Pierwsza rozgrywka z Cesarzem

Iganie 1831, Ostrołęka 16 lutego 1807 i inne gry oparte na zasadach systemu
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3920 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Pierwsza rozgrywka z Cesarzem

Post autor: Raleen »

W ostatnią niedzielę mieliśmy okazję spotkać się z kolegą Cesarzem i rozegrać scenariusz "Odwrót Łubieńskiego". Na początek muszę zaznaczyć, że jestem pod wrażeniem przygotowania mojego przeciwnika do rozgrywki i znajomości gry. Początkowo szło mu bardzo dobrze. Co prawda pojedyncze rzeczy mu umykały, np. w pierwszym etapie nie "przykleił się" kawalerią tak bardzo do polskiej piechoty jak by mógł, co utrudniłoby jej odwrót, ale generalnie rozgrywał bardzo dobrą partię. Potem, mniej więcej w 7 etapie, udało mi się trochę pomieszać mu szyki, zwłaszcza w centrum, gdzie wydawało się, że przełamie Polaków, i to stosunkowo wcześnie. Tu i ówdzie dawali mu się we znaki polscy tyralierzy. Trudne dla Rosjan, jak zwykle, okazało się wyjście na otwartą przestrzeń z zagajnika pod Pomianem, dopóki Polacy mieli w okolicy artylerię konną. Mój przeciwnik jako Rosjanin trochę się pospieszył i spotkał go zimny prysznic. Straty nie były jednak decydujące. Rozgrywka warta uwagi także z tego względu, że dograliśmy scenariusz do samego końca. Polakom udało się ewakuować za rzekę większość sił, tak że została niemal sama brygada Bogusławskiego. Nie robiłem szczegółowej relacji, za to niżej zdjęcia na koniec rozgrywki z różnych ujęć (było już bardzo późno, stąd jakość zdjęć pozostawia trochę do życzenia). Tak może wyglądać finał scenariusza "Odwrót Łubieńskiego" przy korzystnym dla Polaków rozwoju wypadków.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podziękowania za rozgrywkę dla Cesarza. To była bardzo ciekawa partia.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
dbj
Capitaine
Posty: 847
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:09
Lokalizacja: Muszyna
Has thanked: 269 times
Been thanked: 255 times
Kontakt:

Re: Pierwsza rozgrywka z Cesarzem

Post autor: dbj »

Mój ulubiony scenariusz. Wydaje się, że Ostrołęka została skrojona dokładnie pod ten bój. Mechanika gry pozwala zagrać dokładnie tak, jak to w książkach jest opisane.
Nie ma idealnych systemów, są tylko takie, które akceptujemy bardziej lub mniej.
Autor nieznany, przełom XX i XXI wieku.
Awatar użytkownika
Cesarz
Caporal
Posty: 73
Rejestracja: sobota, 25 stycznia 2020, 21:19
Has thanked: 39 times
Been thanked: 45 times

Re: Pierwsza rozgrywka z Cesarzem

Post autor: Cesarz »

