Historyczność gier historycznych

Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)

Post autor: Neoberger »

Wydzielone z:
http://strategie.net.pl/viewtopic.php?f ... 86#p323386

(...)
Dyskusje o historyczności gier wojennych są absurdalne zważywszy, że przynajmniej jeden z grających pragnie w celu osiągnięcia zwycięstwa osiągnąć niehistoryczny wynik.

Clown - Ty się nie odzywaj. Wygrałeś ze mną w FtP konfederatami. Grałeś niehistorycznie i powinieneś się wstydzić. I w ogóle gra jest słaba bo umożliwia niehistoryczny rezultat.
:oops: - logika iście pokrętna. Założenia gry, możliwości działania, siły i środki, specyfika stron - to świadczy o historyczności gry, a nie wynik rozgrywki. Gra ma dać historyczny podkład, a gracze próbują odmienić los.
Nikt nie wymaga od koleżki żeby miał pojęcie, to można przecież zachować milczenie i się nie podkładać.
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)

Post autor: Raleen »

Dyskusje o historyczności gier wojennych są absurdalne zważywszy, że przynajmniej jeden z grających pragnie w celu osiągnięcia zwycięstwa osiągnąć niehistoryczny wynik.
To raczej tego typu opinie jak ta są absurdalne i świadczą o niezrozumieniu idei gier historycznych.

Samo znaczenie słowa "gra" zakłada, że rozgrywka może się skończyć różnie, inaczej niż w historii. Jeśli coś zawsze kończy się tak samo i gracz nie ma wpływu na końcowy wynik, to nie jest to gra. Historyczność polega na tym, że rozgrywka osadzona jest w określonych realiach historycznych - tak jak ujął to Berger.

Nie wnikam w tym momencie jak było w przypadku Waszej rozgrywki z Clownem i jak jest w przypadku dyskutowanej tu gry.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)

Post autor: clown »

(...)
O ile mi wiadomo ustawodawca jeszcze się w tym temacie nie wypowiedział. Nie widziałem też prawdy objawionej wykutej w kamieniu, traktującej o tym co definiuje grę historyczną/niehistoryczną. Cały czas mówimy więc tylko o opiniach.
Dokładnie. Choćby ktoś się skichał i pokusił o taką definicję, nie będzie to definicja ostateczna, satysfakcjonująca każdego i zmuszająca do stosowania. I oby tak się nigdy nie stało.
Raleen - w rozgrywce w FtP z Volkhem wygrałem Unią bez zagrywania i podnoszenia poziomu blokady. To historyczne czy nie, że gra dopuszcza taką możliwość? Jesteś w stanie to ocenić? Zdefiniować? Ktokolwiek jest do tego zdolny? Moim zdaniem to niemożliwe. Problem z brakiem akceptacji tego co "niehistoryczne" (cudzysłów zamierzony) wynika z niezrozumienia jednego podstawowego faktu: patrzenia na historię przez pryzmat wydarzeń, które miały miejsce z punktu widzenia tu i teraz, a nie oczyma ówczesnych. Plus oczywiście gra jako gra. To dodatkowy element.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)

Post autor: Raleen »

clown pisze:Raleen - w rozgrywce w FtP z Volkhem wygrałem Unią bez zagrywania i podnoszenia poziomu blokady. To historyczne czy nie, że gra dopuszcza taką możliwość? Jesteś w stanie to ocenić? Zdefiniować? Ktokolwiek jest do tego zdolny? Moim zdaniem to niemożliwe. Problem z brakiem akceptacji tego co "niehistoryczne" (cudzysłów zamierzony) wynika z niezrozumienia jednego podstawowego faktu: patrzenia na historię przez pryzmat wydarzeń, które miały miejsce z punktu widzenia tu i teraz, a nie oczyma ówczesnych. Plus oczywiście gra jako gra. To dodatkowy element.
Moim zdaniem są trzy możliwe odpowiedzi:
1) Gra jest wadliwie skonstruowana, czyli autor się pomylił, albo czegoś nie dopatrzył.
2) Rozwiązanie to ewidentnie jest historyczne a między Wami a autorem są rozbieżności co do wiedzy, jaką macie na ten temat i wynikających stąd ocen historyczności.
3) Wreszcie trzecia sytuacja, którą trzeba dopuścić, polega na tym, że mechanika gry czasem zmusza autora do kompromisów. Czasem zdarza się tak, że np. trudno zasymulować dwa efekty historyczne, bo zasady mające na celu symulację jednego prowadzą w innym miejscu do niehistoryczności. Wtedy moim zdaniem trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie co jest ważniejsze. Na to pytanie trzeba sobie odpowiedzieć w kontekście skali gry, tego co przedstawia gra, na czym się ona skupia. Pominięcie pewnych aspektów historycznych czy ich częściowe zniekształcenie nie jest niehistoryczne. Rozwinę jeszcze temat, bo teraz muszę wybyć na chwilę...
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)

Post autor: Neoberger »

(...)

