Flying Colors (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące XIX wieku.
Awatar użytkownika
dbj
Capitaine
Posty: 847
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:09
Lokalizacja: Muszyna
Has thanked: 269 times
Been thanked: 255 times
Kontakt:

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: dbj »

Raleen pisze: niedziela, 7 sierpnia 2022, 08:42 Jak dopłynąć? Trzeba aktywację odpowiednio wylosować, najlepiej na samym początku ;). Potem skupić się na jednym liniowcu francuskim i starać się go najpierw spowolnić, żeby musiał zostać z tyłu, albo żeby pozostałe musiały zwolnić, by go bronić. Stąd dla Anglików paradoksalnie ciężka decyzja do podjęcia czy strzelać w kadłuby, zgodnie ze stosowaną przez nich taktyką, czy jednak nie spróbować w żagle. Francuzi w tej konkurencji mają łatwiej - wiadomo.
W teorii wygląda to bardzo prosto, natomiast praktyka może trochę zaskoczyć. W naszej rozgrywce Francuz wygrywał inicjatywę, na pewno dwóch pierwszych, jeżeli nie w trzech czy czterech etapach. Ze względu na położenie względem wiatru i idące z tym modyfikatory do strzelania w odpowiednią części okrętu zdecydowałem się strzelać jednak nisko. Oczywiście wybrałem jeden okręt, którym był flagowy "Formidable".  Jednak fakt, że Francuz wygrywał w pierwszych etapach inicjatywę, uniemożliwił mi strzelanie trzecim okrętem w ten sam cel. Do rozważenia jest jeszcze możliwość wykorzystania pełnych żagli, ale czy w tym układzie nie jest zbyt ryzykowne?
Maciejz94 pisze: czwartek, 4 sierpnia 2022, 18:17 Myślę, że problem z wynikiem ahistorycznym jest taki, że zagrałem jako "Francuz" właśnie niehistorycznie ;) ; zamiast stanąć do bitwy zacząłem się "ślizgać" z wiatrem jednocześnie ostrzeliwując Anglików. Kwestia jest taka, że w rzeczywistości adm. Dumanoir stanął do walki wtedy kiedy musiał, zagrożony odcięciem. I przegrał sromotnie. Nie widać też w scenariuszu kilku fregat które towarzyszyły liniowcom, a także jednego z liniowców angielskich (to zdaje się jest sprawka balansu).
Z ciekawości, z jakich opracowań korzystałeś? Gdybyś twardo stanął do walki albo skrócił dystans mogłoby być historycznie.
Raleen pisze: niedziela, 7 sierpnia 2022, 08:42 Co do historycznego przebiegu, jeśli to wyglądało tak jak piszesz, że z drugiej strony francuskich okrętów płynęła linia fregat, które je ostrzeliwały, to rzeczywiście scenariusz dość mocno odbiega od tego jak ta bitwa wyglądała.
W dostępnych mi na szybko pozycjach drukowanych nie znalazłem szczegółowego opisu przebiegu starcia, tak jak pisałem, ten opis wzięty jest z Wikipedii. Natomiast u Wieczorkiewicza jest potwierdzenie, że cztery fregaty zmusiły Francuzów do przyjęcia bitwy.
Raleen pisze: niedziela, 7 sierpnia 2022, 08:42 Z kolei co do dowódców, widzę, że też sobie trochę modyfikujecie na własne potrzeby. Ale nie dziwię się choćby z tego względu, że tutaj śmierć jedynego admirała to koniec bitwy.
Wraz z pojawieniem się zasad w wersji 3.2 2020 trochę opcji jest do wyboru. U nas w praktyce wyglądało to tak, że przed pierwszym rzutem, jeżeli przypomnieliśmy sobie, że są do niego jakieś opcje, decydowaliśmy się jak grać. Z dowódcami, akurat byłem ciekawy jak przepis opcjonalny się sprawdzi.

