Diuna (reż. D. Villeneuve)

Filmy, seriale, programy telewizyjne i wszelkie inne tematy związane z kinem i telewizją.
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: farmer »

Czytając którąś z bajek na dobranoc moim dzieciom, po kilku dekadach życia olśniło mnie w końcu jaka jest różnica między księciem a królewiczem (księżniczką a królewna).
Nasza ojczysta mowa ma osobne określenie na syna króla i nie jest to "książę", a właśnie "królewicz".
W odniesieniu do powyższego, Leto Atryda jest właśnie księciem.
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
Darth Stalin
Censor
Posty: 6571
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
Has thanked: 73 times
Been thanked: 170 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: Darth Stalin »

Tłumaczenie Łozińskiego było do bani nie tylko z uwagi na te tytuły, ale też "spolszczanie" (absurdalne zresztą) mocno już zakorzenionych określeń - na przykład, kto wie, kim są "wolańscy dżygici piaskali"? :P
Tenże sam tłumacz zmasakrował był wcześniej "Władcę Pierścieni" - Skibniewska, mimo (nielicznych!) błędów (np. "Gryf" zamiast "Cienistogrzywego") broni się do dzisiaj, choćby dlatego, że swoje tłumaczenie konsultowała wprost z Tolkienem, który - jako językoznawca - wprost wskazał, że tłumaczenie na języki słowiańskie to zupełnie inna para kaloszy niż na germańskie.

Dlatego tłumaczenie Skibniewskiej jest do dzisiaj wznawiane (np. Muza), ewentualnie (Amber) nieco poprawione (nie pamiętam nazwisk, jakieś małżeństwo).
Łozińskiego wydawał Zysk i S-ka, ale zjechali go za to strasznie.
Tu jest więcej o tłumaczeniu "Diuny" przez Ł.:
https://forum.gildia.pl/index.php?topic=1701.45

Ja jego tłumaczenia nie czytałem, odrzuciło mnie po Tolkienie, nie zaryzykowałem więcej...
HoLi
Sous-lieutenant
Posty: 464
Rejestracja: sobota, 17 października 2015, 22:08
Has thanked: 105 times
Been thanked: 166 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: HoLi »

Darth Stalin pisze: czwartek, 2 grudnia 2021, 13:14 Tłumaczenie Łozińskiego było do bani nie tylko z uwagi na te tytuły, ale też "spolszczanie" (absurdalne zresztą) mocno już zakorzenionych określeń - na przykład, kto wie, kim są "wolańscy dżygici piaskali"?

***
Domyślam się, że chodzi o fremenów - jeźdźców piaskali jeśli się nie mylę :) . Ci którzy dosłownie nimi "jeździli/kierowali" za pomocą "haków stworzyciela", a nie byli tylko transportowani na ich grzbietach.

Pozdrawiam
" Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." - George Bernard Shaw
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2492 times
Kontakt:

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: Raleen »

Jak już przy tłumaczeniach jesteśmy, spotkałem się z określeniem "melanż" chyba jako określenie na "przyprawę" czy "przyprawy", to się zgadza?
Ponoć za PRL słowo to zrobiło karierę :)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
HoLi
Sous-lieutenant
Posty: 464
Rejestracja: sobota, 17 października 2015, 22:08
Has thanked: 105 times
Been thanked: 166 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: HoLi »

Raleen pisze: czwartek, 2 grudnia 2021, 13:38 Jak już przy tłumaczeniach jesteśmy, spotkałem się z określeniem "melanż" chyba jako określenie na "przyprawę" czy "przyprawy", to się zgadza?
Ponoć za PRL słowo to zrobiło karierę :)
Tak, zgadza się :) . Wyjaśnienie pochodzenia słowa "melanż" poniżej (od 31.50 minuty):
https://www.youtube.com/watch?v=xwFDD_y ... teuszSocha

