Sukcesorzy Aleksandra Wielkiego - ogólna dyskusja
- Gladky
- Sous-lieutenant
- Posty: 372
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:59
- Lokalizacja: Tuchów/Lublin
- Been thanked: 1 time
- Kontakt:
Sukcesorzy Aleksandra Wielkiego - ogólna dyskusja
Gra strategiczna w systemie point - to - point.
Można w nią zagrać w 2 3 lub 4 osoby, a jeśli są takie chęci to nawet więcej.
W grze wykorzystane są żetony mniejsze - leżące, oraz większe żetony symbolizujące dowódców najważniejszych (czyli właśnie diadochów) wpinane w podstawki, a zatem stojące.
Każdy z graczy losuje sobie dwóch dowódców, z których każdy jest odpowiedzialny za jedno, większe lub mniejsze, terytorium, np. Babilonię, czy Egipt, czy Frygię, itp. Dowódcy mają cechy, takie jak punkty praw do tronu, wsparcie wojsk w walce, rangę, itp.
Wojska są podzielone na kilka rodzajów:
Macedończycy królewscy - nigdy nie walczą przeciw dowódcy z większymi prawami do tronu, siła *3
Macedończycy, siła *3
Najemnicy - siła *2
Słonie bojowe - jeszcze nie rozpracowałem o co chodzi.
Oprócz tego są plemiona niepodległe, i niepodległe ziemie - punkty nie zajęte.
Celem graczy jest zdobycie prawa do tronu (stoją tutaj na drodze różne trudności), które można osiągnąć dzięki małżeństwom, mp. z Kleopatrą, posiadaniu za sojusznika syna królewskiego, bądź wybudowania grobu Aleksandrowi.
Również za opanowanie nowych ziem gracze otrzymują punkty.
Gracz, który aktualnie ma najwięcej punktów praw do tronu, zostaje uzurpatorem...no i musi się borykać ze wszystkimi...
Generalnie jeszcze nie rozpracowałem do końca gry, ale zdaje się być ciekawa.
A czy ktoś z Was ją zna??
Można w nią zagrać w 2 3 lub 4 osoby, a jeśli są takie chęci to nawet więcej.
W grze wykorzystane są żetony mniejsze - leżące, oraz większe żetony symbolizujące dowódców najważniejszych (czyli właśnie diadochów) wpinane w podstawki, a zatem stojące.
Każdy z graczy losuje sobie dwóch dowódców, z których każdy jest odpowiedzialny za jedno, większe lub mniejsze, terytorium, np. Babilonię, czy Egipt, czy Frygię, itp. Dowódcy mają cechy, takie jak punkty praw do tronu, wsparcie wojsk w walce, rangę, itp.
Wojska są podzielone na kilka rodzajów:
Macedończycy królewscy - nigdy nie walczą przeciw dowódcy z większymi prawami do tronu, siła *3
Macedończycy, siła *3
Najemnicy - siła *2
Słonie bojowe - jeszcze nie rozpracowałem o co chodzi.
Oprócz tego są plemiona niepodległe, i niepodległe ziemie - punkty nie zajęte.
Celem graczy jest zdobycie prawa do tronu (stoją tutaj na drodze różne trudności), które można osiągnąć dzięki małżeństwom, mp. z Kleopatrą, posiadaniu za sojusznika syna królewskiego, bądź wybudowania grobu Aleksandrowi.
Również za opanowanie nowych ziem gracze otrzymują punkty.
Gracz, który aktualnie ma najwięcej punktów praw do tronu, zostaje uzurpatorem...no i musi się borykać ze wszystkimi...
Generalnie jeszcze nie rozpracowałem do końca gry, ale zdaje się być ciekawa.
A czy ktoś z Was ją zna??
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Gladky, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Sous-lieutenant
- Posty: 384
- Rejestracja: poniedziałek, 2 stycznia 2006, 15:06
- Lokalizacja: Police
Sam w nia nie gralem, jednak z tego co kolega mi opowiadal to po pokonaniu problemow z instrukcja ( ponoc jest zagmatwana ) gra sie bardzo fajnie.
Napewno glowna zaleta jest mozliwosc gry w wiele osob. Wiadomo wiecej osob na planszy gra sie lepiej, oczywiscie jesli jest zapeniona odpowiednia dawka interakcji miedzy graczami, a tej w Sukcesorach Aleksandra nie brakuje.
