Techniki walki grenadierów pancernych i piechoty zmech.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43400
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3970 times
- Been thanked: 2528 times
- Kontakt:
Techniki walki grenadierów pancernych i piechoty zmech.
Ostatnio czytając książkę "Charków-Donbas 1943" Łukasza Przybyło trafiłem na ciekawy opis ataku jednostki grenadierów pancernych wyposażonych w transportery SdKfz 251 (te standardowe, które w większości wykorzystywali). Opis jest autorstwa syna ministra spraw zagranicznych Rzeszy Joachima von Ribbentropa. Pisze on m.in. że podczas ataku na pozycje sowieckiej artylerii przeciwpancernej, piechota (w transporterach!) rzuciła zasłonę dymną, po czym korzystając z zasłony podjechała i z karabinów maszynowych i innego sprzętu, który mieli na transporterach, rozwaliła sowiecką artylerię przeciwpancerną. Przyznam, że z początku trochę mnie to zdumiało, bo jednak atakowanie tak lekko opancerzonym sprzętem artylerii przeciwpancernej wydaje się co najmniej ryzykowne. Jednak opis wygląda wiarygodnie. Młody Ribbentrop podaje, że poradzili sobie z Sowietami z łatwością.
Znacie jakieś inne, równie ciekawe przypadki, dość zaskakujące, przynajmniej na tle ogólnej wiedzy historycznej o II wojnie św.? Kiedyś wyszła z tego co pamiętam taka książka, mniej więcej odpowiadająca tytułowi tego wątku. Myślę, że temat można rozszerzyć na piechotę zmechanizowaną aliantów, żeby nie było monotonnie.
Znacie jakieś inne, równie ciekawe przypadki, dość zaskakujące, przynajmniej na tle ogólnej wiedzy historycznej o II wojnie św.? Kiedyś wyszła z tego co pamiętam taka książka, mniej więcej odpowiadająca tytułowi tego wątku. Myślę, że temat można rozszerzyć na piechotę zmechanizowaną aliantów, żeby nie było monotonnie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Znalazłem opis ataku transporterów na niemieckie działa ppanc 88 mm. Wykonywał go 10. Pułk Dragonów. Jednak w tym przypadku motywem wydania rozkazu były (według dowodzącego atakiem por. Stanisława Tarnowskiego) względy osobiste. Cytuję opis:
"Staś prowadził boczną drogą pancerny patrol zwiadowczy w sile siedemdziesięciu ludzi. Ich pierwsze transportery trafiły pod ogień śmiercionośnych niemieckich działek przeciwpancernych kalibru osiemdziesięciu ośmiu milimetrów i batalionu piechoty. Po zatrzymaniu kolumny Staś poinformował sztab pułku, że nie może iść dalej. Po chwili zameldował, że niemiecka piechota się wycofuje, ale działka przeciwpancerne zostają.
- Niech pan wyśle Przodem transportery opancerzone - rozkazał Zgorzelski (płk, dowódca pułku).
- To niemożliwe, działka nadal tam są - odparł Staś.
- To rozkaz.
Chwilę później pociskiem osimdziesięcioośmiomilimetrowym został zniszczony pierwszy polski transporter. Drugi pocisk omal nie ściął głowy Stasiowi, który na szczęście wsiadł do ostatniego pojazdu, aby obserwować, co się dzieje. Na rozkaz transportery ruszyły z pełną prędkością. Niemcy zdążyli jednak otworzyć ogień - pierwszy trafili, a trzy pozostałe zmusili do odwrotu."
Jako ciekawostkę podaję, że Zgorzelski oskarżył później Tarnowskiego o stratę transportera. Ta opowieść pokazuje, że ataki grenadierów w lekkich transporterach na działa ppanc nie należały chyba do rzadkości. Chociaż ryzyko było również duże. Ale dragoni sami żartowali, że ich średnia długość życia to 20 minut.
Andrew Tarnowski "Ostatni Mazur" - książeczka taka sobie, ale ciekawe źródło wiedzy o czasach 1914 - 1950 i trochę później ale to już mniej jako historia a bardziej osobiście. Z punktu widzenia arystokracji.