Można by pomyśleć, że taki niepozorny scenariuszy, a jednak sama rozgrywka pod wieloma względami była ciekawa, a przy tym jest o czym dyskutować. Ze względu na ograniczenie ilością etapów, stracie zakończyło się idealnym remisem 3,5 : 3,5. Gdyby nie koniec, doszłoby do pogromu Anglików, ale też ich gra byłaby nieco inna w przypadku braku limitu czasu.
Rok temu, w Niepołomicach, ten sam scenariusz rozgrywałem z Wojtkiem, tam kłopoty też mieli Anglicy, głównie za sprawą zmiany wiatru. Tegoroczne doświadczenie, każe mi nieco inaczej spojrzeć na grę Wojtka, który na wiele rzeczy jako Anglik nie miał wpływu i mimo, że to była jego pierwsza gra w tym systemie, to grał dobrze.
Nie ma idealnych systemów, są tylko takie, które akceptujemy bardziej lub mniej.
Autor nieznany, przełom XX i XXI wieku.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3942 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: Raleen »

dbj pisze: niedziela, 7 sierpnia 2022, 14:13
Raleen pisze: niedziela, 7 sierpnia 2022, 08:42 Jak dopłynąć? Trzeba aktywację odpowiednio wylosować, najlepiej na samym początku ;). Potem skupić się na jednym liniowcu francuskim i starać się go najpierw spowolnić, żeby musiał zostać z tyłu, albo żeby pozostałe musiały zwolnić, by go bronić. Stąd dla Anglików paradoksalnie ciężka decyzja do podjęcia czy strzelać w kadłuby, zgodnie ze stosowaną przez nich taktyką, czy jednak nie spróbować w żagle. Francuzi w tej konkurencji mają łatwiej - wiadomo.
W teorii wygląda to bardzo prosto, natomiast praktyka może trochę zaskoczyć. W naszej rozgrywce Francuz wygrywał inicjatywę, na pewno dwóch pierwszych, jeżeli nie w trzech czy czterech etapach. Ze względu na położenie względem wiatru i idące z tym modyfikatory do strzelania w odpowiednią części okrętu zdecydowałem się strzelać jednak nisko. Oczywiście wybrałem jeden okręt, którym był flagowy "Formidable".  Jednak fakt, że Francuz wygrywał w pierwszych etapach inicjatywę, uniemożliwił mi strzelanie trzecim okrętem w ten sam cel. Do rozważenia jest jeszcze możliwość wykorzystania pełnych żagli, ale czy w tym układzie nie jest zbyt ryzykowne?
Podczas bitwy jak się jest w zasięgu ognia, nie ma sensu operować na pełnych żaglach, chyba że np. jest się przesłoniętym przez inne jednostki. W tej sytuacji szkoda, że scenariusz nie przewiduje np. że Anglicy mają inicjatywę w pierwszym etapie. To skróciłoby dystans i umożliwiło prędzej nawiązanie walki. Inna sprawa, że ja jak grałem to jednak często chociaż trochę usiłowałem spowolnić przeciwnika. Czasem jak się celuje w kadłub przydarzają się trafienia w żagle, co też pomaga.
dbj pisze: niedziela, 7 sierpnia 2022, 14:13
Raleen pisze: niedziela, 7 sierpnia 2022, 08:42Z kolei co do dowódców, widzę, że też sobie trochę modyfikujecie na własne potrzeby. Ale nie dziwię się choćby z tego względu, że tutaj śmierć jedynego admirała to koniec bitwy.

Wraz z pojawieniem się zasad w wersji 3.2 2020 trochę opcji jest do wyboru. U nas w praktyce wyglądało to tak, że przed pierwszym rzutem, jeżeli przypomnieliśmy sobie, że są do niego jakieś opcje, decydowaliśmy się jak grać. Z dowódcami, akurat byłem ciekawy jak przepis opcjonalny się sprawdzi.
To ja mam widać stare przyzwyczajenia, i jakoś tych zmian nie odnotowałem. Dobrze, że pojawiły się takie opcje, bo sam przepis jest moim zdaniem bez sensu. Jak sam poziom Audacity może zwiększać śmiertelność dowódców i to wielokrotnie?
dbj pisze: niedziela, 7 sierpnia 2022, 14:13Ze względu na ograniczenie ilością etapów, stracie zakończyło się idealnym remisem 3,5 : 3,5. Gdyby nie koniec, doszłoby do pogromu Anglików, ale też ich gra byłaby nieco inna w przypadku braku limitu czasu.
Jeśli, jak pisałeś wcześniej, zostało niewiele etapów, to może niekoniecznie doszłoby do pogromu. Chyba że rozpatrujesz to w ten sposób, co by było gdyby gra się mogła toczyć jeszcze dłużej.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
dbj
Capitaine
Posty: 847
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:09
Lokalizacja: Muszyna
Has thanked: 269 times
Been thanked: 255 times
Kontakt:

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: dbj »