Na początku również chciałbym podziękować za wspólną rozgrywkę. Poza tym, była to moja pierwsza gra z żywym przeciwnikiem (nie licząc samego siebie).
Jeśli chodzi o samokrytykę, to mogłem lepiej walczyć pod Pomianem i w centrum, zwłaszcza nie atakować pojedynczymi kolumnami bez wsparcia, a także nie ścigać tak agresywnie kolumnami w lesie na północy (być może to efekt gry solo, bo wtedy to Polacy byli bici). Las to był tam jak u Tolkiena :), ale generalnie rosyjskie kolumny dawały sobie radę, ale mniej więcej w połowie rozgrywki zaczęły osaczać je polskie tyraliery. Ciekawą "przygodę" miał Bistrom na czele jednej z kolumn, który dostał się pod ogień polskich tyralier z boku i tyłu, będąc prawie otoczonym, szczęśliwie jednak Polacy fatalnie pudłowali. Za to Rosjanie strzelali całkiem celnie (choć Polacy też nie pozostawali dłużni), bo pod Pomianem ciężko zdezorganizowali batalion 14 pułku, który potem po odwrotach uciekł, udało się też rozbić drugi batalion pułku przez atak grenadierów Rumiancewa i Syberyjskich. Wydawało się, że uda mi się przełamać Polaków, lecz tyralierzy zaczęli celnie strzelać w moje kolumny, a przez to, że większość była ugrupowana w stosy po dwa bataliony, a także nie mając obstawionych boków, to po pewnym czasie, choć może to paradoks, zabrakło mi w centrum piechoty, zostały się tam jedynie pojedyncze bataliony i tyralierzy, i gdyby Polacy chcieli, to mogliby podejść prawie bezkarnie swoimi tyralierami pod kawalerię i artylerię stojącą na tyłach, i gdyby nie to, że musieli się cofać, to mogłem zostać tam rozbity...
Wspomnę jeszcze o szarżach dwóch dywizjonów polskich strzelców konnych na piechotę stojącą w zagajniku pod Pomianem, w efekcie których dwa stosy piechoty zostały rozbite (zginął też Szkuryn), co przyczyniło się do dalszego spowolnienia natarcia i ubytków w piechocie.
Myślę, że pod koniec rozgrywki było to decydujące (a także przez dobrą grę przeciwnika, rzecz jasna), bo Polacy sformowali czworoboki, a sama kawaleria, jak wiadomo, ich nie rozbije, a w tym czasie piechota zbierała się na tyłach, co widać na zdjęciach (to te oddziały z D1 na tyłach pod Pomianem). Dopiero w ostatnim etapie jedna zebrana kolumna zdołała podejść pod czworobok, lecz wykonał on odwrót, reszta batalionów dopiero maszerowała w tyle...
Szkoda też niewykorzystanej kawalerii, a zwłaszcza artylerii konnej, stojącej na północy pod lasem (swoją drogą to zrobił się tam korek jak w Ardenach :)), którą mogłem przerzucić pod Pomian, choć jedna bateria z 1 Dywizji Huzarów zdołała ostrzelać czworobok pod Pomianem i zdezorganizować go na D2.
Warto wspomnieć o szarży Kozaków gwardii po drodze na polski batalion w lesie, którym udało się go ciężko zdezorganizować, mimo tego że walczyli w bardzo niekorzystnym stosunku sił (1:5 bodajże), a mało brakowało, żeby uciekł - ostatecznie atak dwóch rosyjskich kolumn zmusił Polaków do ucieczki.
Z dowódców poległ jedynie Szkuryn z 3 DP, choć zginąć na polu chwały mogło ich o wiele więcej... Odważnie, nie kłaniając się kulom ani nie bojąc się bagnetów, w pierwszych szeregach walczyli Dybicz, Nabukow, Manderstern, a także wcześniej wspomniany Bistrom, który zagrzewali dzielnych grenadyerów, karabinierów i jegrów do walki :D.

Jeszcze raz dziękuję za tą pouczającą (dla mnie) partię. Oby takich było więcej.
"Stu marnych żołnierzy znaczy mniej niż dwudziestu wyborowych, zjedzą zaś oni pięć razy więcej"

Maksyma generała Bonapartego, o której (na swoje nieszczęście) zapomniał cesarz Napoleon I
Awatar użytkownika
cadrach
Capitaine
Posty: 875
Rejestracja: niedziela, 6 listopada 2011, 10:30
Lokalizacja: Puszcza Piska
Has thanked: 82 times
Been thanked: 139 times
Kontakt:

Re: Pierwsza rozgrywka z Cesarzem

Post autor: cadrach »

Odważnie, nie kłaniając się kulom ani nie bojąc się bagnetów, w pierwszych szeregach walczyli Dybicz, Nabukow, Manderstern, a także wcześniej wspomniany Bistrom, który zagrzewali dzielnych grenadyerów, karabinierów i jegrów do walki :D.

Tolkienowskie obrazy pod Ostrołęką. Nawet "orki" się zgadzają...
Dzięki za raport z pola walki. Ja też bardzo lubię ten scenariusz. Polakami można tam wiele razy doprowadzać do sytuacji, w której kusi próba kontrataku i może nawet rozbicia Rosjan gdzieniegdzie. Kusząca perspektywa, ale walki, jak to walki, różnie się toczą i mogą zacząć angażować coraz bardziej, a skoro głównym celem Polaków jest wyrwanie się z zaangażowania, powstają ciekawe dylematy. Końcówka Polaków zwykle jest bardzo trudna. Zapewne widziałeś wirtuozerskie piruety manewrowe - na planszy heksagonalnej - w wykonaniu Raleena ;-)
no school, no work, no problem
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3920 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Pierwsza rozgrywka z Cesarzem

Post autor: Raleen »

Tak było jak opisał Cesarz. Ja nie rozpisywałem się o szczegółach, a jedynie pokrótce o najważniejszych rzeczach dla końcowego wyniku (w moim odczuciu). Z tego wszystkiego najbardziej zapamiętam chyba tych kozaków gwardii szarżujących wzdłuż drogi.

Na pewno jeszcze raz zagramy. Pewnie w co innego teraz, ale do tego scenariusza też kiedyś wrócimy, żebyś mógł spróbować drugą stroną.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ostrołęka 26 maja 1831”