"Staś prowadził boczną drogą pancerny patrol zwiadowczy w sile siedemdziesięciu ludzi. Ich pierwsze transportery trafiły pod ogień śmiercionośnych niemieckich działek przeciwpancernych kalibru osiemdziesięciu ośmiu milimetrów i batalionu piechoty. Po zatrzymaniu kolumny Staś poinformował sztab pułku, że nie może iść dalej. Po chwili zameldował, że niemiecka piechota się wycofuje, ale działka przeciwpancerne zostają.
- Niech pan wyśle Przodem transportery opancerzone - rozkazał Zgorzelski (płk, dowódca pułku).
- To niemożliwe, działka nadal tam są - odparł Staś.
- To rozkaz.
Chwilę później pociskiem osimdziesięcioośmiomilimetrowym został zniszczony pierwszy polski transporter. Drugi pocisk omal nie ściął głowy Stasiowi, który na szczęście wsiadł do ostatniego pojazdu, aby obserwować, co się dzieje. Na rozkaz transportery ruszyły z pełną prędkością. Niemcy zdążyli jednak otworzyć ogień - pierwszy trafili, a trzy pozostałe zmusili do odwrotu."
Jako ciekawostkę podaję, że Zgorzelski oskarżył później Tarnowskiego o stratę transportera. Ta opowieść pokazuje, że ataki grenadierów w lekkich transporterach na działa ppanc nie należały chyba do rzadkości. Chociaż ryzyko było również duże. Ale dragoni sami żartowali, że ich średnia długość życia to 20 minut.
Andrew Tarnowski "Ostatni Mazur" - książeczka taka sobie, ale ciekawe źródło wiedzy o czasach 1914 - 1950 i trochę później ale to już mniej jako historia a bardziej osobiście. Z punktu widzenia arystokracji.
Ładne "działka"!Mathias pisze:ogień śmiercionośnych niemieckich działek przeciwpancernych kalibru osiemdziesięciu ośmiu milimetrów
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
- AWu
- Słońce Austerlitz
- Posty: 18134
- Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
mam wrazenie ze atak transporterami niemcow dobrze wsparty artyleria na pozycje dajmy na to dzialek 57 mm, czy jakichs 45 mm (z byc moze kiepska obsluga) jest nieporownywalny z atakiem czegokolwiek (zwlaszcza bez wsparcia) na 88...
nie mowiac juz o tym ze 88 nie musialyby strzelac pociskami przeciwpancernymi...
nie mowiac juz o tym ze 88 nie musialyby strzelac pociskami przeciwpancernymi...
Z pewnością. Ale też były czymś zdecydowanie więcej niż ciężarówkami.arushi pisze:transportery to nie Bwupy
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
- Teufel
- Legatus Legionis
- Posty: 2426
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
- Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
- Has thanked: 17 times
- Been thanked: 55 times
Pancerz boczny rodziny pojazdów SdKfz 251 wynosił kilkanaście mm, więc bezpośrednio rzadko walczyły, wyjątkiem były te które służyły w batalionach rozpoznawczych dywizji szybkich.
Przykładowo dowództwo 130 DPanc Lehr zostawiło blisko 800 (w końcu była to tzw wzorcowa dywizja) pojazdów półgąsienicowych poza Bocage w Normandii bo wiedzieli czym to pachnie, grenadierzy poruszali się wiec pieszo.
Jednak gdy już używano pojazdów grenadierów w walce to z reguły czołgi szły w centrum ugrupowania, a pojazdy próbowały obejść broniony punkty i zaatakować jak najszybciej z flanki, a najlepiej z tyłu, na pozycje wroga.
Przykładowo dowództwo 130 DPanc Lehr zostawiło blisko 800 (w końcu była to tzw wzorcowa dywizja) pojazdów półgąsienicowych poza Bocage w Normandii bo wiedzieli czym to pachnie, grenadierzy poruszali się wiec pieszo.
Jednak gdy już używano pojazdów grenadierów w walce to z reguły czołgi szły w centrum ugrupowania, a pojazdy próbowały obejść broniony punkty i zaatakować jak najszybciej z flanki, a najlepiej z tyłu, na pozycje wroga.
Legiony i ja mamy się dobrze.