problemem KoH nie jest realizm, lecz fakt, że autor gry potraktował bitwę pod Hattin, wraz z okolicznościami jej stoczenia i skutkami, jako uniwersalny wzorzec bitwy średniowiecznej, a przynajmniej dla miejsca i czasu obejmowanego przez grę. Tymczasem bitwa ta była absolutnym wyjątkiem, a była nim dzięki geniuszowi organizacyjnemu króla Gwidona - o ile mi wiadomo (choć jako późnostarożytnik nie jestem tu ekspertem) żaden władca średniowieczny nie potrafił w tak krótkim czasie zgromadzić tak wielkiej części "zasobów strategicznych" podległego mu politycznego bytu po to, by zmarnotrawić je później w jednym starciu. Dlatego też żadna inna bitwa w tym okresie nie była sama w sobie (a nie z przyczyn "przypadkowych" jak śmierć czy niewola wodza) tak katastrofalna w skutkach - zawsze można było zmobilizować po raz kolejny znaczące siły dla obrony terytorium. Po raz kolejny sprawdza się reguła, że wielka klęska wymaga wybitnych wodzów po OBU stronach.
Czyżby? Ja bym się nie zgodził, że to był wyjątek pod względem efektów (a nie strat), w tym okresie:
po klęsce pod Bouvines, jakie dokładnie były szanse Jana bez Ziemi i Ottona IV, na realne przeciwstawienie się odpowiednio Kapetyngom i Hohenstaufom? A przecież w niewolę wpadli tylko ich mniejsi sojusznicy. Po prostu cały budowany przez nich blok koalicjantów rozsypał się jak domek z kart.
po klęsce Almohadów pod Las Navas do Tolosa, wszyscy ich sojusznicy i zwolennicy, rok po roku opuszczają ich szeregi.
po klęsce Kastylii pod Alarcos, znowu odżywają konflikty z Leonem i Nawarrą, a Aragonia i Portugalia stają się neutralne. Dopiero interwencja papieża, przywraca jedność wśród chrześcijan.
A przecież żadna z tych bitew nie zakończyła się wybiciem wszystkich co do nogi, ani niewolą czy śmiercią głównodowodzących.
Jedynie Kastylia podniosła się po klęsce, bo jej król nie zmarł, wkrótce po bitwie.
Ja, widzę to w ten sposób, że autor gry musi przymknąć na pewne fakty oko, aby gra była grywalna.
I zgadzam się z Tobą, że problemem KoH nie jest realizm, ale wg mnie właśnie jego zbytnie zaakcentowanie. A w największym stopniu, to że gracz nie ma czym odpowiedzieć na przegraną bitwę (przynajmniej w części scenariuszy) - coś takiego chyba występuje też w nowej grze o wojnie 30letniej. Po bitwie, ze względu na skalę gry, nie ma już możliwości odbudowania sił.
A wrócę jeszcze do tego, co mnie najbardziej nurtuje - większość stron konfliktów, do bitwy ciągnęła ile sił się dało, a potem okazywało się, że to często strona mniej liczna wygrywała bitwy (przynajmniej w średniowieczu).
Czy decydujące w takim razie, mają być ukryte karty bitewne i reakcji (masz karty - możesz ryzykować bitwę, nie masz kart ryzykujesz podwójnie), czy też coś innego? Losowane przed bitwą chity, nie do końca mnie przekonują.
Większość autorów, przyjmuje jednak perspektywę, że liczebność jest ważna - właśnie z tego względu by eliminować takie zachowanie, że gracz do bitwy bierze sobie mniej oddziałów, bo pewnie i tak nie zmieni to wyniku starcia.