Ja pierniczę!

Rozgrywki indywidualne i klubowe. Sprawy organizacyjne klubów graczy.
Awatar użytkownika
RyTo
Major
Posty: 1165
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 22:14
Lokalizacja: Kraków

Ja pierniczę!

Post autor: RyTo »

Pozdrowienia! Relacja moja z dziejów toczenia kostki oraz przemieszczania żetonów w systemie GBoH w dniach 16-18 I 2009 będzie kilkuczęściowa. Na pierwszy rzut zdjęcia z krótkimi opisami. Wkrótce bardziej rozwinięte opisy zmagań...

Osoby "dramatu": Wujaw, Teufel, Zeka, Zygfryd, RyTo

Miejsca (w porządku alfabetycznym): Benewentum 275 pne (RyTo+Zeka vs Teufel, Wujaw, Zygfryd), Kynoskefalaj 197 pne (Wujaw+Zygfryd vs Teufel, Zeka, RyTo), Pataliputra 319 pne (Wujaw vs Zeka, RyTo), Tifernum 297 pne (Teufel vs Zygfryd), Takshashila 316 pne (nierozstrzygnięte, Wujaw i Zeka vs Teufel i RyTo - sędziował Zygfryd).

Na deser - front wschodni, gdzie pancerne zagony Zygfryda skosiły armie Teufla jeszcze przed zimą 1941 (zdaje się)

Benewentum (wariant set-piece, ustawienie podług woli graczy w określonych granicach)
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 160002.jpg

Pierwsze manewry
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 160003.jpg
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 160004.jpg
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 160005.jpg
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170006.jpg

Ciężkie walki spowodowały braki w żetonach ucieczek. Tu - Rzymianie "szarżują" w stronę obozu. Opór ciężkiej piechoty Epirotów zaskoczył Rzymian.
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170009.jpg

Rzymianie jednak zwyciężyli - co zrobi teraz Pyrrus? Jest skończony...!
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170012.jpg

Pataliputra - scenariusz z użyciem zasad specjalnych, tzw. "wojny sprawiedliwej"
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170013.jpg

Centrum obu armii - nietypowe ustawienie, ale to Indie, tam chodzą nago, prawda?
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170015.jpg
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170015.jpg

Przykład wielobarwnego motłochu po stronie armii rebeliantów (ci, co przegrali :) )
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170028.jpg

Przed wielkim natarciem...
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170045.jpg
... i po
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170046.jpg

Finito, tutto
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170048.jpg

Tifernum
Ustawienie początkowe, w barwach białoczerwonych... Samnici
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170035.jpg

Acies triplex?
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170036.jpg

"Krzyżacy" starożytności, białe kompanie SS antyku - Legio Linteata!
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170037.jpg

... i poszli. Złapał Krzyżak Tatarzyna...
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170038.jpg
...a Tatarzyn...
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170039.jpg
.... Krzyżaka zarzyna...
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170040.jpg
I coż, że kawaleria nie ze Szwecji? Dała ekwitom radę.
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170041.jpg
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170043.jpg

Jednak za późno. Rzymianie zaatakowali z boku, akcja kawalerii samnickiej nie dała zbyt wiele... (w tle białe traktaty tymczasowego pokoju)
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170044.jpg

Kynoskefalaj, albo jak przestałem obawiać się piechoty legionowej i pokochałem podwójne falangi
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170050.jpg
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170051.jpg

Na jednym skrzydle wrze, kostki się toczą, papier się gnie pod ciężarem żetonów...
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170053.jpg
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170054.jpg

Poza tym jednak ta bitwa to marsze wysokogórskie
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170055.jpg
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170058.jpg

(pierwszy?) Moment krytyczny bitwy (i tak bezimienny prefekt...)
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170054.jpg

Był legion, nie ma legionu, poszli razem z falangą na dobrze schłodzone wino - zapewne peloponeskie
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170061.jpg
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170062.jpg


Taksashila - konflikt niedokończony
W pięknych okolicznościach przyrody - trzy armie (trzy kolory...)
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170063.jpg

Powolne podejście atakującej armii zakończyło się szybkim natarciem słoni przez rzekę. Efekt? Ponad 20 słoni martwych bądź zaginionych w akcji (w tym pancerne, malowane w barwne wzorki...)
http://i213.photobucket.com/albums/cc15 ... 170064.jpg

