Tak się gra we Francji...
- brathac
- Colonel en second
- Posty: 1469
- Rejestracja: wtorek, 17 października 2006, 12:19
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 62 times
- Been thanked: 113 times
- Kontakt:
Re: Tak się gra we Francji...
Być może w Łodzi uda się coś w tym stylu zorganizować... ale jeszcze nieco za wcześnie na szczegóły.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Re: Tak się gra we Francji...
No tak, ale Wy jesteście "podpięci" pod Łódzki Port Gier, czyli eurograczy . To się nie liczy!brathac pisze:Być może w Łodzi uda się coś w tym stylu zorganizować... ale jeszcze nieco za wcześnie na szczegóły.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- brathac
- Colonel en second
- Posty: 1469
- Rejestracja: wtorek, 17 października 2006, 12:19
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 62 times
- Been thanked: 113 times
- Kontakt:
Re: Tak się gra we Francji...
Ostatnio faktycznie byliśmy podpięci. Ale może uda się nam zrestartować odrębną Operację Łódzką. Bez eurograczy.
Re: Tak się gra we Francji...
A obecność gier euro na takiej imprezie to byłoby coś złego?
http://www.freha.pl - Forum Rekreacji Historycznych
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Re: Tak się gra we Francji...
No ja tak żartuję a propos tego co Clown pisał . A czy złego - to w zasadzie podobne podpięcie jak pod inne elementy jak figurki czy nawet rekonstrukcje.
Ja byłem u nich raz w Łodzi, więc wiem jak to wygląda: jest sala i ona w zasadzie była odrębnie od innych (przynajmniej wtedy co kiedyś u nich byłem), tak że to podpięcie było teoretyczne, i prawdę mówiąc podobnie bywa i gdzie indziej, ale z drugiej strony zawsze "przytulenie się" do jakiejś większej imprezy daje korzyści w postaci możliwości ściągnięcia nowych graczy, a z tym akurat w Łodzi było często krucho. Kolejna sprawa, że jak tam dużo graczy jest z Łodzi i okolic, to oni raczej nie będą wynajmować specjalnie noclegów, żeby zażywać "wspólnoty grania i śniadania" tylko na noc pójdą do domu.
Ja byłem u nich raz w Łodzi, więc wiem jak to wygląda: jest sala i ona w zasadzie była odrębnie od innych (przynajmniej wtedy co kiedyś u nich byłem), tak że to podpięcie było teoretyczne, i prawdę mówiąc podobnie bywa i gdzie indziej, ale z drugiej strony zawsze "przytulenie się" do jakiejś większej imprezy daje korzyści w postaci możliwości ściągnięcia nowych graczy, a z tym akurat w Łodzi było często krucho. Kolejna sprawa, że jak tam dużo graczy jest z Łodzi i okolic, to oni raczej nie będą wynajmować specjalnie noclegów, żeby zażywać "wspólnoty grania i śniadania" tylko na noc pójdą do domu.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Re: Tak się gra we Francji...
Ostatnio aktywnych graczy w Łodzi, aż tak dużo nie jest
Ja uważam, że jednak warto na takiej imprezie promować gry wojenne tzn. wciągać nowych graczy, bo za kilka lat będziemy na tyle wiekowi, że nie będzie nam się chciało ruszyć tyłka ze swojego miejsca zamieszkania, a wtedy nowy, miejscowy narybek byłby jak znalazł.
Tylko wymaga to trochę pracy (promocja, tłumaczenie i nauka zasad itp.)
Ja uważam, że jednak warto na takiej imprezie promować gry wojenne tzn. wciągać nowych graczy, bo za kilka lat będziemy na tyle wiekowi, że nie będzie nam się chciało ruszyć tyłka ze swojego miejsca zamieszkania, a wtedy nowy, miejscowy narybek byłby jak znalazł.
Tylko wymaga to trochę pracy (promocja, tłumaczenie i nauka zasad itp.)
Tylko głupcy uczą się na własnych błędach, mądrzy ludzie uczą się na cudzych.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Re: Tak się gra we Francji...
