Próby przywrócenia cesarstwa na zachodzie przez Justyniana

Od upadku starożytnego Rzymu do upadku Konstantynopola.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Próby przywrócenia cesarstwa na zachodzie przez Justyniana

Post autor: Raleen »

W VI wieku, jak i później mamy do czynienia ze strony Bizancjum z próbami odbudowy cesarstwa na zachodzie, odzyskania części ziem i "wyzwolenia" spod władzy barbarzyńców. Pierwsze działania z tego cyklu wiążą się z osobą Belizariusza, wybitnego wodza bizantyjskiego, który uderzywszy wpierw na państwo Wandalów w Afryce Północnej, podbił je, by następnie wylądować w Italii i przejściowo odzyskać ją z rąk Ostrogotów. Późniejsze zdymisjonowanie Belizariusza przez obawiającego się go Justyniana, doprowadziło do załamania. Po tych pierwszych próbach, częściowo tylko udanych, Bizancjum podjęło kolejne, wysyłając armię pod dowództwem Narsesa, który pod Busta Gallorum (Tadinae) rozgromił armię ostrogocką. Ostatecznie jednak, cesarstwu nie dane było odzyskać swoich zachodnich włości. Najazd Longobardów 568 r. doprowadził do opanowania przez nich większości terytorium Italii, czemu cesarstwo nie miało już sił przeciwdziałać.

Jak oceniacie te, jak i inne próby odzyskania dawnych ziem przez Bizancjum? Czy miały one szansę powodzenia, czy też były jedynie marnotrawieniem środków, które dużo efektywniej można było wykorzystać gdzie indziej?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Fork
Sergent-Major
Posty: 164
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 22:18
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Fork »

Jestem zdania, że próba odbudowy Cesarstwa przez Justyniana nie miała szans powodzenia. Cesarstwo Wschodnie, zamieszkane przez wiele różniących się między sobą ludów, samo z trudem trzymało się w kupie; lansowane przez kolejnych imperatorów więzy społeczne pod hasłem "jeden cesarz, jeden Bóg, jedno cesarstwo", okazały się za słabe, na przykład w obliczu najazdów arabskich. Trudno było utożsamić się z cesarzem, który zwykle zaczynał jako wyniesiony przez wojsko uzurpator; religia też raczej dzieliła niż łączyła, bowiem żywe tradycje intelektualne Cesarstwa Wschodniego objawiały się w licznych herezjach, tak brutalnie zwalczanych przez panującą hierarchię kościelną, że zwykli ludzie woleli często liberalne pod tym względem rządy "barbarzyńców" niż fanatyzm Konstantynopola. Do tego dochodzi świeże wspomnienie nadużyć dawnej administracji rzymskiej, krzywdzących rzymskich przepisów (np. przypisanie do zawodu), i przede wszystkim zatrważającego ucisku fiskalnego - w IV wieku właśnie przed tym uciekano z miast pod opiekuńcze skrzydła właścicieli latyfundiów, co jest dowodem na to, że nawet rodzące się wówczas stosunki feudalne były dla zwykłych ludzi łatwiejsze do przyjęcia niż wszechogarniająca rzymska machina państwowa. Skoro zatem do instytucji Cesarstwa powszechnie żywiono taką niechęć, trudno się dziwić, że próby odnowienia Imperium, pozbawione poparcia ludu, spełzły na niczym. Nie wspominając już o trudnościach finansowych i politycznych związanych z tak wielkim przedsięwzięciem, jakim był podbój dawnych rzymskich prowincji.
"Dnia nie wiemy, gdyż kalendarza nie mamy; miesiąc na niebie, rok w książce, a dzień taki sam u nas, jak i u was, pocałuj nas w d...ę!

Ataman koszowy Iwan Sirko
wraz z całym Koszem Zaporoskim"
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Żeby nie było monotonnie, muszę się trochę nie zgodzić ;) .

Myślę, że fanatyzm władzy w sferze religijnej to jedna strona medalu, ale przy tym była ona jednocześnie bardzo chwiejna. Do władzy dochodził jeden cesarz, potem następował jego upadek, przychodził następny, który miał nieco inne zapatrywania, jeszcze inni próbowali lawirować chcąc zadowolić wszystkich. Ale rzeczywiście, tak jak piszesz, wyrafinowanie intelektualne Bizantyjczyków w sprawach religijnych nie ułatwiało, a wręcz utrudniało im porozumienie. Barbarzyńcy byli pod tym względem o tyle lepsi, że byli stabilni. Dawniej, trochę mając w tle naukę marksistowską, postrzegano to także w tej sposób, że te walki religijne były przejawem konfliktów "w łonie" państwa, walki klasowej itd.

Co do przywiązania do ziemi i ucisku, zgadzam się, ale wydaje mi się, że w Bizancjum występowało to chyba w mniejszym stopniu (może się mylę?). Fiskalizm niestety był przez całe cesarstwo, ale o dziwo mimo to jakoś ta machina państwowa funkcjonowała. Wysokie podatki były chyba wówczas nieuniknioną konsekwencją wysokiego poziomu rozwoju społeczeństwa. Tyle na razie.

