Boże Igrzysko (Warfrog Games/Phalanx Games Polska)
- Comandante
- General de División
- Posty: 3012
- Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:51
- Lokalizacja: Verulamium
- Been thanked: 3 times
-
- Sergent-Major
- Posty: 175
- Rejestracja: czwartek, 20 września 2007, 21:56
- Lokalizacja: Warszawa, Kielce
Dokladnie tak, tez na poczatku mylilo mi sie ze o sejmie stanowia kafelki, nie kostki
Na 3 osoby wystarczy pamietac i zwykle ten drugi pamieta doskonale jesli idzie na odwrot zegara Na 4 osoby tor jest juz wygodniejszy, bez tego juz do BI sie nie piszeLord Voldemort pisze:Interesujacy pomysl Uzywasz go w grze dla 4, czy dla 3 tez?ragozd pisze: Tu az sie prosilo, by dodac tor kolejnosci i ustawiac go wg kolejnosci licytacji. Ja w kazdym badz razie inaczej juz nie gram Przy okazji to rozwiazanie czasami lekko zwieksza sile armii koronnej
Żeby życie miało smaczek, raz planszówka, raz bitewniaczek
Walcząc "klimatycznie", II WS trwałaby do dziś. A tak - wygrali powergamerzy!
Walcząc "klimatycznie", II WS trwałaby do dziś. A tak - wygrali powergamerzy!
- Jasz
- Général de Brigade
- Posty: 2146
- Rejestracja: poniedziałek, 11 września 2006, 21:12
- Lokalizacja: Warszawa
Bez traktów i armi koronnej może sobie i tak świetnie radzić. Kluczowe jest jaką strategię realizują gracze a najcześciej wynika to z tego jakie majątki udało im się zbudować. Tak na prawdę problemy zaczynają się gdy któryś z gaczy nie posiada żadnego "ostaniego" majątku na mapie. Od tej chwili dla mniego "im gorzej tym lepiej".
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Jasz, łącznie zmieniany 1 raz.
Kolejna rozgrywka za mną. Świetne w grze jest, że w miarę rozgrywanych partii odkrywa się stopniowo nowe rozwiązania. Dla mnie odkryciem (w fazie testowania:) było takie "ustawianie" inwazji i ekspansji, żeby wrogowie wzajemnie się redukowali. Czasem warto było nawet przemieścić dwie kostki w akcjach specjalnych, żeby w etapie ekspansji bilans wychodził jak najbliżej zera:-)
Moja dzisiejsza gra udowodniła, że prywata popłaca (prawie nie budowałem wojska, dwukrotnie zrywałem sejm) a wykorzystywanie patriotycznych nastrojów współgraczy, wspomniane wyżej wzajemnei znoszenie się wrogów i 3x kolegia wystarczyły do zwycięstwa (35 pkt, współgracze po 32)
Moja dzisiejsza gra udowodniła, że prywata popłaca (prawie nie budowałem wojska, dwukrotnie zrywałem sejm) a wykorzystywanie patriotycznych nastrojów współgraczy, wspomniane wyżej wzajemnei znoszenie się wrogów i 3x kolegia wystarczyły do zwycięstwa (35 pkt, współgracze po 32)
- Legun
- Chef d'escadron
- Posty: 1026
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:51
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 15 times
To jest właśnie najbardziej idiotyczne w tej grze - najpewniejszym kluczem do zwycięstwa jest cyniczne granie na republikańskich sentymentach współgraczy, bez śladowego wykazywania ich samemu. Gra w "szukanie frajera" z dumnym orłem na okładce i popierana przez portale wiedzy historycznej :wall:. I tylko nie pisz Jarku że "takie jest życie" . 35pkt to o jedną trzecią mniej, niż ja dostałem jako ostatni w swojej pierwszej partii. Bez stopniowalnego zwycięstwa trzeba to jednak faktycznie uznać za najlepszą strategię magnackiego rodu w Rzeczpospolitej. Tyle tylko, że to urąga zdrowemu rozsądkowi.MiG pisze:Moja dzisiejsza gra udowodniła, że prywata popłaca (prawie nie budowałem wojska, dwukrotnie zrywałem sejm) a wykorzystywanie patriotycznych nastrojów współgraczy, wspomniane wyżej wzajemnei znoszenie się wrogów i 3x kolegia wystarczyły do zwycięstwa (35 pkt, współgracze po 32)
Autorze! Nie zmuszaj gracza do powtarzania historycznych błędów - pozwól mu robić własne.
