Losowość w grach wojennych
-
- Général de Division
- Posty: 3945
- Rejestracja: czwartek, 14 maja 2015, 14:09
- Has thanked: 120 times
- Been thanked: 409 times
Losowość w grach wojennych
Szykuję się do napisania felietonu po co właściwie jest losowość w grach wojennych.
Potrzebowałbym kilka przykładów drastycznie losowych zdarzeń, bardzo rzutujących (przynajmniej potencjalnie) na przebieg wydarzeń podczas wojny.
Najlepiej coś tej klasy:
Podczas operacji Market Garden amerykański generał zabrał ze sobą mapę sztabową z kompletnymi planami operacji. Jego szybowiec się rozbił i wszyscy zginęli. Mapa wpadła w ręce Niemców, którzy dostarczyli ją do sztabu generała Modela dowodzącego niemieckimi oddziałami. Model jednak uznał, że mapa jest fałszywa i z niej nie skorzystał. Za to dowództwo niemieckiego lotnictwa uznało, że mapa jest prawdziwa i na jej podstawie przygotowało się na przechwycenie następnej fali samolotów transportowych ze spadochroniarzami. Jednakże następnego dnia pogoda w Anglii nie pozwoliła na start samolotów, dzięki czemu Alianci uniknęli masakry w powietrzu.
Tutaj jest cały ciąg wydarzeń losowych. Jakieś pojedyncze zdarzenia ale też interesujące i znaczące by mi się też przydały.
Potrzebowałbym kilka przykładów drastycznie losowych zdarzeń, bardzo rzutujących (przynajmniej potencjalnie) na przebieg wydarzeń podczas wojny.
Najlepiej coś tej klasy:
Podczas operacji Market Garden amerykański generał zabrał ze sobą mapę sztabową z kompletnymi planami operacji. Jego szybowiec się rozbił i wszyscy zginęli. Mapa wpadła w ręce Niemców, którzy dostarczyli ją do sztabu generała Modela dowodzącego niemieckimi oddziałami. Model jednak uznał, że mapa jest fałszywa i z niej nie skorzystał. Za to dowództwo niemieckiego lotnictwa uznało, że mapa jest prawdziwa i na jej podstawie przygotowało się na przechwycenie następnej fali samolotów transportowych ze spadochroniarzami. Jednakże następnego dnia pogoda w Anglii nie pozwoliła na start samolotów, dzięki czemu Alianci uniknęli masakry w powietrzu.
Tutaj jest cały ciąg wydarzeń losowych. Jakieś pojedyncze zdarzenia ale też interesujące i znaczące by mi się też przydały.
Ostatnio zmieniony piątek, 24 lipca 2015, 10:08 przez RAJ, łącznie zmieniany 1 raz.
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
-
- Adjudant
- Posty: 268
- Rejestracja: wtorek, 14 października 2014, 13:42
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
- Been thanked: 2 times
Re: Losowość w grach wojennych
Może zdobycie mostu przez Dunaj w 1805? W linku opis. http://karolginter.pl/most.htm
Re: Losowość w grach wojennych
Z pojedynczych: awaria zasilania zapalników w Little Boy'u.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Losowość w grach wojennych
Pietia - to nie jest zdarzenie losowe, tylko tzw. podstęp wojenny.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
-
- Général de Brigade
- Posty: 2071
- Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 89 times
- Been thanked: 192 times
Re: Losowość w grach wojennych
Dobrze nadają się tez chyba skutki trafień torpedami/bombami, nie sądzisz Andy?
Z wiki (podkreślenie moje):
Lotniskowiec "Taihō" w dniu 7 marca 1944 r. został włączony w skład 1. Dywizjonu Lotniskowców 3. Floty, a jego dowódcą został komandor Tomozo Kikuchi. Wraz z tą flotą podjął działania bojowe.
W dniu 15 kwietnia 1944 r. został okrętem flagowym 3. Floty i na jego pokład wszedł dowódca tej floty wiceadmirał Jisaburō Ozawa. Wraz z całą flotą skierował się na Morze Filipińskie w celu stoczenia bitwy z 58. Zgrupowaniem floty amerykańskiej dowodzonym przez admirała Marka Mitschera. Do starcia doszło w dniu 19 czerwca 1944 r. Walczyły jedynie samoloty startujące z lotniskowców.
