Strategicznie o kobietach ;)
Strategicznie o kobietach ;)
Sądząc po żywiołowej dyskusji, jaką nieumyślnie wywołałam w wątku poświęconym grze "Król Syjamu" wiele osób ma potrzebę/ochotę podzielenia się spostrzeżeniami na temat gierek prowadzonych przez swoje i cudze kobiety
Zakładając, że dla większości Forumowiczów, podobnie, jak dla mojego Męża gry są pasją życia (gdyby nie jasna legalna definicja małżeństwa w polskim k.r.o., mój Mąż prawdopodobnie ożeniłby się z Fryderykiem ), zrozumiałe jest, że chcecie, żeby osoby, spędzające z Wami większość, jeśli nie całość Waszego czasu wolnego podzielały Wasz zachwyt:)
Ja w Strategie jestem wciągana powoli i kuchennymi drzwiami, ale o tym może sobie napisać Mistrz, bo Małgorzata z zasady nie pisze, tylko pilnuje rękopisów
Pozdrawiam i życzę ciekawej dyskusji
Zakładając, że dla większości Forumowiczów, podobnie, jak dla mojego Męża gry są pasją życia (gdyby nie jasna legalna definicja małżeństwa w polskim k.r.o., mój Mąż prawdopodobnie ożeniłby się z Fryderykiem ), zrozumiałe jest, że chcecie, żeby osoby, spędzające z Wami większość, jeśli nie całość Waszego czasu wolnego podzielały Wasz zachwyt:)
Ja w Strategie jestem wciągana powoli i kuchennymi drzwiami, ale o tym może sobie napisać Mistrz, bo Małgorzata z zasady nie pisze, tylko pilnuje rękopisów
Pozdrawiam i życzę ciekawej dyskusji
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Miszelka, łącznie zmieniany 1 raz.
Mężczyźni rządzą światem, ale mężczyznami rządzą kobiety.
- Comandante
- General de División
- Posty: 3012
- Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:51
- Lokalizacja: Verulamium
- Been thanked: 3 times
- Arteusz
- Praetor
- Posty: 3144
- Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
- Lokalizacja: Kielce
- Been thanked: 1 time
Powtórzę swój ostatni post z tematu Król Syjamu.
W grach wojennych z udziałem kobiet (z całym szacunkiem dla niewiast) nie chodzi o znajomość złożoności realiów historycznych, długości rozgrywki czy też czy instrukcja jest trudna albo prosta, ale o to czy druga osoba o tym wie. Może to przewrotna teza ale u mnie działa. Ja swoją żonę tak wciągnąłem do planszówek wojennych. Ja wiedziałem, że zasady są trudne ale ona nie. Przeczytała, trochę wytłumaczyłem i dalej to samo poszło. Teraz jest na etapie Onward Christian soldiers. Poważnie. A zaczynała od podanych przeze mnie tytułów czyli Twillight Strugle i Revolution.
"Podobno żuki są tak ciężkie,że według praw fizyki nie powinny latać. Ale latają, bo nie znają się na prawach fizyki." Very Happy
W grach wojennych z udziałem kobiet (z całym szacunkiem dla niewiast) nie chodzi o znajomość złożoności realiów historycznych, długości rozgrywki czy też czy instrukcja jest trudna albo prosta, ale o to czy druga osoba o tym wie. Może to przewrotna teza ale u mnie działa. Ja swoją żonę tak wciągnąłem do planszówek wojennych. Ja wiedziałem, że zasady są trudne ale ona nie. Przeczytała, trochę wytłumaczyłem i dalej to samo poszło. Teraz jest na etapie Onward Christian soldiers. Poważnie. A zaczynała od podanych przeze mnie tytułów czyli Twillight Strugle i Revolution.
"Podobno żuki są tak ciężkie,że według praw fizyki nie powinny latać. Ale latają, bo nie znają się na prawach fizyki." Very Happy
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
- Wilk
- Alférez de Navío
- Posty: 541
- Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 23:28
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 2 times
Coz, przyznam, ze cos w tym jest, ale przy zalozeniu, ze Twojej malzonce chce sie w ogole czytac instrukcje. U mnie nie jest z tym zle, ale ja pisalem raczej o sytuacji gorszej, w ktorej zona jest "wyjsciowo" zupelnie niezainteresowana. I co, po dluzszym czasie proszenia, zeby zagrala, po tym jak ulegnie, wreczasz jej jeszcze instrukcje do "Revolution"? Ja pisalem raczej o sytuacji, gdzie trzeba zachecic i niejako "zareklamowac" gre, a do tego lepiej nadaja sie gry, ktore stosunkowo latwo wytlumaczyc.