- Comandante
- General de División
- Posty: 3012
- Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:51
- Lokalizacja: Verulamium
- Been thanked: 3 times
Jarku, ludzie w to grają, świetnie się bawią i widzą rózne strategie zwyciestwa. Ty najwyrazniej chcesz, by to byla gra, ktora masz w glowie. Nic prostszego, niz taką grę zrobić - i sluchac wtedy o "romantycznej wersji historii". Bo Twoje widzenie historii jest romantyczne. Tyle, ze romantyczni bohaterowie trafiali na Szlisselburga jak Lukasinski a pragmatyczni magnaci umieli najpierw piastowac stanowisko ministra spraw zagranicznych carskiego rzadu, potem dowodzic antyrosyjskim powstaniem, po to, by zabrac w formie eskorty jedna trzecia armii i w kluczowej chwili dac sie internowac. I to tylko po to, by we francuskim hotelu grac wielkiego patriotę. Szanuje Twoje spojrzenie na historię ale pozwol ludziom widziec ja inaczej. Gdyby Polacy to byli tacy patrioci, dla ktorych Ojczyzna znaczy najwiecej, to by Drogi Jarku, Rozbiorow nie bylo.
Wallace tak widzial polska historię jak ją pokazal. Ty mozesz zrobic inaczej. A my chetnie wydamy Twoją grę.
Wallace tak widzial polska historię jak ją pokazal. Ty mozesz zrobic inaczej. A my chetnie wydamy Twoją grę.
Powyższe opinie są mojego autorstwa.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
- Legun
- Chef d'escadron
- Posty: 1026
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:51
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 15 times
Jarku, zupełnie niepotrzebnie sprowadzasz rzecz do alternatywy romantyzm (naiwność, patriotyzm) - realizm (cynizm, partykularyzm). Ja w każdym razie tak nie robię i to zupełnie nie jest mój punkt widzenia. Miałem wrażenie, że mamy to już ustalone. To, co mi się w grze nie podoba, przy całym jej uroku, to tylko strywializowanie tej relacji, która naprawdę nie jest albo-albo. To strywializowanie doskonale to widać właśnie w poradach, jakie doświadczeni gracze, czy to z Polski, czy z Australii, przedstawiają jako strategie sukcesu. Moim zdanie, gdyby do gry dodać stopniowalne warunki zwycięstwa i opcję porażki wszystkich, byłaby bardziej smakowita i bynajmniej nie bardziej "romantyczna". Po prostu głębsza. Trudniejsza także dla skrajnych cyników.Comandante pisze:Jarku, ludzie w to grają, świetnie się bawią i widzą rózne strategie zwyciestwa. Ty najwyrazniej chcesz, by to byla gra, ktora masz w glowie. Nic prostszego, niz taką grę zrobić - i sluchac wtedy o "romantycznej wersji historii". Bo Twoje widzenie historii jest romantyczne. Tyle, ze romantyczni bohaterowie trafiali na Szlisselburga jak Lukasinski a pragmatyczni magnaci umieli najpierw piastowac stanowisko ministra spraw zagranicznych carskiego rzadu, potem dowodzic antyrosyjskim powstaniem, po to, by zabrac w formie eskorty jedna trzecia armii i w kluczowej chwili dac sie internowac. I to tylko po to, by we francuskim hotelu grac wielkiego patriotę. Szanuje Twoje spojrzenie na historię ale pozwol ludziom widziec ja inaczej. Gdyby Polacy to byli tacy patrioci, dla ktorych Ojczyzna znaczy najwiecej, to by Drogi Jarku, Rozbiorow nie bylo.
Wallace tak widzial polska historię jak ją pokazal. Ty mozesz zrobic inaczej. A my chetnie wydamy Twoją grę.
