No właśnie - nie można! Nie jesteśmy Stanami ani Niemcami, sztuczne i odgórne narzucenie dużej autonomii województwom w ogóle nie wchodzi w grę. Kiedy powstawała obecna konstytucja, to prawicowa (mówiąc w uproszczeniu) opozycja ostro protestowała przeciwko jakimkolwiek próbom zwiększenia samorządności województw i ograniczeniu wpływu administracji rządowej. Pamiętam argumenty, że lewica z liberałami chcą doprowadzic do oderwania się województw zachodnich i przyłączenia się ich do Niemiec! Krzaklewski w proteście chciał koronować Chrystusa na króla Polski (sic!), na szczęście biskupi wybili mu ten pomysł z głowy.Andreas von Breslau pisze:Polska to kraj jednolity, u nas kraj nie jest podzielony tak jak USA na stany. Oczywiście -można taki podział wprowadzić.
Takie tam uwagi o ordynacji
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
- Legun
- Chef d'escadron
- Posty: 1026
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:51
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 15 times
Tak przyjemnie to nie jest. Np. Dan Lipinski został dwa lata temu kongresmanem dzięki, jak napisał magazyn "Roll Call" - najstaranniej za naszej pamięci rozegranej sukcesji politycznej. Po prostu wcześniej przez 12 lat kongresmanem z tego okręgu był Bill Lipinski - jego ojciec. Wycofał się z kandydowania dopiero po prawyborach i wtedy prawo wskazania kandydata przysługuje 15 osobowemu komitetowi partii w tym okręgu. Dan Lipinski został wybrany w głosowaniu jawnym . Miejscowa gazeta skomentowała to pisząc, że to w sumie nic specjalnego, bo w tym czasie w Kongresie zasiadało 26 kongresmanów będących dziećmi kongresmanów, z czego 10 wybranych jako bezpośredni następcy.Andreas von Breslau pisze:Ciekawe jest to, co piszesz. Od razu widać, że tamtejsze systemy są bardziej zaawansowane cywilizacyjnie, nasz to przy tamtych pospolite ruszenie.
Ale główna różnica leży chyba w w tym, że mowa jest o okręgach jednomandatowych. Tam nie zabierają się żadne miernoty z dalszych miejsc, choć i parę ukrytych talentów pewnie też nie wypływa.
Co do zaawansowania cywilizacyjnego, to Finlandia i Belgia mają taki sam system wyborczy jak Polska (z krzyżykiem przy nazwisku). W Finlandii rządy przez 50 lat zmieniały się średnio co 15 miesięcy a ich partie pisywane są jako nieustająco rozdzierane wewnętrzną rywalizacją. W Belgii najmocniejsza partia z reguły oscyluje koło 15% poparcia. Szczerze mówiąc, to podejście "gdzie nam tam panie do Zachodu" zupełnie mnie w kontekście systemów politycznych nie przekonuje. Skala patologii jest różna w różnych krajach i to ma luźny związek z tzw. "ugruntowaniem demokracji". Np. w WB średnio preferencje wyborcze zmienia z wyborów na wybory 8% elektoratu, w USA 15% a w Kanadzie 26%. Niektóre amerykańskie albo brytyjskie obyczaje polityczne były u nas uznane za niedopuszczalne.
Autorze! Nie zmuszaj gracza do powtarzania historycznych błędów - pozwól mu robić własne.
- Legun
- Chef d'escadron
- Posty: 1026
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:51
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 15 times
Samo okręgi jednomandatowe na pewno nie. WB była przez lata najbardziej scentralizowanym krajem tej wielkości w Europie. Jej system, w którym centrala partii ma de facto władzę wyznaczanie kandydatów, na pewno wspiera centalizację.Andreas von Breslau pisze:Mam pytanie takie: czy okręgi jendomandatowe nie są przypadkiem oczywistym wynikiem stanowej federacji w Ameryce?
Ale Twoja hipoteza ma na chyba bardzo wiele wspólnego z prawyborami. Reguły wybierania Kongresu ustalają kongresy stanowe i one są jak najmniej zainteresowane tym, by kongresmani nie byli zależni od central partyjnych, tylko od tego co się dzieje w danym stanie. Możliwe więc jest, że podjęły tą inicjatywę by rozbić centralizujące się machiny partyjne. Bardzo ciekawe - muszę to sprawdzić.