Kupilem u Golebiowskiego Sciezki chwaly, teraz moge kupic Sukcesorow za 50 zl, sadze za sie skusze.
Napewno glowna zaleta jest mozliwosc gry w wiele osob. Wiadomo wiecej osob na planszy gra sie lepiej, oczywiscie jesli jest zapeniona odpowiednia dawka interakcji miedzy graczami, a tej w Sukcesorach Aleksandra nie brakuje.
Kupilem u Golebiowskiego Sciezki chwaly, teraz moge kupic Sukcesorow za 50 zl, sadze za sie skusze.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43400
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3970 times
- Been thanked: 2528 times
- Kontakt:
Korzystaj póki jest zniżka
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43400
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3970 times
- Been thanked: 2528 times
- Kontakt:
Ale to jest dziwne o tyle, że to już druga gra tego wydawcy, więc powinno być lepiej, jakiś postęp . Nie sądzicie
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Wojpajek
- Captain
- Posty: 934
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:59
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 1 time
Myślę ża ma się to tak (mój własny domysł)... Wydawca lubi zarobić dużo pieniędzy na grze. Cena PoG byla dobra... Jednak PoG nie sprzedał się w takiej ilości dobrej ze względu na cenę, to Wydawca spóścił trochę przy SAW cenę w dół i wydał produkt kiepskiej jakości, tak by mimo wszystko dalej zarobić na grze więcej niż można było.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43400
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3970 times
- Been thanked: 2528 times
- Kontakt:
Wydaje mi się Wojpajek, że kierował się trochę czym innym, choć oczywiście do końca nie odgadniemy i pozostanie to słodką tajemnicą wydawcy.
Ekhmm, to znaczy może słowo "słodką" nie do końca pasuje , ale wiesz co mam na myśli.
Ekhmm, to znaczy może słowo "słodką" nie do końca pasuje , ale wiesz co mam na myśli.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Hudson
- Sous-lieutenant
- Posty: 497
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:49
- Lokalizacja: Warszawa
Czuje, ze mam cos do powiedzenia na ten temat:)
Zeby uciac domysly...wydawca wcale nie chcial zarobic duzo pieniedzy. Raczej kombinowal jak wydac gre i nie stracic, bo w Sciezkach utopil sporo gotowki. Taka strategia jednak nie przyniosla rezultatow, w dodatku ucierpial na tym Aleksadner...estetom nie polecam.
Co do samej rozgrywki - gralem 4 razy w 4 osoby i ze dwa razy w 2. Gra nie przypadla mi do gustu. Nie jest nawet w polowie tak wciagajaca jak Sciezki Chwaly. Z drugiej strony sa osoby, ktorym sie podoba. Ja tez poczatkowo bronilem tej gry, teraz jednak zmienilem zdanie na jej temat. Nie mam ochoty siegac do niej wiecej.
Zeby uciac domysly...wydawca wcale nie chcial zarobic duzo pieniedzy. Raczej kombinowal jak wydac gre i nie stracic, bo w Sciezkach utopil sporo gotowki. Taka strategia jednak nie przyniosla rezultatow, w dodatku ucierpial na tym Aleksadner...estetom nie polecam.
Co do samej rozgrywki - gralem 4 razy w 4 osoby i ze dwa razy w 2. Gra nie przypadla mi do gustu. Nie jest nawet w polowie tak wciagajaca jak Sciezki Chwaly. Z drugiej strony sa osoby, ktorym sie podoba. Ja tez poczatkowo bronilem tej gry, teraz jednak zmienilem zdanie na jej temat. Nie mam ochoty siegac do niej wiecej.
Point d'argent, point de Suisse.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43400
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3970 times
- Been thanked: 2528 times
- Kontakt:
Jasne, na pewno o kokosowych zyskach ani chęci zarobienia przez wydawcę niewiadomo ile nie ma co mówić, biorąc pod uwagę w jakich ilościch tego typu gry się sprzedają.
Sorry, że znów wracam do wydawcy.
Sorry, że znów wracam do wydawcy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Niestety na żetonach wodzów są błędy dotyczące ich parametrów -prawidłowe wartości są uwidocznione w module cyberboardu .
Co do samej gry to bardzo ją lubię.Czasy hellenistyczne to wspaniała choć zapomniana epoka. Rozgrywki mogą być pasjonujące .
