Strona 1 z 1

Średniowieczne siły zbrojne

: poniedziałek, 27 sierpnia 2007, 13:18
autor: Raleen
Wydaje się, że średniowieczny system sił zbrojnych odbiegał zarówno od tego jak funkcjonowały siły zbrojne wcześniej, jak i później, i o tym chciałbym podyskutować. Jak oceniacie jego sprawność w porównaniu do okresu starożytności? Jakie rodzaje jednostek charakterystyczne dla tego okresu wydają się Wam szczególnie ciekawe?

Niżej w ramach wstępu streszczenie znanego traktatu regulującego powinności wojskowe z tytułu stosunku wasalnego hrabiego Flandrii, Roberta II, wobec króla Anglii, Henryka I, jego seniora. Problem w tym, że hrabia był jednocześnie wasalem króla Francji i cesarza, co powodowało nieraz komplikacje. Można więc w ten sposób poznać specyficzne uroki systemu feudalnego.

Traktat regulujący obowiązki lenne, zawarty w Dover 10 maja 1103 roku między Robertem II, hrabią Flandrii, a Henrykiem I, królem Anglii

Robert zobowiązywał się pomagać Henrykowi w obronie królestwa Anglii przeciwko wszystkim, z zastrzeżeniem, że pozostanie jednocześnie wierny Filipowi, królowi Francji, którego jednocześnie był wasalem. W szczególności, gdyby Filip chciał najechać królestwo Anglii, Robert miał obowiązek mu to odradzać, ale jedynie prośbami, a nie darami pieniężnymi ani złą radą. Gdyby Filip trwał w swoich zamiarach, Robert jako wasal miałby mu towarzyszyć, ale z jak najmniejszymi siłami, takimi jednak, aby nie mógł być oskarżony o wiarołomstwo wobec swego seniora. W razie konieczności król Anglii miał wysyłać listy wzywające hrabiego Flandrii, ten zaś w ciągu 40 dni miał zgromadzić 1000 jeźdźców lub rycerzy, gotowych do wstąpienia w Gravelines lub w Wissant na statki przysłane przez Henryka, a każdy rycerz miałby prawo do transportu 3 koni. Robert towarzyszyłby temu oddziałowi, o ile nie byłby zbyt chory lub nie byłby wezwany z posiłkami na wyprawę przez króla Francji bądź cesarza, którego był również wasalem. Henryk utrzymywałby go tak długo, jak długo przebywałby w Anglii, wynagradzając mu nawet straty, tak jak to czynił zazwyczaj względem własnej familia.
Gdyby działania wojenne toczyły się w Normandii Robert był zobowiązany wystawić siły tej samej wielkości, ale oddział służyłby przez pierwszych 8 dni kampanii na jego koszt.
Gdyby król Francji, Filip, napadł na Normandię, Robert towarzyszyłby mu, ale jedynie z dwudziestoma rycerzami; 980 pozostałych zachowywałoby „służbę i wierność” wobec Henryka.
Gdyby działania wojenne toczyły się w Maine, Robert zobowiązany był do wysłania nie częściej niż raz w roku 500 rycerzy, którzy byliby przez cały miesiąc wcieleni do familia Henryka.
W zamian za powyższe zobowiązania Henryk zapewniał Robertowi życie i nietykalność cielesną, zobowiązywał się doprowadzić do jego zwolnienia w razie, gdyby dostał się do niewoli, oraz miał wypłacać mu corocznie 500 funtów w angielskich pieniądzach.

: poniedziałek, 27 sierpnia 2007, 19:09
autor: Michael Signitus Nebulo
Problem średniowiecza to nie tyle różnorodność rodzajów wojsk, co ich stosunki wewnętrzne (byli "lepsi" łucznicy, "gorsi" łucznicy etc.).

