clown pisze:Grenadier w zeszłym roku - namiot z "przewiewnymi" ścianami. Wiał wtedy wiaterek. Idealne miejsce na rozłożenie żetonów/papierowych plansz. Konrad rozłożył się ze swoim stoiskiem. Za chwilę wpada jakiś gość żądając fantów za "nieuzgodnione" z organizatorem stoisko sprzedażowe. Petru Rares wspominający o "znikniętej" planszy do gry. To są fakty. Żadne zamiatanie pod dywan i pudrowanie tego nie zmieni.
O Grenadierze na Cytadeli nie wspomnę, kiedy to w trakcie rozgrywek wpadli do sal z planszówkami "mistrzowie" od rekonstrukcji i zaczęli strzelać z okien, bo te pomieszczenia pasowały im do inscenizacji.
Ale to wszystko wiąże się z tym, co pisał RAJ i Neoberger w wątku "dolarowym".
Też nie byłem zadowolony z tych dwóch edycji Grenadiera. Pisałem o tym w relacjach z części planszówkowej tej imprezy wtedy. Też ogólnie nie jestem zadowolony ze wszystkiego co jest na tej imprezie - i o tym kiedyś dyskutowaliśmy. Zwróć jednak uwagę, że obok pewnych wad (dających się odczuć zwłaszcza ostatnio - nie przeczę) ta impreza ma też pewne zalety. Przede wszystkim tę, że się odbywa i jest masowa, bo jest promowana np. na plakatach w metrze warszawskim i na monitorach w autobusach i tramwajach, czy puszczają informacje o niej w TVP Info itd. To wszystko oczywiście kosztuje. Gdyby ktoś chciał organizować tego typu imprezę i robić taką promocję - musi mieć na to pieniądze. Również są na tej imprezie liczne atrakcje, przede wszystkim dużo sprzętu historycznego, co ściąga ludzi, którzy przy okazji trafiają też na planszówki. Wreszcie samo nagromadzenie różnych elementów, takich jak rekonstrukcje, sprzęt, gry i inne pozwala na zrobienie czegoś bardziej masowego, a tylko to jest w stanie przyciągnąć więcej ludzi, z których jakiś ułamek ma szansę zainteresować się tym co robimy.
Trudności w ostatnich dwóch latach spowodowane były remontem muzeum na Cytadeli, który dobiega już końca, tak że to była sytuacja przejściowa. Warto też brać pod uwagę, że w najbliższym czasie na Cytadelę przenosi się Muzeum Wojska Polskiego. Ono będzie po sąsiedzku i ponieważ już do tej pory MWP wypożyczało organizatorowi w zasadzie za darmo sprzęt do pokazania na imprezie czy to, że ostatnio był na niej obecny prof. Z. Wawer, dyrektor MWP, to bardzo prawdopodobne jest, że MWP wejdzie szerzej w imprezę. Prawdopodobnie w nieodległej przyszłości problemy lokalowe znikną. Warto pomyśleć do przodu i przeczekać te przejściowe trudności związane z remontami, które impreza w zasadzie ma już za sobą.
To przeciwko czemu protestuję zdecydowanie to całkowite dezawuowanie tej imprezy i jej roli (że ma ona też swoje wady to się zgadzamy). Z mojej perspektywy trzeba też na nią spojrzeć w ten sposób, że nasze forum jest planszówkowo-figurkowe, a ta impreza pozwala mi spotkać się w jednym miejscu i z graczami planszówkowymi i figurkowymi i w założeniu pozwala na pewną integrację. Nie bardzo widzę inną imprezę gdzie mógłbym się w tak sprzyjających warunkach spotkać z grającymi w figurki. Zwróć uwagę na banalny fakt, że impreza ta pozwalała przez lata na to, żeby w ogóle się spotkać w większym gronie, co dla społeczności opartej o forum internetowe, a więc znającej się głównie wirtualnie nie jest bez znaczenia. I tak dalej... można by dyskutować długo nad różnymi plusami i minusami Grenadiera czy Pól Chwały. Podstawowy fakt jest taki, że przez wiele lat nikt nie zrobił nic innego, a dwie największe imprezy mające szansę coś więcej zrobić, czyli Armagedon (organizowany przez TiS) i Lubelskie Manewry Strategów już na dzień dzisiejszy nie istnieją, co też dowodzi tego, że organizowanie imprez wcale nie jest taką łatwą sprawą, więc choćby z tego względu wstrzymałbym się trochę z kategorycznymi sądami.
Najważniejsze co chciałem powiedzieć, to że Grenadier i Pola Chwały wypełniają pewną przestrzeń, realizują pewne funkcje, których mniejsze imprezy nie są w stanie na dziś dzień zrealizować. Jednocześnie jest przestrzeń, miejsce dla mniejszych imprez, które pewne cele są w stanie realizować lepiej. Tak że moim zdaniem te dwie imprezy i imprezy czysto planszówkowe mogą się dobrze UZUPEŁNIAĆ i miejsce jest i dla jednych i dla drugich. Tak bym to widział. Być może imprezy czysto planszówkowe są lepsze z punktu widzenia promowania planszówek, edukacji, o której pisali RAJ i Neoberger. Tak naprawdę to zależy od zaangażowania uczestników, bo sam organizator nie da rady grać ze wszystkimi i robić promocji, podczas gdy inni tylko grają w swoich zamkniętych grupkach, ze znanymi sobie osobami, z którymi grają od lat. Tak bywało właśnie na Grenadierze i bywa gdzie indziej - dla mnie ta impreza ma sporo niewykorzystanego potencjału. Zgadzam się z tym, że można wiele rzeczy zrobić lepiej i efektywniej, ale to nie jest tylko problem imprezy, ale tego kto to ma robić. Często brak było chętnych.
Jeszcze jedna, wydaje mi się że również bardzo istotna uwaga. Generalnie są dwa kierunki nazwijmy to promocji planszówek wojennych:
1) Przekonywanie do nich graczy, którzy już grają w planszówki, czyli na ogół grających w eurogry. To jest naturalny kierunek wybierany przez większość osób, które myślą o poszukiwaniu nowych graczy, rozwijaniu hobby. Krótko mówiąc, rozejrzyjmy się za ludźmi, którzy już mieli jakiś kontakt z planszówkami i zachęćmy ich żeby spróbowali planszówek wojennych.
2) Drugi kierunek polega na szukaniu nowych graczy wśród tych, którzy interesują się historią i innymi hobby historycznymi, a więc np. grają w gry figurkowe, zajmują się rekonstrukcją. Wbrew pozorom np. rekonstruktorzy też grywają w planszówki. Nie mam też problemów by namówić od czasu do czasu do zagrania w jakąś planszówkę graczy figurkowych. W tym przypadku punktem wspólnym jest historia.
Grenadier i Pola Chwały to ten drugi kierunek i wręcz idealnie się w niego wpisują. Są to przy tym jedyne imprezy (tutaj jestem zupełnie pewien), które tą drogą konsekwentnie podążają. Inne większe imprezy raczej podążają pierwszą drogą. Teraz mam nadzieję, że to co pisałem wcześniej o różnych przestrzeniach i uzupełnianiu się będzie jeszcze lepiej widoczne.