W ostatnią niedzielę mieliśmy okazję spotkać się z kolegą Cesarzem i rozegrać scenariusz "Odwrót Łubieńskiego". Na początek muszę zaznaczyć, że jestem pod wrażeniem przygotowania mojego przeciwnika do rozgrywki i znajomości gry. Początkowo szło mu bardzo dobrze. Co prawda pojedyncze rzeczy mu umykały, np. w pierwszym etapie nie "przykleił się" kawalerią tak bardzo do polskiej piechoty jak by mógł, co utrudniłoby jej odwrót, ale generalnie rozgrywał bardzo dobrą partię. Potem, mniej więcej w 7 etapie, udało mi się trochę pomieszać mu szyki, zwłaszcza w centrum, gdzie wydawało się, że przełamie Polaków, i to stosunkowo wcześnie. Tu i ówdzie dawali mu się we znaki polscy tyralierzy. Trudne dla Rosjan, jak zwykle, okazało się wyjście na otwartą przestrzeń z zagajnika pod Pomianem, dopóki Polacy mieli w okolicy artylerię konną. Mój przeciwnik jako Rosjanin trochę się pospieszył i spotkał go zimny prysznic. Straty nie były jednak decydujące. Rozgrywka warta uwagi także z tego względu, że dograliśmy scenariusz do samego końca. Polakom udało się ewakuować za rzekę większość sił, tak że została niemal sama brygada Bogusławskiego. Nie robiłem szczegółowej relacji, za to niżej zdjęcia na koniec rozgrywki z różnych ujęć (było już bardzo późno, stąd jakość zdjęć pozostawia trochę do życzenia). Tak może wyglądać finał scenariusza "Odwrót Łubieńskiego" przy korzystnym dla Polaków rozwoju wypadków.
Podziękowania za rozgrywkę dla Cesarza. To była bardzo ciekawa partia.
Pierwsza rozgrywka z Cesarzem
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43379
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3944 times
- Been thanked: 2509 times
- Kontakt:
Pierwsza rozgrywka z Cesarzem
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- dbj
- Capitaine
- Posty: 855
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:09
- Lokalizacja: Muszyna
- Has thanked: 269 times
- Been thanked: 258 times
- Kontakt:
Re: Pierwsza rozgrywka z Cesarzem
Mój ulubiony scenariusz. Wydaje się, że Ostrołęka została skrojona dokładnie pod ten bój. Mechanika gry pozwala zagrać dokładnie tak, jak to w książkach jest opisane.
Nie ma idealnych systemów, są tylko takie, które akceptujemy bardziej lub mniej.
Autor nieznany, przełom XX i XXI wieku.
Autor nieznany, przełom XX i XXI wieku.
- Cesarz
- Caporal
- Posty: 73
- Rejestracja: sobota, 25 stycznia 2020, 21:19
- Has thanked: 39 times
- Been thanked: 45 times
Re: Pierwsza rozgrywka z Cesarzem
Na początku również chciałbym podziękować za wspólną rozgrywkę. Poza tym, była to moja pierwsza gra z żywym przeciwnikiem (nie licząc samego siebie).
Jeśli chodzi o samokrytykę, to mogłem lepiej walczyć pod Pomianem i w centrum, zwłaszcza nie atakować pojedynczymi kolumnami bez wsparcia, a także nie ścigać tak agresywnie kolumnami w lesie na północy (być może to efekt gry solo, bo wtedy to Polacy byli bici). Las to był tam jak u Tolkiena , ale generalnie rosyjskie kolumny dawały sobie radę, ale mniej więcej w połowie rozgrywki zaczęły osaczać je polskie tyraliery. Ciekawą "przygodę" miał Bistrom na czele jednej z kolumn, który dostał się pod ogień polskich tyralier z boku i tyłu, będąc prawie otoczonym, szczęśliwie jednak Polacy fatalnie pudłowali. Za to Rosjanie strzelali całkiem celnie (choć Polacy też nie pozostawali dłużni), bo pod Pomianem ciężko zdezorganizowali batalion 14 pułku, który potem po odwrotach uciekł, udało się też rozbić drugi batalion pułku przez atak grenadierów Rumiancewa i Syberyjskich. Wydawało się, że uda mi się przełamać Polaków, lecz tyralierzy zaczęli celnie strzelać w moje kolumny, a przez to, że większość była ugrupowana w stosy po dwa bataliony, a także nie mając obstawionych boków, to po pewnym czasie, choć może to paradoks, zabrakło mi w centrum piechoty, zostały się tam jedynie pojedyncze bataliony i tyralierzy, i gdyby Polacy chcieli, to mogliby podejść prawie bezkarnie swoimi tyralierami pod kawalerię i artylerię stojącą na tyłach, i gdyby nie to, że musieli się cofać, to mogłem zostać tam rozbity...