Pozdrawiam
" Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." - George Bernard Shaw
Awatar użytkownika
Mirek1939
Adjudant-Major
Posty: 287
Rejestracja: środa, 9 lipca 2014, 23:18
Has thanked: 95 times
Been thanked: 54 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: Mirek1939 »

Już po.
Podzielę to na części.
Subiektywnie w skrócie nowy - lepszy.
Moje dotychczasowe doświadczenia są takie że stary widziałem w l. 90 w TV i nie podobał mi się.
Potem był serial i bardziej mi pasował. Następnie wersja rozszerzona w necie z uzupełnionymi brakami i tu moja ocena wzrosła.
Film Lyncha doceniam za wprowadzenie swojej wizji i designu. Są też rzeczy zrobione lepiej niż u Villeneuva.
Oczywistą wadą Lyncha są słabe - nawet na tamte czasy efekty. Film cierpi też na upakowanie i skondensowanie zbyt wielu rzeczy na raz.
Nie każdy jest tu znawcą tego uniwersum więc trzeba też podać parę faktów i obalić mitów do rozważań.
Przepraszam ortodoksyjnych fanów za uproszczenia
1) Przyprawa jest absolutnie potrzeba do podróży międzygwiezdnych - otóż nie. Były możliwe i bez niej i ludzkość posiada możliwości odbywania podróży nadświetlnych po galaktyce. Problem że trwałby dużo dłużej coś jak oryginalny ST. Stąd właśnie Fremeni są na Arrakis.
2) Kosmici np. nawigatorzy - też mit. W uniwersum Dune nie ma żadnych kosmitów i całą galaktykę opanowali ludzie. Oznacza to że zarówno nawigatorzy jak i Fremeni to ludzie. Bardziej lub mniej zmienieni. Skutkiem tego jest że niezależnie gdzie są i kim są powinni być lojalnym poddanymi imperatora.
3) Czas akcji 10 milenium - też błędny pogląd (w obu filmach) jest podana taka data. Też nie - tak się tam podaje czas (założenie gildii) akcja dzieje się za jakieś 20tys. lat czyli jest to 23K. To jest ważne jeżeli rozpatrywać drogę jaką przebył człowiek.
4) Impek jest słaby - w żadnym wypadku. To obraz z wizji Lyncha. Jeżeli duża cześć jego władzy jest iluzoryczna to tylko dlatego że musi rządzić całą ludzkością i w całej galaktyce. Wszyscy ludzie dużo zawdzięczają Corrinom. Fakt że tak długo utrzymują się na ,,stołku'' świadczy sam za siebie. W nowym filmie widać że Shaddam IV to gość z którym lepiej nie zadzierać.
5) Dune to S-F czyli będzie kosmos, statki i efekty - nie do końca. Efekty są zwłaszcza w nowej wersji ale rozprawa o człowieku i świecie a nie rozrywka w stylu SW. Właściwie to uniwersum bardziej przypomina GoT niż Gwiezdne Wojny. W ogóle społeczeństwo jest tu bardzo mocno feudalne. Obowiązuje sztywna hierarchia gdzie każdy ma swoje określone miejsce otoczony nie tylko przez szklane sufity ale też podłogę i ściany. Blisko do średniowiecza. Technologia u Lyncha jest podane dlaczego tak wygląda - to nie jest wynik czasu kiedy powstał film tylko świadomej decyzji. W nowej wersji nie jest podane że była wojna z maszynami i dlaczego postęp techniczny przez te milenie jest taki hmm skromny.
6) Atrydzi i Harkonnenowie to główni gracze - tylko częściowo. Najważniejszy jest Landtrag czyli taki Galaktyczny senat. Główni gracze to Corrinowie, Gildia - łącznie jakaś 1/5 władzy do tego dochodzą wiedźmy z Bene Gesserit. Duże i małe domy stanowią resztę i przepychanki toczą się w tej reszcie z tym że obie rodziny to duże domy. Sęk w tym że tych jest od 30 do 100. Rozpatrywani pojedynczo mogą się kreować na takie ale wystarczy koalicja i taktyczny sojusz innych i tracą tę przewagę. Poparcie Impka lub gildii też załatwia sprawę.
7) Bene Gesserit są z Caladanu takiego wcześniejszego Kamino (deszcz, eksperymenty genetyczne) - to też jest błędny pogląd. Wynik prezentacji tego miejsca i frakcji w starym filmie. Nowy akurat to poprawia pokazując że wiedźmy to osobna zakulisowa frakcja obecna wszędzie. Sprzymierzona z Imperatorem będąc odpowiednikiem jego inkwizytorów (SW, WH40K).
Bolid
Caporal-Fourrier
Posty: 92
Rejestracja: piątek, 27 września 2019, 21:22
Has thanked: 68 times
Been thanked: 25 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: Bolid »

