1805: Sea of Glory (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące XIX wieku.
Awatar użytkownika
Ouragan
Sergent
Posty: 143
Rejestracja: piątek, 8 października 2010, 10:25
Lokalizacja: Poznań-miasto bez strategów

Post autor: Ouragan »

Wczoraj mi kolega z którym graliśmy napisał (a jest to jego egzemplarz gry), że wbijaliśmy źle obrażenia od pogody. Jak by się to sprawdziło, to może widziałbym w tej grze szanse :P :P
Ostatnio zmieniony wtorek, 1 marca 2011, 12:36 przez Ouragan, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Yautay
Sergent
Posty: 135
Rejestracja: sobota, 20 marca 2010, 15:38
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 3 times
Been thanked: 7 times

1805: Sea of Glory (GMT) Leyas vs Yautay 13/07/2011

Post autor: Yautay »

Witam,

Miło mi poinformować że w dniu wczorajszym udało się rozegrać partię Leyas (Wielka Brytania) vs. Yautay (Francja)

Dla obydwu z nas gra była pierwszą pełną rozgrywką w 1805 i udało nam się dotrwać do ostatniej tury! Gra zajęła bagatela 15 godzin i przyznam się że trudno mi odtworzyć przebieg rozgrywki ok czwartej nad ranem. Ponieważ co rusz musieliśmy wertować instrukcję - wydaje mi się że możliwe jest rozegranie całej batalii w 12 godzin a może nawet i mniej...

https://lh3.googleusercontent.com/-WKSD ... 010370.JPG

Przebieg rozgrywki;
Ponieważ jak już wcześniej wspomniałem nie za bardzo pamiętam co się dokładnie działo na planszy, opiszę w telegraficznym skrócie ogólny przebieg gry. Ponieważ gracze raczkowali w 1805 - przełożyło to się na brak jakiejś konkretnej koncepcji na przebieg gry po obydwu stronach barykady. O ile Leyas skupił się na naprawianiu odsyłaniu uszkodzonych zimą okrętów do stoczni ja postanowiłem połączyć siły i wyprowadzając niepostrzeżenie podczas złej pogody eskadrę z Brestu doprowadziłem ją bezpiecznie do Tulonu - Leyas przechwycił ją gdzieś w Zatoce Lwa na Morzu Śródziemnym jednakże dysproporcja sił doprowadziła do miażdżącej porażki eskadry brytyjskiej (ok. pięć okrętów zostało zatopionych) i w konsekwencji eskadra w Tulonie została mocna wzmocniona - co umożliwiło jej przeprowadzenie udanej inwazji na Aleksandrię i dalsze uszczuplenie sił brytyjskich. Ponieważ wyprowadzenie eskadry z Brestu doprowadziło do natychmiastowego wzrostu brytyjskich możliwości werbunkowych - Anglia szybko odbudowała swoje siły i Leyas mógł bez przeszkód wypełniać kolejne eventy admiralicji. W tym momencie szala zwycięstwa została radykalnie przechylona na Francuską stronę więc Leyas postanowił stworzyć silny zespół i szukać kluczowego rozwiązania w walnej bitwie na morzu. W mojej głowie po początkowych sukcesach zrodził się plan przeprowadzenia inwazji w zatoce Bantry i wysłałem przez Gibraltar francuską flotę inwazyjną - tym razem w przepięknej letniej pogodzie doprowadziło to do przechwycenia floty inwazyjnej przez potężną flotę brytyjską.

https://lh3.googleusercontent.com/-nIG7 ... 010386.JPG

Pech chciał i na przeciw siebie stanęli lord Nelson oraz Villeneuve. Krwawa jatka doprowadziła do kompletnej porażki zespołu francuskiego i utraty ok 13 okrętów w tym połowa z nich została przejęta jako pryz. W tym momencie gra nabrała rumieńców. Lord Nelson wypełnił swoje przeznaczenie i poległ w tej wielkiej emocjonującej bitwie.

W międzyczasie w Indiach zachodnich operowały dwie eskadry w sile ok 6-10 okrętów obydwu graczy. Francuz wykonał trzy udane raidy na porty brytyjskie - Arancja zdawała się nie przejmować tak odległymi rubieżami. Na Karaibach miały miejsce mniejsze potyczki lecz żadna z nich nie przyniosła większych strat żadnej ze stron - nie licząc zatonięcia mocno uszkodzonych okrętów w portach na skutek huraganu...

