Strategiczne gry wojenne jako nisza rynkowa - artykuł

Awatar użytkownika
Man of Lowicz (dawniej Lauenburg)
Lieutenant
Posty: 514
Rejestracja: środa, 10 lutego 2016, 01:06
Has thanked: 192 times
Been thanked: 117 times

Strategiczne gry wojenne jako nisza rynkowa - artykuł

Post autor: Man of Lowicz (dawniej Lauenburg) »

Drodzy Koledzy!
Na zajęcia z marketingu (jeden z przedmiotów kursowych) przygotowuje projekt, czy raczej, prezentację, na temat "zalety i wady niszy rynkowej na przykładzie strategicznych gier wojennych".
Czy ktoś jest mi w stanie podpowiedzieć, jak mógłbym znaleźć następujące informacje:
- jakie są najpopularniejsze gry wojenne (na przykład na BGG),
- jaki jest rynek gier planszowych w ogóle (najlepiej w Polsce, ale jaki nie, to choć gdziekolwiek - Świat, USA, jakiś kraj z zachodu) i jaki jest w nim udział gier wojennych,
- jakie są nakłady polskich i/lub zagranicznych strategicznych gier wojennych, jaki obrót i przychód generują,
- generalnie na temat sytuacji gier wojennych w Polsce - ile i jakimi kanałami się sprzedaje, ile się wydaje i przez jakie wydawnictwa.
ew. jakieś inne ciekawe informacje tego typu.

Ponadto jeśli któryś z naszych tutejszych autorów gier chciałby, może być na PW, opowiedzieć pokrótce swoją drogę do wydania gry, byłbym wdzięczny.
Ostatnio zmieniony sobota, 9 grudnia 2017, 19:16 przez Man of Lowicz (dawniej Lauenburg), łącznie zmieniany 1 raz.
Patriae Commodis Serviens - Być Ojczyźnie pożytecznym (Dewiza Prymasowskiego Miasta Łowicza).
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Strategiczne gry wojenne jako nisza rynkowa - potrzebne

Post autor: Raleen »

Postaram się pomóc na ile potrafię.

1. Najpopularniejsze gry wojenne.

Wg BGG najpopularniejszą grą wojenną jest "Zimna wojna" czyli "Twilight Struggle" tyle, że tak naprawdę jest to gra będąca na granicy eurogier i gier wojennych, którą trudno w pełni zaliczyć do gier wojennych - stąd też bierze się moim zdaniem jej popularność.

Poza tym niewątpliwie dobrymi i popularnymi grami wojennymi są m.in.:
- Ścieżki chwały (Paths of Glory)
- Sukcesorzy (Successors)
- For the People
- Napoleon's Triumph
- Here I Stand
- Sekigahara (właściwie nie jest to gra wojenna)
- Hannibal: Rome vs Carthage (tutaj można podnieść podobne zastrzeżenia jak do Twilight Struggle, chociaż w mniejszym stopniu)
- Ardennes '44
- seria COIN

2. Trudno mi odpowiedzieć jednoznacznie i w pełni na to pytanie. Nie posiadam odpowiednich badań, zwłaszcza co do rynku światowego. Na pewno w ciągu ostatnich lat gry planszowe odżyły, to znaczy znalazły atrakcyjną formułę, która sprawiła, że nie zostały całkowicie wyparte ze świata rozrywki przez gry komputerowe i podobne im platformy do grania jak konsole. Dotyczy to także w jakiejś mierze planszowych gier wojennych. Największy paradoks naszych czasów polega na tym, że wynalazek jakim jest internet, bazujący w końcu na komputerach i wprowadzający zupełnie nową jakość w dziedzinie komunikacji, okazał się przyjacielem, a nie wrogiem gier planszowych, zwłaszcza wojennych. Innym paradoksem jaki przyniósł postęp techniczny jest program Vassal, pozwalający grać w planszówki na odległość, który teoretycznie powinien sprzyjać ich całkowitemu wyparciu przez rozrywkę komputerową, podczas gdy tak nie jest.

Sądzę, że udział gier wojennych w rynku gier planszowych nie jest zbyt wielki, chyba że zaczniemy uwzględniać jako gry wojenne takie, które naprawdę nimi nie są. Jest to bardziej wymagająca forma rozrywki. Tak jak popularne gry planszowe (zwykle zaliczane do gatunku eurogier) można porównać do seriali telewizyjnych, tak gry wojenne do teatru. Wiadomo ilu ludzi mniej więcej ogląda seriale i wiadomo ilu chodzi do teatru. Wiadomo też, że teatr to nie jest rozrywka dla wszystkich, bo dla większości jest zbyt trudna w odbiorze i wykracza poza ich horyzonty intelektualne. Trochę podobnie jest z planszowymi grami wojennymi.