farmer pisze: czwartek, 2 grudnia 2021, 12:31 Czytając którąś z bajek na dobranoc moim dzieciom, po kilku dekadach życia olśniło mnie w końcu jaka jest różnica między księciem a królewiczem (księżniczką a królewna).
Nasza ojczysta mowa ma osobne określenie na syna króla i nie jest to "książę", a właśnie "królewicz".
Ale jeśli chodzi o angielską rodzinę królewską mówimy "książę Harry", "książę Karol". Natomiast królewicz... Jak sobie przypomnę, że "Hamlet, książę duński" ma w przekładzie Paszkowskiego tytuł "Hamlet. Królewicz Duński" (np. tu: https://www.sbc.org.pl/dlibra/publicati ... tion/34582)
to od razu mam wrażenie, że tłumacz sugeruje, że rzecz nie jest o człowieku, którego męczyła niemoralność panująca na dworze, tylko o rozpieszczonym bubku. Cały przekład zarżnięty, zaprzeczony przez głupi tytuł.
Bolid
Caporal-Fourrier
Posty: 92
Rejestracja: piątek, 27 września 2019, 21:22
Has thanked: 68 times
Been thanked: 25 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: Bolid »

Darth Stalin pisze: czwartek, 2 grudnia 2021, 13:14 Tłumaczenie Łozińskiego było do bani nie tylko z uwagi na te tytuły, ale też "spolszczanie" (absurdalne zresztą) mocno już zakorzenionych określeń - na przykład, kto wie, kim są "wolańscy dżygici piaskali"? :P
Stary przekład upraszczał: "Nie wolno się bać; strach zabija duszę", jakoś tak; Łoziński mógł być pod tym względem lepszy. Oczywiście stary przekład był po prostu genialny, jeśli chodzi o Orange Catholic Bible; jak oni bez encyklopedii na CD czy wikipedii zorientowali się, że chodzi Biblię Protestancko-katolicką, to ja nie wiem.

Łozińskiemu przyznałbym pół punkta za to, że próbował coś zrobić z tym, że Fremen może się kojarzyć z Free Men, jakkolwiek "Wolanie" bardziej przywodzą na myśl dramatyczne wołanie "Wola nie!", a więc przeciwieństwo tego, o co chodzi.

Ale co do tego trzeciego wydania Łozińskiego - to miało innego redaktora i się rzeczywiście dobrze czytało (sądząc po małym kawałku tekstu). Biorąc pod uwagę, że stare tłumaczenie też coś tam uprościło, podejrzewam, że trzecie wydanie Łozińskiego to byłaby dobra opcja.
Darth Stalin pisze: czwartek, 2 grudnia 2021, 13:14 Tenże sam tłumacz zmasakrował był wcześniej "Władcę Pierścieni" - Skibniewska, mimo (nielicznych!) błędów (np. "Gryf" zamiast "Cienistogrzywego") broni się do dzisiaj, choćby dlatego, że swoje tłumaczenie konsultowała wprost z Tolkienem, który - jako językoznawca - wprost wskazał, że tłumaczenie na języki słowiańskie to zupełnie inna para kaloszy niż na germańskie.