- Arteusz
- Praetor
- Posty: 3144
- Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
- Lokalizacja: Kielce
- Been thanked: 1 time
Trzeba było tak zacząć wciąganie w strategie bo później jak się niewiasta pokapuje to już jest za późno
żartuję oczywiście.
Inny przykład. Ostatnio wręczyłem jej książkę Duma Kartaginy. Przeczytała, spodobała się i zainteresowała ale tylko Ja wiedziałem, że ma wyjść Hannibal Barkas. Resztę można się domyślić. Podsunąłem jej pudełko z grą i powiedziałem, że to ściśle wiąże się z książką. Było z górki.
żartuję oczywiście.
Inny przykład. Ostatnio wręczyłem jej książkę Duma Kartaginy. Przeczytała, spodobała się i zainteresowała ale tylko Ja wiedziałem, że ma wyjść Hannibal Barkas. Resztę można się domyślić. Podsunąłem jej pudełko z grą i powiedziałem, że to ściśle wiąże się z książką. Było z górki.
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
- AWu
- Słońce Austerlitz
- Posty: 18134
- Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
moja malzonka uwielbia twilight imperium
i wszystkie eurogry ktore posiadam
ale marudzi na sukcesorow i bitewniaki
(w karcianki lubi)
i wszystkie eurogry ktore posiadam
ale marudzi na sukcesorow i bitewniaki
(w karcianki lubi)
Ostatnio zmieniony czwartek, 29 listopada 2007, 20:57 przez AWu, łącznie zmieniany 1 raz.
- Arteusz
- Praetor
- Posty: 3144
- Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
- Lokalizacja: Kielce
- Been thanked: 1 time
z eurogrami to chyba żadna kobieta nie ma problemów. Kolorowe, stosunkowo łatwe i krótkie a do tego można wygrać z mężczyzną
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Jakby to ująć...
Nie tak znowu dawno temu...kiedy poznałam Mojego Męża, gry planszowe jako tako kojarzyły mi się z parą staruszków grających w szachy, której to gry, na marginesie, nigdy nie opanowałam i zapewne dlatego nie lubię. Poza tym w moim repertuarze znajdowały się takie hity i sensacje jak: warcaby, młynek, węże, grzybobranie, monopoly i wędrujące małpy oraz hali-gali.
Moja pierwsza styczność z Grami (przez duże G) polegała na zrobieniu porządku w szafach, bo gry w kawalerskim mieszkaniu mojego przyszłego wtedy Męża zajmowały poczesne miejsce, jakże cenne, bo potrzebne na moje fatałaszki )
W zasadzie pierwszą grą, w jaką zdecydowałam się zagrać była "Pomarańczowa Rewolucja". Spodobał mi sie temat. No i wtedy nie było jeszcze do tego instrukcji, bo "Pomarańczowa" była Pędrakowym prototypem:)) (Podobnie jak Wilka Żona,jestem instrukcjoodporna).
Jeśli chodzi o instrukcje - zaliczyłam dotąd dwa wyjątki - "Fryderyka" i"Króla Syjamu". Nie dało się tłumaczyć nie czytając ) I muszę (z niejakim bólem) przyznać, że we Fryderyku najbardziej lubię instrukcję ), bo zagrałam w niego w sumie kilka razy, ponieważ uważam, że jeśli to tylko możliwe, nie powinno się tłumaczyć instrukcji nie grając w grę.
Poza tym jesteście straszni - biedne Małżonki w błąd wprowadzać... Ja już dawno myślałam o założeniu klubu Żon, Dziewczyn i Kochanek Graczy Gier Planszowych... i to nie jest takie głupie... Pogadamy sobie o tym, jak zmusić Męża, żeby zamiast nowego Hanibala kupił nam nową kieckę na Święta... A co!
Nie tak znowu dawno temu...kiedy poznałam Mojego Męża, gry planszowe jako tako kojarzyły mi się z parą staruszków grających w szachy, której to gry, na marginesie, nigdy nie opanowałam i zapewne dlatego nie lubię. Poza tym w moim repertuarze znajdowały się takie hity i sensacje jak: warcaby, młynek, węże, grzybobranie, monopoly i wędrujące małpy oraz hali-gali.