Dyskusja z tym koleżką mija się widzę z celem.
Brak wiedzy historycznej, brak spójności logicznej w wypowiedziach powodują brak zrozumienia ahistoryczności Churchilla, brak możliwości przyjęcia argumentów co sprawia, że gra jest historyczna.
Tylko czy warto przekonywać kogoś kto lubi systemy, z gier czerpie tylko przyjemność? Nie. Bo nie ma takiej potrzeby.
Koleżka przecież może grać sobie w co chce i myśleć co chce.
Problem jest taki, że zabiera głos nie wiedząc co mówi.
:oops:
Po raz kolejny daję znaczek wstydu za koleżkę.
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)

Post autor: Raleen »

Wracam do tego co Clown pisał, bo wczoraj jeszcze żyłem Grenadierem...
clown pisze:Dokładnie. Choćby ktoś się skichał i pokusił o taką definicję, nie będzie to definicja ostateczna, satysfakcjonująca każdego i zmuszająca do stosowania. I oby tak się nigdy nie stało.
Raleen - w rozgrywce w FtP z Volkhem wygrałem Unią bez zagrywania i podnoszenia poziomu blokady. To historyczne czy nie, że gra dopuszcza taką możliwość? Jesteś w stanie to ocenić? Zdefiniować? Ktokolwiek jest do tego zdolny? Moim zdaniem to niemożliwe. Problem z brakiem akceptacji tego co "niehistoryczne" (cudzysłów zamierzony) wynika z niezrozumienia jednego podstawowego faktu: patrzenia na historię przez pryzmat wydarzeń, które miały miejsce z punktu widzenia tu i teraz, a nie oczyma ówczesnych. Plus oczywiście gra jako gra. To dodatkowy element.
Bardzo ciekawe wątki poruszyłeś i właśnie o tym powinno się dyskutować.
Co do tej blokady, trzeba sięgnąć do historii wojny secesyjnej, którą niestety za słabo znam, żeby to ocenić i się wypowiadać. W ogóle punktem odniesienia powinny być wydarzenia historyczne, procesy, które zachodziły. Wtedy nawet jak się nie zgadzamy, to takie dywagacje są ciekawe i dla wszystkich wzbogacające.
Rozumiem, że problem sprowadza się do tego, że historycznie Unia stosowała blokadę morską w stosunku do Konfederacji, co powodowało po stronie tej ostatniej określone problemy gospodarcze i w konsekwencji polityczne... takie jakie zazwyczaj powodują tego typu działania (znaczy się blokada). W tym konkretnym przypadku trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie czy gra powinna przyjmować, że Unia zawsze stosuje blokadę, czy też powinna dawać graczowi wybór. Albo jeszcze inaczej: czy zastosowanie blokady było na tyle oczywistym posunięciem, że trudno sobie wyobrazić, by historycznie Unia nie stosowała blokady, jeśli miała po temu odpowiednie środki.
Dalej, rozumiem, że jest kwestia tego typu, że z jakichś względów w tej grze prowadzenie Unią blokady nie do końca się opłaca, bo jej stosowanie wymaga zużywania jakichś zasobów, których można użyć gdzie indziej. Albo ta blokada nie daje tak dużych efektów i relacja kosztów (w grze) prowadzenia blokady do efektów (w grze) jej prowadzenia jest dla grającego Unią niezadowalająca, dlatego graczowi może opłacać się jej nieprowadzenie.
Kolejny etap, jeśli już doszedłeś do wniosku, że to rozwiązanie z blokadą w grze jest wadliwe, to należy się zastanowić jak duży wpływ ma to na całokształt, czyli na całą rozgrywkę. Jeśli duży, decydujący, to faktycznie jest problem. Jeśli niewielki, to oznacza, że w grze ten jeden element jest niehistoryczny, ale cała gra nie musi być niehistoryczna. Gdy oceniasz to, warto się zastanowić co było cechą charakterystyczną wojny secesyjnej, co ostatecznie przesądziło o zwycięstwie Unii, na czym polegały przewagi Unii, a jakie mocne strony miała Konfederacja - i jak to jest oddane w grze. Jakie były cechy charakterystyczne bitew toczonych podczas tego konfliktu itp. Np. cechą charakterystyczną wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. jest luźny front, pozwalający na łatwe oskrzydlanie przeciwnika i działania manewrowe na wielką skalę, wyczerpanie obu stron wchodzących do tej wojny po dopiero co zakończonej I wojnie światowej. Cechą charakterystyczną konfliktów w XVIII wieku w skali operacyjnej jest opieranie się na systemie magazynowym. Z kolei Napoleon z tym zrywa i armia maszeruje i żywi się kosztem obszarów, po których się porusza, co zwiększa jej ruchliwość i manewrowość itp. Takie najbardziej oczywiste i znane przykłady dałem, ale można się nad tym zastanawiać dużo głębiej.

