Polska dyplomacja podczas powstania Chmielnickiego

Od upadku Konstantynopola do wybuchu rewolucji francuskiej (1789).
Awatar użytkownika
Camillus2
Adjudant-Major
Posty: 277
Rejestracja: wtorek, 11 września 2007, 20:52
Kontakt:

Polska dyplomacja podczas powstania Chmielnickiego

Post autor: Camillus2 »

Jestem właśnie po lekturze o B.Z. Chmielnickim.

Zastanawia mnie dlaczego Polska nie szukała pomocy u sąsiadów w walce z siłami kozacko-tatarskimi.

Może autor książki o niej nie wspomina, ale nie wygląda na to, żeby król prosił o pomoc Austrię, Brandenburgię czy Mołdawię i Siedmiogród.

Jedyne poselstwa o jakich wspomniał autor były wysłane do Turcji i Moskwy. Ba nawet Polacy myśleli, że Moskwa im tej pomocy udzieli.
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Camillus2, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3966 times
Been thanked: 2526 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

A co to za książka?

Austria była dopiero w trakcie kończenia wojny trzydziestoletniej. Pewnie nie tak łatwo byłoby pozyskać jej pomoc. Brandenburgia to płotka. Siedmiogród był we wrażym obozie z Protestantami, a poza tym razem z Mołdawią uzależniony od Turcji.

Poza tym, powstanie to przecież była wewnętrzna sprawa Polski. Uciekanie się do pomocy sąsiadów świadczyłoby o jej słabości. Do tej pory z takimi buntami Polska sama sobie radziła. Wreszcie, po co sąsiedzi mieliby Polsce pomagać, lepiej było na tym skorzystać, tym bardziej, że Polska była wtedy jeszcze silna i potencjalnie wydawać się mogła groźna.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
nazaa
Tribunus Angusticlavius
Posty: 692
Rejestracja: poniedziałek, 16 marca 2009, 16:38

Post autor: nazaa »

No właśnie. Sąsiedzi mieli inne priorytety i pomysły na kwestie polskie - ja przypominam, że powstanie zakończyło się na początku 1654 roku, a już w 1656 doszło do podpisania traktatu w Radnot, którego sygnatariuszami była m.in. Brandenburgia i Siedmiogród i podział ziem polskich po uprzednim wspólnym ataku.
"Każda trudność zdawała się beznadziejna i nie do pokonania, bo nie było Aleksandra by ich z niej wydobyć" (Arrian VI, 12, 2)
Awatar użytkownika
Camillus2
Adjudant-Major
Posty: 277
Rejestracja: wtorek, 11 września 2007, 20:52
Kontakt:

Post autor: Camillus2 »

Raleen pisze:A co to za książka?
Janusz Kaczmarczyk "Bohdan Chmielnicki"
Austria była dopiero w trakcie kończenia wojny trzydziestoletniej. Pewnie nie tak łatwo byłoby pozyskać jej pomoc. Brandenburgia to płotka. Siedmiogród był we wrażym obozie z Protestantami, a poza tym razem z Mołdawią uzależniony od Turcji.
Z Austrią to na pewno, chociaż jej mogłoby zależeć na szybkim stłumieniu powstania. CzyAustriacy naprawdę mieli tak silną dyplomację. Podobno nie mieli problemu do nakłonienia Rosjan, aby weszli w sojusz z Polską w 1656 roku.

Krym też był wasalem Turcji, a pomagał Kozakom. Potem nawet pomagali Polakom co było tragiczne dla Kozaków. Najbardziej zdziwiło mnie to, że potrafili rozbic w 3 dniowej bitwie w 1655 lub 1656 Kozaków. Nezły wyczyn.

Poza tym, powstanie to przecież była wewnętrzna sprawa Polski. Uciekanie się do pomocy sąsiadów świadczyłoby o jej słabości. Do tej pory z takimi buntami Polska sama sobie radziła.
A dlaczego nie poradziła sobie tym razem. Pomoc Tatarów?
Wreszcie, po co sąsiedzi mieliby Polsce pomagać, lepiej było na tym skorzystać, tym bardziej, że Polska była wtedy jeszcze silna i potencjalnie wydawać się mogła groźna.
Dla Rosji, Brandenburgii czy Turcji to na pewno. Jednak osłabienie Poslki moglo wzmocnic Turcję i Szwecję co oznaczało osłabienie Austrii. Ale oni też wiedzieli kiedy sie przyłączyć.
No właśnie. Sąsiedzi mieli inne priorytety i pomysły na kwestie polskie - ja przypominam, że powstanie zakończyło się na początku 1654 roku, a już w 1656 doszło do podpisania traktatu w Radnot, którego sygnatariuszami była m.in. Brandenburgia i Siedmiogród i podział ziem polskich po uprzednim wspólnym ataku.
Ja mam wrażenie, że ta wojna trwała od 1648 do pokoju w Andruszowie i była przpelatan tylko okresami pokoju. Nic więcej.
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Camillus2, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Post autor: elahgabal »

Raleen pisze:Poza tym, powstanie to przecież była wewnętrzna sprawa Polski. Uciekanie się do pomocy sąsiadów świadczyłoby o jej słabości. Do tej pory z takimi buntami Polska sama sobie radziła. Wreszcie, po co sąsiedzi mieliby Polsce pomagać, lepiej było na tym skorzystać, tym bardziej, że Polska była wtedy jeszcze silna i potencjalnie wydawać się mogła groźna.
Zgadzam się. W tamtych czasach takie sprawy załatwiało się na własną rękę. Co więcej, tego typu powstanie było papierkiem lakmusowym, testującym siłę i skuteczność państwa. Jeśli jego władze zarządzały rajd na zbuntowane terytoria, gdzie w jego efekcie zostawiano tylko spaloną ziemię (jak to robiliśmy za każdym powstaniem kozackim do 1648 r.), znaczyło to, że państwo jest silne i nie ma po co z nim zadzierać. Jeśli powstańcy przeważali, można było zacząć zastanawiać się nad "przestawianiem słupów granicznych".
Gdybyśmy rozesłali poselstwa do "zaprzyjaźnionych" mocarstw (czyli w sumie gdzie ?), to tym samym wysłalibyśmy sygnał pt.: "jesteśmy słabi niczym nowonarodzone kocię; szarpcie nas i wy".
"Jakie warunki mam im przedstawić?" "Najgorsze, jakie wymyślisz."
Kondeusz do Puységur (oblężenie Furnes, 1648 r.)

https://www.youtube.com/watch?v=RUmdWdEgHgk
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia XVI-XVIII wieku”