Pamietam np. taką kiedy graliśmy z Archaniołem przy pomocy ACTS ( to też argument za grą ,że można grać przy wykorzystaniu ACTS) i byłem bliski zwycięstwa w bitwie - miałem w ręku kartę umożliwiajacą przejście na moją stronę oddziału falangi przeciwnika co stwarzało doskonałą szansę wygrania bitwy dlatego też zaryzykowałem drogę na jej miejsce przez Wrota Cylicyjskie .Nie przewidziałem tylko jednego - że inny gracz widząc ,że mógłbym być zbyt silny w wyniku wygrania tego starcia zagrał karte intrygi uniemozliwiąc dezercje w armii Archanioła. Niestety remisowy wynik bitwy oznaczał w tym wypadu całkowitą klęskę mojej armii .
Trzeba zawsze wiedzieć czego dokładnie oczekuje sie od danej gry. Tu element losowy krytykowany pzrez niektórych stwarza niesamowite napięcie towarzyszace niekiedy do ostatniej tury.Doskonałym rozwiazaniem jest to ,ze w poszczególnych etapach gry zwycięstwo można osiagać w rózny sposób co wiąże się np. z ewentualnościa ogłoszenia władcą imperium kolejnych synów Wielkiego Aleksandra.
Co do samej gry to bardzo ją lubię.Czasy hellenistyczne to wspaniała choć zapomniana epoka. Rozgrywki mogą być pasjonujące .
Pamietam np. taką kiedy graliśmy z Archaniołem przy pomocy ACTS ( to też argument za grą ,że można grać przy wykorzystaniu ACTS) i byłem bliski zwycięstwa w bitwie - miałem w ręku kartę umożliwiajacą przejście na moją stronę oddziału falangi przeciwnika co stwarzało doskonałą szansę wygrania bitwy dlatego też zaryzykowałem drogę na jej miejsce przez Wrota Cylicyjskie .Nie przewidziałem tylko jednego - że inny gracz widząc ,że mógłbym być zbyt silny w wyniku wygrania tego starcia zagrał karte intrygi uniemozliwiąc dezercje w armii Archanioła. Niestety remisowy wynik bitwy oznaczał w tym wypadu całkowitą klęskę mojej armii .
Trzeba zawsze wiedzieć czego dokładnie oczekuje sie od danej gry. Tu element losowy krytykowany pzrez niektórych stwarza niesamowite napięcie towarzyszace niekiedy do ostatniej tury.Doskonałym rozwiazaniem jest to ,ze w poszczególnych etapach gry zwycięstwo można osiagać w rózny sposób co wiąże się np. z ewentualnościa ogłoszenia władcą imperium kolejnych synów Wielkiego Aleksandra.
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"
Sun Tzu
Sun Tzu
Wspomnienia ,wspomnienia ....
Oto replay z gry , krótko popojawieniu sie jej na rynku.
"Powiem Wam ,że w moim domu gra odniosła już pierwszy nieoczekiwany sukces .Dzięki umiejętnej dyplomacji i malutkiej dawce wolnego czasu udało mi się skłonić żonę do testu gry prawie"z marszu " - bardzo ryzykowne bo można zniechęcić płeć piękną do gry przez zbyt częste sięganie do instrukcji , ujawnianie wątpliwości itp- nic nowego takie miłe osoby wymagają od nas jak zwykle zdecydowania, kompetencji i pewności siebie. Piszę o dyplomacji nie bez powodu bo żona uwielbia ostatnio komputerowe Tropico - Rajską Wyspę i autorytarnie sprawuje władzę na Karaibach .Trudno wykonać woltę czasową i przenieść się w inne rejony tak od razu... Poprzednio jak ja grałem długo w gry komputerowe to się nazywało pierwszy krok do uzależnienia.
Nie żebym się czepiał wręcz przeciwnie cieszę się ogromnie .