Autorze! Nie zmuszaj gracza do powtarzania historycznych błędów - pozwól mu robić własne.
- Legun
- Chef d'escadron
- Posty: 1026
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:51
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 15 times
Trochę mnie Andrzeju smuci Twoje chyba jednak zacietrzewienie. Linie podziału były tu bardzo pokrzyżowane. Zdecydowanym przeciwnikiem samorządu wojewódzkiego w ogóle był np. Ryszard Bugaj. Propozycję reformy z 12 województwami przygotował rząd Leszka Millera i to w tej propozycji nie było miejsca dla województw opolskiego i lubuskiego, jako potencjalnie szczególnie podatnych na naciski niemieckich grup interesów (np. podporządkowania sieci drogowej w zachodniej części Polski interesom rozwijającej się metropolii berlińskiej). Pamiętam, że takiego rozwiązania bronili też ludzie zdecydowanie opowiadający się za decentralizacją jako taką i nie traktujący poważnie groźby rozbicia dzielnicowego kraju. Nie jestem zwolennikiem takich poglądów, jednak nie uważam ich jako nie wartego rozważania oszołomstwa. Interesy narodowe istnieją i, o ile dobrze pamiętam, w Polsce też były nieprzychylne opinie gdy Łukaszenko majstrował przy administracji by osłabić pozycję Grodzieńszczyzny. Jest tu miejsce na przeciąganie liny i chociaż od tak rozumianych odczuć narodowych jestem jak najdalszy, problem trzeba brać pod uwagę tak długo, jak druga strona relacji go bierze. A że Niemcy nie traktują Ziem Pozyskanych tak samo jako Podlasia czy choćby Wielkopolski, to chyba jest oczywiste. W każdym razie sam prowadziłem szkolenie dla kandydatów mniejszości niemieckiej w wyborach samorządowych, opłacane dość ewidentnie z pieniądzy na polsko-niemieckie pojednanie, najpewniej pochodzących jednak z kieszeni niemieckiego rządu. Dość przewrotna formuła.Andy pisze:No właśnie - nie można! Nie jesteśmy Stanami ani Niemcami, sztuczne i odgórne narzucenie dużej autonomii województwom w ogóle nie wchodzi w grę. Kiedy powstawała obecna konstytucja, to prawicowa (mówiąc w uproszczeniu) opozycja ostro protestowała przeciwko jakimkolwiek próbom zwiększenia samorządności województw i ograniczeniu wpływu administracji rządowej. Pamiętam argumenty, że lewica z liberałami chcą doprowadzic do oderwania się województw zachodnich i przyłączenia się ich do Niemiec! Krzaklewski w proteście chciał koronować Chrystusa na króla Polski (sic!), na szczęście biskupi wybili mu ten pomysł z głowy.Andreas von Breslau pisze:Polska to kraj jednolity, u nas kraj nie jest podzielony tak jak USA na stany. Oczywiście -można taki podział wprowadzić.
Co do Krzaklewskiego, to niezależnie od innych głupot, było on jednak kluczowym politycznym promotorem decentralizacji kraju, gdy Millerowi and Co. brakowało w tym względzie odwagi - i wczęsniej i później. Natomiast "oświecony" Kwaśniewski zawetował w 2001 ustawę o finansach publicznych, dającą samorządom wojewódzkim większą niezależność, by chronić zakres władzy swojego kolegi Marka Belki - przyszłego ministra finansów. Przez 4 kolejne lata lewicowi liberałowie nie zrobili nic w tym względzie, poza odebraniem samorządowi paru kompetencji i dalszym dublowaniem samorządu wojewódzkiego przez administrację rządową.
Autorze! Nie zmuszaj gracza do powtarzania historycznych błędów - pozwól mu robić własne.