Zgadzam się co do zasadniczej kwestii, że cesarstwo powinno było skupić się bardziej na sobie zamiast wyczerpywać siły na nietrwałe podboje. Z drugiej strony np. egzarchat Rawenny czy pojedyncze miasta jak Raguza przetrwały bardzo długo. Nominalnie podlegały Konstantynopolowi, faktycznie stały się z czasem niezależne.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Post autor: elahgabal »

Zgadzając się z tezą, że Justynian nie miał szans na odzyskanie Cesarstwa Zachodniego, podałbym inny powód - demograficzny.
W czasie wojen punickich (gwoli przykładu), Rzym korzystał ze wsparcia całej Italii na bazie sojuszy z różnymi plemionami zamieszkującymi półwysep. Z czasem ci sprzymierzeńcy stali się obywatelami rzymskimi. Tym samym Rzym jako metropolia uzyskał (jak na tamte czasy) gigantyczne zasoby ludzkie. Wystarczy sobie przypomnieć, ile armii wystawiła Roma przeciw Hannibalowi. Nawet jego geniusz nie wystarczył, gdyż Rzym po prostu zmiażdżył Kartaginę przewagą zasobów ludzkich. Tymczasem od III wieku n.e. kryzysy, klęski, zarazy, wojny tak uszczupliły ludność Cesarstwa, że w V wieku barbarzyńcy przekraczali limes praktycznie jak chcieli.
Przez ten czas prowincje odpadały jedna za drugą, a na ich terenach osiedlały się kolejne narody barbarzyńców.
W efekcie tak, jak kiedyś Cezar jednym uderzeniem rozbił spróchniałe państwo faraonów i zajął Egipt, tak samo z prowincją egipską zrobili Wandalowie, z hiszpańską Wizygoci, z galijską Burgundowie, itp.
Do czego zmierzam: w VI wieku dawne Cesarstwo Zachodnie podzielone było już między kilka narodów. I tutaj pojawia się Justynian, rządzący nie Rzymianami, tylko Grekami (jak dla mnie to istotna różnica), któremu marzy się restauracja Imperium Romanum. Tylko przy użyciu czego ? Jego zasoby ludzkie ani przez moment nie pozwalały na realizację tego celu. Justynian mógł na chwilę odzyskać Italię (później zostały mu enklawy), mógł przez chwilę utrzymać się na terenach Hiszpanii, ale to już był łabędzi śpiew. Rzymianie jako naród zdobywców zeszli ze sceny i w tej roli zastąpili ich barbarzyńcy. Gdy zaś Bizancjum straciło jedyny solidny rezerwuar rekrutów - Anatolię - jego los był przypieczętowany.
Także jak dla mnie plany Justyniana były skazane na niepowodzenie ze względu na zwykłą demografię.
Awatar użytkownika
Fork
Sergent-Major
Posty: 164
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 22:18
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Fork »

Wypada mi się zgodzić z przedmówcą. Argumenty demograficzne są bardzo przekonujące, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę to, że podczas wielowiekowej historii Cesarstwa nie było ani chwili oddechu dla społeczeństwa, ciągle eksploatowanego na potrzeby armii. Żeby odbudować choć trochę potencjał ludnościowy, potrzeba naprawdę dużo czasu, a nie da się chyba wskazać wystarczająco długiego okresu w historii Bizancjum, w którym nie toczyły się wojny.

No i znalazłem pewną nieścisłość:
tak samo z prowincją egipską zrobili Wandalowie,
Wandalowie w Egipcie?
"Dnia nie wiemy, gdyż kalendarza nie mamy; miesiąc na niebie, rok w książce, a dzień taki sam u nas, jak i u was, pocałuj nas w d...ę!

Ataman koszowy Iwan Sirko
wraz z całym Koszem Zaporoskim"
Anders
Lieutenant
Posty: 508
Rejestracja: niedziela, 8 października 2006, 16:19
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Anders »

Eno, bez przegięć. Jeśliby urzędnicy Justyniana wykazali się rozsądkiem, a nie chciwością (logoteta Aleksander!) to mogłoby być różnie - i przynajmniej panowanie bizantyńskie nad półwyspem mogło być dłuższe i stabilniejsze. Bo podbój Galii czy Hiszpanii to istotnie mrzonki.

Może warto rozważyć opcję Witigisa?
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Post autor: elahgabal »

Fork pisze:No i znalazłem pewną nieścisłość:
tak samo z prowincją egipską zrobili Wandalowie,
Wandalowie w Egipcie?
No jasne, że nie :)
Dzięki za poprawkę. "Egipską" wpisałem z rozpędu.
Oczywiście Wandalowie zajmowali tereny na zachód od Egiptu.
Awatar użytkownika
Fork
Sergent-Major
Posty: 164
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 22:18
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Fork »

Jeśliby urzędnicy Justyniana wykazali się rozsądkiem
A wykazali się? I pytam nie tylko w celu pociągnięcia dyskusji dalej, ale też po to, by się dowiedzieć - bo specjalistą nie jestem, a po Twoim poście wnioskuję, że wiesz coś więcej na ten temat :-)
"Dnia nie wiemy, gdyż kalendarza nie mamy; miesiąc na niebie, rok w książce, a dzień taki sam u nas, jak i u was, pocałuj nas w d...ę!