Można by podzielić na główne rodzaje:
- Rycerstwo.
- Lekka piechota - Pachołkowie, giermkowie - zwykle każdy rycerz przynosił 10 takich dżentelmenów.
- Najemnicy. Każdy z rodzajów żołnierzy, który walczył bo mu zapłacono.
- Pancerni.
- Lekka jazda.
- Łucznicy i kusznicy.
- Czeladź obozowa. Najgorsze męty wykręcające się od bitwy rękami i nogami, skaza na honorze każdego żołnierza, groźni tylko dla tych którzy są niewypłacalni :).

Widać, że rycerstwa było bardzo mało. Nawet zakony rycerskie w mniejszości składały się z "czystych" rycerzy.

Ciężkiej piechoty właściwie nie było jako takiej. Jeśli człowiek miał tyle pieniędzy, żeby kupić sobie porządną zbroję to miał i tyle, by wystawić sobie Chabetę Extreme 750 Turbo, dwucylindrowa, żre 250 gramów owsa na godzinę. :wink:

Ale bardzo chętnie poczytam więcej, bo moja wiedza właściwie o wiele dalej nie wychodzi raczej.

: poniedziałek, 27 sierpnia 2007, 20:08
autor: Raleen
Ciekawym zjawiskiem, o którym z kolei ja czytałem, jest obniżanie się z czasem w okresie od XII do XIII wieku obciążeń z tytułu służby wojskowej na feudałach. Kwestie sposobów mobilizacji zmieniały się również na przestrzeni lat. Obniżały się między innymi kontyngenty obowiązkowe, które mieli dostarczać feudałowie i to często bardzo znacznie. Zwiększano również liczbę dni okresu, za który władca musiał płacić żołd rycerstwu. Stąd taki pośredni wniosek, że upadek klasy feudalnej spowodowała do pewnego stopnia ona sama - w momencie gdy przestała być skutecznym środkiem prowadzenia wojen monarchie takie jak angielska czy z czasem także francuska musiały sięgnąć po rekrutów z innych warstw. Ci "nowi" stosowali inne techniki walki i inną taktykę, która z czasem wyparła rycerski sposób prowadzenia wojen.

: poniedziałek, 27 sierpnia 2007, 20:24
autor: Michael Signitus Nebulo
O, ciekawe.

Ja znam ogólnie znaną chyba wersję, że rycerstwo zaczęło wygasać razem z dobą wygasania krucjat (niezręcznie napisane). Zastanawiam się też, czy warunki pragmatyczne nie wzięły góry:

Szlachta miała to do siebie, że stawiała warunki - tu pójdziemy, tu nie, tego nie wolno, tego tam nie zrobimy. A najemnicy chcieli tylko pieniędzy. Więc utrzymanie takiej armii było w sumie ekonomiczne, bo oprócz pieniędzy nie trzeba było o nic się martwić. Oddziały wyżywiały się same, plądrując okolicę. Probelm gdy okolicą stały ziemie zleceniodawcy, ale wtedy zawsze były łupy, i problem z głowy. A rycerstwo, to gęby do wyżywienia, warunki do spełnienia. I mobilność nie ta. By przenieśc się do XVII wieku, to jak zestawić husarię z oddziałami Lisowskiego. Może skrzydlaci wgniatali w ziemię, ale jak się ich odpowiednio ustawiło. Ja wybieram Lisowczyków, choć to zbóje.

Z góry przepraszam za ewentualne braki, ale historia to moje hobby, nie zawód :).

Raleenie, wiesz może jak wyglądała średniowieczna strategia działań wojennych w czasie wojny stuletniej, jak wykorzystali uzbrojenie? Bo nie wierzę, żeby to była zwykła huzia na Józia. Interesująco musiało wyglądać odbicie Orleanu. Ale jedyni ludzie którzy mieliby coś do powiedzenia, to albo jacyś Francuzi z kompleksem Joanny d'Arc, albo Luc Besson.