Oj, indyjscy dowódcy potrzebują stoczenia większej ilości bitew. Może przy następnej okazji?
As-tu le cauchemar, Hoffmann?
Awatar użytkownika
zygfryd
Sergent-Major
Posty: 180
Rejestracja: środa, 10 maja 2006, 07:37
Lokalizacja: Motkowice
Kontakt:

Post autor: zygfryd »

Spotkanie udane pod kazdym wzgledem. Poziom gry wyrownany i bardzo wysoki. Fajnie, ze udalo sie rozegrac kilka duzych bitew i zawsze emocje byly do konca.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43401
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3972 times
Been thanked: 2529 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Widzę, że nadrobiliście tegoroczny brak konwentu w Bydgoszczy z nawiązką :) . Gratulacje udanych rozgrywek :) .
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
wujaw
Général de Brigade
Posty: 2075
Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 11:15
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Post autor: wujaw »

Ano nadrobiliśmy!Dodam dla porządku, że gospodarzem był Zeka, a swój udział w zapewnieniu noclegu miał także Teufel.Domownicy Zeki wykazywali anielską cierpliwość względem dwudniowej, wojennej zawieruchy.
Może tylko Baton (lokalny pies) nie do końca znajdował porozumienie z RyTo, ale obyło się bez poważniejszych incydentów.
RyTo z pewnością poszerzy opisy, ale ja już teraz wspomnę o tym, że w mojej pamięci pozostanie na zawsze klęska pod PATALIPUTRĄ :lol: .
Rozgrywka połączona była z pokazem przez RyTo nietypowych możliwości jednostek indyjskich i ich zagadkowego kodeksu wojennego.
Zeka ze zmiennym szczęściem podgryzał mnie kawalerią na prawym skrzydle.
RyTo wykonał szaloną, jakżesz skuteczną szarżę słoniowo-rydwanową w centrum pola walki, w rezultacie której atakujący znaleźli się za plecami obrońców (takie przepisy).
Okazało się, że takie położenie między dwoma liniami przeciwnika nawet dla silniejszego może być kłopotliwe i chwilę wcześniej zwyciężające jednostki doznały dużych strat.
O puntowym zwycięstwie przeciwnika zadecydowały 2 rzuty kostką wykonane przeze mnie... po zakończeniu ostatniego rozegranego etapu :] .Rzuty te określały, czy zostałem porzucony przez sojusznicze jednostki pod wpływem poniesionych strat, w przypadku niepowodzenie natychmiast uciekały podlegając doliczeniu do moich strat.W pierwszym miałem 70 % szans powodzenia, a w drugim 60%.No i ... PATALIPUTRA!
Awatar użytkownika
RyTo
Major
Posty: 1165
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 22:14
Lokalizacja: Kraków

Post autor: RyTo »

Widzę, że nie tylko szybko czytuję z tabelki, ale i świetnie opowiadam historyjki. Oj, bo słowotok latopisa nakryje jego braki w szczęściu i umiejętnościach planszowych :) Albo chlapnę coś przypadkiem...
As-tu le cauchemar, Hoffmann?
Awatar użytkownika
wujaw
Général de Brigade
Posty: 2075
Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 11:15
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Post autor: wujaw »

RyTo pisze:Widzę, że nie tylko szybko czytuję z tabelki, ale i świetnie opowiadam historyjki. Oj, bo słowotok latopisa nakryje jego braki w szczęściu i umiejętnościach planszowych :) Albo chlapnę coś przypadkiem...
Nie oszukujmy się!
W ogóle jesteś debeściak!
Korzystając z okazji wspomnę jeszcze szaloną szarżę słoni, jaką w bitwie pod Taksashila wykonaliśmy wraz Zeką.
Słonie ruszyły całą linią z kopyta (mają kopyta?!) i zatrzymały się akurat tyle od przeciwnika, żeby go nie zaatakować, a samemu móc być ostrzeliwanym.Żukow z Woroszyłowym by się nie powstydzili... :rotfl:
No i do końca tego co ugraliśmy, bo gra nie została dokończona, w zasadzie nic oprócz minimalizowania skutków tego błyskotliwego gambitu nie dane było nam czynić. :lol:
Na szczęście gier niedokończonych nie pamięta sie za dobrze... ;)
Zeka