Moja pierwsza styczność z Grami (przez duże G) polegała na zrobieniu porządku w szafach, bo gry w kawalerskim mieszkaniu mojego przyszłego wtedy Męża zajmowały poczesne miejsce, jakże cenne, bo potrzebne na moje fatałaszki )
W zasadzie pierwszą grą, w jaką zdecydowałam się zagrać była "Pomarańczowa Rewolucja". Spodobał mi sie temat. No i wtedy nie było jeszcze do tego instrukcji, bo "Pomarańczowa" była Pędrakowym prototypem:)) (Podobnie jak Wilka Żona,jestem instrukcjoodporna).
Jeśli chodzi o instrukcje - zaliczyłam dotąd dwa wyjątki - "Fryderyka" i"Króla Syjamu". Nie dało się tłumaczyć nie czytając ) I muszę (z niejakim bólem) przyznać, że we Fryderyku najbardziej lubię instrukcję ), bo zagrałam w niego w sumie kilka razy, ponieważ uważam, że jeśli to tylko możliwe, nie powinno się tłumaczyć instrukcji nie grając w grę.
Poza tym jesteście straszni - biedne Małżonki w błąd wprowadzać... Ja już dawno myślałam o założeniu klubu Żon, Dziewczyn i Kochanek Graczy Gier Planszowych... i to nie jest takie głupie... Pogadamy sobie o tym, jak zmusić Męża, żeby zamiast nowego Hanibala kupił nam nową kieckę na Święta... A co!
Mężczyźni rządzą światem, ale mężczyznami rządzą kobiety.
- Arteusz
- Praetor
- Posty: 3144
- Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
- Lokalizacja: Kielce
- Been thanked: 1 time
Życie to sztuka wyboru. Ta gra czy tamta kiecka.Miszelka pisze: Poza tym jesteście straszni - biedne Małżonki w błąd wprowadzać... Ja już dawno myślałam o założeniu klubu Żon, Dziewczyn i Kochanek Graczy Gier Planszowych... i to nie jest takie głupie... Pogadamy sobie o tym, jak zmusić Męża, żeby zamiast nowego Hanibala kupił nam nową kieckę na Święta... A co!
A po za tym co znaczy "Nam kupił". Szczęściarz jakiś czy przejęzyczenie.
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
- Wilk
- Alférez de Navío
- Posty: 541
- Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 23:28
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 2 times
Moja zona nie jest tak do konca instrukcjoodporna (z instrukcja do Twilight Struggle - tym polskim tlumaczeniem, ktore ktos tam kiedys wrzucil w siec nie miala klopotow, lepiej zna francuski niz angielski; ja cos tam doprecyzowalem i byl git). Mam jednak wrazenie, ze istnieje gdzies "masa krytyczna", ktorej nie nalezy przekraczac, zwlaszcza gdy zona sie nie rwie specjalnie do wyprobowania danego tytulu. Sadze ze rewolucja w Niderlandach by te mase przekroczyla bardzo znacznie. Co do eurogier, to moze i macie racje, ale stanowczo odradzam wreczanie zonie (zreszta komukolwiek ) instrukcji do gier z Warfroga. Martin Wallace robi gry znakomite (wszystkie, w ktore gralem naprawde bardzo mi sie podobaja), ale instrukcje do nich to czystej wody nieporozumienie (i dotyczy to na przyklad tak Periklesa, jak i najnowszego Brassa, w ktorym jednak mozna zauwazyc pewien postep w tej mierze ). Juz wole instrukcje do "ciezkiego" tytulu,jak Here I Stand - po jednokrotnym przeczytaniu jakichs czterdziestu strona mam jasniejszy obraz przebiegu rozgrywki niz po okolo dziesieciu stronach instrukcji do Periklesa. Ale to chyba dosc wyjatkowa sytuacja w "lzejszych" tytulach.
- farmer
- Lieutenant
- Posty: 534
- Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
- Has thanked: 308 times
- Been thanked: 74 times
Coś w tym jest .Arteusz pisze:Powtórzę swój ostatni post z tematu Król Syjamu.