Wracając do blokady, autor mógł wprowadzić rozwiązanie, że poziom blokady rośnie automatycznie (wariant sztywny) i pozbawić gracza możliwości decydowania o tym, czy będzie prowadził blokadę czy nie. Mógł też wprowadzić rozwiązanie polegające na tym, że poziom blokady rośnie losowo (wariant miękki) i gracz też nie ma na to wpływu, ale z drugiej strony przyrost poziomu blokady nie jest ściśle zdeterminowany. Wydaje mi się, że jeśli ktoś przeanalizuje wydarzenia historyczne, podejrzewam, że można udzielić jakiejś sensownej i w miarę jednoznacznej odpowiedzi na to czy autor dobrze postąpił dając graczowi wybór.
Można też było działać na innym poziomie, inaczej przewidując korzyści z prowadzenia blokady, tak żeby były one większe i bardziej się to opłacało. Najlepiej byłoby tak, żeby opłacało się w pewnych warunkach, a w innych nie opłacało i żeby gracz miał realny wybór. Wtedy nie można narzekać na to, że jeśli w grze ktoś rezygnuje z blokady to jest to niehistoryczne. Pytanie jest zawsze o koszty rezygnacji z blokady.

Jeszcze jeden poziom, na którym można to analizować, to jak to się ma do innych rozwiązań gry. Bo czasem jest tak, że pewne rozwiązania trudno pogodzić. Bywa, że autor staje przed trudnym wyborem co jest ważniejsze i co w związku z tym należałoby uwzględnić, albo co należałoby bardziej uwzględnić, a co mniej. Nie jest to sytuacja częsta, ale też się może zdarzyć.

Czy da się to wszystko obiektywnie i jednoznacznie ocenić? Jeśli ktoś oczekuje takiej jednoznaczności i obiektywizmu jak w matematyce, to oczywiście, że jej nie znajdzie i to jest z założenia niemożliwe. To jest jednak sfera twórczości, gra jest utworem, autor przetwarza wydarzenia historyczne, tak jak je rozumie, na grę, ma tu pewną swobodę, ale nie nieograniczoną. Nie da się twórczości oceniać metodami "matematycznymi", ścisłymi. Z drugiej strony, patrząc na to rozumowanie, które przeprowadziłem wyżej, a można je rozbudowywać i przyglądać się grze pod jeszcze innymi kątami, to ono oczywiście jest "nieobiektywne" czy "subiektywne" w tym sensie, że nie jest ścisłe, nie ma jakiegoś ściśle określonego wzorca, według, którego się ocenia, nie ma jakiejś listy, według której sprawdza się historyczność. W tym sensie jest "subiektywne" czy "nieobiektywne". Natomiast nie są to oceny zupełnie dowolne, można oceniać i używać argumentów, które mają jakieś odniesienie do rzeczywistości i są obiektywne. To jest co innego niż sfera gustów, która jest zupełnie subiektywna i gdzie coś się komuś podoba "bo się podoba i tyle" i każdemu każda gra na tej zasadzie może się podobać albo nie podobać.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Bambrough
Adjoint
Posty: 738
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 14:45
Lokalizacja: Ortelsburg/Warszawa
Has thanked: 2 times
Been thanked: 26 times

Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)

Post autor: Bambrough »

Moim zdaniem każda gra z "naszego" kręgu zainteresowań jest mniej lub bardziej oparta na fundamencie historii. Mamy historyczne podstawy, a cała reszta zależy już od graczy. W ich ręce zostaje złożona możliwość hipotetycznego rozstrzygnięcia konfliktu lub bitwy co niejako sprowadza się często do pytania: co by było gdyby? A czy przypadkiem historia nie uznaje właśnie gdybologii?
clown pisze:Raleen - w rozgrywce w FtP z Volkhem wygrałem Unią bez zagrywania i podnoszenia poziomu blokady. To historyczne czy nie, że gra dopuszcza taką możliwość? Jesteś w stanie to ocenić? Zdefiniować? Ktokolwiek jest do tego zdolny? Moim zdaniem to niemożliwe. Problem z brakiem akceptacji tego co "niehistoryczne" (cudzysłów zamierzony) wynika z niezrozumienia jednego podstawowego faktu: patrzenia na historię przez pryzmat wydarzeń, które miały miejsce z punktu widzenia tu i teraz, a nie oczyma ówczesnych. Plus oczywiście gra jako gra. To dodatkowy element.
Ostatnio pogrywam z jakimś Amerykaninem w Dien Bien Phu, który co chwila mi zarzuca niehistoryczność moich rozwiązań. Teraz zaczęliśmy kampanię i nie może przeżyć, że wyprowadził Wietnamczyków z okopów wokół Beatrice, a ja użyłem przeciwko niemu artylerii, zadając duże straty. Zarzuca mi, że Beatrice padło w ciągu jednej nocy i Francuzi nawet nie użyli tam artylerii. Irytujące jest domniemanie odnośnie gier, że należy w nich postępować zgodnie z przebiegiem faktycznych wydarzeń. To, że jakiś dowódca był dyletantem, żeby nie powiedzieć idiotą, nie znaczy że ja podejmując decyzję również muszę nim być.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)