Post autor: Zeka »

RyTo, piękna relacja, podpisuję się pod oceną Wujawa :) Ogólnie, uważam iż spotkanie było bardzo udane - rozegrano kilka naprawdę ciekawych gier w miłym towarzystwie.
Skoro o grach mowa, muszę przypomnieć niezwykłą przychylność bogów stronie rzymskiej pod Kynoskefalaj , która spowodowała wysoką skuteczność rzutów na momentum. Przy okazji opatentowano tzw. kolektywny rzut :)
RyTo pisze:Oj, indyjscy dowódcy potrzebują stoczenia większej ilości bitew. Może przy następnej okazji?
Bardzo chętnie, zawsze lubiłem egzotykę:)
Awatar użytkownika
RyTo
Major
Posty: 1165
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 22:14
Lokalizacja: Kraków

Post autor: RyTo »

Znacie? To posłuchajcie...

Benewentum to wynik poszukiwania tzw. "szybkiego scenariusza". Ponieważ w Polsce wierzymy w słowo pisane, powzięto decyzję o wybraniu wariantu "walnej bitwy" (własny przekład "set-piece battle"), co pozwoliło nie wprowadzać jednostek epirockich stopniowo na planszy przy Rzymianach drzemiących w swoich namiotkach.

Plan Epirotów Zeki i Pyrrusa/RyTo - trzy linie natarcia. Wstępnie jedna pozorna linia ataku - falanga i ciężka piechota. Dwie kolumny średniej piechoty. Kolumna słoni. Cała kawaleria uszykowana w ładny trójkącik.

Zeko, kawaleria miała zdobyć przewagę na skrzydle zanim piechota rozpoczęła na dobre walkę.

Plan Rzymian? (Jaki plan?...) Dwie rezerwy triariuszy na skrzydłach. Kawaleria na jednym skrzydle. Piechota od krawędzi mapy po kawalerię w liniach welitów, hastati i principes.

Kiedy Epiroci podeszli trochę do przodu, narwani Rzymianie wyrwali do przodu. Natknęli się z nieprzyjemnym dla siebie skutkiem z pancerną linią falangi przetykanej hoplitami. Duma doświadczonego gracza "dwuklockowego" wytrzymała dłużej niż przewidzieli przeciwnicy pokroju Zygfrydusa, Vuiavusa i Teuflusa - znaczy, może dwa etapy.
(RyTo myślał, że może zaatakowana zostanie jednostka hoplitów siedząca na flance, w lesie... Nie, tak się nie stało).

Starożytni historycy opisując bitwy mówili o zmieszaniu linii. Tu też doszło do takiego zjawiska. Przy okazji zauważono, że system GBoH pozwala na maskowanie jednostek w dwojaki sposób. Albo żetony "stanu" jednostki maskują właściwą jednostkę ("to jest moja jednostka? Myślałem, że to przeciwnik"), albo maskują faktyczny stan jednostki ("tu masz superciężką kawalerię o świetnej jakości i liczebności - że co, przyłożę jej procą i ucieka?"). Tu znalazła miejsce też dygresja żołnierza-samochwała o, cytuję, "kryptoharcownikach".

Rzymianie choć wygrali bitwę - gdyż złamali linię przeciwnika w kilku miejscach, zawrócili sporo falang itd. - popełnili jeden zasadniczy błąd. Aby przeciwdziałać straszliwemu efektowi działania trzech żetonów słoni Epirotów (faktycznie zawalczyły dwa, zdaje się) rozciągnęli swoją linię piechoty osłaniając kawalerię. Błąd to ani chybi, jak wie każdy znawca filmów trylogii "Władca Pierścieni" w polskim przekładzie. Gdy nacierają olifanty, jedyną dobrą komendą jest "zewrzeć szyk!". Dlatego może i legioniści bili średnią piechotę (łatwo) i ciężką (trochę gorzej, zwłaszcza, że falanga ustawiona była z jakiegoś powodu w dwóch liniach), ale sami uciekali atakowani z boku przez niezwykle lotnego słonia, który przechodził przez cały niemal front walk, przekazywany przez dowódców z rąk do rąk.