Ponieważ możliwości werbunkowe Hiszpanii przez całą grę były bardzo mocno ograniczone i dopiero Manpower Draft pod koniec gry umożliwił im na zaznaczenie swojej obecności. Francuz wykorzystał posiłki do ostatniej próby inwazji zatoki Bantry - ponieważ była już zima, obydwie potęgi lizały rany po ostatniej potyczce. Utworzony zespół znalazł się pod komendą admirała Gravina - kiepskiego żeglarza, lecz świetnego dowódcy. Co umożliwiło wykonanie inwazji po niesamowicie emocjonującym przedarciu się przez Biskaj i uniknięciu Brytyjskich przechwytów (oraz mało honorowym lecz skutecznym wycofaniu się z bodajże dwóch bitew morskich przed pierwszą rundą - Leyas zdaje się liczył na dżentelmeńskie podniesie nie rękawicy w bitwie i zamiast rozwijać żagle swojej eskadry w pogoni za Hiszpanami, czekał obserwując dające dyla za widnokrąg kastylijskie okręty :)

Gra zakończyła się zwycięstwem Francji...

https://lh5.googleusercontent.com/-JhjK ... 010390.JPG

Wrażenia z gry:

Na plus:
- emocjonująca rozgrywka
- świetny system aktywacji
- gra świetnie oddaje niuanse i realia epoki
- element dydaktyczny
- MGŁA WOJNY!
- MGŁA WOJNY!!
- MGŁA WOJNY!!!
- bitwy morskie, nie za trudne ale nie banalne - dobra interakcja między graczami.
- dobry balans pomiędzy losowością/a przewidywalnością gry, pogoda uważam jest bardzo dobrze odwzorowana - i nie powinno jej się zaliczać jako losowość systemu, ona po prostu jest...)
- do końca gry trudno przewidzieć zwycięzcę - IMO potężna zaleta gry!!! Gracze nie "odpuszczają" do końca co dodaje dynamizmu rozgrywce i zmusza do działań ofensywnych.

Na minus:
- czas rozgrywki
- niekiedy rozgrywka zwalnia i niewiele się dzieje, ale to cisza przed burzą...
- gra jest inna, ciężko przestawić się na tą inność - nie jest trudna, jest bardzo oryginalna - lecz ciężko na początku przebrnąć przez instrukcję gdyż nie wiele się z niej rozumie (choć jest napisana dobrze).

Oczywiście w trakcie rozgrywki popełniliśmy wiele błędów i kilka przepisów źle zinterpretowaliśmy, ale w ogólnym rozrachunku grało się bardzo przyjemnie. Uważam że dopiero teraz kiedy już wiemy o co chodzi i z czym to się je - powinniśmy zasiąść do kolejnej partii :)

Za grę dziękuję i do następnego razu!
M
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: 1805: Sea of Glory (GMT)

Post autor: Raleen »

Bardzo zacna relacja. Świetnie, że dograliście do końca, chociaż może lepiej by było gdyby rozgrywka skończyła się wcześniej i po tych pierwszych doświadczeniach gdybyście zagrali jeszcze raz (może jeszcze Wam się uda :) ). W moim i Silvera przypadku, z tego co pamiętam pierwsza rozgrywka nie była długa i odnośnie różnych trudności, nie w pełni zrozumienia pewnych rzeczy - też tak było, bo jak sam pisałeś, system nie przypomina za bardzo innych gier, jest bardzo oryginalny, i sama mechanika gry również.

Jak patrzę na relację, to chyba przećwiczyliście wszystko. Bo i duża bitwa była. I wychodzenie w złą pogodę i przekradanie się przez Gibraltar. I wyprawa do Nowego Świata, gdzie przytrafił się huragan - to bywa czasami smutne doświadczenie, zwłaszcza jak się ma pogruchotane okręty, ale nie zdarza się znowu tak często.

Odnośnie czasu - często bywa, że gra kończy się wcześniej, jak jedna ze stron zdobędzie odpowiednią przewagę, albo zada drugiej bardzo poważne straty. Tak więc choćby z tego względu Wasz czas rozgrywki to naprawdę maksimum, biorąc jeszcze poprawkę na to, że graliście po raz pierwszy, a także nie macie jeszcze wyrobionej cennej z tego punktu widzenia - jak to ująłem kiedyś - umiejętności "przewijania" pewnych mniej istotnych części rozgrywki - tak, żeby nie koncentrować się na nich i móc grać szybciej.