Zawsze starałem się to robić w miarę możliwości i sił. Tylko zwróć proszę uwagę, że model imprezy, który koledzy forsują raczej nie zakłada takich działań, a po części je wyklucza. Jeden z zarzutów pod adresem Pól Chwały jest taki - jak przeczytasz wcześniej ten wątek - że ja i parę innych osób zajmują się tam promowaniem planszówek (właśnie pokazywaniem ich, tłumaczeniem zasad itp.), a niektórzy chcieliby, żeby było TYLKO granie.Lipa pisze:Ja uważam, że jednak warto na takiej imprezie promować gry wojenne tzn. wciągać nowych graczy, bo za kilka lat będziemy na tyle wiekowi, że nie będzie nam się chciało ruszyć tyłka ze swojego miejsca zamieszkania, a wtedy nowy, miejscowy narybek byłby jak znalazł.
Tylko wymaga to trochę pracy (promocja, tłumaczenie i nauka zasad itp.)
Z kolei inna kwestia związana z tym, choć to się nie pokrywa: są młodsi gracze, np. u nas taki Szary czy Jednorożec (koniec liceum albo początek studiów), którzy grają w gry wojenne i czują to. Tyle, że oni niestety raczej na imprezy płatne, takie bardziej zamknięte, się nie wybiorą jak ich znam i ich możliwości (wybaczcie koledzy, że tak Was trochę przedmiotowo potraktuję). Stąd jak Clown pisze, że on nie chciałby nikogo tracić, to ja też nie chciałbym przez to, że formuła imprezy jest taka, a nie inna, tracić takich graczy (to nie są osoby nieznające gier tylko pełnowartościowi gracze).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Tak się gra we Francji...
Raleen - nie pisałem nigdzie, że przeszkadza mi promowanie planszówek na Polach Chwały, czy tym podobnych imprezach - jeśli tak napisałem, to wskaż proszę konkretny cytat. Ja po prostu jestem zdania, ze takie imprezy się do tego nie nadają, bo ich profil i target jest inny. Te imprezy mogą sobie istnieć i jeśli choć jedna osoba się zainteresuje grami wojennymi między jedzeniem kaszanki czy grochówki i oglądaniem przebierańców to super.
Oczywiście, że myślę o graniu i o spotykaniu się z ludźmi. Ludźmi o podobnym hobby, niekoniecznie poglądach. Nie chcę siedzieć jak w zoo, gdzie mamusie pokazują synusiom planszę - "o, popatrz, to jest żołnierzyk Wojtusiu".
I taka forma, za którą ja optuję absolutnie nie wyklucza promocji gier wojennych.
Oczywiście, że myślę o graniu i o spotykaniu się z ludźmi. Ludźmi o podobnym hobby, niekoniecznie poglądach. Nie chcę siedzieć jak w zoo, gdzie mamusie pokazują synusiom planszę - "o, popatrz, to jest żołnierzyk Wojtusiu".
I taka forma, za którą ja optuję absolutnie nie wyklucza promocji gier wojennych.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Chevau-léger
- Sous-lieutenant
- Posty: 364
- Rejestracja: czwartek, 24 sierpnia 2006, 09:06
- Lokalizacja: Varsovie
Re: Tak się gra we Francji...
Muszą być imprezy i takie gdzie promowanie ma miejsce, co wcale nie wylkucza sensowności tego o czym napisał clown. Na Polach Chwały nie byłem więc nie wiem, natomiast byłem na "Planszówkach na Narodowym" i tyle tylko powiem, że lepiej niż tam promować idei planszówek chyba nie można. Niestety wymagające strategie wojenne nie są produktem, który łatwo sie przebije na takich imprezach, gdzie święci tryumfy to co kolorowe, szybkie, pieknie wydane i co łatwo jest sprzedać sklepom z grami obecnym na podobnych imprezach. Wiele gier w które gramy niezbyt mieści się w tych kategoriach (chociażby - czas gry). Dlatego też w pewnym sensie będzie to rozrywka mniejszości i nie zdobędzie tak szerokiej popularności. Dlatego moim zdaniem ma sens spotkanie nawet kilkunastu zapaleńców bez ambicji na podbój szerokich mas - po prostu by można było sobie pograć z kimś kto ma podobne zainteresowania.