Na koniec tego opisu powiem, że "to wszystko mafia", bo los całej bitwy został przesądzony, gdy dowódca o inicjatywie 7 (Pyrrus) nie przechwycił "momentum" przeciwnika. Wszystko zależy od jednego rzutu kością? Jeden krytyczny rzut ucieleśnia kilkugodzinne zmagania?
"Ja pierniczę takie życie, co się na mnie tak gapicie, czy na starość..."?

C.D.N.
As-tu le cauchemar, Hoffmann?
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2426
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 55 times

Post autor: Teufel »

Rzeczywiście odbyliśmy w ładnym mieszkaniu Zeki niewielkie spotkanie, gdzie oprócz gospodarza, znalazł się RyTo, Wujaw, Zygfryd i ja. I tak piątek odbyliśmy ciekawą bitwę z systemu GBoH z gry SPQR, czyli Benewent.
Wujaw dowodził lewym legionem rzymskim, Zygfryd prawym, ja ekwicką jazdą. RyTo nacierał w centrum, Zeka dowodził słoniami i jazdą po mojej stronie.
Staraliśmy się jak najszybciej zmienić nasze uciążliwe ustawienie skośne co się w zasadzie udało przed walnym starciem, było trochę przepychanek, rzymska jazda straciła 40% stanu, zbyt pochopnie ruszyliśmy całą linią w dogodnym momencie na Makedonów i Epirotów, a decydujące przełamanie osiągnął Zygfryd na lewym skrzydle niszcząc falangi macedońskie.
Następną bitwą którą rozegrałem było średniej wielkości starcie 2 legionów samnickich z 2 rzymskimi, gdzie grałem Samnitami, konsulat tym razem obrał Zygfryd. Siły były dość wyrównane z lekką przewagą po stronie rzymskiej, ja z kolei miałem dobrych wodzów, co niestety nie było takie dobre bo Rzymianin aktywował po kolei swych 6 wodzów i tylko jego "piątkowiec" dowodził potem. W dodatku na moje tyły mogły wyjść siły kilku manipułów z wodzem, co stało się już na początku 2 etapu, choć wcale tak miało nie być, mi się nie udało parę momentum, choć dzielnie uderzyłem 3 LC i 2 HC na 6 HC, ostatecznie udało mi się rozbić skrzydło Rzymian, sukcesy w centrum odnosiły obie strony, przegrałem mając zbliżoną liczbę Rout Points, jednak miałem niższy pułap. Bitwa szybka, emocjonująca i udana.
Następnie zrobiliśmy krótką przerwę od GBoH z Zygfrydem i zaczeliśmy operację "Baraborssa" tj. grę z magazynu "S&T", objąłem dowodzenie Stawką, jednak już w 3 etapie poddałem grę wobec zabójczej sprawności PzGruppe i dość uciążliwych zasad (po 3 etapie traciłem 3/4 sił na planszy bo schodziły tj. musiałem je po prostu rozwiązać, autorzy chyba wczytali się za bardzo w książkę Sołonina 22 czerwca 1941 o tej rozsypce RKKA)
Po południu nadszedł czas na Kynoskefalaj z SPQR. Szerszy opis zapewne nastąpi, nadmienię tylko, że potrójny konsulat w osobie RyTo, Zeki i mojej rzucał w 1 etapie na momentum, przy możliwej skuteczności 30 i 40% wyszło ich chyba 7 pod rząd... wobec tak zbliżającej się kuli śniegowej Macedończycy zwierali siły jednak nie zdążyli do końca. Potem nastąpiła seria obosiecznych ataków, szczęście sprzyjało Macedonom na skrzydle ciężkiej jazdy, która ubiła co najmniej pół legionu. Wydaje mi się że wygraliśmy w zasadzie dzięki konsekwencji w atakowaniu falang.
Ostatnim scenariuszem była Takshashila z Chandragupty. Lewe skrzydło greckie przyjęło ciężar obrony linii rzeki, prawe hinduskie ostrzeliwało opancerzoną linię słoni z jakimiś sukcesami, ale nie decydującymi. Dwaj Radżowie przygotowywali raz po raz kolejne fale uderzenia, które odpieraliśmy lekką strzelcza piechotą, ale do czasu bowiem siły te były dość skromne, a z nadciągającą jazdą nie mieliby wielkich szans, naszym atutem było kilka oddziałów katafraktów które miały być użyte w odpowiednim momencie, do którego jednakże nie doszło z powodów czasowych, w końcu była to 4 gra z systemu tego dnia...
Gra jest graficznie bardzo dopieszczona, pojawiły się nowe ikonki w systemie, co się chwali, różnokolorowość bije po oczach nawet w ciemną noc.
Dziękuję raz jeszcze wszystkim kolegom za bardzo udane spotkanie.
Legiony i ja mamy się dobrze.
Awatar użytkownika
wujaw
Général de Brigade
Posty: 2075
Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 11:15
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Post autor: wujaw »