Nadzieja pojawiła się już na początku kiedy grając w dwie osoby łatwo kładzie się podwaliny pod wielkosć swego nieśmiertelnego imperium > bardzo się to spodobało. Potem magia kart a nade wszystko mapa . Nauka geografii za darmo i bezboleśnie. I najważniejsze autentyczne szanse na zwyciestwo dla nowicjusza . Mimo porażki jej Ptolemeusza z moim Kraterosem żona nie załamała się i jak mściwy jastrząb czyhała na możliwość rewanżu . Za moją dyskretna poradą (rozdwojenie jaźni - kryzys tożsamości czy wyrafiniowana przebiegłość w poszukiwaniu stałej partnerki do gry sami oceńcie)wykonała mistrzowski manewr oskrzydlenia moich sił w Babilonie przy pomocy Eumenesa nadciagającego z Azji Mniejszeji i forsownego marszu Pejtona ze wschodu . To było naprawdę nieźle zgrane w czasie . Biedny Krateros jak w prawdziwym życiu nie miał tym razem szczęścia w bitwie . Uznaliśmy zgodnie ,że żona z mojej winy nie została poinformowana o tym , iż obleżenie Babilonu wymaga większej liczby punktów niezbędnych do sukcesu niż jeden i Tyche niecierpliwie ( ach te silne emocje towarzyszące Sukcesorom) zaleciła jeszcze jedną rundę . Jakież było zdziwienie grających kiedy okazało się ,że Babilon gdzie pochowałem Wielkiego Aleksandra skapitulował bezwstydnie a pełnoletnni - jak ten czas leci w tej grze - pojmany Olek IV nie okazał przywiązania do dotychczasowych opiekunów , Niebawem wybrano go człowiekiem roku a ten niewdzięcznik uhonorował diadocha z wrogiego mi stronnictwa tytułem regenta. Finis .
Zaprawdę powiadam Wam czasami warto przegrać ...aby grać w przyszłości ."
Oto replay z gry , krótko popojawieniu sie jej na rynku.
"Powiem Wam ,że w moim domu gra odniosła już pierwszy nieoczekiwany sukces .Dzięki umiejętnej dyplomacji i malutkiej dawce wolnego czasu udało mi się skłonić żonę do testu gry prawie"z marszu " - bardzo ryzykowne bo można zniechęcić płeć piękną do gry przez zbyt częste sięganie do instrukcji , ujawnianie wątpliwości itp- nic nowego takie miłe osoby wymagają od nas jak zwykle zdecydowania, kompetencji i pewności siebie. Piszę o dyplomacji nie bez powodu bo żona uwielbia ostatnio komputerowe Tropico - Rajską Wyspę i autorytarnie sprawuje władzę na Karaibach .Trudno wykonać woltę czasową i przenieść się w inne rejony tak od razu... Poprzednio jak ja grałem długo w gry komputerowe to się nazywało pierwszy krok do uzależnienia.
Nie żebym się czepiał wręcz przeciwnie cieszę się ogromnie .
Nadzieja pojawiła się już na początku kiedy grając w dwie osoby łatwo kładzie się podwaliny pod wielkosć swego nieśmiertelnego imperium > bardzo się to spodobało. Potem magia kart a nade wszystko mapa . Nauka geografii za darmo i bezboleśnie. I najważniejsze autentyczne szanse na zwyciestwo dla nowicjusza . Mimo porażki jej Ptolemeusza z moim Kraterosem żona nie załamała się i jak mściwy jastrząb czyhała na możliwość rewanżu . Za moją dyskretna poradą (rozdwojenie jaźni - kryzys tożsamości czy wyrafiniowana przebiegłość w poszukiwaniu stałej partnerki do gry sami oceńcie)wykonała mistrzowski manewr oskrzydlenia moich sił w Babilonie przy pomocy Eumenesa nadciagającego z Azji Mniejszeji i forsownego marszu Pejtona ze wschodu . To było naprawdę nieźle zgrane w czasie . Biedny Krateros jak w prawdziwym życiu nie miał tym razem szczęścia w bitwie . Uznaliśmy zgodnie ,że żona z mojej winy nie została poinformowana o tym , iż obleżenie Babilonu wymaga większej liczby punktów niezbędnych do sukcesu niż jeden i Tyche niecierpliwie ( ach te silne emocje towarzyszące Sukcesorom) zaleciła jeszcze jedną rundę . Jakież było zdziwienie grających kiedy okazało się ,że Babilon gdzie pochowałem Wielkiego Aleksandra skapitulował bezwstydnie a pełnoletnni - jak ten czas leci w tej grze - pojmany Olek IV nie okazał przywiązania do dotychczasowych opiekunów , Niebawem wybrano go człowiekiem roku a ten niewdzięcznik uhonorował diadocha z wrogiego mi stronnictwa tytułem regenta. Finis .
Zaprawdę powiadam Wam czasami warto przegrać ...aby grać w przyszłości ."
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"
Sun Tzu
Sun Tzu