Francuscy żołnierze z czasów I wojny światowej wprowadzili się w środę do ruin bastionu przy Wzgórzu Polskim. Niemiecko-polska ekipa filmowa kręci we Wrocławiu fabularyzowany dokument zatytułowany "Verdun".
Po stromych schodach żołnierze schodzą do podziemi bastionu. W ciemnych korytarzach z surowej cegły potykają się o worki z piaskiem. W filmie realizowanym dla niemieckiej telewizji ZDF ruiny przy Wzgórzu Polskim grają fort Vaux, gdzie przed niespełna stu laty rozegrały się jedne z najbardziej krwawych scen bitwy pod Verdun. Dzielną załogę fortu grają wrocławscy statyści. Wczoraj na planie było ich aż 40. - Zgubiłem gdzieś karabin - słychać w ciemnościach głos jednego z żołnierzy. - To będzie pan musiał płacić - ostrzega statystę kierownik produkcji. Rolę komendanta fortu reżyser Marek Brodzki powierzył wrocławskiemu aktorowi Edwardowi Kaliszowi. - Francuzi bronią twierdzy przed atakami armii niemieckiej. Sytuacja jest trudna, bo cysterna, w której przechowują wodę, wylatuje w powietrze od wybuchu. Od kilku tygodni siedzą w forcie, a teraz nie będą jeszcze mieli co pić - mówi Brodzki. Szerokiej publiczności dał się poznać jako reżyser "Wiedźmina".
Obrona fortu Vaux przeszła do historii jako symbol męstwa żołnierzy francuskich. - Przeczytałem mnóstwo książek na ten temat, oglądałem materiały archiwalne i zdjęcia, żeby na planie nie zastanawiać się już, jak salutowali francuscy żołnierze czy jak wyglądały ich mundury - mówi reżyser. - Scenariusz powstał na podstawie pamiętników żołnierzy, którzy przeżyli bitwę pod Verdun, zarówno Niemców, jak i Francuzów.
Film oprócz fragmentów fabularnych, będących rekonstrukcją przebiegu bitwy, zawierać będzie także archiwalia oraz zdjęcia z autentycznych miejsc. "Verdun" to kolejna produkcja, którą dla niemieckiej telewizji realizuje we Wrocławiu łódzka firma Tempus.
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751 ... 3-30-02-05
Na stronie parę zdjęć.
Wrocław pod Verdun
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
- Leo
- Colonel
- Posty: 1596
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 16 times
Jeśłi będzie to równie udane dzieło jak "Wiedźmin" to niech Brodzkiego w snach nawiedzają koszmary poległych pod Verdun.
Ten facet strasznie skompromitował się pożal się Boże "adaptacją" Sapkowskiego. Ale może na I wojnie zna się lepiej. Cóż, pozostaje tylko nadzieja...
Ten facet strasznie skompromitował się pożal się Boże "adaptacją" Sapkowskiego. Ale może na I wojnie zna się lepiej. Cóż, pozostaje tylko nadzieja...
"Szlabany w głowach podnoszą się najwolniej..."
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
Tak a propos, to oglądałem wczoraj nowy film o I wojnie. Tytuł "Merry Christmas" (zapewne bardziej znany pod analogicznym francuskim tytułem).
Film fabularny zrealizowany w "duchu europejskim". Tzn. nie dlatego, że np. żołnierze parzą sie po okopach, ale jest tu pokazane takie ogólne bratanie się stron (Niemcy, Szkoci i Francuzi). Ci źli to głupi i pozbawieni wyzszych uczuć oficerowie na tyłach, a dobrzy to prości żołnierze (w teorii prości), niezależnie od strony. Ba, bohaterem staje sie dezerter, a walka za ojczyznę nic ma nie znaczyć. Ważne są "wyższe wartości".
Generalnie film niespecjalnie mnie przekonał. Wyjąwszy moze duńską solistkę - powinni tylko rozwinąć wątek jej uda.
Film fabularny zrealizowany w "duchu europejskim". Tzn. nie dlatego, że np. żołnierze parzą sie po okopach, ale jest tu pokazane takie ogólne bratanie się stron (Niemcy, Szkoci i Francuzi). Ci źli to głupi i pozbawieni wyzszych uczuć oficerowie na tyłach, a dobrzy to prości żołnierze (w teorii prości), niezależnie od strony. Ba, bohaterem staje sie dezerter, a walka za ojczyznę nic ma nie znaczyć. Ważne są "wyższe wartości".
Generalnie film niespecjalnie mnie przekonał. Wyjąwszy moze duńską solistkę - powinni tylko rozwinąć wątek jej uda.
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
Zastanawiające, czyli wracamy do rewolucyjnego w istocie poglądu, że jesteśmy "my" - lud i "oni" - szlachta. Ten rodzaj myślenia jest ostatnio b. popularny. Katastrofa.
W wojnie krymskiej jak oficerowie się bratali, a nie pozwalali bratać się wojakom, to było źle - bo pany się bawią, a każą umierać wojakom.
W I wojnie na odwrót - też źle. Wojacy chcą się bratać, a oficerowie każą walczyć - gomora. W ogóle szkoda, że Francuzi po Verdun nie wyszli z okopów i nie poszli do domów. Europa byłaby na pewno lepsza.
Ale co z tymi udami Dunki, o co chodzi? Spowodowały te uda zawieszenie broni, czy jak?
W wojnie krymskiej jak oficerowie się bratali, a nie pozwalali bratać się wojakom, to było źle - bo pany się bawią, a każą umierać wojakom.
W I wojnie na odwrót - też źle. Wojacy chcą się bratać, a oficerowie każą walczyć - gomora. W ogóle szkoda, że Francuzi po Verdun nie wyszli z okopów i nie poszli do domów. Europa byłaby na pewno lepsza.
Ale co z tymi udami Dunki, o co chodzi? Spowodowały te uda zawieszenie broni, czy jak?
Muss ich sterben, will ich fallen
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times