Post autor: Raleen »

Bambrough - moim zdaniem nie ma się co sugerować opiniami ludzi tego typu co ta samymi w sobie, tzn. trzeba postawić inaczej pytanie: czy to, że gra dopuszcza taką możliwość jest prawidłowe od strony historycznej, czy nie. Czyli w tym przypadku, czy istniała możliwość/szansa, że ten konkretny dowódca w okolicznościach tej bitwy mógł podjąć inną decyzję niż historyczna. I kolejna sprawa: czy to trwanie w okopach to jest jakiś charakterystyczny element tej bitwy wymuszony czymś, czy tylko błędna ocena akurat tego dowódcy, która zdarzyła się danego dnia, ale nie musiała się zdarzyć.

Najważniejsza sprawa: on nie powinien TOBIE zarzucać czegokolwiek, jeśli Ty grasz zgodnie z zasadami. Jeśli wydaje mu się, że gra jest niehistoryczna, to pretensje powinien kierować do AUTORA, że tak a nie inaczej skonstruował zasady.
Bambrough pisze:To, że jakiś dowódca był dyletantem, żeby nie powiedzieć idiotą, nie znaczy że ja podejmując decyzję również muszę nim być.
Sęk w tym, że czasem dyletanctwo dowódców traktowane jest jako pewna stała, ale to akurat zależy od gry i tu autor może mieć pewną swobodę. W Twoim przypadku, na ile jestem się w stanie zorientować z opisu, wydaje mi się, że kolega Amerykanin powinien mieć pretensje wyłącznie do siebie.

Ja jak grałem w "Ostrołękę 26 maja 1831" w Wyszkowie to się mnie jeden eurogracz pytał, czy ta bitwa może potoczyć się inaczej niż w historii i czy kto inny może wygrać niż w historii? Bo jego zdaniem, jak bitwa jest historyczna, to wynik też musi być dokładnie taki sam jak w historii, bo inaczej jest niehistoryczna. I wszystko musi się dziać dokładnie tak samo... Dlatego jego zdaniem gry historyczne są nudne, bo one polegają tylko na odtwarzaniu historii i nic się tam nie dzieje (prawie cytuję jego przemyślenia). Przyznam, że jak z początku to usłyszałem, to bardzo musiałem się powstrzymywać z pytaniem czy on jest inteligentny czy inteligentny inaczej. Potem cierpliwie mu tłumaczyłem, że jak to jest gra to Polacy też muszą mieć jakąś możliwość wygrać, ale przez pewien czas nie był przekonany i nie wiem czy ostatecznie zrozumiał o co mi chodzi.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)

Post autor: Neoberger »

Raleen -
Ja jak grałem w "Ostrołękę 26 maja 1831" w Wyszkowie to się mnie jeden eurogracz pytał, czy ta bitwa może potoczyć się inaczej niż w historii i czy kto inny może wygrać niż w historii? Bo jego zdaniem, jak bitwa jest historyczna, to wynik też musi być dokładnie taki sam jak w historii, bo inaczej jest niehistoryczna. I wszystko musi się dziać dokładnie tak samo... Dlatego jego zdaniem gry historyczne są nudne, bo one polegają tylko na odtwarzaniu historii i nic się tam nie dzieje (prawie cytuję jego przemyślenia). Przyznam, że jak z początku to usłyszałem, to bardzo musiałem się powstrzymywać z pytaniem czy on jest inteligentny czy inteligentny inaczej. Potem cierpliwie mu tłumaczyłem, że jak to jest gra to Polacy też muszą mieć jakąś możliwość wygrać, ale przez pewien czas nie był przekonany i nie wiem czy ostatecznie zrozumiał o co mi chodzi.
I to chyba oddaje problem całej tej dyskusji.
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)

Post autor: Raleen »

Tylko, że pewne oczekiwania są racjonalne, inne nie za bardzo. Czego ten facet, z którym Bambrough gra oczekuje?
Jeśli gra pozwala na użycie artylerii, to miał jej nie używać tylko dlatego, że historycznie nie została użyta?