Wspomnę jeszcze o szarżach dwóch dywizjonów polskich strzelców konnych na piechotę stojącą w zagajniku pod Pomianem, w efekcie których dwa stosy piechoty zostały rozbite (zginął też Szkuryn), co przyczyniło się do dalszego spowolnienia natarcia i ubytków w piechocie.
Myślę, że pod koniec rozgrywki było to decydujące (a także przez dobrą grę przeciwnika, rzecz jasna), bo Polacy sformowali czworoboki, a sama kawaleria, jak wiadomo, ich nie rozbije, a w tym czasie piechota zbierała się na tyłach, co widać na zdjęciach (to te oddziały z D1 na tyłach pod Pomianem). Dopiero w ostatnim etapie jedna zebrana kolumna zdołała podejść pod czworobok, lecz wykonał on odwrót, reszta batalionów dopiero maszerowała w tyle...
Szkoda też niewykorzystanej kawalerii, a zwłaszcza artylerii konnej, stojącej na północy pod lasem (swoją drogą to zrobił się tam korek jak w Ardenach ), którą mogłem przerzucić pod Pomian, choć jedna bateria z 1 Dywizji Huzarów zdołała ostrzelać czworobok pod Pomianem i zdezorganizować go na D2.
Warto wspomnieć o szarży Kozaków gwardii po drodze na polski batalion w lesie, którym udało się go ciężko zdezorganizować, mimo tego że walczyli w bardzo niekorzystnym stosunku sił (1:5 bodajże), a mało brakowało, żeby uciekł - ostatecznie atak dwóch rosyjskich kolumn zmusił Polaków do ucieczki.
Z dowódców poległ jedynie Szkuryn z 3 DP, choć zginąć na polu chwały mogło ich o wiele więcej... Odważnie, nie kłaniając się kulom ani nie bojąc się bagnetów, w pierwszych szeregach walczyli Dybicz, Nabukow, Manderstern, a także wcześniej wspomniany Bistrom, który zagrzewali dzielnych grenadyerów, karabinierów i jegrów do walki .
Jeszcze raz dziękuję za tą pouczającą (dla mnie) partię. Oby takich było więcej.
Jeśli chodzi o samokrytykę, to mogłem lepiej walczyć pod Pomianem i w centrum, zwłaszcza nie atakować pojedynczymi kolumnami bez wsparcia, a także nie ścigać tak agresywnie kolumnami w lesie na północy (być może to efekt gry solo, bo wtedy to Polacy byli bici). Las to był tam jak u Tolkiena , ale generalnie rosyjskie kolumny dawały sobie radę, ale mniej więcej w połowie rozgrywki zaczęły osaczać je polskie tyraliery. Ciekawą "przygodę" miał Bistrom na czele jednej z kolumn, który dostał się pod ogień polskich tyralier z boku i tyłu, będąc prawie otoczonym, szczęśliwie jednak Polacy fatalnie pudłowali. Za to Rosjanie strzelali całkiem celnie (choć Polacy też nie pozostawali dłużni), bo pod Pomianem ciężko zdezorganizowali batalion 14 pułku, który potem po odwrotach uciekł, udało się też rozbić drugi batalion pułku przez atak grenadierów Rumiancewa i Syberyjskich. Wydawało się, że uda mi się przełamać Polaków, lecz tyralierzy zaczęli celnie strzelać w moje kolumny, a przez to, że większość była ugrupowana w stosy po dwa bataliony, a także nie mając obstawionych boków, to po pewnym czasie, choć może to paradoks, zabrakło mi w centrum piechoty, zostały się tam jedynie pojedyncze bataliony i tyralierzy, i gdyby Polacy chcieli, to mogliby podejść prawie bezkarnie swoimi tyralierami pod kawalerię i artylerię stojącą na tyłach, i gdyby nie to, że musieli się cofać, to mogłem zostać tam rozbity...
Wspomnę jeszcze o szarżach dwóch dywizjonów polskich strzelców konnych na piechotę stojącą w zagajniku pod Pomianem, w efekcie których dwa stosy piechoty zostały rozbite (zginął też Szkuryn), co przyczyniło się do dalszego spowolnienia natarcia i ubytków w piechocie.
Myślę, że pod koniec rozgrywki było to decydujące (a także przez dobrą grę przeciwnika, rzecz jasna), bo Polacy sformowali czworoboki, a sama kawaleria, jak wiadomo, ich nie rozbije, a w tym czasie piechota zbierała się na tyłach, co widać na zdjęciach (to te oddziały z D1 na tyłach pod Pomianem). Dopiero w ostatnim etapie jedna zebrana kolumna zdołała podejść pod czworobok, lecz wykonał on odwrót, reszta batalionów dopiero maszerowała w tyle...
Szkoda też niewykorzystanej kawalerii, a zwłaszcza artylerii konnej, stojącej na północy pod lasem (swoją drogą to zrobił się tam korek jak w Ardenach ), którą mogłem przerzucić pod Pomian, choć jedna bateria z 1 Dywizji Huzarów zdołała ostrzelać czworobok pod Pomianem i zdezorganizować go na D2.
Warto wspomnieć o szarży Kozaków gwardii po drodze na polski batalion w lesie, którym udało się go ciężko zdezorganizować, mimo tego że walczyli w bardzo niekorzystnym stosunku sił (1:5 bodajże), a mało brakowało, żeby uciekł - ostatecznie atak dwóch rosyjskich kolumn zmusił Polaków do ucieczki.
Z dowódców poległ jedynie Szkuryn z 3 DP, choć zginąć na polu chwały mogło ich o wiele więcej... Odważnie, nie kłaniając się kulom ani nie bojąc się bagnetów, w pierwszych szeregach walczyli Dybicz, Nabukow, Manderstern, a także wcześniej wspomniany Bistrom, który zagrzewali dzielnych grenadyerów, karabinierów i jegrów do walki .
Jeszcze raz dziękuję za tą pouczającą (dla mnie) partię. Oby takich było więcej.
"Stu marnych żołnierzy znaczy mniej niż dwudziestu wyborowych, zjedzą zaś oni pięć razy więcej"
Maksyma generała Bonapartego, o której (na swoje nieszczęście) zapomniał cesarz Napoleon I
Maksyma generała Bonapartego, o której (na swoje nieszczęście) zapomniał cesarz Napoleon I
- cadrach
- Capitaine
- Posty: 877
- Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2011, 10:30
- Lokalizacja: Puszcza Piska
- Has thanked: 84 times
- Been thanked: 141 times
- Kontakt:
Re: Pierwsza rozgrywka z Cesarzem
Odważnie, nie kłaniając się kulom ani nie bojąc się bagnetów, w pierwszych szeregach walczyli Dybicz, Nabukow, Manderstern, a także wcześniej wspomniany Bistrom, który zagrzewali dzielnych grenadyerów, karabinierów i jegrów do walki .
Tolkienowskie obrazy pod Ostrołęką. Nawet "orki" się zgadzają...
Dzięki za raport z pola walki. Ja też bardzo lubię ten scenariusz. Polakami można tam wiele razy doprowadzać do sytuacji, w której kusi próba kontrataku i może nawet rozbicia Rosjan gdzieniegdzie. Kusząca perspektywa, ale walki, jak to walki, różnie się toczą i mogą zacząć angażować coraz bardziej, a skoro głównym celem Polaków jest wyrwanie się z zaangażowania, powstają ciekawe dylematy. Końcówka Polaków zwykle jest bardzo trudna. Zapewne widziałeś wirtuozerskie piruety manewrowe - na planszy heksagonalnej - w wykonaniu Raleena
no school, no work, no problem
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43379
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3944 times
- Been thanked: 2509 times
- Kontakt:
Re: Pierwsza rozgrywka z Cesarzem
Tak było jak opisał Cesarz. Ja nie rozpisywałem się o szczegółach, a jedynie pokrótce o najważniejszych rzeczach dla końcowego wyniku (w moim odczuciu). Z tego wszystkiego najbardziej zapamiętam chyba tych kozaków gwardii szarżujących wzdłuż drogi.
Na pewno jeszcze raz zagramy. Pewnie w co innego teraz, ale do tego scenariusza też kiedyś wrócimy, żebyś mógł spróbować drugą stroną.
Na pewno jeszcze raz zagramy. Pewnie w co innego teraz, ale do tego scenariusza też kiedyś wrócimy, żebyś mógł spróbować drugą stroną.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)