No tak RyTo!Pomimo faktów wciąż ta sama helleńska buta!
Jako odpowiedzialny za jedynie część frontu poznałem wszakże plan bojowy consula Zigfridusa i precyzyjne komendy, które choć niewyszukane w formie (bodajże padły słowa "huzia na Józia!") świetnie oddawały rzymskiego ducha wojennego i siłę cnót obywatelskich.
A poza tym plan zakladał niedopuszczenie do okrążenia swego prawego skrzydła przez kombinowane siły konno-słoniowe, co się udało, a przy tej mieszance nigdy nie wiadomo co przeciwnik zrobi.
W toku wyrównanej walki zadrżało nieulękła dotąd serce Pyrrusa (wykulał 8 ;) ) i nie mógł już zapobiec ucieczce swoich falang.
Bowiem duma dwuklockowego gracza wytrzymała wprawdzie nieco dłużej niż oczekiwaliśmy, ale nie wszędzie i nie na tyle, aby zniechęcić legionistów do kontynuowania ataku.
Czemu się zresztą dziwić ?Szereg facetów z długimi kijami w ręku i duszą na ramieniu pchających plecy kolegów z przodu, żeby nie uciekli miałby się równać ideowym i nowoczesnie ugrupowanym legionistom ? :lol:
To się musiało tak skończyć!
Awatar użytkownika
RyTo
Major
Posty: 1165
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 22:14
Lokalizacja: Kraków

Post autor: RyTo »

Falangici nie dusze mieli na ramieniu, ale tarcze, ew. tarczki. :)

Poważnie, wkrótce postaram się też opisać Pataliputrę i Tifernum. Proszę współgraczy, by dopisywali swoje "trzy grosze", jeśli pominąłem coś interesującego. Dotyczy to zwłaszcza Tifernum, w której to bitwie nie brałem czynnego udziału i tylko czasem zerkałem za ramię ponad swoją indyjską armią ciemnofioletowych Nandów.
As-tu le cauchemar, Hoffmann?
Awatar użytkownika
zygfryd
Sergent-Major
Posty: 180
Rejestracja: środa, 10 maja 2006, 07:37
Lokalizacja: Motkowice
Kontakt:

Post autor: zygfryd »

Nie, nie bylo "huzia na Jozia" tylko bardziej pradawne zawolanie wojenne, uzyte po raz pierwszy przez Totmesa III pod Meggido w 1483 r p.n.e, a mianowice "Coco Jumbo i do przodu". Ten rozkaz dodal otuchy legionistom i dzielnie ruszyli na falange. Atak zakonczyl sie powodzeniem, ale dopiero po dogrywce, czyli po podeslaniu kolejnych oddzialow.
Awatar użytkownika
RyTo
Major
Posty: 1165
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 22:14
Lokalizacja: Kraków

Post autor: RyTo »

Wypowiedź Zygfryda pozwala mi nie edytować mojej wypowiedzi, tylko stworzyć nowy napis. Coco Jumbo!

Tifernum
Samnici - Teufel
Rzymianie - Zygfryd

Scenariusz ten pieszczotliwie został nazwany przeze mnie "rzymskim Akragas". Od czasu grania w dodatek Tyrant do Great Battles of Alexander "Akragas" oznacza dla mnie niewielki scenariusz nadający się do wprowadzania początkujących graczy w tajniki tej jakże skomplikowanej i tajemniczej gry.

Ustawienie jest bardzo klarowne - dwie armie w identycznym uszykowaniu. Różnią się jakością dowódców oraz skrzydłem kawaleryjskim. Samnici posiadają lepszą konnicę, ale lżejszą. Jest też haczyk - cztery kohorty, które pojawiają się w losowym momencie w jednym z trzech miejsc na planszy. Ich wejście na mapę psuje krew graczowi samnickiemu, a polepsza nastrój Rzymianinowi, ale nie uprzedzajmy wypadków...