Raleen pisze: wtorek, 9 sierpnia 2022, 16:52 Podczas bitwy jak się jest w zasięgu ognia, nie ma sensu operować na pełnych żaglach, chyba że np. jest się przesłoniętym przez inne jednostki. W tej sytuacji szkoda, że scenariusz nie przewiduje np. że Anglicy mają inicjatywę w pierwszym etapie. To skróciłoby dystans i umożliwiło prędzej nawiązanie walki. Inna sprawa, że ja jak grałem to jednak często chociaż  trochę usiłowałem spowolnić przeciwnika. Czasem jak się celuje w kadłub przydarzają się trafienia w żagle, co też pomaga.
Zawsze można w ramach własnego scenariusza zmodyfikować już istniejący, tylko żeby wiedzieć jak modyfikować, trzeba przynajmniej raz zagrać w dany scenariusz.
Raleen pisze: To ja mam widać stare przyzwyczajenia, i jakoś tych zmian nie odnotowałem. Dobrze, że pojawiły się takie opcje, bo sam przepis jest moim zdaniem bez sensu. Jak sam poziom Audacity może zwiększać śmiertelność dowódców i to wielokrotnie?
Jeżeli Audacity, obok szeroko rozumianego morale i wyszkolenia, przetłumaczymy bardziej literalnie jako śmiałość, zuchwałość, bezczelność, to mnie nie dziwi modyfikator za Audacity do rzutu na śmierć admirała. Im bardziej śmiały, tym wolniej spaceruje po ostrzeliwanym pokładzie lub wyżej się wspina po wantach ;)
Raleen pisze:
dbj pisze: niedziela, 7 sierpnia 2022, 14:13Ze względu na ograniczenie ilością etapów, stracie zakończyło się idealnym remisem 3,5 : 3,5. Gdyby nie koniec, doszłoby do pogromu Anglików, ale też ich gra byłaby nieco inna w przypadku braku limitu czasu.
Jeśli, jak pisałeś wcześniej, zostało niewiele etapów, to może niekoniecznie doszłoby do pogromu. Chyba że rozpatrujesz to w ten sposób, co by było gdyby gra się mogła toczyć jeszcze dłużej.
Scenariusz rozegraliśmy do ostatniego, dwunastego etapu. Tak jak piszesz, rozpatrywałem co by było dalej.
Nie ma idealnych systemów, są tylko takie, które akceptujemy bardziej lub mniej.
Autor nieznany, przełom XX i XXI wieku.
Awatar użytkownika
Maciej94
Sergent
Posty: 130
Rejestracja: czwartek, 1 marca 2018, 21:54
Has thanked: 67 times
Been thanked: 69 times

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: Maciej94 »

dbj pisze: niedziela, 7 sierpnia 2022, 14:13
Z ciekawości, z jakich opracowań korzystałeś? Gdybyś twardo stanął do walki albo skrócił dystans mogłoby być historycznie.
Powiem, że przeczytałem tyle co na necie :). A co do taktyki wystarczył mi jeden rzut oka na planszę, żeby stwierdzić, że trzeba uciekać. Zwrot w twoją stronę w późniejszej fazie bitwy był bardziej próbą podjęcia walki w dogodniejszych warunkach wynikającym z chwilowej przewagi pozycji niż zaplanowanym manewrem
Awatar użytkownika
dbj
Capitaine
Posty: 847
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:09
Lokalizacja: Muszyna
Has thanked: 269 times
Been thanked: 255 times
Kontakt:

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: dbj »

Dla Francuzów taktyka jest oczywista, trzymać z dala Anglików i szyć po żaglach, potem można ewentualnie wykorzystać sprzyjające warunki, jeżeli nadejdą.

Na potrzeby szkoleniowe, dodałbym Brytyjczykom czwarty liniowiec albo zmienił Audacity 2 br - 0 fr.
Nie ma idealnych systemów, są tylko takie, które akceptujemy bardziej lub mniej.
Autor nieznany, przełom XX i XXI wieku.
Awatar użytkownika
Maciej94
Sergent
Posty: 130
Rejestracja: czwartek, 1 marca 2018, 21:54
Has thanked: 67 times
Been thanked: 69 times

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: Maciej94 »

To Audacity jest raczej konsekwencją dania takiego samego (o ile pamiętam) w scenariusz "Trafalgar". Możliwe, że chciano tutaj pójść za "ciosem" i skopiowano współczynniki.
Awatar użytkownika
dbj
Capitaine
Posty: 847
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:09
Lokalizacja: Muszyna
Has thanked: 269 times
Been thanked: 255 times
Kontakt:

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: dbj »

W obu scenariuszach bitwy pod Trafalgarem, w tym z podstawki i w tym opracowanym przez Marka Barkera, Audacity było odpowiednio 2 br, 1 fr, 0 hi. Może 3 punkty koło Przylądka Ortugal dla Anglików to substytut fregat? Z drugiej strony Dumanoir był antybohaterem spod Trafalgaru, a jego zespół klasyczne morale musiał mieć bardzo słabe. Tylko akurat w tej potyczce Francuzi dzielnie się bili, ale ze względu na przewagę przeciwnika nie mieli szans.