W tym czasie amerykański okręt podwodny USS "Albacore" natrafił na zgrupowanie japońskiej floty i wystrzelił torpedy w kierunku lotniskowca "Taihō", z których tylko jedna trafiła w okręt. Uszkodziła ona zbiorniki paliwa lotniczego, którego opary wypełniły szyb przedniej windy. Podjęto decyzję o przewietrzeniu okrętu, ale osiągnięto efekt odmienny od zamierzonego i cały okręt wypełnił się oparami paliwa. Pojawienie się iskry spowodowało eksplozję. Wtedy to z lotniskowca zszedł dowódca floty wiceadmirał Ozawa. Podjęta akcja ratownicza nie przyniosła efektu i po wybuchu oparów paliwa okręt zatonął na północ od wyspy Yap, w sześć godzin po trafieniu torpedą. Zginęło 1628 marynarzy.
Z wiki (podkreślenie moje):
Lotniskowiec "Taihō" w dniu 7 marca 1944 r. został włączony w skład 1. Dywizjonu Lotniskowców 3. Floty, a jego dowódcą został komandor Tomozo Kikuchi. Wraz z tą flotą podjął działania bojowe.
W dniu 15 kwietnia 1944 r. został okrętem flagowym 3. Floty i na jego pokład wszedł dowódca tej floty wiceadmirał Jisaburō Ozawa. Wraz z całą flotą skierował się na Morze Filipińskie w celu stoczenia bitwy z 58. Zgrupowaniem floty amerykańskiej dowodzonym przez admirała Marka Mitschera. Do starcia doszło w dniu 19 czerwca 1944 r. Walczyły jedynie samoloty startujące z lotniskowców.
W tym czasie amerykański okręt podwodny USS "Albacore" natrafił na zgrupowanie japońskiej floty i wystrzelił torpedy w kierunku lotniskowca "Taihō", z których tylko jedna trafiła w okręt. Uszkodziła ona zbiorniki paliwa lotniczego, którego opary wypełniły szyb przedniej windy. Podjęto decyzję o przewietrzeniu okrętu, ale osiągnięto efekt odmienny od zamierzonego i cały okręt wypełnił się oparami paliwa. Pojawienie się iskry spowodowało eksplozję. Wtedy to z lotniskowca zszedł dowódca floty wiceadmirał Ozawa. Podjęta akcja ratownicza nie przyniosła efektu i po wybuchu oparów paliwa okręt zatonął na północ od wyspy Yap, w sześć godzin po trafieniu torpedą. Zginęło 1628 marynarzy.
-
- Adjudant
- Posty: 268
- Rejestracja: wtorek, 14 października 2014, 13:42
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
- Been thanked: 2 times
Re: Losowość w grach wojennych
Clown, zgadza się. Ale jak widzisz rozstrzygnięcie takiego blefu w grze? Ja jako zdarzenie losowe np kartę. Taki numer mógł wypalić lub nie i był pochodną tupetu atakującego i głupoty obrońcy.
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Losowość w grach wojennych
Ale podstęp zakłada z jednej strony co najmniej wolę dokonania pewnego czynu. Losowość oznacza zdarzenie niezależne od woli ludzkiej.
adalbert - nawet w Empire of the Sun jest mechanizm tzw. Critical Hita, co dobrze oddaje tego typu zdarzenia.
Wszelkie zgony dowódców na polu bitwy to zdarzenia losowe mające wpływ na wydarzenia historyczne: książę brunszwicki pod Auerstadt, generał Stumme pod El-Alamein, Gustaw Adolf pod Lutzen i cała masa innych.
Do tego wszelka ilość przechwyconych meldunków czy rozkazów, np. słynne cygara z wojny secesyjnej:
https://en.wikipedia.org/wiki/Special_Order_191
adalbert - nawet w Empire of the Sun jest mechanizm tzw. Critical Hita, co dobrze oddaje tego typu zdarzenia.
Wszelkie zgony dowódców na polu bitwy to zdarzenia losowe mające wpływ na wydarzenia historyczne: książę brunszwicki pod Auerstadt, generał Stumme pod El-Alamein, Gustaw Adolf pod Lutzen i cała masa innych.
Do tego wszelka ilość przechwyconych meldunków czy rozkazów, np. słynne cygara z wojny secesyjnej:
https://en.wikipedia.org/wiki/Special_Order_191
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
-
- Adjudant
- Posty: 268
- Rejestracja: wtorek, 14 października 2014, 13:42
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
- Been thanked: 2 times
Re: Losowość w grach wojennych
Tu się Clown nie zgadzam. Taki przebieg wydarzeń z zajęciem przeprawy był całkowicie nie do przewidzenia.