Jak wynika z moich obserwacji ludzi w grach o sumie niezerowej, jak również z corocznego eksperymentu ze studentami w sprawie orientacji społecznych, podejście indywidualne do problemu "czy zysk innej osoby jest moją stratą" jest bardzo zróżnicowane. Jedno tak mają, a drudzy nie.
W mym odczuciu gra opiera się stworzeniu pozoru, że sytuacja jest w rodzaju "żyj i pozwól żyć innym", gdy tymczasem jest zupełnie inaczej.
Tak czy inaczej, pobudziło mnie to do myślenia nad własną grą i bardzo się cieszę z Twojej deklaracji o chęci jej wydania. Zajmie to pewnie parę lat, lecz mam nadzieję, że wtedy będę Ci mógł lepiej pokazać, o co mi chodziło.
Autorze! Nie zmuszaj gracza do powtarzania historycznych błędów - pozwól mu robić własne.
- Comandante
- General de División
- Posty: 3012
- Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:51
- Lokalizacja: Verulamium
- Been thanked: 3 times
Z pewnością do gry, która w zamierzeniu pokazuje 400 lat historii można dołożyć znacznie więcej - ale, choc trudno w to uwierzyć - wiele osob rezygnuje z rozgrywki, dowiadujac sie, ze trwa ona 2-3 godziny! Jak na tak krótki czas gry, udało się moim zdaniem, ukazac stosunkowo dużo, nawet jeśli dzieje sie tak ze stratą dla historii i pominięciem aspektu zachowania niepodleglosci.
Zycze Ci powodzenia w tworzeniu wlasnej gry!
Zycze Ci powodzenia w tworzeniu wlasnej gry!
Powyższe opinie są mojego autorstwa.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
- Aldarus
- Chef de bataillon
- Posty: 1021
- Rejestracja: wtorek, 12 września 2006, 08:56
- Lokalizacja: Warszawa - Bielany
- Been thanked: 12 times
Zdecydowanie - nasza ostatnia rozgrywka w Agresorze dowiodła, że jest wiele dróg do zwycięstwa. Razem z Kukim skupiliśmy się na inwestowaniu w Małopolskę i Wielkopolskę. Na turka wyprawialiśmy się nawet wtedy, gdy nie opłacało się to biorąc pod uwagę punkty prestiżu (bo drugi już nabił tyle, że nie było szans go przeskoczyć), a tylko po to, aby go nie wpuścić do Małopolski. Osłanialiśmy też Prusy i Ukrainę (głównie przez szlachtę), aby nie dopuścić wrogów do naszego matecznika. W 3 turze zainwestowaliśmy całą kasę w powstrzymanie inwazji tureckiej na Austrię. W trakcie całej gry używaliśmy armii koronnej płacąc wpływami w sejmie itd., itp. W efekcie w 3 i 4 turze mieliśmy dochód pomiędzy 20 a 30 z samych posiadłości, a pozostali gracze, stosując troszkę bardziej egocentryczną strategię standardowe 10. W ostatniej turze odparliśmy obie inwazje tureckie, a nasze posiadłości pozostały nienaruszone. W efekcie na koniec miałem 50 punktów (mimo szeregu wrażych konfederacji), Kuki, który grał pierwszy raz bodajże 48 (miałby więcej, ale posłuchał mojej podpowiedzi, aby miasto postawić w bezpieczniejszym miejscu Trzeci gracz jakieś 35, czwarty bodajże 30.Anomander Rake pisze:Faktycznie to mało i zadziwiające, że dało zwycięstwo. Czyli raczej nie jest to "jedynie zwycięska strategia", a błędy współgraczy. Czyli raczej dobrze niż źle.35pkt to o jedną trzecią mniej, niż ja dostałem jako ostatni w swojej pierwszej partii.