Jeszcze tylko jedna uwaga:
Yautay pisze:- do końca gry trudno przewidzieć zwycięzcę - IMO potężna zaleta gry!!! Gracze nie "odpuszczają" do końca co dodaje dynamizmu rozgrywce i zmusza do działań ofensywnych.
Z tym akurat moim zdaniem różnie bywa. Zależy od rozgrywki po prostu. Jak jedna ze stron nie wyrobi sobie dużej przewagi, to tak jest jak piszesz.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Mariusz
Adjoint
Posty: 733
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:53
Lokalizacja: Warszawa/Bruksela
Has thanked: 65 times
Been thanked: 28 times

Re: 1805: Sea of Glory (GMT)

Post autor: Mariusz »

Dobry raport :) . Jaka była ostatecznie punktacja po zakończeniu rozgrywki?

Przy okazji zobaczyłem bardzo udany patent na zakrywanie przed wzrokiem przeciwnika żetonów (tych, których nie powinien widzieć).

Natomiast jak patrzę na bitwę to nie za wygodnie się ustawia te żetony na planszy. Jak jeszcze tam będą bloczki to tym bardziej.
Alea iacta est.
Awatar użytkownika
Yautay
Sergent
Posty: 135
Rejestracja: sobota, 20 marca 2010, 15:38
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 3 times
Been thanked: 7 times

Re: 1805: Sea of Glory (GMT)

Post autor: Yautay »

Niestety wyniku nie pamiętam w punktach, ale co to za różnica :)

Patent jest "made by Leyas" i muszę oddać honor - jest świetny!

A Battle Board jest po prostu za mały, szczerze mówiąc sama plansza jest mało atrakcyjna i kolorystycznie nieciekawa. Naprawdę w GMT powinni się lepiej postarać....

Może któregoś dnia ktoś zrobi jakąś ładną i atrakcyjną, a Battle Board powinien być po prostu umieszczony na osobnym kartoniku formatu A4 - wówczas można ładnie posegregować żetony zgodnie z konkretnym firepower i łatwiej się liczy...
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: 1805: Sea of Glory (GMT)

Post autor: Raleen »

Yautay pisze:a Battle Board powinien być po prostu umieszczony na osobnym kartoniku formatu A4 - wówczas można ładnie posegregować żetony zgodnie z konkretnym firepower i łatwiej się liczy...
Sylwek już sobie taki osobny battleboard do rozgrywania bitew zrobił :) .
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Yautay
Sergent
Posty: 135
Rejestracja: sobota, 20 marca 2010, 15:38
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 3 times
Been thanked: 7 times

Re: 1805: Sea of Glory (GMT)

Post autor: Yautay »

Kolejne posiedzenie za nami...
Ponieważ Leyas obiecał skrobnąć co nieco o przebiegu gry więc ograniczę się jedynie do kilku uwag na gorąco :)

Udało nam się rozegrać pełną grę w ok 10,5 godzin za jednym posiedzeniem..
Przegrałem trzema punktami :D
Brytyjska flota nie ma na siebie mocnych, Francuz powinien unikać starcia praktycznie ile i gdzie tylko się da :)
Dobrze że Nelson tak łatwo "schodzi" :D


Pozdrawiam!
M
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: 1805: Sea of Glory (GMT)

Post autor: Raleen »

Yautay pisze:Brytyjska flota nie ma na siebie mocnych, Francuz powinien unikać starcia praktycznie ile i gdzie tylko się da :)
Dobrze że Nelson tak łatwo "schodzi" :D
I to są prawidłowe wnioski :) .
Czekamy w takim razie na relację Leyasa.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Leyas
Kasztelan
Posty: 826
Rejestracja: poniedziałek, 15 lutego 2010, 15:48
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 23 times
Been thanked: 13 times

Re: 1805: Sea of Glory (GMT)

Post autor: Leyas »

Witam!