Bez względu na to jak autor podszedł do kwestii historycznych, nasza gra pokazuje, że scenariusz jest wyrównany.
Nie ma idealnych systemów, są tylko takie, które akceptujemy bardziej lub mniej.
Autor nieznany, przełom XX i XXI wieku.
Awatar użytkownika
Maciej94
Sergent
Posty: 130
Rejestracja: czwartek, 1 marca 2018, 21:54
Has thanked: 67 times
Been thanked: 69 times

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: Maciej94 »

Czyli się "mylnąłem". Zastanawiam się tylko czy danie w Trafalgarze Hiszpanom 0 Audacity nie jest dla nich zbyt krzywdzące. Oczywiście nie mówię tutaj o zachowaniu balansu tylko o ich rzeczywistych poczynaniach.
Awatar użytkownika
dbj
Capitaine
Posty: 847
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:09
Lokalizacja: Muszyna
Has thanked: 269 times
Been thanked: 255 times
Kontakt:

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: dbj »

Myślę, że Hiszpanie w scenariuszu "Trafalgar 1805" zostali potraktowani sprawiedliwie. Długi i bezczynny pobyt w Kadyksie, w którym panowała zaraza bardzo źle wpłynął na sprawność i morale - i tak nie najlepszych - załóg hiszpańskich. To, że hiszpańscy dowódcy podczas bitwy pokazali, przynajmniej niektórym Francuzom, że można się bić, to już inna sprawa.
Nie ma idealnych systemów, są tylko takie, które akceptujemy bardziej lub mniej.
Autor nieznany, przełom XX i XXI wieku.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3942 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: Raleen »

Na XVI Polach Chwały gra zagościła na stole i była tematem dyskusji. Zamieszczam zdjęcia pokazujące przebieg i zakończenie rozgrywki (pojawiły się już one w relacji z imprezy). Niezależnie od tego wiem, że dbj przygotowuje swój materiał. Mam nadzieję, że będzie ciekawy temat do dyskusji i tutaj.

Obrazek
Początek rozgrywki we Flying Colors (wyd. GMT Games), scenariusz Cape St. Vincent 14 February 1797. Eskadra hiszpańska pod pełnymi żaglami mknie w stronę angielskiej linii i miejsca, gdzie zawiązała się walka.

Obrazek
Początek rozgrywki we Flying Colors (wyd. GMT Games), scenariusz Cape St. Vincent 14 February 1797. Niewielka grupa hiszpańskich okrętów walczy z przeważającymi siłami Anglików.

Obrazek
Środkowa faza rozgrywki we Flying Colors (wyd. GMT Games), scenariusz Cape St. Vincent 14 February 1797. Główne siły Hiszpanów połączyły się z mniejszą eskadrą, zaatakowaną przez Anglików na początku bitwy. Zbliża się pełna konfrontacja obu flot.

Obrazek
Finał rozgrywki we Flying Colors (wyd. GMT Games), scenariusz Cape St. Vincent 14 February 1797. Ostatecznie skończyło się ciekawie, bo flota hiszpańska nie wytrzymała i uciekła z pola walki, ale Hiszpanie zwyciężyli na punkty.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
dbj
Capitaine
Posty: 847
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:09
Lokalizacja: Muszyna
Has thanked: 269 times
Been thanked: 255 times
Kontakt:

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: dbj »

Rozgrywka była ciekawa, mam nadzieję, że relacja to chociaż w części odda. Trochę jednak na relację trzeba będzie poczekać.
Nie ma idealnych systemów, są tylko takie, które akceptujemy bardziej lub mniej.
Autor nieznany, przełom XX i XXI wieku.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3942 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: Raleen »

Kiedyś grałem w ten scenariusz, więc chętnie poczytam o Waszych wrażeniach.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
dbj
Capitaine
Posty: 847
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:09
Lokalizacja: Muszyna
Has thanked: 269 times
Been thanked: 255 times
Kontakt:

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: dbj »

Scenariusz „Cape St. Vincent”
dbj (Brytyjczycy) vs Maciejz94 (Hiszpanie)

Poniżej tekst, który został przygotowany na potrzeby relacji na YT, dlatego jest w takim, a nie innym stylu. Cytaty zaczerpnięte z: P. Wieczorkiewicz, Historia wojen morskich. Wiek żagla, Poznań 2015.

