Bestia z Omaha Beach

Awatar użytkownika
KaDek
Carabinier
Posty: 21
Rejestracja: poniedziałek, 12 listopada 2007, 15:12
Lokalizacja: Świdwin
Kontakt:

Bestia z Omaha Beach

Post autor: KaDek »

Bestia z Omaha Beach

6 czerwca 1944 roku, o 5 rano, niemiecki celowniczy zaczal strzelac do mlodych Amerykanow na plazy ... Po 9 godzinach i 12 tysiacach sztuk naboi - ciagle strzelal.
Kiedy tego roku glowy panstw wizytowaly amerykanski cmentarz wojenny kolo Omaha Beach, stary czlowiek, ktory kiedys strzelal do pochowanych na tym cmentarzu, myslal o tym co widzial 60 lat temu na plazy w Normandii.
Nazywa sie Hein Severloh.
Hein odwiedzal Omaha Beach wiele razy, samotnie modlil sie za dusze poleglych po obu stronach. Tego roku, po raz pierwszy, niemieccy kombatanci zostali zaproszeni do udzialu w oficjalnych uroczystosciach. Hein nie pojechal, nie jest pewien, czy bylby dobrze przyjety przez zebranych.
Nie jest pewien, bo wlasnie on, Hein Severloh, zostal nazwany "Bestia z Omaha Bach". Byl pierwszym zolnierzem niemieckim ktory tamtego ranka otworzyl ogien z pozycji na Omaha Beach - i ostatnim ktory dziewiec godzin pozniej przestal strzelac.
Byl celowniczym karabinu maszynowego. Obsypywal Amerykanow kulami, widzial piasek plazy i wode oceanu czerwona od krwi. Jego karabin maszynowy byl tak rozgrzany, ze trawa woko stanowiska byla doslownie wypalona. A oni, Amerykanie, caly czas nadchodzili, fala za fala ladowala na plazy.
"Pamietam pierwszego ktory zginal" - wspomina 80-letni Hein Severloh, w jego domku kolo Hannoweru. "Wyszedl na skraj plazy, szukal schronienia. Trafilem go w glowe. Jego helm spadl do wody. On upadl. Wiedzialem, ze nie zyje. Co ja moglem wtedy zrobic ? Tak to bylo, albo on albo ja."
Przez nastepne 9 godzin, w stanowisku ogniowym nr 62, kapral Severloh trzymal plaze pod ogniem jego MG-42.
"Bylo nas trzydziestu" - wspomina - "kazdy z nas myslal tylko o jednym; czy wyjdziemy z tego zywi ?"
"Nie chcialem tej wojny, nie chcialem byc we Francji, nie chcialem strzelac do moich rowiesnikow. Ale bylem wlasnie tam, w wojnie, ktora byla nie do wygrania i spelnialem rozkaz mojego porucznika: otworzyc ogien kiedy oni beda po kolana w wodzie".
Na poczatku sluzby, Hein byl na froncie wschodnim, byl nielicznym ze "szczesciarzy" ktorzy zostali przerzuceni do Francji. Ale ta beztroska sluzba zostala brutalnie przerwana chmurnego ranka 6 czerwca.
Kapral Severloh mial 12 tysiecy sztuk amunicji do jego karabinu maszynowego. "Zaczalem strzelac o 5 rano" - powiedzial - "9 godzin pozniej, ciagle strzelalem. Nie czulo sie paniki, nienawisci. Robilo sie to co bylo konieczne i napewno ci z plazy zrobiliby to samo ze mna gdyby mieli sposobnosc. Na poczatku zabici byli 500 metrow od nas, potem 400 a potem 150 ... Pelno krwi wszedzie, jeki, zabici i umierajacy ... Fale wypychaly poleglych na piasek plazy ... Byly krotkie okresy kiedy nic nie ladowalo, moglem wtedy ochlodzic moja bron. Niektorzy z nas opuscili pozycje, ale ja zostalem, nie moglem przeciez zawiesc mojego dowodcy".
"Kolo poludnia bylem jedynym ktory ciagle strzelal. Na plazy byly juz amerykanskie czolgi, bylo coraz gorzej. Moj dowodca, 32-letni porucznik Ferking, wydal rozkaz wycofania sie. Odskoczylem pierwszy, od krateru do krateru za naszym bunkrem. Bylem sam, moj dowodca nie pokazal sie ...
10 lat pozniej odwiedzilem jego grob, w Normandii. Porucznik Ferking zginal bedac w drodze do mnie. W nocy z 6 na 7 czerwca zostalem zlapany. Zyje bo mialem szczescie, nie sadze, ze przezylbym, gdybym zostal ujety na moim stanowisku na Omaha Beach. Ci z desantu nie mieliby dla mnie litosci po tym, co zrobilem na plazy".
Hein Severloh zostal przewieziony do USA i pracowal na farmach. W 1947 roku wrocil do Niemiec. W czasie jego wielu wizyt do Omaha Beach, poznal tam wielu kombatantow amerykanskich i od nich dowiedzial sie, ze nazwano go "Bestia z Omaha Beach". Jeden z nich, David Silva, ktory zostal ranny wlasnie tam, stal sie bliskim przyjacielem Heina. "Mowilem Davidowi, ze mam czesto nocne koszmary, snia mi sie twarze pierwszego Amerykanina ktorego zastrzelilem i porucznika Ferkinga; budzilem sie i plakalem ...".
Nie pojechalem tego roku ... Jestem stary i chory, mialem zawal serca i czuje sie slaby ... Poza tym, nie sadze, ze z moja reputacja bylbym przyjaznie przyjmowany ...
TEGO DNIA NIE BYLO SLAWY I ZASZCZYTOW NA TEJ PLAZY ... TYLKO MORZE KRWI I KRZYKI ZABIJANYCH MLODYCH LUDZI ..."
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43401
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3972 times
Been thanked: 2529 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Fajny tekst KaDeku. Mam tylko pytanie: skąd on pochodzi :?:

