Raleen pisze:Właśnie Zulu, praktyka wykazuje wyższosc prawa anglosaskiego i ich podejścia do prawa
.
Nioekoniecznie.
Praktyka wykazuje, że nie wystarczy czytać przepisy, trzeba mieć pewnego rodzaju podstawy, żeby umieć je zinterpretować.
System common law ma przy systemie kontynentalnym jeden ból: jest pomieszaniem prawa zwyczajowego i pozytywnego, z tym że do stanowienia i korzystania z prawa pozytywnego trzeba mieć pewien aparat pojęciowy i zwyczajnie smykałkę. Słyszałeś może o intercyzach anglosaskich na 30 stron. To jest właśnie ich ból, brak odpowiedniej abstrakcji w myśleniu, zapożyczonej od jurystów rzymskich. Coś, czego do niedawna w Polsce uczono, obecnie zaś ustawodawca tak bełkoce, że sprawia wrażenie, jak gdyby o tym nie pamiętał.
Cały ból polega na tym, żeby przepisy konstuować jasno i bez niedomówień - dlatego zamierzam odejśc od języka prawniczego na rzecz języka potocznego na tyle, na ile sie to da.
Andy pisze:Jasne, to najlepsza metoda. Pozostaje jednak problem, jak sformułować instrukcję, żeby wszystko zrozumiał nabywca, który nie miał okazji słuchać wykładu autora lub wyjaśniać z nim bezpośrednio swoich wątpliwości.
O to chodzi, o to chodzi!!!
Mój ideał to instrukcja napisana prostym i czytelnym językiem plus jednak duża ilość przykladów ze szkicami.
Ja na razie mój "wykład" potwierdza tą tezę, niedługo przystapię do przeróbki przepisów.