- Legun
- Chef d'escadron
- Posty: 1026
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:51
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 15 times
NIgdy dość wyjaśniania - niemiecka ordynacja JEST proporcjonalna w każdym tego słowa znaczniu o ile tylko się zrozumie, na czym polega. Słowo "mieszana" uzywane w jej kontekście jest nieporozumieniem takim, jak mylenie sera pleśniowego ze spleśniałym. Z tych samych na oko elementów, choć dających zupełnie inny efekt, składa się ordynacja segmentowa, stosowana np. w Rosji. Polecam jedyne chyba w Polsce dobre opracowanie na ten temat: Dieter Nohlen 'Prawo wyboracze i system partyjny", Scholar 2004.Raubritter pisze:I na koniec - system niemiecki ma silny element proporcjonalności, ale Konstytucja mówi po prostu o wyborach proporcjonalnych. Da się bez, mało zresztą prawdopodobnej, zmiany Konstytucji?
Swoją drogą, to w opinii samego prof. Winczorka, która miałem okazję wysłuchać lata temu "nie widomo dokładnie, co oznacza ordynacja propocjonalna, ale zwyczajowo przyjmuje się, że składa się na nią kilka elementów (...) - jeśli zbyt wielu z nich zabraknie, nie można już mówić o proporcjonalności". Mam ogólnie wrażenie, że obrońcy "proporcjonalności" rozumieją pod tym hasłem po prostu to, co jest i nic więcej.
Z jakiegoś starego tekstu o wyborach w USA:Raubritter pisze:Co do wyborów - rozmawiałem już z kilkoma Amerykanami, którym naprawdę nie podobało się to, że chcąc, żeby ich głos coś znaczył, muszą głosować na Demokratów/Republikanów choć te partie nie reprezentują dostatecznie ich poglądów.
Pakiety
Przykładanie do amerykańskiej polityki europejskich pojęć jest zawodne. Pozycja, jaką daje poszczególnym politykom fakt, że są oni wyłaniani w prawyborach, zmienia polityczne partie nie do poznania. Po pierwsze, to, do jakiej kto partii należy, zależy wyłącznie od niego. Z partii nie można nikogo wykluczyć. Po drugie, żadnemu politykowi nie można narzucić tego, co ma głosić i co popierać. Efekty są paradoksalne - w takich luźnych ramach przywództwo jest mieszanką osobistych poglądów i fali tworzonej przez grupujące się pod każdym ze sztandarów obozy. Tak dochodzi do zjawiska określanego jako „logrolling” – każda z partii jest pakietem zamiarów, powstałym w wyniku koalicji różnych grup popierających poszczególne idee i interesy. Choć oba pakiety formują się w sposób bardzo spontaniczny, wyborca jest zmuszony wybrać jeden z nich w całości. Nie można jednocześnie poprzeć radykalnej reformy opieki zdrowotnej i zagłosować przeciw legalizacji aborcji. W pakiecie z upowszechnieniem ubezpieczeń zdrowotnych są bowiem postulaty feministek, jako ważnego środowiska w obozie Demokratów. Nie można być przeciw postulatom homoseksualistów i przeciw cięciom podatkowym – w Partii Republikańskiej obyczajowe wartości są zblokowane z gospodarczym liberalizmem. Coś za coś.
Można się na to zżymać, bo decyzje to dla wyborców trudne. Lecz jednocześnie decyzje te są zdecydowanie bardziej jednoznaczne. Jeśli wygrają ci, których poprę, wiem, co się zdarzy. Cóż z tego, że w wyborach proporcjonalnych można znaleźć partię, której postulaty nam odpowiadają w szerszym zakresie, skoro nie wiadomo, które z tych postulatów przehandluje ona potem w parlamencie, z kim i za co. Tyle, że przed amerykańskim dwubiegunowym systemem pojawiło się w tej kampanii wyzwanie – linie podziału są dziś wyjątkowe pogmatwane. Ogół niezdecydowanych wyborców nie ma jakiejś jednej sprawy, która by go aż tak poruszała, by umożliwić jednej ze stron zdobycie jednoznacznej sympatii. Jest jednak wiele spraw, które decydujące grupy wyborców mogą do jednej ze stron zrazić. Ale w każdej z takich spraw – jak aborcja czy cięcia podatkowe – któraś ze stron unika zwarcia i stara się nie dopuścić, by właśnie o tą sprawę toczyła się decydująca bitwa. Stąd też kampania cały czas sprawia wrażenie podchodów.