Sytuacja w Polsce wygląda analogicznie do tej na świecie, tyle że u nas mniejsza skala rynku gier (w tym gier wojennych) w porównaniu do światowego sprawia, że wydawcom gier wojennych, którzy chcieliby polegać głównie czy w większym stopniu na rynku krajowym jest trudniej, tzn. zejście poniżej pewnej granicy nakładów wyraźnie osłabia opłacalność.

3. Nakłady planszowych gier wojennych w Polsce to według mojej wiedzy najczęściej kilkaset sztuk, zwykle do 500. W przypadku gier, które są hybrydami gier wojennych i euro nakłady bywają większe. Jeśli uwzględnić reedycje nakłady również mogą większe. Dawniej, w czasach Dragona, nakłady wynosiły zwykle kilka tysięcy sztuk, co sprawia, że gry tego wydawnictwa i niektórych innych działających w latach 90-tych do dziś są znane przez dość liczne grono graczy i co za tym idzie cieszą się dużą popularnością (niezależnie od innych czynników).

Nakłady planszowych gier wojennych na świecie bywają różne. Szczegółowe dane co do nakładów wydawanych przez siebie gier podała nie tak dawno temu firma GMT Games. Sugeruję zapoznać się z tymi danymi:
http://strategie.net.pl/viewtopic.php?f=67&t=16142
Myślę, że są jakoś tam miarodajne dla całego rynku, choć trzeba uwzględnić, że GMT Games jest jego liderem. Generalnie nakłady te są oczywiście wyższe niż na rynku krajowym u nas, co pozwala uzyskać zadowalający poziom opłacalności. Zazwyczaj kilka tysięcy sztuk. Najlepsze gry mają nakłady kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy sztuk. Rekordziści, jak "Twilight Struggle", potrafią mieć jeszcze wyższe nakłady, ale to są wyjątki.

4. To o co pytasz myślę, że są to kwestie mieszczące się po części w granicach tajemnicy przedsiębiorstwa poszczególnych sklepów i wydawnictw, stąd nikt nie będzie zbyt skory, żeby się tym publicznie i oficjalnie chwalić. Tak samo tym kto i jakimi kanałami sprzedaje gry. Myślę, że jak rozejrzysz się trochę po forum i ogólnie w internecie, nietrudno dojść do jakichś ogólniejszych wniosków na ten temat, z kolei bardziej szczegółowe dywagacje nie wiem czy są potencjalnym odbiorcom/czytelnikom potrzebne. Wydawnictwa zajmujące się w Polsce grami wojennymi ogólnie można policzyć na palcach jednej ręki i myślę, że są Ci doskonale znane.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Man of Lowicz (dawniej Lauenburg)
Lieutenant
Posty: 514
Rejestracja: środa, 10 lutego 2016, 01:06
Has thanked: 192 times
Been thanked: 117 times

Re: Strategiczne gry wojenne jako nisza rynkowa - potrzebne

Post autor: Man of Lowicz (dawniej Lauenburg) »

Raleen pisze:Postaram się pomóc na ile potrafię.

1. Najpopularniejsze gry wojenne.

Wg BGG najpopularniejszą grą wojenną jest "Zimna wojna" czyli "Twilight Struggle" tyle, że tak naprawdę jest to gra będąca na granicy eurogier i gier wojennych, którą trudno w pełni zaliczyć do gier wojennych - stąd też bierze się moim zdaniem jej popularność.

Poza tym niewątpliwie dobrymi i popularnymi grami wojennymi są m.in.:
- Ścieżki chwały (Paths of Glory)
- Sukcesorzy (Successors)
- For the People
- Napoleon's Triumph
- Here I Stand
- Sekigahara (właściwie nie jest to gra wojenna)
- Hannibal: Rome vs Carthage (tutaj można podnieść podobne zastrzeżenia jak do Twilight Struggle, chociaż w mniejszym stopniu)
- Ardennes '44
- seria COIN

2. Trudno mi odpowiedzieć jednoznacznie i w pełni na to pytanie. Nie posiadam odpowiednich badań, zwłaszcza co do rynku światowego. Na pewno w ciągu ostatnich lat gry planszowe odżyły, to znaczy znalazły atrakcyjną formułę, która sprawiła, że nie zostały całkowicie wyparte ze świata rozrywki przez gry komputerowe i podobne im platformy do grania jak konsole. Dotyczy to także w jakiejś mierze planszowych gier wojennych. Największy paradoks naszych czasów polega na tym, że wynalazek jakim jest internet, bazujący w końcu na komputerach i wprowadzający zupełnie nową jakość w dziedzinie komunikacji, okazał się przyjacielem, a nie wrogiem gier planszowych, zwłaszcza wojennych. Innym paradoksem jaki przyniósł postęp techniczny jest program Vassal, pozwalający grać w planszówki na odległość, który teoretycznie powinien sprzyjać ich całkowitemu wyparciu przez rozrywkę komputerową, podczas gdy tak nie jest.

Sądzę, że udział gier wojennych w rynku gier planszowych nie jest zbyt wielki, chyba że zaczniemy uwzględniać jako gry wojenne takie, które naprawdę nimi nie są. Jest to bardziej wymagająca forma rozrywki. Tak jak popularne gry planszowe (zwykle zaliczane do gatunku eurogier) można porównać do seriali telewizyjnych, tak gry wojenne do teatru. Wiadomo ilu ludzi mniej więcej ogląda seriale i wiadomo ilu chodzi do teatru. Wiadomo też, że teatr to nie jest rozrywka dla wszystkich, bo dla większości jest zbyt trudna w odbiorze i wykracza poza ich horyzonty intelektualne. Trochę podobnie jest z planszowymi grami wojennymi.

Sytuacja w Polsce wygląda analogicznie do tej na świecie, tyle że u nas mniejsza skala rynku gier (w tym gier wojennych) w porównaniu do światowego sprawia, że wydawcom gier wojennych, którzy chcieliby polegać głównie czy w większym stopniu na rynku krajowym jest trudniej, tzn. zejście poniżej pewnej granicy nakładów wyraźnie osłabia opłacalność.

3. Nakłady planszowych gier wojennych w Polsce to według mojej wiedzy najczęściej kilkaset sztuk, zwykle do 500. W przypadku gier, które są hybrydami gier wojennych i euro nakłady bywają większe. Jeśli uwzględnić reedycje nakłady również mogą większe. Dawniej, w czasach Dragona, nakłady wynosiły zwykle kilka tysięcy sztuk, co sprawia, że gry tego wydawnictwa i niektórych innych działających w latach 90-tych do dziś są znane przez dość liczne grono graczy i co za tym idzie cieszą się dużą popularnością (niezależnie od innych czynników).

Nakłady planszowych gier wojennych na świecie bywają różne. Szczegółowe dane co do nakładów wydawanych przez siebie gier podała nie tak dawno temu firma GMT Games. Sugeruję zapoznać się z tymi danymi:
http://strategie.net.pl/viewtopic.php?f=67&t=16142
Myślę, że są jakoś tam miarodajne dla całego rynku, choć trzeba uwzględnić, że GMT Games jest jego liderem. Generalnie nakłady te są oczywiście wyższe niż na rynku krajowym u nas, co pozwala uzyskać zadowalający poziom opłacalności. Zazwyczaj kilka tysięcy sztuk. Najlepsze gry mają nakłady kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy sztuk. Rekordziści, jak "Twilight Struggle", potrafią mieć jeszcze wyższe nakłady, ale to są wyjątki.

4. To o co pytasz myślę, że są to kwestie mieszczące się po części w granicach tajemnicy przedsiębiorstwa poszczególnych sklepów i wydawnictw, stąd nikt nie będzie zbyt skory, żeby się tym publicznie i oficjalnie chwalić. Tak samo tym kto i jakimi kanałami sprzedaje gry. Myślę, że jak rozejrzysz się trochę po forum i ogólnie w internecie, nietrudno dojść do jakichś ogólniejszych wniosków na ten temat, z kolei bardziej szczegółowe dywagacje nie wiem czy są potencjalnym odbiorcom/czytelnikom potrzebne. Wydawnictwa zajmujące się w Polsce grami wojennymi ogólnie można policzyć na palcach jednej ręki i myślę, że są Ci doskonale znane.

Bardzo dziękuję za pomoc!
No i napisałem artykuł.
https://docs.google.com/document/d/1ENa ... RglNc/edit

Nie ma on oczywiście charakteru całościowego, jest skierowany raczej do osób nieobeznanych w temacie (moich kolegów i koleżanek ze studiów).
Jeśli ktoś jednak widzi tu jakieś przekłamania, lub uważa, że czegoś istotnego nie poruszyłem, proszę o komentarz!
Patriae Commodis Serviens - Być Ojczyźnie pożytecznym (Dewiza Prymasowskiego Miasta Łowicza).
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Strategiczne gry wojenne jako nisza rynkowa - artykuł

Post autor: Raleen »

Co do artykułu ogółem. Dla osób zupełnie nieobeznanych z tematem, albo słabo obeznanych, myślę, że będzie dobry. Choć jeśli chce się kogoś zachęcić do gier wojennych warto unikać nadmiernego eksponowania tej naszej niszowości. Dla obeznanych z tematem czyli dla doświadczonych graczy i śledzących rynek gier, nie do końca jest to odpowiedni tekst, tzn. wydaje mi się, że takie osoby trochę inne rzeczy będą interesować i stąd to się po części bierze. Z kolei siłą rzeczy, pisząc popularyzatorsko trudno niekiedy uniknąć pewnych uproszczeń. Podsumowując, dobrze, że artykuł powstał - przyda się do przysłowiowego "niesienia kaganka", zwłaszcza autorowi (jak mniemam).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ogólnie o grach planszowych”