Co sobie wyobrażał ten gość, którego ja spotkałem? Że jak to jest gra historyczna to wszystko jest ściśle zdeterminowane, bo na tym polega historyczność? Czyli to by było tak:

1 Etap: mam w instrukcji napisane jak rusza się każda jednostka i tylko przestawiam jednostki na z góry określone pola. A potem w instrukcji mam napisane jak potoczyły się poszczególne walki i tylko wprowadzam w życie wyniki tych walk. Potem to samo robi przeciwnik. On też ma napisane gdzie każdy batalion ma się ruszyć i ma podane, z góry określone, wyniki walk.

2 Etap: to samo, znów przestawiam swoje oddziały na z góry określone pola, nanoszę (nawet określanie tego słowem "rozstrzygam" byłoby w tym wypadku nadużyciem), a więc nanoszę wyniki walk. Potem to samo mój przeciwnik.

Itd.

W ten sposób sobie przestawiamy żetony aż do końca gry.

Tak według wyobrażeń tych ludzi miałaby wyglądać gra historyczna, żeby była historyczna.

Ale ukłon w stronę Clowna - wydaje mi się, że rzeczywiście w przypadku gier na poziomie strategicznym (a przykład Clowna tego dotyczy) jest z tym więcej problemów. Ja wyciągam z tego taki wniosek, że jestem w odniesieniu do takich gier, ze względu na samą ich skalę i płynącą z niej specyfikę, bardziej elastyczny.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Anders
Lieutenant
Posty: 508
Rejestracja: niedziela, 8 października 2006, 16:19
Lokalizacja: Łódź

Re: Historyczność gier historycznych

Post autor: Anders »

Truizm 1: Im wyższy poziom ogólności gry, tym więcej czynników trzeba wziąć pod uwagę i tym trudniejsze są do oceny.
W grach taktycznych, bardzo szczegółowych jak np. Three Days at Gettysburg problemu właściwie nie ma (można się spierać najwyżej czy statystyki i modyfikatory są odpowiednie, ale na ogół to detale nie mające aż takiego znaczenia). Masz teren, siły, czasem element losowości w postaci czasu/miejsca/ilości posiłków albo pogody i... tyle. Reszta to system walki i tabelka strat. Problem zaczyna się, jak chcesz usprawnić działanie gry, żeby trwała krócej niż bitwa - ale to też niekoniecznie oznacza rezygnację z historyczności. Bardzo podoba mi się Guns of Gettysburg i uważam, że stawia mnie ona przed historycznymi dylematami, mimo, że nie muszę co chwila sprawdzać w tabelce jakie działa były w tej konkretnej baterii.
Osobna kategoria to gry Grand Strategy, które z założenia mają dopuszczać odejście od historii na sporą skalę.

Truizm 2: Wszystko zależy od gracza. Autor gry nie przewidzi wszystkiego. Przekonałem się o tym w HIS, kiedy trzeba było powstrzymać Turka i Hiszpan dobrowolnie w dyplomacji oddał wszystkie swoje atlantyckie porty Francuzowi (chyba), żeby najbliższym jego portem w którym stanie wypożyczona angielska flota był chyba Gibraltar. Historyczny absurd. Ja tego nie lubię. Jest wiele gier, w których można robić takie ahistoryczne "myki", ale moim zdaniem to psuje zabawę. Jasne, każdy chce wygrać, ale moim zdaniem trzeba mieć pewien szacunek do realiów.

---
Na ile kojarzę historię wojny secesyjnej, to brak blokady nie uratowałby Południa, gdyby Unia zwyczajnie wygrywała bitwy lądowe i zdobywała teren. Nie widzę w tym nic ahistorycznego. Blokada była kluczowa w wojnie na wyczerpanie, dodatkowo utrudniając sytuację znacznie słabszych demograficznie i przemysłowo CSA.

PS. Nie znam Churchilla - nie grałem, nie oglądałem jak był grany. Z tego co słyszę to dziwna gra, która wydaje się... mało atrakcyjna. Pomijając ofkoz fakt, że nie mógłbym w nią grać, bo zawsze byłbym przeciwko Stalinowi :P
Awatar użytkownika
Filip Apostoł
Sergent
Posty: 148
Rejestracja: wtorek, 19 stycznia 2010, 17:02
Lokalizacja: Lublin

Re: Historyczność gier historycznych

Post autor: Filip Apostoł »

To ja dodam jeszcze swój amatorski głos to dyskusji. Jedną z pierwszych gier wojennych, w które zagrałem był Hannibal RvC. Początkowo ten tytuł był dla mnie po prostu wybitną grą, niewiele wiedziałem na temat wojen punickich. Później, zachęcony właśnie Hannibalem, zakupiłem książkę Bellony opisującą ten konflikt. Po jej przeczytaniu uznałem, że gra jest jeszcze bardziej genialna z tego względu, że świetnie łączy grywalność z odwzorowaniem historii. Byłem zachwycony tym jak sprawnie autor zaimplementował wiele smaczków, o których przeczytałem w tej książce. Wtedy ktoś na forum powiedział mi, że Hannibal jest grą raczej mało historyczną. No i zdębiałem. No i co teraz? Czy rację miał ten znawca wojen punickich czy ja, młokos, który wsiąkł w temat hannibalowej wojny, a przy planszy czuł się jak prawdziwy generał? Bo mi się wydaje, że to my obaj mieliśmy rację. On swoją, a ja swoją. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, no i potrzeb. Gdybym zamiast prostej, skierowanej do masowego odbiorcy książki o Hannibalu przeczytał rozbudowaną analizę wojenno-społeczno-gospodarczą to, być może, zmieniłbym zdanie. Tylko po co, skoro ja wcale nie chcę? Hannibal do dzisiaj zostaje dla mnie ideałem GRY wojenno-historycznej i bardzo mi z tym dobrze. Ktoś, kto temat zna od podszewki ma prawo oczekiwać od gry (symulacji?) większej dbałości o szczegóły i jemu pewne braki mogą bardziej przeszkadzać. Tylko w którym miejscu jest wspominana wcześniej granica? Ja nie wiem. No bo czy zaawansowanej, rozbudowanej gry historycznej nie można jeszcze bardziej rozbudować? Przecież cały czas pogłębiamy wiedzę, odkrywamy nowe fakty. Zawsze znajdzie się jeszcze większy specjalista w danym temacie.
Zawsze jak gram z Leliwą w Wilderness War to bawi mnie to, że Michał przed każdą partią spędza 15 minut na cierpliwym rozstawianiu oddziałów konkretnych formacji na konkretnych polach. To jest super, prawdziwy pasjonata. Myślę, że obaj czerpiemy z gry dużą przyjemność, Michał na swój sposób odbiera jej historyczność, a ja na swój.
Awatar użytkownika
WarHammster
Général de Division
Posty: 3211
Rejestracja: czwartek, 8 marca 2012, 22:56
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 9 times
Been thanked: 7 times
Kontakt:

Re: Historyczność gier historycznych

Post autor: WarHammster »

Podzielam powyższe zdanie.
http://warhammster.blogspot.com/
W żywocie Herborda - starszyzna nie może podjąć żadnej decyzji bez konsultacji z ludem.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Historyczność gier historycznych

Post autor: Raleen »

Anders, trochę się rozczłonkuję odpisując na Twój post, ale to dlatego, że jest ciekawy.
Anders pisze:Truizm 1: Im wyższy poziom ogólności gry, tym więcej czynników trzeba wziąć pod uwagę i tym trudniejsze są do oceny.
Pełna zgoda. Z tym, że jeśli chodzi o poziom ogólności rozumiem, że chodzi Ci bardziej o skalę gry, tzn. np. gry w skali strategicznej są trudniejsze do oceny niż taktyczne. Albo, może jeszcze inaczej to ujmując, są trudniejsze do oceny jeśli ktoś chce szczegółowo oceniać pewne ich elementy.
Anders pisze:W grach taktycznych, bardzo szczegółowych jak np. Three Days at Gettysburg problemu właściwie nie ma (można się spierać najwyżej czy statystyki i modyfikatory są odpowiednie, ale na ogół to detale nie mające aż takiego znaczenia). Masz teren, siły, czasem element losowości w postaci czasu/miejsca/ilości posiłków albo pogody i... tyle. Reszta to system walki i tabelka strat.
Tutaj nie zgodzę się, że w grach taktycznych, bardziej szczegółowych "problemu nie ma". Tzn. to jeszcze zależy co rozumiesz przez to stwierdzenie, bo jeśli to, że łatwo wszystko ocenić od strony historycznej i wiele rzeczy jest oczywiste, to tak nie jest. Natomiast jeśli rozumiesz przez to, że takie gry prędzej da się ocenić i można to zrobić bardziej obiektywnie i dokładniej - to się zgadzam.

Tabele, modyfikatory i inne modyfikacje nie są nieistotnymi "detalami". Mogą być decydujące dla całej mechaniki gry.
Anders pisze:Problem zaczyna się, jak chcesz usprawnić działanie gry, żeby trwała krócej niż bitwa - ale to też niekoniecznie oznacza rezygnację z historyczności. Bardzo podoba mi się Guns of Gettysburg i uważam, że stawia mnie ona przed historycznymi dylematami, mimo, że nie muszę co chwila sprawdzać w tabelce jakie działa były w tej konkretnej baterii.
Problemy w grach mogą być bardzo różne i mówienie, że prawdziwy dylemat polega na uproszczeniach mija się z rzeczywistością. Co do tego jak działają różne gry, każda gra może skupiać się na czym innym. Jeśli gra przedstawia dużą bitwę, z wielką ilością wojsk, to siłą rzeczy autor zwykle przyjmuje inną skalę jednostek czy terenu. Trudno np. wymagać od kogoś kto będzie chciał zrobić bitwę pod Lipskiem czy wspomnianym Gettysburgiem, żeby robił grę o tej bitwie w skali odpowiadającej dla bitew średniej wielkości. To z kolei przekłada się na uogólnienia. Samo to, że gra jest zrobiona w innej, większej skali nie oznacza mniejszej historyczności, zwłaszcza jeśli jest to uzasadnione różnymi innymi względami.
Anders pisze:Osobna kategoria to gry Grand Strategy, które z założenia mają dopuszczać odejście od historii na sporą skalę.
Tutaj myślę, że też powinieneś doprecyzować (jeśli dobrze rozumiem Twoją myśl), że to "odejście od historii" to nie jest rezygnacja z historyczności gry tylko naturalna konsekwencja skali gry. Dla skali strategicznej naturalne jest dopuszczanie tego, że w wyniku decyzji graczy przebieg wydarzeń może bardziej odbiegać od ich historycznego przebiegu niż przy grach na niższym szczeblu (zwłaszcza taktycznym). Jeśli ktoś tak rozumie "odejście od historii", to owszem te gry bardziej odchodzą od historii.
Anders pisze:Truizm 2: Wszystko zależy od gracza. Autor gry nie przewidzi wszystkiego. Przekonałem się o tym w HIS, kiedy trzeba było powstrzymać Turka i Hiszpan dobrowolnie w dyplomacji oddał wszystkie swoje atlantyckie porty Francuzowi (chyba), żeby najbliższym jego portem w którym stanie wypożyczona angielska flota był chyba Gibraltar. Historyczny absurd. Ja tego nie lubię. Jest wiele gier, w których można robić takie ahistoryczne "myki", ale moim zdaniem to psuje zabawę. Jasne, każdy chce wygrać, ale moim zdaniem trzeba mieć pewien szacunek do realiów.
Też czuję dyskomfort w takich sytuacjach i uważam, że gry powinny zawierać przepisy, które bardziej pilnują by tego rodzaju sytuacje ograniczyć. Inna sprawa, że jednym z założeń gier wieloosobowych card driven jest to, że gracze mają równoważyć zbyt duże postępy innych graczy i losowość gry przez działania dyplomatyczne.

Myślę, że powinieneś też spojrzeć na tego typu myki na tle całokształtu gry. Bo gra grze nierówna. Co innego jeśli masz grę prostą, która z założenia nie stawia sobie ambitnych celów. Wtedy takie rzeczy nie rażą. Inaczej powinno się oceniać jeśli grę uważamy za bardziej zaawansowaną. To trochę jak z książkami: inaczej oceniasz pewne uogólnienia i uproszenia, gdy one występują: 1) w podręczniku do historii dla liceum, 2) w książce popularno-naukowej, 3) w szczegółowej monografii naukowej poświęconej danemu zagadnieniu. Zwróć uwagę, że to może być zobiektywizowane kryterium. Natomiast czasem ciężko w przypadku niektórych gier je zakwalifikować. Np. dla mnie HIS jest takim średniakiem jeśli chodzi o to jak dalece wdaje się w symulowanie historii tego okresu, toteż aż tak strasznie mnie to nie razi. Biorę też poprawkę na jego wieloosobowość, która wymusza uproszczenia, żeby dało się go w jakimś sensownym czasie rozegrać. Jak dyskutować o "zaawansowaniu historycznym" tej gry, zobacz np. na różne procedury, które w niej występują - są one czysto losowe i jakiejś historycznej finezji w nich nie ma. Posłużę się innym przykładem: dla mnie np. "SPQR" jest już grą szczegółową i dążącą dość mocno do oddania realiów i można to moim zdaniem dość obiektywnie wykazać jak się zacytuje różne przepisy i szczegółowe historyczne wyjaśnienia do nich dołączone, a np. takie "Men of Iron" stosujące w kilku miejscach podobne rozwiązania jest już grą innej klasy, i pewne rzeczy mniej mnie rażą.
Anders pisze:Na ile kojarzę historię wojny secesyjnej, to brak blokady nie uratowałby Południa, gdyby Unia zwyczajnie wygrywała bitwy lądowe i zdobywała teren. Nie widzę w tym nic ahistorycznego. Blokada była kluczowa w wojnie na wyczerpanie, dodatkowo utrudniając sytuację znacznie słabszych demograficznie i przemysłowo CSA.
I to jest dobry przykład, że rozbieżności w ocenach gier czasem biorą się z rozbieżności w wiedzy historycznej, czasem to jest wiedza co do faktów, czasem po prostu różni ludzie mają różne poglądy na dany temat (historyczny). Dla mnie taka dyskusja, jeśli odwołuje się do wiedzy historycznej, a najlepiej łączy w sobie dywagacje o historii i mechanice gry, jest najciekawsza, bo można się z niej wiele dowiedzieć nie tylko o grze czy grach wojennych w ogóle, ale i lepiej zrozumieć wydarzenia historyczne. Ważne, żeby były jakieś obiektywne punkty odniesienia. Czysto subiektywne opinie, jak w poście Filipa, mają to do siebie, że nie bardzo jest o czym dyskutować, bo to jest sfera gustów.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Historyczność gier historycznych

