Sala samobójców. Hejter

Filmy, seriale, programy telewizyjne i wszelkie inne tematy związane z kinem i telewizją.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Sala samobójców. Hejter

Post autor: Raleen »

Zachęcony bardzo udanym wg mnie „Bożym ciałem” wybrałem się niedawno na inny film Jana Komasy – „Sala samobójców. Hejter”.

Tytuł filmu nawiązuje do „Sali samobójców”. Niestety nie miałem jej przyjemności obejrzeć, choć mniej więcej wiem o czym była. W moim odczuciu druga część ma niewiele wspólnego z pierwszą, a powiązania są raczej iluzoryczne. Jedyną postacią, która się powtarza, jest Beata Santorska, mroczna szefowa korporacji zajmującej się czarnym PR, grana przez Agatę Kuleszę (matka głównego bohatera „Sali samobójców”). Co najważniejsze, film tak naprawdę w niewielkim stopniu jest o grach komputerowych i wirtualnej rzeczywistości internetu jako takiej. Ta rzeczywistość przewija się często, o tyle, że w pewnym momencie staje się miejscem pracy głównego bohatera. Gry pojawiają się w szczątkowej formie i raczej stanowią pretekst, drobny wycinek rzeczywistości. W każdym razie film się na tym nie koncentruje. Nawiązanie w tytule do „Sali samobójców” być może ma jakiś głębszy sens, ale wydaje mi się, że głównie chodziło jednak o to by film się sprzedał.

„Sala samobójców. Hejter” to historia Tomka, młodego człowieka z prowincji, który przybywa do stolicy na studia prawnicze, ale szybko (po pierwszym roku) zostaje z nich wyrzucony za plagiat. Pomaga mu finansowo bogata rodzina Krasuckich, która kiedyś jeździła do nich na wakacje i z których córą Tomek bawił się w dzieciństwie. Chcąc po wyrzuceniu ze studiów pozostać w stolicy i tutaj się utrzymać, główny bohater zaczyna szukać pracy w branży PR. Tak przypadkiem trafia do agencji zajmującej się czarnym PR (określaną też jako farma trolli, co chyba się zgadza) i zostaje tytułowym hejterem. Jednocześnie Tomek podkochuje się w córce Krasuckich, co stanowić będzie jedną z osi fabuły. Dalej opowiadał nie będę, żeby nie zdradzać zbyt wielu szczegółów.

Film ma wyraźnie zarysowane tło polityczne (raczej należałoby powiedzieć społeczno-polityczne). W pewnym momencie główny bohater zaangażuje się w kampanię polityczną Rudnickiego, kandydata na prezydenta stolicy prezentującego poglądy liberalne (granego przez Macieja Stuhra). Pojawią się też dwie strony toczącego się w Polsce konfliktu politycznego, chociaż film stara się unikać bezpośrednich nawiązań. Spotkałem się z zarzutami odnośnie tego, że reżyser opowiada się po jednej ze stron. Częściowo muszę się z tym zgodzić, ale tylko częściowo. Dopóki to bohaterowie prezentują swoją wizję świata i to jak postrzegają tych drugich, wszystko wygląda wiarygodnie, natomiast pojawiają się niekiedy momenty, gdzie mamy narratora (albo kogoś na kształt narratora) i jeśli gdzieś doszukiwałbym się tendencyjności to właśnie tutaj. Mimo wszystko film nie jest czarno-biały jeśli chodzi o diagnozę współczesnej polskiej rzeczywistości i dostaje się obu stronom.

Główny wątek filmu w moim odczuciu nie jest jednak aż tak bezpośrednio związany z polityką. Raczej z podziałami społecznymi występującymi w Polsce, możliwością awansu społecznego, podziałem na elity i nie-elity i wzajemnymi wyobrażeniami jednych na temat drugich. Tytułowy problem hejtu pokazany został trochę od tej strony, ale także poprzez pryzmat osobistej sytuacji i przeżyć głównego bohatera. Jeśli doszukiwać się w tym filmie czegoś głębszego, to właśnie w tej warstwie. Czy branża czarnego PR w wielu dziedzinach wygląda tak jak to przedstawiono w tym filmie, nie wiem, natomiast widoczny w wielu miejscach tego światka cynizm jest dla mnie wiarygodny.

Największe wrażenie zrobił na mnie grający głównego bohatera Maciej Musiałowski i jego wyraz twarzy, tak różny od image’u jaki prezentował wcześniej w programach tv i serialach. Potrafi zmienić się jak kameleon. W pełni zgadzam się z opinią, że Jan Komasa z powodzeniem wyławia obiecujących młodych aktorów, którzy w jego filmach błyszczą (ktoś porównał tą jego umiejętność do szlifowania diamentów). Świetnie zagrała również Agata Kulesza i Maciej Stuhr. Niczego nie można też zarzucić pozostałym aktorom. Z innych rzeczy, widać, że reżyser lubi nocne imprezowe sceny z kolorowymi, świecącymi gadżetami.

Od strony fabularnej mam jedną konkretną uwagę do sceny rozpoczynającej cały film – gdy główny bohater zostaje wydalony z wydziału prawa UW za plagiat eseju czy jakiejś pracy pisemnej, którą stworzył by zaliczyć przedmiot na pierwszym roku studiów. Otóż z mojej wiedzy i doświadczenia, na studiach prawniczych na UW nie pisze się w ogóle żadnych esejów ani tym podobnych prac, a już na pewno nie na pierwszym roku. Jeśli pojawiają się jakieś referaty czy prace pisemne, niemal zawsze są one dobrowolne, nie są podstawą zaliczenia jakichkolwiek przedmiotów i nie są sprawdzane pod kątem plagiatu. Jedyne co jest uważnie sprawdzane to oczywiście praca magisterska. I w praktyce tylko tam można popełnić plagiat skutkujący tak daleko idącymi konsekwencjami jak pokazano w filmie. Cała ta rozpoczynająca film historia jest więc pod tym względem zupełnie niewiarygodna. Z pewnym uśmiechem przyjąłem również obraz wydziału prawa UW jako świątyni wiedzy, moralności i wszelkich cnót. Jakie są obecnie realia szkolnictwa wyższego, myślę, że większość z Was wie, z własnych doświadczeń, i nie trzeba się nad tym zbytnio rozwodzić. Dotyka to w pewnym stopniu również najlepsze uczelnie. Natomiast ta scena jest też symptomatyczna dla całego filmu. W wielu innych sytuacjach scenarzysta i reżyser przejawiają podobne, dość luźne podejście do rzeczywistości (np. niezwykła łatwość z jaką główny bohater zostaje zaangażowany do pracy w sztabie wyborczym Rudnickiego).

Ogólnie polecam, dobry film, na pewno głębszy niż sugeruje tytuł.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
adalbert
Général de Brigade
Posty: 2058
Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 87 times
Been thanked: 186 times

Re: Sala samobójców. Hejter

Post autor: adalbert »

Oglądałem to jeszcze przed ograniczeniami związanymi z covidem. Film niezły, ale stopniowe doprowadzenie fabuły do absurdu i to w przewidywalną w sumie stronę zupełnie mnie nie przekonało.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Film”