Ataman koszowy Iwan Sirko
wraz z całym Koszem Zaporoskim"
Anders
Lieutenant
Posty: 508
Rejestracja: niedziela, 8 października 2006, 16:19
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Anders »

No, wspomniany logoteta Aleksander zaczął od zebrania podatków, co grzechem nie jest, ale popularności nie przysparza. Gorzej, że zebrał też "zaległe"... od początku ostrogockiego panowania (bodajże 493 r.) ;D

Ogólnie armia bizantyńska poczynała sobie dość swobodnie, dając się we znaki lokalnej ludności, a przybyli urzędnicy zachowywali się jak w prowincji z dawien dawna do cesarstwa należącej. Efekt był taki, że poparcie ludności, jakim w latach 535-540 cieszyło się Cesarstwo, przeniosło się na nowo wybranego, a przy tym uderzającego w tony wyzwolenia Italii, króla Totilę (Baudę).
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Andersie, ale Totila chyba zbyt dobrze nie obchodził się z miejscową ludnością Italii, więc nie wiem czy tak pałali do niego miłością, oczywiście poza jego pobratymcami ostrogockimi.

Co do tych zasobów ludzkich Justyniana, przyznam, że nie zastanawiałem się nad tym nigdy od tej strony. Ale z drugiej strony była przecież wtedy w Italii pewna tęsknota za Rzymem, za porządkiem, ładem, cywilizacją :) . Teodoryk Wielki zyskał duże poparcie przez umiejętne odwoływanie się do wzorców rzymskich. Oczywiście, zgadzam się, że odzyskanie Galii czy Hiszpanii to mrzonki, ale z punktu widzenia cesarstwa największe znaczenie, choćby ideologiczne, miało chyba posiadanie Rzymu i Italii.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Anders
Lieutenant
Posty: 508
Rejestracja: niedziela, 8 października 2006, 16:19
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Anders »

Branie w obronę rolników, gwarancje nietykalności, gwarancje zachowania majątków... jak dla mnie całkiem nieźle traktował miejscowych. Wiele regionów chętnie witało Ostrogotów z powrotem.

Italię zdobyć się udało.
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Post autor: elahgabal »

Raleen pisze:Ale z drugiej strony była przecież wtedy w Italii pewna tęsknota za Rzymem, za porządkiem, ładem, cywilizacją :) . Teodoryk Wielki zyskał duże poparcie przez umiejętne odwoływanie się do wzorców rzymskich. Oczywiście, zgadzam się, że odzyskanie Galii czy Hiszpanii to mrzonki, ale z punktu widzenia cesarstwa największe znaczenie, choćby ideologiczne, miało chyba posiadanie Rzymu i Italii.
Tylko, że w tej sytuacji w grę weszły te wszystkie przyczyny, które koledzy wymienili na samym początku.
Tzn.: Cesarstwo pod względem fiskalizmu było piekłem, a barbarzyńcy pobierali mniejsze podatki. Na dworze Justyniana panował forsowany przez Teodorę monofizytyzm, który dla katolików był herezją nie do przyjęcia, natomiast barbarzyńcy zasadniczo nie mieszali się w kwestie wyznaniowe.
No i do tego działania wojenne: w jednym tylko roku 539 Goci i Frankowie najpierw wyrżnęli ponoć 300 tysięcy mieszkańców sprzyjającego Justynianowi Mediolanu, później Frankowie urządzili rzeź w Pawii, a do tego doszła zaraza.
W tej sytuacji ludność italska (mam wątpliwości, czy można ją jeszcze nazywać rzymską), której postawa mogła przechylić szalę na czyjąś korzyść, okazała się być całkowicie bierna. Te walki odbywały się jakby zupełnie "poza nią". Sądzę, że ci ludzie mieli wszystkiego serdecznie dość i tylko czekali na koniec wojny - bez względu na to, kto wygra. W tej sytuacji, bez masowego poparcia mieszkańców półwyspu, Justynian mógł zapomnieć o trwałym sukcesie.
Anders
Lieutenant
Posty: 508
Rejestracja: niedziela, 8 października 2006, 16:19
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Anders »

barbarzyńcy zasadniczo nie mieszali się w kwestie wyznaniowe.
No, nie przesadzajmy - Teodoryk Wielki wysłał Papieża Jana do Konstantynopola z misją... obrony Arianizmu :D Miał chłop poczucie humoru.
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Post autor: elahgabal »

To tylko dobrze o nim świadczy ;) Teodora kazałaby w najlepszym wypadku postrzyc go "w mnichy" albo pozbawiłaby go oczu/nosa/życia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia średniowieczna”