- Silver
- Général de Division
- Posty: 3535
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 104 times
Re: Tak się gra we Francji...
Eurogracze organizują na innym forum nawet wspólne wyjazdy wakacyjne na 1-2 tygodnie w jakimś ośrodku.
Re: Tak się gra we Francji...
Raleen, będę brutalny, może i trochę naiwny, nie obraź się. Tym jednym akapitem pokazałeś, że nie rozumiesz po co ta cała dyskusja. Co bardziej istotne, dopóki Ty tego nie chwycisz, to cały ten koncept "wielkiego konwentu" nie wypali. Po pierwsze nie jest w ogóle istotne czy Ty robisz jakiś problem z reklamą czy go nie robisz. Po drugie, to wcale nie jest tak że na PCh i Grenadierze wszyscy chętnie bywają. Mam pełną świadomość tego, że choćbym sam zrobił imprezę w najlepszej lokalizacji, z hostessami w bikini podającymi bezpłatne drinki, to i i tak nie przyjedzie tam określona grupa graczy gdyż mnie po prostu nie lubią. I na tej grupie też mi zależy z uwagi na szczupłość środowiska, które w zdecydowanej większości skupia naprawdę inteligentnych i ciekawych ludzi. Spróbuj na to spojrzeć w ten sposób. Po trzecie jeśli jakiś organizator jest nie cacy, to Ty jako największe forum i człowiek z określonym dorobkiem możesz do niego śmiało wyjść z propozycją współpracy - tak, trzeba zachęcać i trzeba przymuszać. Jest w powyższym pewien problem i po części leży po Twojej stronie.Raleen pisze:Ja nie widzę problemu by reklamować u nas wszystkie imprezy planszówkowe i pod tym względem nigdy nie robiłem problemu nikomu. Na Polach Chwały wszyscy chętni bywają, tak samo na Grenadierze. Jeśli organizator jakiejś imprezy uważa, że nie warto jej promować, bo chce ją robić w gronie swoich znajomych czy osób, które lubi, to przecież ja go nie będę na siłę zachęcał ani przymuszał. Tak, że mam wrażenie, że jeśli jest tu jakiś problem, to na pewno nie leży po naszej stronie.
Resztę Twojej argumentacji z pierwszego postu traktuję jako szczegóły czysto techniczne lub pewne pomieszanie przyczyn ze skutkami spadku frekwencji na konwentach. Przy odpowiednim zaangażowaniu do przejścia Ale jeśli teraz piszesz, że zorganizujesz jako główny organizator trzecią imprezę planszówkową pod patronatem FS, to według mnie są to już dwa kroki wstecz. Ja przyjadę, nawet spróbuję kogoś z WWY wyciągnąć, ale dobijesz do chwalebnej liczby 23 uczestników i basta.
Albo wszystkie ręce na pokład, albo ch..., d... i kamieni kupa.
Jeśli zaś chodzi o rozłożenie akcentów na takim konwencie, to według mnie lekki nacisk na "gracze zjechali z całej Polski i muszą pograć", promocje hobby i szukanie narybku mogą chyba zagospodarować sklepy i wydawnictwa - konkursy, prezentacje, jakieś "niebieskie koszulki" itp. W ramach konwentu mogłyby się np. odbyć mistrzostwa Polski w taką jedną grę CDG, która okupuje pierwsze miejsce w popularnym rankingu
Mówimy gierka, myślimy zjarka.
Youtube nie jest od tego, żeby ludzie go oglądali, tylko od tego, żeby dawali suby - WojennikTV
Youtube nie jest od tego, żeby ludzie go oglądali, tylko od tego, żeby dawali suby - WojennikTV
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Re: Tak się gra we Francji...