: poniedziałek, 27 sierpnia 2007, 20:29
autor: Raleen
W rzeczywistości, przynajmniej w XII-XIII wieku różnice między rycerstwem powoływanym na podstawie obowiązku lennego a najemnikami nie były takie duże. Darmowa służba lenników kończyła się zwykle po 40 dniach i potem trzeba było im płacić niemal tak samo jak najemnikom. Umiejętności rycerstwo miało w tej epoce jeszcze niezłe. Tylko była kwestia ekonomicznej opłacalności - wtedy już bardziej opłacało się gospodarować, przynajmniej gdzieniegdzie.

Co do ograniczeń masz rację, często pojawiały się np. ograniczenia, że "będziemy walczyć" ale tylko w graniach naszej prowincji, a jak mamy iść dalej to owszem pójdziemy, ale się najpierw zastanowimy, więc tylko dobrowolnie.

: poniedziałek, 27 sierpnia 2007, 20:35
autor: Michael Signitus Nebulo
Raleen pisze:Darmowa służba lenników kończyła się zwykle po 40 dniach i potem trzeba było im płacić niemal tak samo jak najemnikom. Tylko była kwestia ekonomicznej opłacalności - wtedy już bardziej opłacało się gospodarować, przynajmniej gdzieniegdzie.
To rzeczywiście już kompletnie było nieopłacalne. W 40 dni, to można się najwyżej zebrać w polu. Lepszy rycerz byłby, jakby pola (dochodów) doglądał.

: poniedziałek, 27 sierpnia 2007, 20:42
autor: Raleen
Stąd krótkie kampanie, ale wtedy armię stałą uznawano za coś nienaturalnego. Jak to były lokalne wojny to można jednak całkiem sporo zdziałać niekiedy.
Michael Signitus Nebulo pisze:Z góry przepraszam za ewentualne braki, ale historia to moje hobby, nie zawód :)
Ja też, ale kiedyś miałem okazję iść w tym kierunku.
Michael Signitus Nebulo pisze:Raleenie, wiesz może jak wyglądała średniowieczna strategia działań wojennych w czasie wojny stuletniej, jak wykorzystali uzbrojenie? Bo nie wierzę, żeby to była zwykła huzia na Józia. Interesująco musiało wyglądać odbicie Orleanu. Ale jedyni ludzie którzy mieliby coś do powiedzenia, to albo jacyś Francuzi z kompleksem Joanny d'Arc, albo Luc Besson.
Chodzi o oblężenie czy bitwy polowe? Co do pierwszego to mam póki co tylko wiadomości ogólne.

: poniedziałek, 27 sierpnia 2007, 20:51
autor: Michael Signitus Nebulo
Myślałem o oblężeniu, ale bitwy polowe też mogą być.

Ba, nawet bitew tak wiele nie było. Wystarczy popatrzeć na krucjatę w Prusach, Inflantach i na Litwie, plus konflikt z Nowogrodem. Wtedy była ta moda na złupienie przeciwnika, zagłodzenie i powrót. A bitwy, to zwykle przesądzone zasadzki były.

Na marginesie, po Grnunwaldzie nikt nie chciał uwierzyć że ta bitwa miała w ogóle miejsce - bo takie starcia to były wielkie ryzyka, niewarte kosztów. Lepiej było się poszarpać. Nawet gdy krzyżacy przyjeżdżali potwierdzić, to im nie wierzono, nie tylko na dworach, ale w samych Prusach czy Polsce. Bo to było nie do pomyślenia - choćby z tego powodu, że trudno jest trafić w siebie i manewrować w ogóle taką chmarą.

: wtorek, 28 sierpnia 2007, 00:20
autor: Anders
Panowie, a Pokój Boży?

Tak na marginesie - najciekawszą wojskowość w Średniowieczu zaprezentowało Bizancjum - tam charakter żołnierza zmieniał się kilkukrotnie, by wyewoluowac w kierunku lennym na dobrą sprawę dopiero w XI - XII w.