Prawie cała Armada Española pod komendą adm. José de Córdoby y Ramosa (27 liniowców, 2300 dział) wypłynęła z Kartageny, żeby poprzez Kadyks dotrzeć do Brestu, aby wraz z siłami Villeneuve'a i tamtejszą eskadrą osłonić planowany francuski desant na Irlandię. 14 lutego 1797 roku idącą w luźnym szyku marszowym flotę hiszpańską, na wysokości Przylądka św. Wincentego, dostrzega doświadczony adm. John Jervis, dowodzący siłami floty śródziemnomorskiej (15 liniowców, 1248 dział). Anglik spokojnie przyjmował alarmistyczne meldunki swojego szefa sztabu, Roberta Caldera i na pełną troski uwagę: "27 okrętów, Panie Admirale. Dwa razy tyle, co naszych", odpowiedział: "Bardzo dobrze! Jeśli będzie ich 50, przebiję się przez nie wszystkie".
Jervis, ufny w przewagę jakościową własnych załóg, zauważył szansę na zaatakowanie części sił hiszpańskich i sprytnym manewrem odgrodził od sił głównych eskadrę pod dowództwem kontradm. Juana Joaquina Moreny, która zmuszona została do cofnięcia się. Po drugiej stronie brytyjskiego szyku, Córdoba za wszelką cenę próbował uformować jednolitą linię, ale zwrot ten wykorzystał komodor Horatio Nelson, który wyłamawszy się z linii zaatakował, swoją małą "Captain", dużo większe okręty hiszpańskie, będące wówczas już w ariergardzie. Widząc to Jervis, odpowiednio wsparł swojego komodora eskadrą kontradm. Williama Parkera i w ten sposób Brytyjczycy odnieśli zwycięstwo. Hiszpanie stracili 4 okręty, w tym dwa zdobyte przez Nelsona, i wycofali się do Kadyksu. Tu warto wspomnieć, że Horatio zastosował pewien patent, a mianowicie dokonał abordażu okrętu nieprzyjaciela bezpośrednio z wcześniej zdobytego okrętu. W grze Flying Colors na takie działanie pozwala przepis 3.8.2 "Nelson's Patent Bridge". Po zwycięstwie tylko szef sztabu, Caldern, gderał na niesubordynację Nelsona, za którą zgodnie z literą prawa groziła mu nawet kula w łeb, jednak Jervis szybko uciął te narzekania zapewnieniem: "Tak, bez wątpienia, ale jeśli kiedyś uczynisz mi Pan coś podobnego, z góry obiecuję wybaczyć".

Mniej więcej to tyle o historii, a że w grze Flying Colors dostępny jest scenariusz "Cape St. Vincent", to można pokusić się o zmianę rezultatu tej bitwy. Co więcej, zważywszy na fakt, że na planszy to gracze decydują o poczynaniach kartonowych flot, na rezultat bitwy nie będzie miła wpływu jakość hiszpańskich załóg. Na temat walorów bojowych floty hiszpańskiej Nelson stwierdził, że składa się z "mocnych, pięknych okrętów" obsadzonych przez "niedobre załogi i jeszcze gorszych oficerów".

Długość scenariusza przewidziano na 20 etapów, obie floty płyną w bajdewindzie, Hiszpanie kursem północno-zachodnim, a Brytyjczycy południowo-zachodnim i są już w położeniu po "sprytnym manewrze" Jervisa, czyli brytyjska sztywna linia odcina 5 liniowców z eskadry Moreny od głównych sił Córdoby. Brytyjczycy mają przewagę dwóch punktów Audacity, a Hiszpanie o dwa okręty mniej niż historycznie.

W rozgrywce, którą popełniłem z Maciejem na XVI Polach Chwały, w pierwszym etapie inicjatywę wygrał gracz kierujący Brytyjczykami, ale pierwszeństwo wyboru eskadry i ruchu zostawił graczowi prowadzącemu Hiszpanów. Dla ułatwienia, od tej chwili określenia dotyczące Brytyjczyków/Anglików i Hiszpanów będą odnosiły się także do graczy nimi grających.

