilkowskiego, już naonczas nieżywego, cała była z kopijami została, której był porucznikiem Józef Ciekliński.
I ta chorągiew, kiedy się inne wszystkie pomieszały, drugie za nieprzyjacielem zagnały. Plac nam otrzymała, i przy niej łacniej było inszym do sprawy przychodzić. A tak wytrzymała ta chorągiew stosz że i z dział moskiewskich z placu jej ruszyć nie mogli."
Jak więc widać Moskwy część niemała (a dokładniej 1-szy rzut) uszła a reszta stawiła opór.
Co do pościgu to 80 km raczej nie będzie, bo podane przez Maskiewicza mila i dalej w pierwszych pościgu oraz 2-3 mile w dugim dadzą łącznie z powrotem do 9 mil czyli do 60 km. No chyba że były 3 pościgi co prawdopodobnie nastąpiło.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3966 times
Been thanked: 2526 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Tak, może nie do końca dobrze napisałem uogólniając. Dalej u Sikory (s. 103) znalazłem jednak następujący fragment z Dyjariusza Samuela Maskiewicza (s. 168-169) tegoż:

Widząc nieprzyjaciel naszą już słabość, rozkazał dwóm kornetom rajtarskim, którzy w pogotowiu w sprawie stali przeciwko nas, aby się z nami potkali, a ci sami, za łaską Najwyższego, zwycięstwo nam uczynili, bo jako skoczyli do nas niegotowych, i zaraz wypuściwszy strzelbę, poczęli odwrót czynić zwykłym sposobem dla nabijania, a drudzy po nich następowali strzelając. My nie czekając, póki wszyscy wystrzelą, a widząc, że oni odwrót czynią, posunęliśmy się za nimi, jeno pałasze w ręku mając. A ci zapomniawszy nabijać, a drugi i nie wystrzelił, tył podali i wpadli na wszystkę Moskwę, która w bramie obozowej została w sprawie, i pomieszali ich wnet. Straciwszy serce Moskwa pierzchać i uciekać w obóz pospołu z Niemcy poczęli, a my na grzbietach ich jadąc, nic u bramy obozowej nie wziąwszy wstrętu (choć strzelców było kilkadziesiąt tysięcy, którzy najmniej nie szkodzili nam z łaski Bożej), wpadliśmy do obozu ich, a ci widząc, że i tam zbyć nie mogą, dziurę w kobylinach obozowych uczyniwszy, pierzchać z obozu precz poczęli i w nogach ratunku i ochrony zdrowia swego szukać. [...] Goniliśmy ich na milę i dalej.

Czyli, jak rozumiem, te dalsze siły zostały zdezorganizowane podczas jakiegoś przegrupowania przez uciekającą (rozbitą wcześniej) kawalerię angielską i wtedy rozpoczęły paniczną ucieczkę. Tak, że mimo wszystko dużo się nie nawojowali.
romanrozynski pisze:Co do pościgu to 80 km raczej nie będzie, bo podane przez Maskiewicza mila i dalej w pierwszych pościgu oraz 2-3 mile w drugim dadzą łącznie z powrotem do 9 mil czyli do 60 km. No chyba że były 3 pościgi co prawdopodobnie nastąpiło.
Zgadza się, jednak 60 km maksymalnie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
romanrozynski
Adjudant-Major
Posty: 307
Rejestracja: czwartek, 2 września 2010, 17:20
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: romanrozynski »

Czyli, jak rozumiem, te dalsze siły zostały zdezorganizowane podczas jakiegoś przegrupowania przez uciekającą (rozbitą wcześniej) kawalerię angielską i wtedy rozpoczęły paniczną ucieczkę.
Raczej nie angielską bo ta walczyła przy swej piechocie i własnym obozie czyli tam gdzie się poprawiła wedle Marchockiego.
Bardziej prawdopodobne że Moskali zmieszały 2 kornety które zostały spędzone bocznym atakiem i potem się wróciły na plac, uporządkowały i wsparły Moskali.
Oddziały które prawdopodobnie uszły przy pierwszej ucieczce od płota to Horna, Posse'go, Quernhemba, Glazerabi i może 2 francuskie.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3966 times
Been thanked: 2526 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

To wracając jeszcze do Moskwicinów, ostatecznie jak oceniacie ich walory bojowe i skąd taka słabość tej bardzo licznej w końcu armii? Czy to raczej "wina" elitarności polskiej husarii?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia XVI-XVIII wieku”