Dlatego tłumaczenie Skibniewskiej jest do dzisiaj wznawiane (np. Muza), ewentualnie (Amber) nieco poprawione (nie pamiętam nazwisk, jakieś małżeństwo).
Łozińskiego wydawał Zysk i S-ka, ale zjechali go za to strasznie.
Tu jest więcej o tłumaczeniu "Diuny" przez Ł.:
https://forum.gildia.pl/index.php?topic=1701.45

Ja jego tłumaczenia nie czytałem, odrzuciło mnie po Tolkienie, nie zaryzykowałem więcej...
1) Cieszę się, że ktoś jeszcze używa czasu zaprzeszłego :) .
2) Cienistogrzywy właśnie jest dyskusyjny, bo jakkolwiek jest to dokładne tłumaczenie, to jest to głupie imię konia po polsku (zanim go zawołasz trochę czasu minie). Dobra, Twoja uwaga jest bardzo ważna; niektórzy woleliby się dowiedzieć, jak nazywał konia Gandalf, niż mieć w tekście inne imię, które by się nadawało na imię konia. Jak będę chciał coś dokładnie przetłumaczyć, a wydawca będzie mi mówił, że to nienaturalnie brzmi, to się na Ciebie powołam :) .
3) Podobno Skibniewska miewała też opuszczenia, a przynajmniej jedno.
4) Czytałem rozmowę z Łozińskim, w której przekonywał, że swojskie imiona budują efekt swojskości w początkowych rozdziałach, aby dalsze fragmenty wydawały się bardziej orientalne. Mnie przekonał.
5) Właśnie tłumaczenie Skibniewskiej jest w Muzie wydawane po poprawkach (m.in. właśnie zamiana Gryfa na Cienistogrzywego). Swoją drogą - trzeba przyznać - niektóre poprawki dotyczą nie jej tekstu, tylko wierszy przełożonych przez Włodzimierza Lewika.
Awatar użytkownika
Mirek1939
Adjudant-Major
Posty: 287
Rejestracja: środa, 9 lipca 2014, 23:18
Has thanked: 95 times
Been thanked: 54 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: Mirek1939 »

