Ciągnąć offtop (przepraszam)
Pirxie,
po pierwsze, ciągle używasz przykładu zdarzeń totalnie skrajnych (w rzeczywistości nierealnych), do podważenia sensowności implementowania losowości w grach. Jakoby zakładasz, że sama obecność czynnika losowego sprawi, że 3-cio ligowa Pogoń Kozia Wólka będzie raz za razem obijać Real Madryt.
1. W grze wg Twojego projektu, ten wynik byłby z góry znany i zawsze ten sam - np: 10:0 dla Realu.
2. W grze z poprawnie zaimplementowanym czynnikiem losowym, wartością domyślną byłoby 10:0, jednak dopuszczalne byłyby również wyniki z zakresu, np: od 20:0 dla Realu do 5:1 dla Realu (piłkarze mieli bardzo zły dzień i pecha, Kozia Wólka wzniosła się na wyżyny).*
Oczywiście, im dany wynik znajduje się dalej od wartości domyślnej, tym mniejsze prawdopodobieństwo jego wystąpienia.
Rozróżnienie pomiędzy 1 i 2 niby nie ma znaczenia - Real zawsze wygrywa.
Jednak zmieniając okoliczności z meczu na bitwę, rozróżnienie już jest wyraźne - jeśli liczbę strzelonych przeciwnikowi goli zamienimy na straty zadane oddziałowi przeciwnika. Wygrać a wygrać, robi różnicę.
Po drugie.
spróbuj obalać losowość posługując się przykładem faktycznie występującym w życiu ORAZ grach wojennych,
gdzie siły przeciwników są wyrównane, a nawet identyczne.
Mecz pomiędzy Realem a klonami zawodników z Realu będzie ZAWSZE remisowy?
I ZAWSZE tak samo (np: 2:2)?
Wynik starcia pomiędzy 100 000 żołnierzy a 100 001 żołnierzami
(przy założeniu, że inne czynniki zależne od graczy, a mające wpływ na wynik, znoszą się wzajemnie)
ZAWSZE zakończy się zwycięstwem tego drugiego gracza?
ZAWSZE?
I nie - nie mówimy o sytuacji, w której ten pierwszy gracz (mający 100 tys wojska) w wyniku swoich decyzji ma lepsze karabiny, wystarczającą ilość amunicji, wsparcie lotnicze, najedzonych żołnierzy, lepsze morale i jest okopany na wzgórzu.
Modelowanie wyniku przy dużej dysproporcji, np: Realu i Koziej Wólki (tu i tu jest przecież 11 zawodników - a jednak siły wyrównane nie są) jest proste.
Mówimy konkretnie o sytuacji, w której, w wyniku decyzji obu graczy, siły są wyrównane - modeluj mecz Real i Bayer...
I udowadniaj, że czynnik losowy (czyli niezależny od Graczy/trenerów/wodzów) można pominąć.
I po trzecie...
Oczywiście zgadzam się co do powtarzalności wyniku przy
dokładnie tych samych okolicznościach.
ALE
zapominasz Pirxie, w kogo wciela się Gracz.
Gracz wciela się w trenera/wodza.
Gracz (trener, wódz) nie może wymodelować absolutnie wszystkich okoliczności wpływających na nadchodzące zdarzenie.
Gracz/trener może dobrać skład drużyny, wybrać ustawienie, zadbać o dobre warunki mieszkaniowe, dobre przygotowanie techniczne i wytrzymałościowe, zadbać o morale (jakaś mowa czy cuś). Może mieć czasem wpływ na miejsce i czas rozgrywania meczu (własna publiczność, odpowiednia pogoda). I koniec.
Gracz nie wie jednak, czy ten Lewandowski zastosuje się do zakazu strzelania piętą do bramki po drugiej stronie boiska. Gracz nie ma wpływu na to, czy strzał sam na sam do brami będzie celny, czy piłka sfiksuje. Gracz nie ma wpływu na to, czy Messi skręci nogę w trakcie meczu. Gracz nie ma wpływu na to, czy sędziemu uwidzi się gdzieś karny czy czerwona kartka.
Gracz nie ma wpływu na milion małych rzeczy, które mogą pójść po jego myśli lub nie - a które składają się na ostateczny wynik starcia.
Swoimi decyzjami, przed starciem, gracz może starać się zminimalizować wpływ negatywnych czynników, zmaksymalizować zaś czynniki pozytywne, dostosować się do działań przeciwnika...
... aby zwiększyć swoją SZANSĘ na jak najkorzystniejszy (ale JAK KORZYSNY?) wynik starcia.
I koniec.
Gracz podejmuje szereg decyzji, planuje - przesuwając tym samym suwak szans.
Ale potem może tylko patrzyć, w jakim stopniu i z jakim szczęściem, jego podkomendni ten plan realizują.
Wg Ciebie i podejścia w Twojej hipotetycznej (?) grze, trenerzy Realu i Bayernu powinni siąść przed meczem, porównać kondycję swoich zespołów i ustalić, że ten mecz zakończy się 2:1.
I już,
koniec,
inne wyniki nie są możliwe.
GDYBY Gracze wcielali się w bogów - co innego.
Powtarzalność wyniku przy dokładnie tych samych okolicznościach może być - bogowie mogą zadbać o to, by okoliczności były, co do jednego atomu, te same.
Jednakoż, z racji tego, że Gracze to "tylko" wodzowie/trenerzy - bardzo, baaaardzo wiele czynników wpływających na wynik starcia, jest poza ich wpływem.
Los ma symbolizować właśnie te czynniki niezależne - w odpowiednich granicach.
Przy czym, los nie może dopuścić do wyniku Real 0:74 Kozia Wólka. To oczywiste.
* - do tego typu ustaleń nie potrzebne są skomplikowane tabelki, karty czy tryliardy kostek.
Np: ostateczna siła drużyny/oddziału w meczu/starciu to suma wartości/jakości z żetonu + wynik na K6.
Kozia Wólka: jakość 0.
Real: jakość 7.
W wyniku...
... Real zawsze wygrywa. Ale nie zawsze tak samo.
... starcie Realu z Bayernem (jakość 6), ma wynik dużo bardziej niepewny.
PS
Drugą oczywistością (poza koniecznością wykorzystywania czynnika losowego w grach wojennych) jest to, że Was do swoich racji nie przekonam. Dla czystości swego sumienia (
), podjąłem próbę - pozwolę sobie jednak na tym poprzestać.
Macie pełne prawo tworzyć i grać w szachy w dowolnie różnych wariantach, osadzone w dowolnie różnych settingach
.
PS2
Oczywiście nic nie mam do szachów - poza trzecią oczywistością: nie są one grą wojenną
.
Kończąc offtop
pozdr,
farm
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...