Domyślam się, że dotyczy lądowania w Normandii..
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
KaDek
Carabinier
Posty: 21
Rejestracja: poniedziałek, 12 listopada 2007, 15:12
Lokalizacja: Świdwin
Kontakt:

Post autor: KaDek »

Tak Raleen to dotyczy lądowania w Normandii :) a skąd pochodzi : z innego forum :P , ale chyba na wikipedii można to znaleźć :) ale potwierdzam , że jest to autentyczny tekst a nie zmyślony !!
Awatar użytkownika
Match
Captain
Posty: 1647
Rejestracja: poniedziałek, 30 stycznia 2006, 15:57
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Match »

Sądząc z innych forów, tekst pochodzi z "Der Spiegel" z czerwca 2004 roku, a przetłumaczony został w tygodniku "Forum".

Wikipedia o Heinrichu Severlohu
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43401
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3972 times
Been thanked: 2529 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

KaDedku mam nadzieję, że wiesz, iż artykułów z innych for, gazet itp. nie można ot tak sobie przeklejać, więc w tym momencie zaznaczam, że wklejasz to na własną odpowiedzialność. Nie bez kozery pytałem.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Mathias
Chasseur
Posty: 14
Rejestracja: środa, 8 sierpnia 2007, 08:31

Post autor: Mathias »

Nie popadajmy w paranoję, byle zaznaczyć skąd pochodzi cytat i nie cytować w całości. No ale prawdziwe wspomnienia kombatantów powalają z nóg - trzeba przyznać.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43401
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3972 times
Been thanked: 2529 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Z młodszymi użytkownikami pojawiają się czasem takie problemy, że dość dużo tego wrzucają i to, że tak powiem wprost, zbyt wprost :) i bez żadnych własnych refleksji. A wspomnienia weteranów owszem, jak coś możesz dorzucić od siebie, to tradycyjnie się uśmiecham :D
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia dwudziestolecia międzywojennego i II wojny św.”