Ja pisałem, że pojawił się taki zarzut pod adresem Pól Chwały, a nie że Tobie "przeszkadza". Ale nie będę się z Tobą spierał o słowa, bo nie o to przecież chodzi. Przyjmuję, że uważasz to co napisałeś w ostatnim cytowanym wyżej poście i tyle.clown pisze:Raleen - nie pisałem nigdzie, że przeszkadza mi promowanie planszówek na Polach Chwały, czy tym podobnych imprezach - jeśli tak napisałem, to wskaż proszę konkretny cytat. Ja po prostu jestem zdania, ze takie imprezy się do tego nie nadają, bo ich profil i target jest inny. Te imprezy mogą sobie istnieć i jeśli choć jedna osoba się zainteresuje grami wojennymi między jedzeniem kaszanki czy grochówki i oglądaniem przebierańców to super.
Oczywiście, że myślę o graniu i o spotykaniu się z ludźmi. Ludźmi o podobnym hobby, niekoniecznie poglądach. Nie chcę siedzieć jak w zoo, gdzie mamusie pokazują synusiom planszę - "o, popatrz, to jest żołnierzyk Wojtusiu".
I taka forma, za którą ja optuję absolutnie nie wyklucza promocji gier wojennych.
Może od innej strony Cię zapytam, bo tak naprawdę o to chodzi: co sądzisz o łączeniu działań promocyjnych (załóżmy, że ograniczonych) z takim profilem imprezy jaki proponowałeś?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Re: Tak się gra we Francji...
Maciunia, ja lubię szczerze dyskusje, nawet jeśli są czasem brutalne . Tylko trochę operujesz ogólnikami, ale rozumiem, że w pewnych sprawach z pewnych względów tak trzeba.
Jedna uwaga: nie traktuj moich różnych wypowiedzi jako wsadzania kija w szprychy machiny, którą jak rozumiem chcielibyście uruchomić. Po prostu dzielę się różnymi spostrzeżeniami, wątpliwościami. Każdy ma swoje doświadczenia, ja też - pewnie trochę inne od Waszych i dlatego wydają mi się wartościowe. Spójrz na to w ten sposób, że ja mam za sobą współorganizowanie od 9 lat dwóch wspominanych dużych imprez i sam organizujesz u siebie imprezę to wiesz, że od tej strony jak się patrzy to różne rzeczy trochę inaczej wyglądają. Tak, że jak czasem pewne rzeczy wydają mi się mało realistyczne czy wręcz utopijne, to chyba dobrze, że o tym piszę?
Poruszyłeś kwestię spadku frekwencji. Moim zdaniem główna przyczyna jest inna. Co więcej, mam wrażenie, że większość chyba jej nie dostrzega, albo nie do końca sobie uświadamia. To nie są jakieś wzajemne niesnaski i niechęci. Clown pisze, że mu żal 3 osób. Ta przyczyna, którą ja mam na myśli, sprawia, że spośród osób bywających na imprezach w ciągu ostatnich lat ubyło powiedzmy z 20 jak nie więcej osób. Jako inteligentny przedstawiciel środowiska powinieneś się domyślić o co mi chodzi .
Ja nie pisałem nigdzie, że muszę być głównym organizatorem. Wcale nie muszę. Na Grenadierze ani na Polach Chwały nim nie jestem - nie cierpię ambicjonalnie ani w żaden inny sposób. Bardzo mi dobrze tak jak jest, z prostej przyczyny: wiem ile roboty i odpowiedzialności wymaga organizowanie takiej imprezy. W Stowarzyszeniu też byłem Wiceprezesem i nie miałem problemu z pożegnaniem się z funkcją. Nikt mnie do tego nie zmuszał, dalej ściśle współpracuję z Zarządem, jesteśmy w przyjacielskich, serdecznych stosunkach. Ja ogólnie mam dość funkcji i pól działalności: 1) administrator forum, 2) redaktor naczelny portalu, 3) organizator części planszówkowych dwóch dużych imprez, 4) autor gry szykowanej do wydania, 5) recenzent i autor różnego rodzaju tekstów. Raczej zastanawiam się nad obcięciem tej listy niż nad jej powiększaniem.
Natomiast patronat dla naszego forum albo portalu, postrzegany przeze mnie w kategoriach honorowych, mnie interesuje i wydaje mi się czymś naturalnym. Wracając do kwestii organizowania - ja z chęcią z jakąś rozsądną osobą potrafiącą współpracować jestem w stanie współdziałać. Dobrym przykładem może być Konwent Krakowski i Michał Stachura. Nie wtrącam się tam przecież do niczego, Michał zamieszcza logo portalu na plakatach i innych materiałach, na forum jest dyskusja o imprezie, a na portalu są zapowiedzi przed imprezą i relacje po niej.