Armia rzymska ruszyła bez kłopotu do przodu zachowując przy tym pierwotne uszykowanie. Samnici odpowiedzieli posyłając do ataku swoją lekką piechotę. Mieli jednak mniej dowódców i nie udało się przesunąć całej armii tak szybko, jak ich przeciwnikom. Wsparcie kawalerii mieli zapewnić posłani do przodu ciężcy piechurzy, uzbrojeni na grecką modłę hoplitów.

Piechota lekka starła się wręcz. Samnici przedarli się w dwóch miejscach, ale zaraz zostali skontrowani przez pierwszą linię legionową. Z kolei hastati zostali zaatakowani przez pierwszą linię ciężkiej piechoty samnickiej...

Z tyłu natomiast pojawiły się (najszybciej jak zasady pozwalają) nieszczęsne cztery kohorty. Związały one walką kawałek ostatniej linii Samnitów - co przeszkodziło wysłaniu jej w całości ku wrogiemu centrum.

Kawaleria samnicka mimo początkowych problemów poradziła sobie z kawalerią przeciwną i już mieli atakować tych okropnych legionistów i od boku i od tyłu... ale armia biało-czerwona zdecydowała, że pora się wycofać. Za dużo poległo dobrego żołnierza, centrum Samnitów klapło niczym nieudany suflet.

Przepraszam, że opis ten taki skrótowy, ale w tym samym czasie po drugiej stronie stołu rozgrywałem "indyjskie Akragas", niesławną Pataliputrę, gdzie "żółci" biją się z "fioletowymi"... Może Zygfryd lub Teufel zechcą napisać coś więcej o Tifernum.

Wkrótce... Pataliputra!
CDN
As-tu le cauchemar, Hoffmann?
Awatar użytkownika
zygfryd
Sergent-Major
Posty: 180
Rejestracja: środa, 10 maja 2006, 07:37
Lokalizacja: Motkowice
Kontakt:

Post autor: zygfryd »

Bitwa ulorzyla sie jak sinusoida. na poczatku mialem inicjatywe i narzycilem swoj sposob rozegrania starcia. Sytuacja odwrocila sie, gdy samnicka kawaleria pokonala moich konnych wojakow. Od tego czasu musialem uwazac na dalekie rajdy kawalerii na moje tyly. W dodatku Tomkowi udawaly sie rzuty na momentum i zaczal ostro atakowac w centrum i na swoim prawym skrzydle. Probowalem ratowc sytuacje i przechwytywac moim glownodowodzacym. Niestety nie udalo sie i oprocz aktywacji stracilem rowniez mozliwosc reorganizacji calej armii - cztery kohorty byly juz na planszy, a ja nie moglem aktywowac overalla. Posilki spelnily swoja role, bo zwiazaly czesc sil Samnitow. Zabraklo ich w centrum i tu wyeliminowalem najwiecej wrogich jednostek i dzieki temu wygralem. Straty byly porownywalne, ale Samnici szybciej sie lamali.
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2426
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 55 times

Post autor: Teufel »

Jeśli można coś dodać o tej bitwie, to Samnitami nie należy się bać Rzymian, bierne czekanie to woda na młyn legionistów, bo jest ich więcej, tak mi się przynajmniej wydaje, że należy uderzyć szybko, chociaż przegrałem, więc może jednak jest lepsza taktyka :)
Moim zamysłem było oderwanie się od sił wchodzących na moje tyły, by zminimalizować liczbę hitów jakie dostanę (w zasięgu 10 heksów od Rzymian wchodzących z tyłu każdy Samnita dostawał po 1 hicie i się w dodatku sprawdzał na TQ), a poza tym przy ilościowej przewadze rzymskiej jazdy źle widziałem sytuację mojego prawego skrzydła, mającego w dodatku jakieś HI i Mi zamiast LG...
Rzuty na sprawdzanie momentum nie szły nam obu, Zygfryd jednak przy końcu zmiótł mi całkiem centrum, związał 1/3 sił mojej armii 5 kolumną no i stało się :)
Bitwa była przednia i "krwawa", ale zacna, kiedyś zagramy rewanż.
Legiony i ja mamy się dobrze.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Spotkania, kluby”