Autorze! Nie zmuszaj gracza do powtarzania historycznych błędów - pozwól mu robić własne.
- Legun
- Chef d'escadron
- Posty: 1026
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:51
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 15 times
I jeszcze w tym samym temacie przypomnienie :
Legun pisze:Wiesz, jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu spełnia marzenia . Nowozelandczycy mieli już tak dobrze, że do szczęścia brakowało im już tylko bardziej pluralistycznego parlamentu, by nie musieć wybierać na okrągło pomiędzy tymi samymi dwiema partiamiAndy pisze:Zmartwiło mnie to, co piszesz, Jarku, o Nowej Zelandii i jej kłopotach. Zawsze miałem Nową Zelandię za raj na ziemi, a tu problem...
Autorze! Nie zmuszaj gracza do powtarzania historycznych błędów - pozwól mu robić własne.
A, gdzie tam! Jestem człowiekiem pogodnym, łagodnym i unikającym waśni. Np. z dzisiejszego wywiadu prezesa rady ministrów dla Rzeczypospolitej dowiedziałem się, że jego rząd administruje, cytuję, Ubekistanem. Z wrodzoną sobie pogodą ducha uznałem, że już nie mam się czym martwić, bo w odróżnieniu od pana prezesa ja mieszkam w Polsce, która na szczęście nie ma nic wspólnego z wymienioną kilkakrotnie w wywiadzie ojczyzną pana premiera.Legun pisze:Trochę mnie Andrzeju smuci Twoje chyba jednak zacietrzewienie.
Pozdrawiam serdecznie także tych, którzy nie zgadzają się ze mną w różnych sprawach!
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
I w sumie to jest najważniejsze!Legun pisze:W każdym razie pozdrawiam tak samo .
Wszystkiego dobrego!
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Jasne, chcę tylko zauważyć ,że ostatnio trudno o odpowiedni dystans do wydarzeń , które stają się coraz bardziej irytujące.
Zdecydowanie nie pociaga mnie atmosfera rewolucji ... może się starzeję.
10 pażdziernika 1793 roku Chaumette na posiedzeniu rady Komuny proponuje zaostrzenie słynnej ustawy o podejrzanych - propozycja nr 8 aby za podejrzanych uznać również :
"tych , którzy nic nie zrobiwszy przeciw wolności , nic nie zrobili dla niej"
Odczuwam pewien dyskomfort bo przecież
słowo wolność można zastapić innym słowem lub innymi słowami ...
Jak tak dalej pójdzie Polacy w atmosferze wszechobecnej podejrzliwości stracą szansę na znalezienie wielu możliwych płaszczyzn porozumienia ponad podziałami politycznymi, w tym w sferach gdzie jest to niezbędne.
Zdecydowanie nie pociaga mnie atmosfera rewolucji ... może się starzeję.
10 pażdziernika 1793 roku Chaumette na posiedzeniu rady Komuny proponuje zaostrzenie słynnej ustawy o podejrzanych - propozycja nr 8 aby za podejrzanych uznać również :
"tych , którzy nic nie zrobiwszy przeciw wolności , nic nie zrobili dla niej"
Odczuwam pewien dyskomfort bo przecież
słowo wolność można zastapić innym słowem lub innymi słowami ...
Jak tak dalej pójdzie Polacy w atmosferze wszechobecnej podejrzliwości stracą szansę na znalezienie wielu możliwych płaszczyzn porozumienia ponad podziałami politycznymi, w tym w sferach gdzie jest to niezbędne.
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"
Sun Tzu
Sun Tzu
W drewnianej saunie moze gnieździć się jednak ukryta sieć podsłuchowa .Legun pisze:Cóż, jak zgodnie, acz niezależnie od siebie, stwierdziliśmy z małżowinką: Następne negocjacje koalicyjne prowadzone będą chyba w saunie .
Ok w saunie.
Ale przezroczystej żeby żaden Sekielski, na terenie otwartym żeby żaden Morozowski i zarazem niewidzialnej żeby nikt ....
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"
Sun Tzu
Sun Tzu
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa