[Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Rozgrywki indywidualne i klubowe. Sprawy organizacyjne klubów graczy.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: Raleen »

Dziękuję za rozgrywkę w "Smutę", tak naprawdę był to mój pierwszy raz (być może kiedyś raz grałem, ale prawie nic nie pamiętam).

Mogłem wyglądać nad planszą na zasępionego, ale nie brało się to z mojego zacięcia, swego rodzaju dążenia do optymalnego rozegrania tej partii, czy wreszcie tego, że przejąłem się początkowymi niepowodzeniami. Jako że nie znałem gry, zastanawiałem się jak grać, żeby nie zepsuć rozgrywki, samemu nie wykonać jakichś głupich ruchów, które zupełnie pogrzebią moje szanse, jak to czasem bywa w tego typu grach itp. Po prostu namyślałem się, a było nad czym w sytuacji, gdy gry nie znałem. Pechowe rzuty dotyczyły kwestii o małym znaczeniu, więc mnie w ogóle nie bolały. Przede wszystkim nie udała się bitwa pod Moskwą, gdzie poniosłem duże straty i mimo zagrania karty pozwalającej na przerzut szarża husarii na Moskwicinów nie przyniosła pożądanego rezultatu, tzn. nie doprowadziła do rozbicia ich armii (a były na to spore szanse). Okazało się jednak, że było to szczęście w nieszczęściu, bo gdybym wygrał i został tam z tak osłabioną armią, zapewne padłbym łupem któregoś z pozostałych wodzów, należących do tego samego bądź innego stronnictwa. Było ich w okolicy wielu, a każda bitwa wyczerpuje, więc sił na mnie zapewne by im starczyło.

Co do kart, zorientowałem się jak potężny wpływ potrafią mieć na rozgrywkę. Jest to jedna z niewielu rzeczy, którą wiedziałem z dawnych rozgrywek (na pewno kilku się przyglądałem i pamiętam dawniejsze dyskusje). Pamiętam, że Silver był mistrzem w tej dziedzinie i niektórzy swego czasu sobie z niego nawet tutaj trochę żartowali. Karty mogą całkowicie zmienić bieg rozgrywki, wprowadzają element zupełnie nieprzewidywalny. Taki urok tej gry. Ja podczas tej rozgrywki przygotowałem się. Zgromadziłem cały, dość duży zestaw kart obronnych, który długo trzymałem jako rezerwę. Na koniec została mi tylko karta "Nóż w plecy", którą miałem na specjalne okazje (wiem, że są tylko dwie takie karty w talii i znałem jej właściwości). Po części przydały się, aczkolwiek z czasem uznałem, że lepiej zwiększyć możliwości rotacji kart na ręce.

Poza tym co pisałem, jeśli oceniać grę, to dość losowy i częściowo ahistoryczny charakter mają bitwy. Zwłaszcza w odniesieniu do polskiej husarii. System rozstrzygania walki prawie uniemożliwia powtórzenie tego typu bitwy jak bitwa pod Kłuszynem. Przy takich siłach obu stron, jakie były w tej bitwie, armia polska zostałaby prawdopodobnie rozstrzelana przez piechotę moskiewską, zanim husaria zdołałaby ruszyć do szarży. Nie przekreśla to gry całkowicie, ale żeby skutecznie walczyć, okazuje się, że trzeba mieć poza husarią także sporo jednostek do ponoszenia strat i być w stanie odtwarzać swoje siły.

Z powyższych względów ja tę rozgrywkę także traktowałem na luzie, chociaż starałem się grać najlepiej jak się dało. Poza tym generalnie gdy mam do czynienia z grami, gdzie występuje dużo losowości, do tego jeszcze wieloosobowymi, to tym bardziej gram na luzie. Na pewno nie jest to dla mnie gra z tych stanowiących sprawdzian umiejętności gracza, zresztą podobnie zapatruję się na większość wieloosobówek. Sama gra ciekawa, ale zasady zawierają miejscami drobne niedopowiedzenia.

Kończąc powiem, że mimo tych różnych uwag grało mi się przyjemnie (w czym także zasługa towarzystwa). Gra pozwala poczuć choć trochę atmosferę tamtego okresu. To było to czego przede wszystkim oczekiwałem.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Pablo
Chef de bataillon
Posty: 1036
Rejestracja: czwartek, 1 października 2009, 00:28
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 7 times

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: Pablo »

W sobotę udało nam się rozegrać faktycznie ciekawą rozgrywkę w Sukcesorów. Przy okazji wyszło kilka drobnych sprostowań do przepisów jak np. warunki zwycięstwa :) po III turze, że liczymy łącznie ilość punktów z zwycięstwa i praw do tronu dla regenta. Do tej pory graliśmy, że regent musiał być pierwszy zarówno w PZ jak PdT oczywiście poza posiadaniem potomka Aleksandra. Bitwy morskie również do przepatrzenia.

Jeszcze raz się okazało, że dotarcie z ciałem Aleksandra do Tracji przez stronników Peredikasa może przynieść im klęskę i dać zwycięstwo stronnikom Antypatra. Tak było i tym razem kiedy to Antygonos (od Antypatra) pokonał w Tracji siły Peredikasa i Lizymacha. Antypater i Antygonos przejęli wóz i potomka króla, pochowali Aleksandra i wraz z przejętym dziedzicem mogli liczyć na zwycięstwo na koniec III tury jako regent. Nauka na przyszłość, aby nie pchać się do Macedonii z rodziną królewską tylko z truchłem. Tym razem jednak sytuację na wschodzie tj. brak Peredikasa oraz zacięte walki w na zachodzie wykorzystali Peithon z Eumenesem i w jednej turze zajęli Kapadocję i Babilonię. Zwłaszcza Babilonia była ważna, bo dzięki temu uzyskali tytuł Władcy Azji, a zdobyte łącznie 10 pkt dało im zwycięstwo. Krok od zwycięstwa byli również Seleukos wraz z Kraterosem.
Trudną sytuację od początku miał Ptoloemeusz wraz z Leonantosem, którzy rozpoczęli grę jako uzurpatorzy. Wyrugowany z Egiptu Ptolemeusz zajął Helladę i Rodos, ale tu wciąż ścigał go Seleukos z Kraterosem.

Dzięki za wspólną rozgrywkę. Mam nadzieję, że za miesiąc również uda nam się zebrać w 5 osób przy stole z Sukcesorami.
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: Silver »

No i właśnie to jest dobre, że jak się prowadzi rozgrywkę z różnymi ludźmi to wychodzą kwiatki. I ja też czegoś się nauczyłem z rozgrywki. Mam na koncie wiele 3-osobowych gier i dopiero zobaczyłem, że mi tez utrwaliły się błędne nawyki.
W tej rozgrywce tak zastanowiłem się przez chwilę dlaczego niektórzy jeszcze długo mędrkują nad ruchami skoro już pozamiatałem i bach niespodzianka - dało się wygrać w tej ostatniej turze z moim Antigonosem; może już myślałem o rozpoczęciu kolejnej rozgrywki w heksy.
W Smutę oczywiście chętnie bym zagrał, tylko by do końca i nawet zapisać stan gry i rozegrać w późniejszym terminie. Bym przeżywał za bardzo gdyby tak po prostu przerwać w trakcie.
Było mówione o chęci zagrania w Assyrian wars i to też może być trudno skończyć w 1 dzień.
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: Neoberger »

Raleen pisze: poniedziałek, 23 stycznia 2023, 23:06 Dziękuję za rozgrywkę w "Smutę", tak naprawdę był to mój pierwszy raz (być może kiedyś raz grałem, ale prawie nic nie pamiętam).

Mogłem wyglądać nad planszą na zasępionego, ale nie brało się to z mojego zacięcia, swego rodzaju dążenia do optymalnego rozegrania tej partii, czy wreszcie tego, że przejąłem się początkowymi niepowodzeniami. Jako że nie znałem gry, zastanawiałem się jak grać, żeby nie zepsuć rozgrywki, samemu nie wykonać jakichś głupich ruchów, które zupełnie pogrzebią moje szanse, jak to czasem bywa w tego typu grach itp. Po prostu namyślałem się, a było nad czym w sytuacji, gdy gry nie znałem. Pechowe rzuty dotyczyły kwestii o małym znaczeniu, więc mnie w ogóle nie bolały. Przede wszystkim nie udała się bitwa pod Moskwą, gdzie poniosłem duże straty i mimo zagrania karty pozwalającej na przerzut szarża husarii na Moskwicinów nie przyniosła pożądanego rezultatu, tzn. nie doprowadziła do rozbicia ich armii (a były na to spore szanse). Okazało się jednak, że było to szczęście w nieszczęściu, bo gdybym wygrał i został tam z tak osłabioną armią, zapewne padłbym łupem któregoś z pozostałych wodzów, należących do tego samego bądź innego stronnictwa. Było ich w okolicy wielu, a każda bitwa wyczerpuje, więc sił na mnie zapewne by im starczyło.

Co do kart, zorientowałem się jak potężny wpływ potrafią mieć na rozgrywkę. Jest to jedna z niewielu rzeczy, którą wiedziałem z dawnych rozgrywek (na pewno kilku się przyglądałem i pamiętam dawniejsze dyskusje). Pamiętam, że Silver był mistrzem w tej dziedzinie i niektórzy swego czasu sobie z niego nawet tutaj trochę żartowali. Karty mogą całkowicie zmienić bieg rozgrywki, wprowadzają element zupełnie nieprzewidywalny. Taki urok tej gry. Ja podczas tej rozgrywki przygotowałem się. Zgromadziłem cały, dość duży zestaw kart obronnych, który długo trzymałem jako rezerwę. Na koniec została mi tylko karta "Nóż w plecy", którą miałem na specjalne okazje (wiem, że są tylko dwie takie karty w talii i znałem jej właściwości). Po części przydały się, aczkolwiek z czasem uznałem, że lepiej zwiększyć możliwości rotacji kart na ręce.

Poza tym co pisałem, jeśli oceniać grę, to dość losowy i częściowo ahistoryczny charakter mają bitwy. Zwłaszcza w odniesieniu do polskiej husarii. System rozstrzygania walki prawie uniemożliwia powtórzenie tego typu bitwy jak bitwa pod Kłuszynem. Przy takich siłach obu stron, jakie były w tej bitwie, armia polska zostałaby prawdopodobnie rozstrzelana przez piechotę moskiewską, zanim husaria zdołałaby ruszyć do szarży. Nie przekreśla to gry całkowicie, ale żeby skutecznie walczyć, okazuje się, że trzeba mieć poza husarią także sporo jednostek do ponoszenia strat i być w stanie odtwarzać swoje siły.

Z powyższych względów ja tę rozgrywkę także traktowałem na luzie, chociaż starałem się grać najlepiej jak się dało. Poza tym generalnie gdy mam do czynienia z grami, gdzie występuje dużo losowości, do tego jeszcze wieloosobowymi, to tym bardziej gram na luzie. Na pewno nie jest to dla mnie gra z tych stanowiących sprawdzian umiejętności gracza, zresztą podobnie zapatruję się na większość wieloosobówek. Sama gra ciekawa, ale zasady zawierają miejscami drobne niedopowiedzenia.

Kończąc powiem, że mimo tych różnych uwag grało mi się przyjemnie (w czym także zasługa towarzystwa). Gra pozwala poczuć choć trochę atmosferę tamtego okresu. To było to czego przede wszystkim oczekiwałem.
Wygrywanie bitew Polakami jest raczej proste. I spokojnie można powtórzyć polskie zwycięstwa husarii przy przewadze przeciwnika.
Ogień może zadać straty maksymalnie 3. Ja zadawałem maksymalnie 2.
Czyli Polak dołącza do armii 2-3 husarii dodatkowo 4 jednostki kozaków. Bo tani.
I teraz jeżeli nawet straci 2 kozaków od ognia to zostaje mu 12-17 punktów siły do walki. Zazwyczaj ma przewagę taktyczną nad Rosjanami.
Czyli wybiera, że pierwszy uderza w walce wręcz. Ma 50% szans na miażdżące zwycięstwo, które powoduje u przeciwnika 3 straty i ucieczkę poza planszę.
Bez odpowiedzi przeciwnika. Zostaje husaria i ze dwa oddziały kozaków, które pozwalają odstraszyć byle łachudrę rosyjskiego.

Nie wiem czy dobrze graliśmy z kartą Sztylet w plecy. Te dwie karty w talii nie niwelują każdej karty ale kartę szpiegów, która właśnie niweluje działanie kart. I nie można jej zanegować też katą szpiegów, ale właśnie Nożem w plecy.
W ogóle sporo tłumaczeń angielskich (a już polskie to bywa dramat) bierze się stąd, że już po rosyjsku treść kart bywała niechlujna.

Ale gra mimo, że chaotyczna fajnie pokazuje tamte czasy. Chaos, walka wszystkich ze wszystkimi, zmienność sojuszy, niepewność.
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: Raleen »

Powtórzenie Kłuszyna jest możliwe o ile dobrze się rzuca, z 50% prawdopodobieństwem :). Jak się dobrze nie rzuca niestety może wyjść masakra strony polskiej, nawet gdy posiadamy bardzo dobrego dowódcę. Natomiast straty od ostrzału rzędu 3 jednostek, bo takie zdaje się dostałem, to przy armii Dymitra Samozwańca mogącej liczyć max 10 jednostek, a często tyle nie będzie liczyć, to jest 1/3. Jak by nie patrzeć, takich strat, a nawet zbliżonych pod Kłuszynem nie ponieśliśmy. Zauważyłem właśnie, że kluczową kwestią jest posiadanie odpowiedniej ilości mięsa armatniego, ale niestety, jeśli chodzi o tą rozgrywkę - poniewczasie.

Karty "Sztylet w plecy"/"Nóż w plecy" ja z tego co pamiętam nie użyłem, a Pejotl użył jej tylko raz, nie przypominam sobie dokładnie w jaki sposób. I to był jedyny raz, gdy została zagrana w grze. Nie miało to chyba większego znaczenia.

Mnie też gra generalnie się podoba i chętnie zagram jeszcze raz, bo całej nie zagraliśmy, a nawet daleko było do jakiegoś rozstrzygającego momentu.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: Neoberger »

Raleen pisze: wtorek, 24 stycznia 2023, 21:13 Powtórzenie Kłuszyna jest możliwe o ile dobrze się rzuca, z 50% prawdopodobieństwem :). Jak się dobrze nie rzuca niestety może wyjść masakra strony polskiej, nawet gdy posiadamy bardzo dobrego dowódcę. Natomiast straty od ostrzału rzędu 3 jednostek, bo takie zdaje się dostałem, to przy armii Dymitra Samozwańca mogącej liczyć max 10 jednostek, a często tyle nie będzie liczyć, to jest 1/3. Jak by nie patrzeć, takich strat, a nawet zbliżonych pod Kłuszynem nie ponieśliśmy. Zauważyłem właśnie, że kluczową kwestią jest posiadanie odpowiedniej ilości mięsa armatniego, ale niestety, jeśli chodzi o tą rozgrywkę - poniewczasie.

Karty "Sztylet w plecy"/"Nóż w plecy" ja z tego co pamiętam nie użyłem, a Pejotl użył jej tylko raz, nie przypominam sobie dokładnie w jaki sposób. I to był jedyny raz, gdy została zagrana w grze. Nie miało to chyba większego znaczenia.

Mnie też gra generalnie się podoba i chętnie zagram jeszcze raz, bo całej nie zagraliśmy, a nawet daleko było do jakiegoś rozstrzygającego momentu.
Nie musisz mieć 10 jednostek by wygrać. Ale po co czytać co pisałem. :D
To chyba zresztą był problem u Polaka, że zbierał jakieś siły i go nie było na planszy. Wystarczą 2 husarie w obstawie 4-5 kozaków. Oczywiście, że będzie łut szczęścia jak nie rzucisz tych 50%.
Ale to gra!

Może użyłeś, może nie. Przy tej liczbie kart trudno spamiętać. Natomiast Pejotl użył karty Bunt i była wadliwie przetłumaczona. Ale to urok oryginalnego zapisu po rosyjsku.

Ja też chętnie zagram ale tylko w 5 osób. Wieczorem rozstawiłem grę na 5 osób i porównałem z naszą rozgrywką.
W 4 osobowym wariancie brakuje ciasnoty i zagrożenia z jeszcze jednej strony (północ).
No i Moskwa dziedziczy po Szujskich dobrą kartę (dwie jednostki strzelców do armii) oraz najlepszego wodza w grze (wg Eryka).

I wtedy na pięciu się będzie działo. :)
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: Raleen »

Berger, dyskusja z Tobą niezmiennie czasami jak w tym dialogu w "Kilerze":
Kiler (Pazura): Buenos dias
Siara (Rewiński): Buenos Aires
:D
Wiem, że nie muszę mieć 10 jednostek, żeby wygrać. Tylko prawdopodobieństwo wygrania przy pewnych układach jest jak by to powiedzieć nie za duże. A sztuka wojenna nie polega chyba na ślepym rzucaniu się do boju tylko na przeprowadzaniu jakiegoś szacunku tego jakie mamy szanse na sukces, analizie od czego to zależy itd. Co też niniejszym pozwoliłem sobie bardzo pokrótce uczynić.
Może postawmy sobie pytanie jak to było z bitwą pod Kłuszynem, czy to był przypadek, że zwyciężyliśmy? Czy mieliśmy 50% szans na zwycięstwo w tej bitwie? Tym bardziej, że dysproporcja tam była rzędu 10:1 na rzecz Moskali (przynajmniej wg najnowszych badań Sikory co do liczebności husarii).
Neoberger pisze:Wystarczą 2 husarie w obstawie 4-5 kozaków.
Tyle właśnie miałem, dokładnie 7 jednostek, z tego co pamiętam, w tym 2 husarie. W wyniku pierwszego Twojego ostrzału straciłem na dzień dobry 3 jednostki, czyli prawie połowę. Potem kolejne 2.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
damian321
Caporal
Posty: 58
Rejestracja: niedziela, 20 października 2019, 16:36
Has thanked: 1 time
Been thanked: 9 times

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: damian321 »

Rysiek mnie poprosił to napiszę o War Roomie.

Jaka ta gra jest zła. Na wstępnie wszystko wygląda fajnie. 6 osobówka. Cena nawet dostępna jak na giganta, reguły proste(20 minut tłumaczenia zasad), mapa przyjemna dla oka. Sam temat również ciekawy bo porusza 2 wojnę od strony gospodarczej przy spłyceniu walki i polityki(co na plus bo odchodzą nam pola, na którymi nie trzeba się głowić a sama gra w założeniu nie chce się na nich skupiać).

Sama gra prosta. Produkujemy zasoby, tworzymy wojska i się bijemy. Żadnych komplikacji, chcemy mieć więcej i trochę wymieszać aby były bonusy. Tyle. Nie ma nawet wybitniej ilości liczenia jak to wygląda na pierwszy rzut oka.
Ale dalej już tragedia. Gra cierpi na ten sam syndrom co Napoleon shakosa. Porusza popularny temat od ciekawej strony. Tworzy solidne ramowe reguły a potem nie ciągnie ich. Wychodzi przez to frustrująca lub nudna papka, która w żaden sposób nie jest warta swojej ceny ani czasu.

Gra o zasobach powiadacie. Co z tego skoro nie można ich sobie przekazywać. Powiecie lend lease. W grze jest teoretyczny i można uznać, że go nie ma. Da się tylko handlować z neutralnymi, tyle, że ten handel jest drogi a zasobów brak. Tak więc już podstawa gry leży. Na plus kwestia zasobów z prowincji gdy jest contested. Jest ich mniej a nie, że ciągniemy.

Dalej mamy zmęczenie wojną. Też fajne podejście do tematu wojny bo rzadko to uświadczymy w grach. Chyba, że komputerowych. Tutaj problem leży w cyferkach, niedopracowane. Możemy spokojnie się rozpaść przez utratę gównoprowincji. Ale plus taki, że wystarczyło by pobawić się z cyferkami a nie zasadami.

Walka. No i tu gra leży. Co za debil wpadł na pomysł, żeby z contested przechodzić na wrogą prowincje. Taka zasada mogła być stworzona przez osobę, która w ogóle nie jest zaznajomiona z planszówkami wojennymi i nie wie jakie mogą być tego konsekwencje. Przez to w grze gdzie manewr nie miał być tak istotny a clue to gospodarka generalnie dzieją się wianuszkowe cuda. Swoje robi kwestia wiązania sił gdzie np: nie po wejściu na teren wroga wycofać już się nie można. Twoje siły mówią pa pa. Zarazem kwestie zaopatrzenia tak średnio istnieją w grze.

I rozstawienie. Mamy na początku 1942 a więc OŚ, która jest w szycie swoich zdobyczy terytorialnych i w grze siedzi tuż przy źródłach wydobycia aliantów. No wiecie co się dzieje. Najważniejsze miejsca aliantów dostają w pierwszej turze po pysku a jako, że lend lease nie istnieje to papa.

I tak, oczywiście wchodzi kwestia doświadczenia, współgraczy, balansu etc. Ale nie. To przy idealnym rozstawieniu może i zadziała. Ale życie nie jest idealne. Ta gra też. Daje jej solidne 3/10 i wiem, że już więcej w to nie zagram.

I teraz drobne ps.
Dostałem solidnie po dupie ale czekałem parę dni aż ochłonę. Zdania nie zmieniłem do tego czasu.
Dziękuję współgraczom za pokazanie tej gry i przede wszystkim za samą grę i wytłumaczenie. Byłem jej bowiem ciekaw od dłuższego czasu i bardzo chętny aby wypróbować.
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: Silver »

Czy ta reguła by ze współdzielonych móc przejść na pola wrogie jest niedopatrzeniem autorów? Czy chodziło im by nie trzymać wszystkiego na pierwszej linii? W razie czego można umówić się, że to jest niedopuszczalne.
damian321
Caporal
Posty: 58
Rejestracja: niedziela, 20 października 2019, 16:36
Has thanked: 1 time
Been thanked: 9 times

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: damian321 »

Żeby przejść na kolejne pole trzeba zrównoważyć ilość wojsk przeciwnika na contested. Czyli no da się zablokować te przejście. Ale istnienie tej zasady jest niepoważne.
RAJ
Général de Division
Posty: 3945
Rejestracja: czwartek, 14 maja 2015, 14:09
Has thanked: 120 times
Been thanked: 409 times

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: RAJ »

Damian histeryzuje. :)
To nie jest gra o zasobach. To jest gra o dowodzeniu na najwyższym poziomie strategicznym. Wszystko jest uproszczone i uabstrakcyjnione - zarówno walka jak i gospodarka.
Logistyki - rozumianej jako dostarczanie zaopatrzenia wojskom - nie ma wcale.
Dziwnych zasad znajdzie się więcej.
Ale.
Gra ma swój urok i wcale nie jest bardziej oderwana od rzeczywistości niż taki Triumph and Tragedy.
Pozwala w kilka godzin rozegrać "WW2" na całym świecie (WW2 z premedytacją w ciapkach).
Ma fajny mechanizm przygotowywania rozkazów z wyprzedzeniem, co generuje potencjalne zaskoczenie strategiczne, ale także daje miejsce na popełnianie błędów zarówno koncepcyjnych jak i zwykłych ludzkich (rozkazy musza być wykonane jak zostały zapisane, a źle zapisany, niemożliwy do wykonania rozkaz nie może być wykonany, nie ma gadania "ale ja chciałem inaczej").

Dupy mi nie urwało, ale chętnie czasem zagram.
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: Raleen »

Przed nami kolejne spotkanie. Odbędzie się ono 18 lutego (jak już pisałem wcześniej).

Zapraszam i zachęcam do umawiania się.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: Silver »

Ja mogę przybyć i jak zwykle mogę przynieść coś z wieloosobówek o których już nie raz pisałem.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: Raleen »

Z mojej strony tradycyjnie, jeśli ktoś chciałby zagrać w "Ostrołękę 26 maja 1831" albo któreś z jej rozszerzeń, to albo ja, albo Kristo chętnie zagramy, a jak nie, to postaram się zaaranżować jakąś rozgrywkę.

Z wieloosobówek na pewno będę miał "The Napoleonic Wars", Silver mam nadzieję przyniesie "Britannię". Powinni być też "Sukcesorzy", ale to już koledzy mam nadzieję, że się odezwą.

Z nowych gier, będę ogrywał niedługo "Kawaguchi's Gamble" i "Bitwę nad Wkrą 1920". Na swoją kolej czeka także "Chancellorsville 1863".

Będę miał też na pewno "AFU", czyli karciankę o wojnie na Ukrainie, która coraz bardziej mi się podoba.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
j1023
Adjudant
Posty: 242
Rejestracja: czwartek, 31 grudnia 2009, 09:47
Lokalizacja: Jaworzno
Has thanked: 127 times
Been thanked: 53 times

Re: [Warszawa] Klub Strategos (Biblioteka Główna SGGW)

Post autor: j1023 »

Ja wstępnie w Ostrołękę lub inną z tej serii gier bym zagrał. Na 90% będę więc zastrzegam sobie prawo do wycofania się.

Chętnie bym zagrał też coś z B35 ( :ugeek: ).

PS. Piszę o konwencie 11-12 marca.
Ostatnio zmieniony wtorek, 7 lutego 2023, 12:09 przez j1023, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Spotkania, kluby”