-
- Général de Division
- Posty: 3945
- Rejestracja: czwartek, 14 maja 2015, 14:09
- Has thanked: 120 times
- Been thanked: 409 times
Re: Losowość w grach wojennych
Andy, możesz rozwinąć trochę kwestię tych zapalników?
Dziękuję za wszystkie przykłady, jak wpadnie Wam coś jeszcze ciekawego do głowy to się nie krępujcie.
Mi narzuca się jeszcze wysłanie II Korpusu SS w rejon Arnhem.
Dziękuję za wszystkie przykłady, jak wpadnie Wam coś jeszcze ciekawego do głowy to się nie krępujcie.
Mi narzuca się jeszcze wysłanie II Korpusu SS w rejon Arnhem.
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43384
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3946 times
- Been thanked: 2510 times
- Kontakt:
Re: Losowość w grach wojennych
W bitwie pod Lipskiem wysadzenie mostu na Elsterze podczas odwrotu i odcięcie przez to znacznej części Wielkiej Armii na wschodnim brzegu. W tym oddziałów polskich. Most wysadził kapral saperów, którego posterunek znalazł się pod ostrzałem, a przełożeni nie dopilnowali sprawy. Wskutek tego oddziały napoleońskie liczące w sumie kilkanaście tysięcy żołnierzy zostały zniszczone bądź wzięte do niewoli.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
-
- Capitaine-Adjudant-Major
- Posty: 998
- Rejestracja: poniedziałek, 21 sierpnia 2006, 18:16
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 10 times
Re: Losowość w grach wojennych
Wszelkie niespodziewane zgony dowódców typu "Stonewall" Jackson i kulka od własnych ludzi przy nocnej przejażdżce (wracał ze sztabem do obozu). Przypadki ognia przyjacielskiego np. pod Bull Run, gdy oddziały miały podobne mundury i flagi, lub tez właśnie błędna identyfikacja wroga i nie otwarcie ognia do nadchodzącego przeciwnika.
Pojawiają się wszelkie trafienia krytyczne, jak wspomniany wcześniej lotniskowiecczy HMS Hood.
Pojawiają się wszelkie trafienia krytyczne, jak wspomniany wcześniej lotniskowiecczy HMS Hood.
- Raubritter
- Padpałkownik
- Posty: 1467
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
- Been thanked: 1 time
Re: Losowość w grach wojennych
Raju, zakładam, że znasz, ale i tak wkleję, bo może ktoś nie czytał. Bardzo ciekawy tekst Rachel Simmons na temat losowości w grach wojennych: http://www.simmonsgames.com/design/Chance.html
I jego fragment, który w moim odczuciu dobrze podsumowuje aspekt losowości w grach wojennych: "In short chance can be seen as often nothing more than a catch-all for things that the game does not otherwise simulate: “chance” in the game represents not “chance” in some sense in the real world, but instead marks the limits of the simulation: the presence of chance may thus be a sign-post in the game that says “Simulation Stops Here”.
I jego fragment, który w moim odczuciu dobrze podsumowuje aspekt losowości w grach wojennych: "In short chance can be seen as often nothing more than a catch-all for things that the game does not otherwise simulate: “chance” in the game represents not “chance” in some sense in the real world, but instead marks the limits of the simulation: the presence of chance may thus be a sign-post in the game that says “Simulation Stops Here”.
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Losowość w grach wojennych
Tekst, który wyczerpuje dyskusję, szczególnie w kwestii tego, jak dużo losowości jest w grach Rachel chociaż w "Guns of Gettysburg" już się nieco "poprawiła" i gracze mogą ponarzekać, że przegrali przez los
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Re: Losowość w grach wojennych
Bardzo proszę:RAJ pisze:Andy, możesz rozwinąć trochę kwestię tych zapalników?
Bomba uranowa przeznaczona do zrzucenia na Hiroszimę miała dość skomplikowany układ zapalnika. Na początku działał system zegarowy, tzn. dopiero po 15 sekundach uruchamiał się "prawdziwy" system zapalnika - te 15 sekund było na odpowiednie oddalenie się bombowca. Sam zapalnik miał podwójne działanie baryczno-radarowe, które miało zapewnić wybuch bomby na założonej wysokości nad ziemią.