Post autor: Raleen »

Filip Apostoł pisze:To ja dodam jeszcze swój amatorski głos to dyskusji. Jedną z pierwszych gier wojennych, w które zagrałem był Hannibal RvC. Początkowo ten tytuł był dla mnie po prostu wybitną grą, niewiele wiedziałem na temat wojen punickich. Później, zachęcony właśnie Hannibalem, zakupiłem książkę Bellony opisującą ten konflikt. Po jej przeczytaniu uznałem, że gra jest jeszcze bardziej genialna z tego względu, że świetnie łączy grywalność z odwzorowaniem historii. Byłem zachwycony tym jak sprawnie autor zaimplementował wiele smaczków, o których przeczytałem w tej książce. Wtedy ktoś na forum powiedział mi, że Hannibal jest grą raczej mało historyczną. No i zdębiałem. No i co teraz? Czy rację miał ten znawca wojen punickich czy ja, młokos, który wsiąkł w temat hannibalowej wojny, a przy planszy czuł się jak prawdziwy generał? Bo mi się wydaje, że to my obaj mieliśmy rację. On swoją, a ja swoją. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, no i potrzeb. Gdybym zamiast prostej, skierowanej do masowego odbiorcy książki o Hannibalu przeczytał rozbudowaną analizę wojenno-społeczno-gospodarczą to, być może, zmieniłbym zdanie. Tylko po co, skoro ja wcale nie chcę? Hannibal do dzisiaj zostaje dla mnie ideałem GRY wojenno-historycznej i bardzo mi z tym dobrze. Ktoś, kto temat zna od podszewki ma prawo oczekiwać od gry (symulacji?) większej dbałości o szczegóły i jemu pewne braki mogą bardziej przeszkadzać. Tylko w którym miejscu jest wspominana wcześniej granica? Ja nie wiem. No bo czy zaawansowanej, rozbudowanej gry historycznej nie można jeszcze bardziej rozbudować? Przecież cały czas pogłębiamy wiedzę, odkrywamy nowe fakty. Zawsze znajdzie się jeszcze większy specjalista w danym temacie.
Zawsze jak gram z Leliwą w Wilderness War to bawi mnie to, że Michał przed każdą partią spędza 15 minut na cierpliwym rozstawianiu oddziałów konkretnych formacji na konkretnych polach. To jest super, prawdziwy pasjonata. Myślę, że obaj czerpiemy z gry dużą przyjemność, Michał na swój sposób odbiera jej historyczność, a ja na swój.
Filip, fajny post napisałeś, tylko nie obraź się, ale trochę nie na temat. Bo Twoje potrzeby i subiektywne odczucia i to co Tobie się podoba to jedno, a to czy gra jest historyczna to co innego. Możesz mieć dowolne, subiektywne odczucia, dowolne subiektywne potrzeby i może Ci się każda gra podobać albo nie podobać - i masz do tego prawo. Nie musisz nawet tego uzasadniać... po prostu Ci się podoba, bo dziś jest ładna pogoda. Zresztą powiem więcej: wcale nie musisz grać w gry historyczne, żeby być szczęśliwym ;). Tylko na tej zasadzie to nie bardzo jest o czym dyskutować.

Podrzucę Ci co ja pisałem swego czasu o "Hannibal: Rome vs. Carthage":
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119
Pewnie niektórych historyków pewne rzeczy mogą razić i jestem już dziś mądrzejszy w temacie, ale myślę, że w większości recenzja jest aktualna. Nie jest "do jednej bramki".
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ogólnie o grach planszowych”