Cz. 2. Wady nowej wersji i ew. przewagi Lyncha:
1) Brak wprowadzenia do świata jak było to wcześniej. Monolog córki Impertora i raport gildii naprawdę by się przydały. W nowej wersji jest raczej mało informacji na ten temat i można się pogubić.
2) Przyprawa jest ważna z wielu powodów: wydłuża życie, poprawia umiejętności psioniczne. Najważniejszym powód to umożliwianie podroży po galaktyce w sensownym czasie co jest kluczowe dla przetrwania ludzkości. To właśnie wokół tego wszystko to się kręci. Ręki sobie nie dam uciąć ale w nowym filmie albo nic o tym nie ma albo umyka to gdzieś w trakcie. Chyba zupełny brak nawigatorów - nie wiem czy osoby z delegacji z czerwonymi hełmami to nawigatorzy czy ich sprzątacze. Scena podróży na Arrakis u Lyncha może się podobać lub nie ale jest potrzebna bo pokazuje prawdziwe znaczenie przyprawy. W nowym filmie tego nie ma.
3) Główny mój zarzut - obecność i to już na tym etapie Sardaukarów czyli diunowskich Adeptus Astrates. Nie wiem jak jest w książce ale już w pierwszym ich obecność- jako narzędzia Imperatora była dyskusyjna ale tam miało to jakieś uzasadnienie. Wprowadzenie ich w nowym filmie nie ma za bardzo sensu. Jedyny powód to chyba pokazanie że pomimo działań Yueha Atrydzi mogli mieć jakieś szanse. Z Imperialnymi Marines są dwa problemy. Po pierwsze jak miała to być brudna robota wykonana rękami Hakonennów przy cichym poparciu Impka to tak to powinno być zrobione. Wysłanie ich tam nawet z niewielkim ryzykiem że sprawa wycieknie to jednak za duże ryzyko. Jakby to doszło do senatu to mógłby zapanować chaos. Zresztą po co posługiwać się w takim wypadku Baronem? Ok. jawne wyrżnięcie Atrydów mogło wywołać bunt ale mogło też stanowić ostrzeżenie żeby wszyscy trzymali się w szeregu i się nie wychylali jak Leto. Drugi problem którego w zasadzie nie było u Lyncha to relacja Sardaukarów a Keynesa. Sardaukarzy byli bezwzględnie oddani i ślepo posłuszni Imperatorowi. A kim był(a) Keynes jak nie reprezentantem i manifestacją woli imperatora na Arrakis? Ba, Keynes był(a) nawet członkiem rodziny imperatora. U Lyncha nie było problemu. Oglądając nowy film wydawało mi się że Keynes jest nad Baronem (a te oddziały to mocny argument) i jakby chciała to mogłaby im rozkazywać - jako głos imperatora. Film próbuje się ratować jej rozkazem aby milczeć ale wala w stacji to już bezsens. Jeżeli Marines nie dostaliby rozkazu od samego Impka face to face w życiu nie ośmieliliby się ponieść na nią ręki. "Jesteś zdrajcą impertora'' - na jakiej podstawie takie stwierdzenie i kto im dał takie prawo? Oni nie mają myśleć tylko bez szemrania wykonywać rozkazy Impka lub jego wysokich urzędników. I dlaczego Paul i Jessica nie użyli wtedy swoich zdolności.
4) Pisałem o tym wcześniej. Mimo że technologia w nowym filmie wygląda na lepiej zorganizowaną nie jest podane czemu ludzkość nie ma komputerów. W nowej wersji Hawat jest statystą. Wiele postaci jest przyciętych np. wspomniane jest że Halleck jest trubadurem (pc co) ale w tej wersji nie jest to w żaden sposób rozwinięte. U Lyncha postać była głębsza. Vries też teraz jest statystą.
5) Wcześniej było sporo o związku i relacji Leto z Jessicą i pokazywało to ich jako rodzinę co jest o tyle ważne że daje obraz w jakich warunkach dorastał Paul (ponieważ zmieniał imiona i tożsamości będę dalej nazywał go per ,,Koleś'') i jak go to na tym etapie życia ukształtowało. Nowa wersja jest taka Paul-Jessica lub Paul-Leto. Rozmowa Leto-Jessica jest zaledwie w jednej scenie i to bardzo późno. Nowa Jessica jednak w moim odczuciu jest jednak gorsza - co nie znaczy zła. Rozhisteryzowana wiedźma? Tego raczej nie uczą w Bene Gesserit.
6) Wewnętrzny wygląd lokacji na Caladanie. O ile na zewnątrz nowy film jest ciekawszy to muszę przyznać że u Lyncha ma po prostu świetny klimat i design. Wystarczy fragment pomieszczenia w ze starego filmu i wiadomo gdzie się jest.
7) Pierwsza scena w starym filmie była żenująca ale pokazywała zakulisowe i ciche zagrywki gildii oraz Imka. W nowym filmie tego po prostu nie ma. Nie dowiemy się dlaczego celem jest nie tylko Lato ale na starcie też Koleś (stary "Glory Hole Assassination'' był też lepszy). Czemu także na Impek dybie na Atrydów - ok. jest ale dopiero na końcu tej części i to tylko gdybanie Kolesia. W nowym filmie nie ma wskazówek na wrogość Gildii. Jedna scena na Gemini to zmarnowany potencjał - choć jest dobra.
Darth Stalin
Censor
Posty: 6571
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
Has thanked: 73 times
Been thanked: 170 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: Darth Stalin »