W grach wojennych z udziałem kobiet (z całym szacunkiem dla niewiast) nie chodzi o znajomość złożoności realiów historycznych, długości rozgrywki czy też czy instrukcja jest trudna albo prosta, ale o to czy druga osoba o tym wie. Może to przewrotna teza ale u mnie działa. Ja swoją żonę tak wciągnąłem do planszówek wojennych. Ja wiedziałem, że zasady są trudne ale ona nie. Przeczytała, trochę wytłumaczyłem i dalej to samo poszło. Teraz jest na etapie Onward Christian soldiers. Poważnie. A zaczynała od podanych przeze mnie tytułów czyli Twillight Strugle i Revolution.
"Podobno żuki są tak ciężkie,że według praw fizyki nie powinny latać. Ale latają, bo nie znają się na prawach fizyki." Very Happy
Z tym że, Małzonka moja, podobnei jak Wilkowa, instrukcjoodporność wzniosła na wyższy poziom wtajemniczenia, a stosunek wyjściowy do żetonów i armii ma bardzo negatywny.
Stąd, żeby ją sprowadzić na drogę jedynie słuszną , rzeczywiście muszę iść trochę naokoło.
Duże gry przygodowe opanowała - teraz coś takiego niby niestrategicznego, a jednak (może wspomniana Revolucja)... a potem może startegie przez wielkie S .
@Comandante
A, żem postanowił, że wrócę do swego starego avatarka, z forum, na którym lata temu się udzielałem - moje drugie wcielenie (goblina swoją drogą), chyba wyzwalało we mnie za dużo... nazwijmy to, goblińskiego charakteru .
Bo tak na prawdę, tom ja jest człek spokojny, cichy i nieśmiały
Pozdrawiam,
farmer
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
- kadrinazi
- Tat-Aluf
- Posty: 3578
- Rejestracja: wtorek, 9 maja 2006, 12:09
- Lokalizacja: Karak Edinburgh
- Been thanked: 1 time
- Kontakt:
Tu Żona Kadrinaziego (ale cud nad Clyde'm...dotarłam do klawiatury...)
Dawno juz przestałam wierzyć w skuteczną walkę z nałogiem Męża...nałogowi na imię wargaming....zamiast Hannibala kiecka? Wolne żarty....sama sobie kupię...a on sobie kupi nowe figurki....albo podręczniki...albo insze cudo,które w nałogu wargamera jest niezbędne jak niektórym tlen.
Odpuściłam,bo i tak nie wygram.
Jedyne wyjście,to pasja.Równorzędnie silna do nałogu....
I tak zamiast ścieżki wspólnej,mamy scieżki równoległe.....
Dawno juz przestałam wierzyć w skuteczną walkę z nałogiem Męża...nałogowi na imię wargaming....zamiast Hannibala kiecka? Wolne żarty....sama sobie kupię...a on sobie kupi nowe figurki....albo podręczniki...albo insze cudo,które w nałogu wargamera jest niezbędne jak niektórym tlen.
Odpuściłam,bo i tak nie wygram.
Jedyne wyjście,to pasja.Równorzędnie silna do nałogu....
I tak zamiast ścieżki wspólnej,mamy scieżki równoległe.....
Kontakt tylko na maila
- Comandante
- General de División
- Posty: 3012
- Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:51
- Lokalizacja: Verulamium
- Been thanked: 3 times
- AWu
- Słońce Austerlitz
- Posty: 18134
- Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
heh
mam znajomego ktory mial sciezke pasji - duzo wyjazdow i takich tam
i zonie sie podobalo
do czasu
az mimo tlumu ziadkow on wciaz mial ta pasje
no i
juz zony nie ma ;>
nie chce nikomu zle wrozyc
ale dobrze sie zona czasem zainteresowac tez; >
PS: Moja stwierdzila ze zadnych instrukcji nie ma zamiaru czytac, od tego ma meza ;P
PS: II: Kiedys po grze w Twilight Imperium mialem cichy dzien...;>
mam znajomego ktory mial sciezke pasji - duzo wyjazdow i takich tam
i zonie sie podobalo
do czasu
az mimo tlumu ziadkow on wciaz mial ta pasje
no i
juz zony nie ma ;>
nie chce nikomu zle wrozyc
ale dobrze sie zona czasem zainteresowac tez; >
PS: Moja stwierdzila ze zadnych instrukcji nie ma zamiaru czytac, od tego ma meza ;P
PS: II: Kiedys po grze w Twilight Imperium mialem cichy dzien...;>