Ja zdaję sobie sprawę od dawna, że nie wszystkim wszystko się podoba na PCh i Grenadierze, tak samo jak na forum, na portalu itd. Tyle, że świat nie jest idealny. Jak ktoś inny ma możliwości zrobienia podobnej dużej imprezy, zawsze może się wykazać i na pewno ze strony organizatorów czy osób współtworzących tamte konwenty nikt mu przeszkadzał nie będzie, co więcej w statucie Stowarzyszenia są wprost zapisy o współpracy i wspieraniu podobnych przedsięwzięć - można spróbować skorzystać. To zupełnie przy okazji, ale miej świadomość, że Pola Chwały są jedyną tego typu imprezą w Polsce, a właściwie w całej centralnej Europie integrującą na taką skalę różne hobby historyczne. To jest unikalne przedsięwzięcie. Teraz od pewnego czasu zaistniała druga impreza, głównie rekonstrukcyjna, ale póki co są jeszcze daleko w porównaniu do tego co w Niepołomicach udało się zbudować. Oczywiście, z punktu widzenia samych planszówek może to nie mieć dla graczy żadnego znaczenia, ale ja cieszę się, że zaangażowałem się w ten projekt przed laty i że tak on się przez lata rozwinął.
Jakby co, ja chętnie zapoznam się ze wszystkimi koncepcjami. Nie jestem zafixowany na jakąś jedną. To, że dużo się tu odzywałem nie oznacza, że zamierzam zagadywać dyskusję (piszę na wszelki wypadek, bo zdaję sobie sprawę, że czasami można to tak odbierać).
Jedna uwaga: nie traktuj moich różnych wypowiedzi jako wsadzania kija w szprychy machiny, którą jak rozumiem chcielibyście uruchomić. Po prostu dzielę się różnymi spostrzeżeniami, wątpliwościami. Każdy ma swoje doświadczenia, ja też - pewnie trochę inne od Waszych i dlatego wydają mi się wartościowe. Spójrz na to w ten sposób, że ja mam za sobą współorganizowanie od 9 lat dwóch wspominanych dużych imprez i sam organizujesz u siebie imprezę to wiesz, że od tej strony jak się patrzy to różne rzeczy trochę inaczej wyglądają. Tak, że jak czasem pewne rzeczy wydają mi się mało realistyczne czy wręcz utopijne, to chyba dobrze, że o tym piszę?
Poruszyłeś kwestię spadku frekwencji. Moim zdaniem główna przyczyna jest inna. Co więcej, mam wrażenie, że większość chyba jej nie dostrzega, albo nie do końca sobie uświadamia. To nie są jakieś wzajemne niesnaski i niechęci. Clown pisze, że mu żal 3 osób. Ta przyczyna, którą ja mam na myśli, sprawia, że spośród osób bywających na imprezach w ciągu ostatnich lat ubyło powiedzmy z 20 jak nie więcej osób. Jako inteligentny przedstawiciel środowiska powinieneś się domyślić o co mi chodzi .
maciunia pisze:Ale jeśli teraz piszesz, że zorganizujesz jako główny organizator trzecią imprezę planszówkową pod patronatem FS, to według mnie są to już dwa kroki wstecz. Ja przyjadę, nawet spróbuję kogoś z WWY wyciągnąć, ale dobijesz do chwalebnej liczby 23 uczestników i basta.