1. W sumie to bym się nie obraził, jakby opowieść Lyncha dać z rozmachem Villeneuve'a... :)
2. Poza tym o co chodzi z tym "rozszerzonym serialem"? Ja to mam gdzieś na płytach, czy toto już rozszerzone czy nie, bo nie pamiętam...?
3. Dokładnie - wprowadzenie do świata mocno kuleje.
A tutaj coś o owej Biblii:
https://www.reddit.com/r/dune/comments/ ... ible_mean/
https://scifi.stackexchange.com/questio ... olic-bible
Bolid
Caporal-Fourrier
Posty: 92
Rejestracja: piątek, 27 września 2019, 21:22
Has thanked: 68 times
Been thanked: 25 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: Bolid »

Dokładnie, Biblia Oreńsko-katolicka, albo Biblia Protestancko-katolicka. Dzięki za link, zrobiłem sobie zrzut ekranu.
HoLi
Sous-lieutenant
Posty: 464
Rejestracja: sobota, 17 października 2015, 22:08
Has thanked: 105 times
Been thanked: 166 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: HoLi »

Mirek1939 pisze: czwartek, 2 grudnia 2021, 23:07 3) Główny mój zarzut - obecność i to już na tym etapie Sardaukarów czyli diunowskich Adeptus Astrates. Nie wiem jak jest w książce ale już w pierwszym ich obecność- jako narzędzia Imperatora była dyskusyjna ale tam miało to jakieś uzasadnienie. Wprowadzenie ich w nowym filmie nie ma za bardzo sensu. Jedyny powód to chyba pokazanie że pomimo działań Yueha Atrydzi mogli mieć jakieś szanse. Z Imperialnymi Marines są dwa problemy. Po pierwsze jak miała to być brudna robota wykonana rękami Hakonennów przy cichym poparciu Impka to tak to powinno być zrobione. Wysłanie ich tam nawet z niewielkim ryzykiem że sprawa wycieknie to jednak za duże ryzyko. Jakby to doszło do senatu to mógłby zapanować chaos. Zresztą po co posługiwać się w takim wypadku Baronem? Ok. jawne wyrżnięcie Atrydów mogło wywołać bunt ale mogło też stanowić ostrzeżenie żeby wszyscy trzymali się w szeregu i się nie wychylali jak Leto. Drugi problem którego w zasadzie nie było u Lyncha to relacja Sardaukarów a Keynesa. Sardaukarzy byli bezwzględnie oddani i ślepo posłuszni Imperatorowi. A kim był(a) Keynes jak nie reprezentantem i manifestacją woli imperatora na Arrakis? Ba, Keynes był(a) nawet członkiem rodziny imperatora. U Lyncha nie było problemu. Oglądając nowy film wydawało mi się że Keynes jest nad Baronem (a te oddziały to mocny argument) i jakby chciała to mogłaby im rozkazywać - jako głos imperatora. Film próbuje się ratować jej rozkazem aby milczeć ale wala w stacji to już bezsens. Jeżeli Marines nie dostaliby rozkazu od samego Impka face to face w życiu nie ośmieliliby się ponieść na nią ręki. "Jesteś zdrajcą impertora'' - na jakiej podstawie takie stwierdzenie i kto im dał takie prawo? Oni nie mają myśleć tylko bez szemrania wykonywać rozkazy Impka lub jego wysokich urzędników. I dlaczego Paul i Jessica nie użyli wtedy swoich zdolności.
3) Zaznaczę tylko, że filmu nie widziałem, więc nie wiem jak to tam przedstawiono.

Sardaukarzy jak dobrze pamiętam z książki byli już obecni na Arrakis pod przebraniem żołnierzy Harkonnenów. Cesarz chciał się pozbyć Atrydów, ale nie mógł tego zrobić oficjalnie. Więc taka walka między dwoma znienawidzonymi rodami i dzięki temu posłanie Atrydów do piachu była dla niego jak najbardziej na rękę.