Wszystko to było dość skomplikowane i choć z założenia niezawodne - oczywiście mogło zawieść. A gdyby tak się stało, wojna z pewnością potoczyłaby się inaczej:
1. Dowództwo odesłałoby Fat Mana i następne produkowane bomby naukowcom do poprawek. Te trwałyby długo, bo na drugą wpadkę nikt nie mógłby sobie już pozwolić
2. Natychmiast ruszyłyby przygotowania do operacji desantowych na Wyspach Japońskich ("Olympic" w październiku 1944 i "Coronet" w marcu 1946).
3. Strat amerykańskich w tych operacjach można się tylko domyślać, ale z pewnością byłyby ogromne i na pewno wpłynęłyby na postawę społeczeństwa amerykańskiego wobec przeciągającej się wojny.
Co z tego wszystkiego mogłoby wyniknąć? Nie wiem, ale historia powojennego świata byłaby inna niż ta którą znamy.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
-
- Général de Division
- Posty: 3945
- Rejestracja: czwartek, 14 maja 2015, 14:09
- Has thanked: 120 times
- Been thanked: 409 times
Re: Losowość w grach wojennych
Dziękuję Andy za rozwinięcie, a Raubritter za link do tekstu.
IMHO Simmons trochę w nim pomija. Uogólnia wszystko do działań statystycznych - zgoda. Przedstawiła kilka elementów dotyczących skali, wiedzy itd, gdzie losowość zastępuje symulację - zgoda.
Jednak w ogóle pomija np. "jakość" dowódców. Sprowadziła ich do wielu elementów podejmujących decyzję.
Tymczasem powiedzmy, że jest sobie dowódca armii/korpusu/dywizji/pułku, któremu czasem zdarza się popełniać kluczowe błędy. Jest to jeden główny "decision maker" dla wielu żetonów, jeden z kilku tej klasy w grze.
Ustandaryzowany i pominięty w symulacji. Podczas gdy historycznie, w jednej bitwie na trzy popełniał kluczowy błąd, prowadzący do przegranej na jego odcinku. Tym błędem może być złe przydzielenie rubieży, zbyt uporczywe trzymanie jakichś jednostek w odwodzie, zbyt uporczywe zmuszanie oddziałów do atakowania silnych pozycji czy choćby przydzielenie niewłaściwych ludzi do niewłaściwych działań - np. skierowanie jednostki dowodzonej przez porywczego, niecierpliwego, nielubianego przez podwładnych i w głębi ducha tchórzliwego dowódcę do statycznej obrony kluczowego odcinka obrony.
Jak to teraz oddać inaczej niż losowością? Szczególnie jeżeli używamy ustandaryzowanych oddziałów dywizji?
Przypomniał mi się też kolejny klasyczny przypadek, czyli szarża lekkiej brygady.
IMHO Simmons trochę w nim pomija. Uogólnia wszystko do działań statystycznych - zgoda. Przedstawiła kilka elementów dotyczących skali, wiedzy itd, gdzie losowość zastępuje symulację - zgoda.
Jednak w ogóle pomija np. "jakość" dowódców. Sprowadziła ich do wielu elementów podejmujących decyzję.
Tymczasem powiedzmy, że jest sobie dowódca armii/korpusu/dywizji/pułku, któremu czasem zdarza się popełniać kluczowe błędy. Jest to jeden główny "decision maker" dla wielu żetonów, jeden z kilku tej klasy w grze.
Ustandaryzowany i pominięty w symulacji. Podczas gdy historycznie, w jednej bitwie na trzy popełniał kluczowy błąd, prowadzący do przegranej na jego odcinku. Tym błędem może być złe przydzielenie rubieży, zbyt uporczywe trzymanie jakichś jednostek w odwodzie, zbyt uporczywe zmuszanie oddziałów do atakowania silnych pozycji czy choćby przydzielenie niewłaściwych ludzi do niewłaściwych działań - np. skierowanie jednostki dowodzonej przez porywczego, niecierpliwego, nielubianego przez podwładnych i w głębi ducha tchórzliwego dowódcę do statycznej obrony kluczowego odcinka obrony.
Jak to teraz oddać inaczej niż losowością? Szczególnie jeżeli używamy ustandaryzowanych oddziałów dywizji?
Przypomniał mi się też kolejny klasyczny przypadek, czyli szarża lekkiej brygady.
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."