Ja nie pisałem nigdzie, że muszę być głównym organizatorem. Wcale nie muszę. Na Grenadierze ani na Polach Chwały nim nie jestem - nie cierpię ambicjonalnie ani w żaden inny sposób. Bardzo mi dobrze tak jak jest, z prostej przyczyny: wiem ile roboty i odpowiedzialności wymaga organizowanie takiej imprezy. W Stowarzyszeniu też byłem Wiceprezesem i nie miałem problemu z pożegnaniem się z funkcją. Nikt mnie do tego nie zmuszał, dalej ściśle współpracuję z Zarządem, jesteśmy w przyjacielskich, serdecznych stosunkach. Ja ogólnie mam dość funkcji i pól działalności: 1) administrator forum, 2) redaktor naczelny portalu, 3) organizator części planszówkowych dwóch dużych imprez, 4) autor gry szykowanej do wydania, 5) recenzent i autor różnego rodzaju tekstów. Raczej zastanawiam się nad obcięciem tej listy niż nad jej powiększaniem.
Natomiast patronat dla naszego forum albo portalu, postrzegany przeze mnie w kategoriach honorowych, mnie interesuje i wydaje mi się czymś naturalnym. Wracając do kwestii organizowania - ja z chęcią z jakąś rozsądną osobą potrafiącą współpracować jestem w stanie współdziałać. Dobrym przykładem może być Konwent Krakowski i Michał Stachura. Nie wtrącam się tam przecież do niczego, Michał zamieszcza logo portalu na plakatach i innych materiałach, na forum jest dyskusja o imprezie, a na portalu są zapowiedzi przed imprezą i relacje po niej.
maciunia pisze:Po drugie, to wcale nie jest tak że na PCh i Grenadierze wszyscy chętnie bywają. Mam pełną świadomość tego, że choćbym sam zrobił imprezę w najlepszej lokalizacji, z hostessami w bikini podającymi bezpłatne drinki, to i i tak nie przyjedzie tam określona grupa graczy gdyż mnie po prostu nie lubią. I na tej grupie też mi zależy z uwagi na szczupłość środowiska, które w zdecydowanej większości skupia naprawdę inteligentnych i ciekawych ludzi. Spróbuj na to spojrzeć w ten sposób.
Ja zdaję sobie sprawę od dawna, że nie wszystkim wszystko się podoba na PCh i Grenadierze, tak samo jak na forum, na portalu itd. Tyle, że świat nie jest idealny. Jak ktoś inny ma możliwości zrobienia podobnej dużej imprezy, zawsze może się wykazać i na pewno ze strony organizatorów czy osób współtworzących tamte konwenty nikt mu przeszkadzał nie będzie, co więcej w statucie Stowarzyszenia są wprost zapisy o współpracy i wspieraniu podobnych przedsięwzięć - można spróbować skorzystać. To zupełnie przy okazji, ale miej świadomość, że Pola Chwały są jedyną tego typu imprezą w Polsce, a właściwie w całej centralnej Europie integrującą na taką skalę różne hobby historyczne. To jest unikalne przedsięwzięcie. Teraz od pewnego czasu zaistniała druga impreza, głównie rekonstrukcyjna, ale póki co są jeszcze daleko w porównaniu do tego co w Niepołomicach udało się zbudować. Oczywiście, z punktu widzenia samych planszówek może to nie mieć dla graczy żadnego znaczenia, ale ja cieszę się, że zaangażowałem się w ten projekt przed laty i że tak on się przez lata rozwinął.
Tego do końca nie rozumiem, zwłaszcza z tym "organizatorem nie cacy" co miałeś na myśli, ale to może na PW mi lepiej napisz. Jeśli chodzi o to, żeby zachęcać organizatorów imprez do tego, żeby tutaj się promowali, robiłem to już, choć rzeczywiście ostatnio w ograniczonym zakresie. Pewien problem tutaj w przeszłości faktycznie był, ponieważ bywało, że organizatorzy niektórych imprez nie bardzo mieli ochotę się tu promować, z różnych przyczyn (pozwól, że nie będę rozwijał). Czasem to są po prostu imprezy, a właściwie spotkania, organizowane w dość zamkniętym gronie i tyle - żadna promocja nie jest im potrzebna z założenia. Nie wydaje mi się, żeby problem leżał tu po mojej stronie. To musi być zawsze obopólna wola współpracy.maciunia pisze:Po trzecie jeśli jakiś organizator jest nie cacy, to Ty jako największe forum i człowiek z określonym dorobkiem możesz do niego śmiało wyjść z propozycją współpracy - tak, trzeba zachęcać i trzeba przymuszać. Jest w powyższym pewien problem i po części leży po Twojej stronie.