Czy chodzi o Lieta Kynesa? Jeśli tak, to był on cesarskim planetologiem na Arrakis, nikim tak naprawdę ważnym w odniesieniu do Imperatora, ale co najważniejsze był przywódcą wolan/fremenów.

Pozdrawiam

:!: PS: Tak sobie zerknąłem z ciekawości na obsadę filmu na filmwebie i nie mówcie mi, że Liet Kynes w filmie to kobieta... :shock:
" Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." - George Bernard Shaw
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: farmer »

Właśnie dziwiło mnie ze piszesz o tej postaci jakby była mężczyzna :P.

Film mi się podobał, bardzo. Fajna, monumentalna muzyka, dobre efekty i scenogragis, zrozumiała historia. Ogólnie bardzo na plusie dla kogoś kto nie zna książki ;)
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
Awatar użytkownika
Mirek1939
Adjudant-Major
Posty: 287
Rejestracja: środa, 9 lipca 2014, 23:18
Has thanked: 95 times
Been thanked: 54 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: Mirek1939 »

Nie ma rozszerzonej wersji serialu choć fabuła z dalszych książek jest kontynuowana.
Miałem na myśli edytowane wersje np. tę:
https://www.youtube.com/watch?v=S3VMfzoBO7Y
,,Sardaukarzy jak dobrze pamiętam z książki byli już obecni na Arrakis pod przebraniem żołnierzy Harkonnenów'' i ok, jasne. W nowym filmie paradują w swoich mundurach. Ktoś - a trochę osób przeżyło mógł puścić farbę przed innym rodem i kicha.
Tak Lieta. Nie wiem jak był postrzegany przez Impka ale był JEGO sługą i na sprzątniecie go trzeba by mieć jego pozwolenie. Wiemy jak Impek reagował na podważanie jego władzy a nawet na taką możliwość. Dwa Arrakis to jednak nie wygnanie tylko najważniejsze miejsce w całym imperium. Byle kogo tam by nie wysyłał. Zresztą Liet w wydaniu Sydowa kiedy wyszło na jaw kim jest na Arrakis stał się dla Impka takim odpowiednikiem Dokku. U Lyncha było prosto Kynesa zabił w amoku i dla zabawy Rabban. W tej wersji niczym nie podpadł Harkonnenom i po prostu zbito go przy okazji. M.in. właśnie za to mu Impek tak ,,podziękował''.
Co do Sardukarów na Arrakis to są jeszcze inne kewstie. W takim układzie Baron stawał się narzędziem w rękach Impka. Tylko skoro i tak musiał tam wysyłać swoje wojsko to nie specjalnie potrzebni mu byli Hrakonnenowie. Myślę że dla Vladka taka pomoc to też nie była za bardzo chciana. Impek po załatwieniu Leto i jego ludzi mógłby zabrać się za Barona i mógłby to zrobić z czystymi rękoma. Powiedzieć wszystkim że Hrakonneowie się sprzeciwili jego woli i zdradzili go i że muszą być stosownie ukarani. I tym celu JUŻ wysłał swoje odziały na Arrakis. Dwie pieczenie na jednym ogniu. A potem planetę dać jeszcze innemu rodowi w lenno. Albo lepiej zarząd komisaryczny z nim jako arbitrem.
HoLi
Sous-lieutenant
Posty: 464
Rejestracja: sobota, 17 października 2015, 22:08
Has thanked: 105 times
Been thanked: 166 times

Re: Diuna (reż. D. Villeneuve)

Post autor: HoLi »