W końcu po dość długiej przerwie mam na chwilę dostęp do internetu. W lipcu zrealizowaliśmy z Yautay'em dwie partie w Sea of Glory. Widzę, że Yautay już na ten temat coś pisał. Ja z racji tego, że tuż po rozgrywkach miałem napisane raporty podzielę się nimi bez nawiązywania do relacji Michała. Na początek krótki opis pierwszej relacji, potem opis drugiej.
Ave Caesar... Fame & Glory
Awatar użytkownika
Leyas
Kasztelan
Posty: 826
Rejestracja: poniedziałek, 15 lutego 2010, 15:48
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 23 times
Been thanked: 13 times

Re: 1805: Sea of Glory (GMT)

Post autor: Leyas »

AAR – Sea of Glory, partia rozegrana 12-13.07.2011

W ostatnim czasie udało mi się zagrać po raz pierwszy w Sea of Glory. Gościłem u siebie Michała (Yautay), który przyjechał ze swoim egzemplarzem i wprowadził mnie w tajniki gry. Michał grał po raz drugi i to po długiej przerwie, dlatego też często trzeba było zaglądać do instrukcji, a sama rozgrywka była dość długa (ok. 15 h). Mimo to udało się nam rozegrać całą grę. Podczas rozgrywki udało się porobić kilka zdjęć, aczkolwiek nie skupialiśmy się aby robić je systematycznie. Relację spisałem kilka dni po rozegraniu rozgrywki dlatego też niektóre rzeczy mogą być przekłamane z racji mojej już szwankującej pamięci ;).

Strony konfliktu:
Brytyjczycy – Leyas, Francuzi i Hiszpanie – Yautay.

Początkowe etapy to blokada portów francuskich przez flotę brytyjską (ustawienia początkowe). Dla mnie był to okres swoistego zapoznawania się z grą. Początkowe manewry były dość niemrawe z mojej strony. Z kolei Francuz tylko czekał aż nadarzy się okazja, aby wyprowadzić flotę z jednego portu i umożliwić jej połączenie z inną w innym porcie. Z racji posiadania słabszych okrętów sojusz musiał liczyć na przewagę w liczebności statków podczas starcia na morzu.
Do pierwszej bitwy doszło gdy eskadra francuska wypłynęła w stronę Aleksandrii. Starcie okazało się strategicznym zwycięstwem Francuzów (nie pamiętam czy wygrali bitwę czy też była ona bardziej remisowa), którzy dopłynęli do Aleksandrii i zajęli ją. Tam też uszkodzona w pewnym stopniu eskadra francuska przebywała dość długo na naprawach. Były to pierwsze punkty zdobyte przez francuskiego gracza.

Grając Brytyjczykami dałem się wiele razy „wpuścić w maliny”, a francuskie eskadry przechodziły często przez dziurawą blokadę. Jednym z moich błędów było trzymanie sporej floty w portach macierzystych na Wyspach. Oczywiście było to zabezpieczenie w razie desantu, ale na straży stała też flota północna. Trzymałem także bardzo długo na morzu eskadrę chroniącą Irlandię, gdy w końcu w wyniku pogody odesłałem ją do portu i już tam nie wróciła.
W naszej rozgrywce dość mało się działo w Nowym Świecie dopóki Francuzi nie wykonali udanych dwóch rajdów w tym rejonie. Potem był dość długi przestój i dopiero pod koniec rozgrywki na nowo zaczęło się tam coś dziać. Było to także spowodowane okresem huraganów przez długi okres czasu. Także jakoś pod sam koniec naszej gry doszło do jedynego starcia flot, które wygrali sojusznicy.

Mimo, że posiadałem lepsze jakościowo okręty, przewaga liczebna wroga niwelowała tę przewagę. Niefortunnie szły mi też bitwy, ponieważ w całej naszej partii tak naprawdę wygrałem zaledwie jedną bitwę! Było to zresztą największe starcie podczas całej gry. U wybrzeży Kadyksu po wielu próbach eskadra angielska przechwyciła eskadrę francuską. Brytyjczykami dowodził sam lord Horatio Nelson, natomiast Francuzami Villeneuve, który panicznie bał się swojego przeciwnika przez co posiadał w tej walce obniżone parametry. Po przeliczeniu siła ognia wypadała imponująco: 208 do 202 na korzyść Brytyjczyków. W pierwszej z trzech rund walki zadane straty były podobne: 70 do 64 punkty na korzyść Brytyjczyków. Jednak kolejne rundy to już zdecydowana przewaga Nelsona. W drugiej rundzie: 53 do 18 punktów strat (siła ognia: 156 do 133), a w trzeciej: 75 (max) do 43 na korzyść Brytyjczyków (siła ognia przed trzecią rundą: 144 do 100). Zwycięstwo Brytyjczyków okupione zostało stratą najlepszego dowódcy w grze – Nelsona.