Czy dobrze rozumiem, że chcesz zrobić jedną super imprezę?maciunia pisze:Albo wszystkie ręce na pokład, albo ch..., d... i kamieni kupa.
Jakby co, ja chętnie zapoznam się ze wszystkimi koncepcjami. Nie jestem zafixowany na jakąś jedną. To, że dużo się tu odzywałem nie oznacza, że zamierzam zagadywać dyskusję (piszę na wszelki wypadek, bo zdaję sobie sprawę, że czasami można to tak odbierać).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Tak się gra we Francji...
Promocja spotkania, nie konkretnego medium (forum, wydawcy, itp.) jest jak najbardziej do przyjęcia. Wtedy można zainteresować potencjalnych chętnych do wyjazdu. Czyli: najlepiej gdyby to była osobna witryna (wersja maks) lub informacja na wszystkich polskich forach, żeby zebrać najwięcej zainteresowanych osób. Powtórzę jeszcze raz warunki:Może od innej strony Cię zapytam, bo tak naprawdę o to chodzi: co sądzisz o łączeniu działań promocyjnych (załóżmy, że ograniczonych) z takim profilem imprezy jaki proponowałeś?
- odrębna lokalizacja, tożsama pod względem miejsca do spania i grania,
- dogodne połączenie komunikacyjne (odległość, możliwość dojazdu),
- spotkanie graczy dla graczy
To właśnie ma być coś dla takiej grupy o której pisał Silver - umówisz się na granie i zagrasz na pewno (no, może poza HiS'em ), i na pewno coś sobie znajdziesz do rozgrywki, bo będziesz miał do wyboru gry i graczy na miejscu, nie odrywanych czymkolwiek innym. Eurówki też przecież mogą być, jak już mózg się zlasuje mocno
Koncepcja Łodzi, Krakowa, Lublina, Przemyśla, itp. to są tzw. spotkania promocyjno - integracyjne i dobrze, że są, natomiast nie spełniają warunku odrębności lokalizacji. Są o tyle wygodne, że jako organizator lokalnie mamy więcej możliwości, znajomości i odpada nam część kosztów. Frekwencja na takich spotkaniach jest najczęściej taka, że połowę i więcej osób stanowią "lokalsi". To dobre dla promocji, ale nadal mówimy o charakterze lokalnym spotkania.
Zdaję sobie sprawę, że pomysł odrębnego miejsca to koszty, że trzeba sobie jakąś kasę odłożyć, itp., ale należy to potraktować w takich kategoriach, że coś tam planujemy i do tego dążymy. Zgranie kalendarza to kosmos, ponadto właśnie to "rozstrzelenie" imprez powoduje, że nie da się być na wszystkich w ciągu roku. Dlatego też forma weekendowa i lokalizacja pozwoli na przyjazd nawet osobom z napiętym grafikiem.
Imprezy eurograczy i wyjazdy wakacyjne to fajna sprawa, ale to raczej pieśń przyszłości. Na razie chciałbym się skupić na spotkaniu weekendowym.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Re: Tak się gra we Francji...
No tak, jak chce się imprezę tutaj na forum zapromować to forum jest dobre, ale jak administrator chciałby w jakiś (w zasadzie jakikolwiek sposób) zapromować forum na imprezie, to forum jest złe. Obawiam się, że z taką logiką to daleko nie zajedziemy. Ostatnio logo naszego portalu znalazło się na plakatach imprezy Wrocław Games Fest i nikomu to nie przeszkadzało. Organizatorowi Konwentu Krakowskiego też nie przeszkadza. O Polach Chwały i Grenadierze nie wspominam. Nie muszę chyba mówić, że z mojego punktu widzenia jako administratora tego forum oczywiście lepsze są imprezy, których organizatorzy z chęcią widzą współpracę ze mną, nie mówiąc już o tym, że niektórzy sami się z takimi propozycjami zgłaszają.clown pisze:Promocja spotkania, nie konkretnego medium (forum, wydawcy, itp.) jest jak najbardziej do przyjęcia.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)