Zamysł Hiszpanów był prosty, Moreno miał pełnić rolę kowadła, dlatego dokonał zwrotu na północny wschód, ale nie zamierzał uciekać, a Córdoba, po jak najszybszym zwrocie na południowy wschód miał być młotem. To mniej więcej odpowiadało zamysłom historycznym, tylko w grze plan był możliwy do wykonania, a w rzeczywistości, zwłaszcza zwrot całości grupy Córdoby, bardzo trudny do realizacji. W takiej sytuacji Anglikom nie pozostało nic innego jak szybko rozprawić się z grupą Moreny, zanim do bitwy wejdą wszystkie siły hiszpańskie. Dlatego okręty brytyjskie w pierwszej kolejności miały koncentrować swój ogień na okręcie "Príncipe de Asturias", na którym był Moreno, żeby spróbować wyeliminować go z walki. Rozpoczęła się gra o przetrwanie odciętej eskadry.
Tylko od 2 do 3 liniowców zespołu Parkera miało w swoim zasięgu okręty wroga, Brytyjczycy płynęli linią pod wiatr, dlatego z każdym etapem do walki skutecznie mógł włączyć się jeden dodatkowy okręt, co oznaczało, że na początku partii – liczebnie - siły były wyrównane, ale to Hiszpanie posiadali okręty lepszej klasy. Taktyka Anglików uniemożliwiła zespołowi Moreny ustawienie linii i prowadzenie ciężkiego ognia, ponieważ mocno ostrzeliwany okręt kontradmiralski musiał być chroniony. Z kolei okręty Royal Navy nie odpowiadały na ogień okrętów z osłony Moreny. Grupa Córdoby w spokoju mogła wykonywać zwrot o 180°. Okręty angielskie po minięciu zwalczanej eskadry, opływały ją od południowego zachodu.
Obrazek
Walka rozgorzała na dobre, ta na śmierć i życie oraz ta z czasem. Przez kilka etapów płonął "Prince George", okręt Parkera, który nie bez strat udało się ugasić. Za to Moreno, kilkukrotnie w etapie zmuszany było do testowania czy nie zostanie ranny. Walka trwała, powoli wchodziły do niej okręty z eskadry Jervisa, ale cel postawiony sobie przez Anglików - zniszczenie Moreny - szczęśliwie dla Hiszpanów, daleki był od realizacji. Dlatego podjęto ryzykowną decyzję, żeby wysłać samotną "Colossus" w celu przecięcia drogi grupie Moreny, a tym samym oskrzydlenia jej od przodu i próby spowolnienia, aby ścigające ją okręty Parkera miały większą szansę na skrócenie dystansu. Ten manewr pokazać miał, po której stronie tego dnia było szczęście. Tylko w jednym etapie, na trzy ostrzały flankujące (w nomenklaturze gry wykonano skuteczne rzuty na "Rake") Anglik rzucił dwa "0" i jedną "3", zadając śmiesznie małe straty jak na potencjalne możliwości. A biedny "Colossus" w przeciągu dwóch etapów został rozstrzelany, do tego stopnia, że wkrótce zatonął, co tylko pokazuje potęgę ognia hiszpańskich okrętów pierwszej klasy. A Moreno trwał. Tu warto wspomnieć, że graliśmy na opcjonalne zasady "Men of Iron", gdyby nie ten przepis, Moreno dwa razy zostałby ranny i miałby dwie 10% szanse na to, że te rany byłyby śmiertelne.
Powoli połączone zespoły Parkera i Jervisa osiągały przewagę nad okrętami Moreny.
Obrazek
Od kiedy "Príncipe de Asturias" został uszkodzony, Morena próbował się z niego ewakuować, ostatecznie ta sztuka udała mu się dopiero po tym, jak załoga niemal zniszczonego okrętu opuściła banderę. Od tego czasu zegar przyspieszył, co etap Hiszpanie testowali wolę dalszej walki. Anglicy dwa razy bezskutecznie próbowali złączyć się z opuszczonym przez Moreno okrętem, ostatecznie udaje im się tylko zatopić "Oriente", liniowiec 3 klasy, ale sami płacą dodatkową cenę w postaci uszkodzenia okrętu Parkera.

W międzyczasie czoło grupy Córdoby włączyło się do walki,
Obrazek
przeciwko niemu dzielnie stanęła eskadra wiceadm. Charlesa Thompsona,
Obrazek
a wysunięta na czoło eskadry "Goliath", wobec przeważającej siły ognia, została uszkodzona. Po około godzinie walki (8 etap), w oba szyki zaczął wkradać się chaos, ranny został Parker, pierwsze salwy oddała "Captain" z Nelsonem na pokładzie, grzmiały działa największego na świecie okrętu "Santísima Trinidad', część okrętów hiszpańskich straciła łączność z Córdobą, natomiast sytuacja floty śródziemnomorskiej, wobec przewagi Hiszpanów, stała się co najmniej trudna. I w takim momencie skończyła się dalsza wola walki marynarzy hiszpańskich.
Obrazek