Mirek1939 pisze: czwartek, 9 grudnia 2021, 20:34 Nie ma rozszerzonej wersji serialu choć fabuła z dalszych książek jest kontynuowana.
Miałem na myśli edytowane wersje np. tę:
https://www.youtube.com/watch?v=S3VMfzoBO7Y
,,Sardaukarzy jak dobrze pamiętam z książki byli już obecni na Arrakis pod przebraniem żołnierzy Harkonnenów'' i ok, jasne. W nowym filmie paradują w swoich mundurach. Ktoś - a trochę osób przeżyło mógł puścić farbę przed innym rodem i kicha.
Tak Lieta. Nie wiem jak był postrzegany przez Impka ale był JEGO sługą i na sprzątniecie go trzeba by mieć jego pozwolenie. Wiemy jak Impek reagował na podważanie jego władzy a nawet na taką możliwość. Dwa Arrakis to jednak nie wygnanie tylko najważniejsze miejsce w całym imperium. Byle kogo tam by nie wysyłał. Zresztą Liet w wydaniu Sydowa kiedy wyszło na jaw kim jest na Arrakis stał się dla Impka takim odpowiednikiem Dokku. U Lyncha było prosto Kynesa zabił w amoku i dla zabawy Rabban. W tej wersji niczym nie podpadł Harkonnenom i po prostu zbito go przy okazji. M.in. właśnie za to mu Impek tak ,,podziękował''.
Co do Sardukarów na Arrakis to są jeszcze inne kewstie. W takim układzie Baron stawał się narzędziem w rękach Impka. Tylko skoro i tak musiał tam wysyłać swoje wojsko to nie specjalnie potrzebni mu byli Hrakonnenowie. Myślę że dla Vladka taka pomoc to też nie była za bardzo chciana. Impek po załatwieniu Leto i jego ludzi mógłby zabrać się za Barona i mógłby to zrobić z czystymi rękoma. Powiedzieć wszystkim że Hrakonneowie się sprzeciwili jego woli i zdradzili go i że muszą być stosownie ukarani. I tym celu JUŻ wysłał swoje odziały na Arrakis. Dwie pieczenie na jednym ogniu. A potem planetę dać jeszcze innemu rodowi w lenno. Albo lepiej zarząd komisaryczny z nim jako arbitrem.
Co do Sardaukarów paradujących w swoich mundurach to chyba jest jakiś ukłon w stronę ludzi, którzy po prostu nie znają uniwersum i żeby wiedzieli o co biega. Bo jakby ich przebrali w filmie w mundury Harkonnenów i do tego bez jakiegoś wyjaśnienia to nie wiem czy każdy by się połapał, że to jest cesarskie wojsko.

Liet Kynes był tylko planetologiem/ekologiem, który w sumie odziedziczył tą fuchę po swoim ojcu (który to tak naprawdę został mianowany cesarskim planetologiem przez cesarza). Nie był on nikim ważnym z punktu widzenia samego cesarza. Nie wiem jak w filmie, ale w książce jego śmierć została upozorowana, na zasadzie że został pozostawiony przez Harkonneów na masie pre-przyprawowej, która eksplodowała (Harkonnenowie w książce potrafili zacierać po sobie ślady, bo to stare szuje były hehe).

Zabicie Leta jawnie nie wchodziło w grę, ponieważ Ród Atrydów był bardzo szanowany w Landsraadzie (był to jeden z tak zwanych wysokich rodów), więc Impek musiał posłużyć się Harkonneanmi, którzy byli zaciekłymi wrogami Atrydów i vice versa. Bardziej było to usprawiedliwione, bo raz każdy wiedział że pałają do siebie odwieczną nienawiścią, a dwa Harkonnenowie utracili lenno Arrakis na ich rzecz. Ale film widzę, że podążył swoją ścieżką w tym temacie.

Zgadza się, taka "narzucona siłą" pomoc dla Vladka nie była przez niego chciana, bo cesarz miał w tym momencie na niego potężnego haka.

Pozdrawiam
" Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." - George Bernard Shaw
ODPOWIEDZ

Wróć do „Film”