Po tej największej bitwie do końca gry już nie za wiele się działo. Niedopilnowanie kilku wypadów francuskich i hiszpańskich eskadr sprawiło, że Yautay zdobył większość punktów „Napoleona” i „Pitta”. Końcowy wynik to aż 74 punkty dla sojuszników i zaledwie 24 punkty dla Brytyjczyków (w tym 12 vp za pryzy, 10 vp za zatopione statki wroga i zaledwie 2 vp z misji/zadań). Rozgrywka jednak wiele mnie nauczyła i następnym razem tak łatwo wygrać z Wielką Brytanią już nie będzie ;). Sama gra jest wciągająca i ma niesamowity klimat. W trakcie gry słuchaliśmy m.in. ścieżki dźwiękowej z filmu „Pan i władca: na krańcu świata”, a mnie samego zmusiło to po raz kolejny do obejrzenia tego genialnego filmu Petera Weir’a, co z przyjemnością też uczyniłem ;).
Ave Caesar... Fame & Glory
Awatar użytkownika
Leyas
Kasztelan
Posty: 826
Rejestracja: poniedziałek, 15 lutego 2010, 15:48
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 23 times
Been thanked: 13 times

Re: 1805: Sea of Glory (GMT)

Post autor: Leyas »

Relacja z rozgrywki na Portalu Strategie:

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=121
Ave Caesar... Fame & Glory
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: 1805: Sea of Glory (GMT)

Post autor: Raleen »

Druga rozgrywka ciekawsza niż pierwsza. Z całości mam takie wrażenie, że dość łatwo Brytyjczycy przechwytywali, a Sprzymierzeni chyba nie do końca pilnowali się, by unikać starć. I wpadnięcie Villeneuve'a na Nelsona, cóż, zawsze trzeba tego unikać. Wydaje mi się, z różnych doświadczeń, że optymalne jest wyprowadzanie na początku Missiessy'ego. Natomiast najciekawszy jest wynik końcowy. Mimo, że Anglicy rozwalili (z tego co czytam) prawie całą jedną eskadrę i nabrali pryzów, to pod koniec był prawie remis. Być może w końcówce trochę spocząłeś na laurach Leyasie, ale przeciwnik jak widać nie spał. Końcowy rezultat to jednocześnie dobry argument w dyskusji o zbalansowaniu gry.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Leyas
Kasztelan
Posty: 826
Rejestracja: poniedziałek, 15 lutego 2010, 15:48
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 23 times
Been thanked: 13 times

Re: 1805: Sea of Glory (GMT)

Post autor: Leyas »

Hmm co do tego spoczęcia na laurach to może aż tak to nie było, aczkolwiek Michał był można powiedzieć lekko załamany co też mogło mnie mylić, że już nie będzie zamierzał nic działać do końca. Koncentrowałem floty i pilnowałem miejsc na których spoczywała jeszcze groźba możliwego przeprowadzenia działań przez aliantów. Był też wtedy zima, czyli gorsza okazja na przechwytywanie.
Ave Caesar... Fame & Glory
Awatar użytkownika
Leyas
Kasztelan
Posty: 826
Rejestracja: poniedziałek, 15 lutego 2010, 15:48
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 23 times
Been thanked: 13 times

Re: 1805: Sea of Glory (GMT)

Post autor: Leyas »

Yautay pisze:Patent jest "made by Leyas" i muszę oddać honor - jest świetny!
Oj żeby od razu takie pochwały :P... Pierwsze co mi przyszło na myśl, chyba dawno dawno temu już gdzieś to stosowałem z tymi segregatorami ;).
Ave Caesar... Fame & Glory
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Re: 1805: Sea of Glory (GMT)

Post autor: Raleen »

Przy takiej przewadze jaką tam w pewnym momencie mogłeś mieć to już łatwiej się gra, więc dzielnie sobie Michał poczynał, że jeszcze w końcówce nabił tyle punktów :) .
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „XIX wiek”