Armada Española odchodzi w kierunku Kadyksu, Anglicy odnoszą strategiczne zwycięstwo, ponieważ desant na Irlandię nie dojdzie do skutku, co jednak nie poprawia sytuacji Brytyjczyków na Morzu Śródziemnym. Kto wygrał zatem taktycznie? Zgodnie z obowiązującymi do 2020 roku przepisami, niekwestionowane zwycięstwo odniósłby gracz grający Anglikami, ale wraz z pojawieniem się edycji deluxe zmieniły się zasady punktacji.
Za poszczególne okręty nadal punktujemy następująco:
Captured enemy ships: 2x Victory Point Value,
Sunk enemy ships: Victory Point Value,
Damaged or Dismasted enemy ships: 1/2 x Victory Point Value (retain fractions),
Killed commander: Victory Point Value,
ale otrzymane punkty odtąd mnożymy przez 1 plus Audacity przeciwnika. Tak uzyskany wynik dzielimy przez 2 dla floty, która uciekła. Policzmy zatem:
Brytyjczycy stracili zatopioną "Colossus" 5 vp i mieli uszkodzone "Prince George" 3,5 vp oraz "Goliath" 2,5 vp, razem 11 × (1+2 Audacity) = 33. Z racji ucieczki Hiszpanów rezultat dzielimy na pół, co daje nam ostateczny wynik 16,5 punktów zwycięstwa dla Hiszpanii.
Hiszpanie stracili zatopionego "Oriente" 5 vp i mieli uszkodzonego "Príncipe de Asturias" 4 vp, razem 9 x 1 = 9 dla Wielkiej Brytanii.

Decydujące o zwycięstwie gracza hiszpańskiego było zatopienie "Colossus", która swoim samotnym rajdem niewiele osiągnęła, a trzymając się szyku prawdopodobnie nie zostałaby nawet uszkodzona - strata tym większa, że razem z okrętem mógł zginąć jego kapitan, George Murray, uczestnik bitwy pod Kopenhagą 2 kwietnia 1801 r. i późniejszy kontradmirał. Z kolei zadanie jeszcze jednego uszkodzenia w kadłub przed opuszczeniem bandery na "Príncipe de Asturias" wymusiłoby testy na zatonięcie tego okrętu, co mogłoby dać Brytyjczykom dodatkowe 4 vp lub nawet 8, gdyby na dno poszedł razem z Moreno. Względem tego okrętu przeprowadzono dwie nieudane próby złączenia, co przy powodzeniu umożliwiłoby podjęcie próby przejęcia okrętu - 16 vp. Jak widać, przy większym szczęściu marynarskim, lub podjęciu innych decyzji, istnieją szanse na punktowe zwycięstwo Anglików w tym scenariuszu, nawet przy przewadze Hiszpanów i z nowym sposobem zliczania punktów zwycięstwa.
Oczywiście powtórzenie historycznego sukcesu zawsze będzie dość trudne. Pamiętajmy, że za sukces pod St. Vincent adm. John Jervis został uhonorowany symbolicznym tytułem hrabiego Saint Vincent, z czym wiązała się, jak najbardziej rzeczywista, roczna pensja w wysokości 3 tys. funtów, jego zastępcy, wiceadm. Charles Thompson i kontradm. William Parker zostali baronetami, a komodor Horatio Nelson został kawalerem Orderu Łaźni, honorowym obywatelem Londynu i właścicielem złotego puzderka o wartości 100 gwinei. Z drugiej strony, adm. José de Córdoba y Ramos został pozbawiony stanowiska dowódcy Armady Española, a kilku oficerów zdegradowano. Chyba słusznie, patrząc na wynik naszego starcia. A co pozostaje graczom? Z pewnością ogromna satysfakcja z długiej, ciekawej i emocjonującej rozgrywki, niewątpliwie większa dla Macieja, któremu dodatkowo gratuluję zwycięstwa w tej grze.