No i pisząc o braku ciężkiej piechoty zapominacie chyba o Husytach - to nietypowe formacje, ale jakże skuteczne! To w dużej mierze dzięki nim wygraliśmy wojnę 1431 - 35 z Zakonem.

Re: Średniowieczne siły zbrojne

: wtorek, 28 sierpnia 2007, 00:35
autor: kadrinazi
Raleen pisze: Jakie rodzaje jednostek charakterystyczne dla tego okresu wydają się Wam szczególnie ciekawe?
Poszedłbym tropem Andersa i wskazała na Husytów - niesamowita armia biorąc pod uwagę dokonania. Zatrzęsła kawałkiem Europy, wskazała nowe trendy w dziedzinie zbrojeń i taktyki.
Poza nimi jeszcze Szwajcarzy i ich milicja - niesamowity sposób walki (ogromne czworoboki pikinierów i halabardników) który złamał potęgę nowoczesnej jak na owe czasy Burgudnii.

: niedziela, 23 września 2007, 19:10
autor: Raleen
To będzie woda na młyn wujawa (a dokładnie tego co pisał o taktyce w średniowieczu), ale trudno.. :)

Znalazłem szacunki i porównania żołdu konnych i pieszych we Francji w XIII w. i w początkach XIV w. Różnica jest średnio mniej więcej 10-krotna na korzyści konnych oczywiście. Gdzie indziej było z tego co wyczytałem podobnie. Mówimy oczywiście o żołdzie dla zwykłych rycerzy zobowiązanych z tytułu posiadania lenna, nie o najemnikach.

Re: Średniowieczne siły zbrojne

: środa, 21 listopada 2012, 15:07
autor: Raleen
Ciekawostka odnośnie relacji między piechotą (co do zasady plebejską) a rycerską jazdą. Rzecz miała miejsce podczas III wyprawy krzyżowej. Otóż pewnego razu piechurzy postanowili się wykazać inicjatywą i podjęli próbę zdobycia obozu Saladyna, która im się nie powiodła. Komentując to zdarzenie kronikarz Wilhelm z Tyru wyraził zadowolenie z porażki własnej piechoty, która okazała się tak dumna, że usiłowała dokonać tego, o czym lepsi od niej, czyli rycerze nawet nie śmieli myśleć.

Re:

: czwartek, 22 listopada 2012, 08:41
autor: Darth Stalin
Michael Signitus Nebulo pisze: Na marginesie, po Grnunwaldzie nikt nie chciał uwierzyć że ta bitwa miała w ogóle miejsce - bo takie starcia to były wielkie ryzyka, niewarte kosztów. Lepiej było się poszarpać. Nawet gdy krzyżacy przyjeżdżali potwierdzić, to im nie wierzono, nie tylko na dworach, ale w samych Prusach czy Polsce. Bo to było nie do pomyślenia - choćby z tego powodu, że trudno jest trafić w siebie i manewrować w ogóle taką chmarą.
Dlatego plan Jagiełły et consortes był taki właśnie "nieortodoksyjny" - najpierw w 1409 roku i wiosną 1410 popykali się "klasycznie" w oblężeniach Bydgoszczy i okolic, a potem ruszyli wzorem cokolwiek wschodnim w samo serce krzyżackiego państwa. To było zagranie celowe, z intencją wywabienia w pole krzyżackiej armii w celu stoczenia bitwy w warunkach własnej (koalicyjnej) przewagi, czemu służyło tez palenie, grabienie i sianie popłochu na trasie marszu - Krzyżacy nie mogli sobie pozwolić na "przeczekanie", szczególnie w ówczesnych warunkach.
Dopiero kolejna wojna ("głodowa"), już po grunwaldzkim pogromie, to były klasyczne oblężenia i "mała wojna".

Swoją drogą skala grunwaldzkiego zwycięstwa zaskoczyła chyba wszystkich zainteresowanych...