Co do historyczności – ja staram się ją oceniać przez pryzmat skali komplikacji gry. To jest bardzo prosta gra. Siłą rzeczy historia, którą opowiada jest podana w mocno uproszczony i uogólniony sposób. Jeśli chcielibyśmy ją traktować dosłownie to musielibyśmy wywnioskować na przykład, że szlachta utraciła zapał do prowadzenia wojen, bo zajęła się budową kolegiów jezuickich . Jeśli jednak spojrzymy na to w ten sposób, że z czasem pęd do ekspansji Rzeczpospolitej wygasał, a szlachta była raczej zainteresowana obroną istniejącego stanu i niechętnie łożyła na wojsko, to proces ten został dobrze zilustrowany (oczywiście bez całej gamy uwarunkowań, które były z tym związane, jak skomplikowane zależności pomiędzy siłą władzy królewskiej a szlachecką wolnością itd., itp.).
Nie dyskutuj z idiotą.
Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, potem pokona doświadczeniem.
Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, potem pokona doświadczeniem.
- Jasz
- Général de Brigade
- Posty: 2146
- Rejestracja: poniedziałek, 11 września 2006, 21:12
- Lokalizacja: Warszawa
Chyba gracie w inną grę. Wg mnie Vp za bicie wrogów + potrzeba obrony swoich majętności powoduje, że nie potrzeba niczyich sentymetów.Legun pisze:To jest właśnie najbardziej idiotyczne w tej grze - najpewniejszym kluczem do zwycięstwa jest cyniczne granie na republikańskich sentymentach współgraczy, bez śladowego wykazywania ich samemu. Gra w "szukanie frajera" z dumnym orłem na okładce i popierana przez portale wiedzy historycznej :wall:. I tylko nie pisz Jarku że "takie jest życie" . 35pkt to o jedną trzecią mniej, niż ja dostałem jako ostatni w swojej pierwszej partii. Bez stopniowalnego zwycięstwa trzeba to jednak faktycznie uznać za najlepszą strategię magnackiego rodu w Rzeczpospolitej. Tyle tylko, że to urąga zdrowemu rozsądkowi.MiG pisze:Moja dzisiejsza gra udowodniła, że prywata popłaca (prawie nie budowałem wojska, dwukrotnie zrywałem sejm) a wykorzystywanie patriotycznych nastrojów współgraczy, wspomniane wyżej wzajemnei znoszenie się wrogów i 3x kolegia wystarczyły do zwycięstwa (35 pkt, współgracze po 32)
Co do punktu wiedzenia Leguna sam maiłem przed grą wątpliwości czy nie powinien być jakiś poziom poniżej którego wszyscy przegrywaja. Po grze jakoś mi tego nie brakuje. To jest poprostu inna gra. Miła, szybka i przyjemna. Oczywiście dodanie takiego poziomu byłoby ciekawą zasadą opcjonalną ale to już byłaby troche inna gra.
-
- Censor
- Posty: 6598
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
- Has thanked: 78 times
- Been thanked: 180 times
Tu się zgadzam - to jest fajnie zrobione w RoR, gdzie jak się nie dba o państwo, to przyjdą wrogie inwazje albo rozgniewany motłoch i zrobi Senatorom "kęsim" :>Legun pisze:Moim zdanie, gdyby do gry dodać stopniowalne warunki zwycięstwa i opcję porażki wszystkich, byłaby bardziej smakowita i bynajmniej nie bardziej "romantyczna". Po prostu głębsza. Trudniejsza także dla skrajnych cyników.
- Silver
- Général de Division
- Posty: 3535
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 104 times
Wg reguł jest chyba napisane by atakując armią kostki wroga rzucać dla każdej jednostki tej armii czy zadaje ona stratę czy ginie na „1”.
Tak więc nieważnie czy taka armia atakuje 1 kostkę wroga czy np. 16 to może zginąć. jak się pechowo rzuci nawet połowa armii w ataku na tylko 1 kostkę.
Czy nie lepiej byłoby atakując taką pojedyńczą kostkę rzucać pojedyńczo za poszczególne jednostki swej armii?
Tak więc nieważnie czy taka armia atakuje 1 kostkę wroga czy np. 16 to może zginąć. jak się pechowo rzuci nawet połowa armii w ataku na tylko 1 kostkę.
Czy nie lepiej byłoby atakując taką pojedyńczą kostkę rzucać pojedyńczo za poszczególne jednostki swej armii?
- Comandante
- General de División
- Posty: 3012
- Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:51
- Lokalizacja: Verulamium
- Been thanked: 3 times