Gra Flying Colors ma sporą ilość przepisów opcjonalnych, a wraz z edycją deluxe ilość tych przepisów jeszcze bardziej wzrosła. Autor, Mike Nagel stara się wsłuchiwać w opinie i sugestie graczy, dając temu wyraz, właśnie poprzez dodawanie różnych opcjonalnych zasad. Moim zdaniem nie oznacza to jednak, że wszystkie one stoją w zgodzie z pierwotną koncepcją gry, dlatego przed każdą rozgrywką warto się zastanowić, które z tych przepisów zastosować. Przy korzystaniu z opcji "initial broadside" warto zaopatrzyć się w notes lub karty statusu jednostek dla danego scenariusza, dostępne choćby na stronie relativerange.com, w celu zaznaczania, z której burty dany okręt już wystrzelił pierwszą salwę, zresztą zasady wspominają o konieczności osobnego odnotowywania tego faktu. W naszej rozgrywce graliśmy bez takich kart i bardzo szybko pogubiliśmy się w tym aspekcie i tylko przy 100% pewności stosowaliśmy ten modyfikator, co w konsekwencji doprowadziło do tego, że nie zawsze był stosowany, wtedy kiedy powinien.
Nie ma idealnych systemów, są tylko takie, które akceptujemy bardziej lub mniej.
Autor nieznany, przełom XX i XXI wieku.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3942 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: Raleen »

Miałem posprawdzać kiedy nastąpiły te zmiany w zasadach dotyczące warunków zwycięstwa, bo wydawało mi się, że już w "Blue Cross, White Ensign", ale chwilowo nie mam jak zweryfikować. Co do samych zmian, moim zdaniem są na plus, bo dzięki nim flota o słabszym Audacity ma w miarę realne szanse na wygraną. Wcześniej te szanse często były iluzoryczne, zwłaszcza w sytuacji, gdy przeciwnik mający wyższe Audacity posiadał flotę o porównywalnej sile (a często lepszą). Patrząc od strony historycznej (realistycznej) bitwy morskie często kończyły się po poniesieniu pewnych strat, zwykle niezbyt dużych, i jedna ze stron odpływała. Od pewnego momentu, zwłaszcza gdy w systemie pojawiły się floty słabszych państw, jak Rosja i Turcja, mechanika ciąży ku temu by bitwy kończyły się wcześniej. Jeśli ten, kto uciekł z pola bitwy, ma zawsze przegrywać, grywalnościowo to jest trudne do uratowania. W takiej sytuacji strona o wyższym Audacity może iść na wymianę ciosów, nie bacząc na straty, bo wie, że sama wytrzyma, podczas gdy przeciwnik wcześniej czy później ucieknie. A tak, musi uważać, kalkulować, co sprawia, że bitwy mają szansę być ciekawsze. W każdym razie moje doświadczenie mówi mi, że obecnie obowiązująca wersja warunków zwycięstwa dot. ucieczki z pola bitwy jest lepsza. Strona, która uciekła, nadal jest karana, bo redukuje się jej zdobycze punktowe, ale przy dobrej postawie ma szansę wygrać. Co najwyżej, można by zrobić tak, że przy bardzo niewielkich stratach po obu stronach, np. 1-2 uszkodzone okręty, żeby ta ucieczka miała większe znaczenie, bo takie straty nieraz są dość losowe i gdy bitwa nagle zakończy się w bardzo wczesnej fazie, to cały jej wynik może być losowy (chociaż domyślam się, że jest spore grono, któremu odpowiada, żeby tak było).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
dbj
Capitaine
Posty: 847
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:09
Lokalizacja: Muszyna
Has thanked: 269 times
Been thanked: 255 times
Kontakt:

Re: Flying Colors (GMT)

Post autor: dbj »

W "Blue Cross, White Ensign" nowy sposób liczenia punktów był zawarty w Play Book'u jako zasady specjalne, w Rule Book'u pozostał tradycyjny sposób liczenia. Myślę, że rozszerzenie tej zmiany na cały system jest dobrym posunięciem.

Z Maciejem grałem dwa razy i za każdym razem straty były niewielkie i bardzo zbliżone. Oczywiście pierwsza nasza partia zakończyła się po upływie przewidzianej ilości etapów, ostatnia zaś po break-off floty, ale w obu grach można zauważyć ostrożność poczynań obu graczy, przynajmniej do pewnego czasu. Zawsze grać można inaczej. Diametralnie inną partię zagrałem z Tomigiem, też na XVI Polach Chwały. Mam tylko jedno zdjęcie, ale doskonale na nim widać jak zażarte było to starcie.

Obrazek
Scenariusz "Cape Ortugal 4 November 1805".

Wynik można porównać z moją grą w ten sam scenariusz na XVIII GMS, który zagrałem z Maciejem. Należy zauważyć, że dla Tomiga było to pierwsze zetkniecie się z Flying Colors, mam nadzieję, że udane.
Nie ma idealnych systemów, są tylko takie, które akceptujemy bardziej lub mniej.
Autor nieznany, przełom XX i XXI wieku.
ODPOWIEDZ

Wróć do „XIX wiek”