Nie było Cię w niedzielę, a tego dnia wyglądało to zupełnie inaczej niż w sobotę. Po pierwsze ludzi na całą imprezę przyszło więcej, bo była słoneczna pogoda, a nie deszczowa. Po drugie, rekonstruktorzy nie robili zamieszania koło drzwi wejściowych do budynku, gdzie byliśmy, i ludzie tu trafiali, bardzo licznie, m.in. dzięki ogłoszeniu (proste kartki A1 z informacją, powieszone w widocznych miejscach, plus kilka mniejszych kartek). Razem z Leliwą i Miceliusem oraz obecnymi przez pewien czas Silverem i Bergerem pokazywaliśmy, opowiadaliśmy itd. na ile nasze ograniczone możliwości tego dnia pozwalały (ograniczone m.in. przez zasób gier, które zostały na miejscu). Trójka nowych graczy zasiadła do "Sukcesorów" i zagrali z Leliwą spory kawałek gry. Tak samo było z "Rokiem 1863". Trafił też do nas m.in. nauczyciel historii jednego z dobrych warszawskich liceów, organizujący spotkania z grami planszowymi. Potem pojawił się np. pan bardzo dobrze obeznany z grami wojennymi, dopytujący się o gry Jarka Flisa, co do których był dobrze zorientowany i uważał je z wielkim przekonaniem za najlepsze gry tego typu. Jeszcze później pojawił się starszy pan, który tak nie mógł oderwać się od "Szczekocin 1794", że musiałem mu w końcu sprzedać swój egzemplarz. Wcześniej usiłowałem mu wytłumaczyć jak można znaleźć informacje o tej grze w internecie, ale mówił, że on się na tym nie zna, a nigdzie nie ma tego w sklepach. "Racławice 1794" też by od ręki kupił, jak mu o nich powiedziałem. To tylko parę pojedynczych przypadków na ponad 20 osób, z którymi rozmawialiśmy (nie liczę tych, którzy tylko do nas zajrzeli i poszli).Raubritter pisze:Mam też taką refleksję, że chyba warto skończyć z fikcją promocji naszego hobby podczas konwentów tego typu. Ludzie przychodzą, zerkają, nikt się nimi nie interesuje i idą dalej. W sumie trudno się dziwić, traktujemy spotkanie towarzysko, sam też wolę pograć zamiast opowiadać o grach, ale nie ma co się oszukiwać, że cokolwiek promujemy.
Problemy leżą gdzie indziej. Dla mnie problemem organizacyjnym jest zawsze próba pogodzenia dwóch rzeczy, które często trudno pogodzić: 1) zapewnienie dobrych warunków tym, którzy chcą tylko grać, i 2) zapewnienie dobrych warunków dla promocji hobby. Jak patrzę na większość grających, nie oczekuję też, że wszyscy czy nawet większość zechcą poświęcić trochę więcej czasu na sprawy promocyjne.