Jestem po kilkunastu partiach, w większości rozegranych jako demokrata przeciwko swojemu bratu. Trzy ostatnie rozgrywki zakończyły remisem 0Janio pisze:Przy okazji odświeżenia wątku zapytam jak wrażenia z balansu gry? Po jednej partii mam mieszane uczucia co do przechodzenia krajów na demokrację i łatwości punktowania przez komunistę - o czym pisał rzabcio. Dosyć łatwo wygrałem komunistą, poprzednie dwie partie mojego oponenta też zakończyły się łatwym zwycięstwem komunisty. Grałeś więcej rzabcio?
Balans jest moim zdaniem świetny, tylko czasem tego nie widać (a mój brat ma jeszcze do tego tendencje do narzekania, więc końcowa faza gry, gdzie jest wykopywany z większości krajów, jest ciągłym słuchaniem złorzeczeń na imba demokratę). Zauważalny jest powolny rozpęd demokraty. W trakcie gry przychodzą mu coraz to nowe karty z efektami karcącymi komunistę, jak choćby Helsinki. Mam wrażenie, że w odróżnieniu od TS tutaj naprawdę warto zagrywać większość kart jako event (a te czerwone to praktycznie konieczność!). Ważne jest agresywne rozgrywanie mini gierki. Demokracie zależy na konkretnym zwycięstwie i wywaleniu komuszka z kraju. Przegrana trochę nam szkodzi (ale niewiele, bo sami wybieramy miasta, gdzie tracimy wpływy), lekka wygrana nie daje wiele, ergo liczy się tylko solidna zwycięstwo.
Dobrą opcją jest tworzenie sobie "bastionów" dominacji. Komuszek ma sporo kart pozwalających na zamianę wpływów, a każde kontrolowane przez nas miasto sąsiadujące z celem ataku daje mu -1 do rzutu. Bardziej opłaca się kontrolować kilka skupionych w jednym miejscu miast, niż się rozpraszać (tak podarowałem kilka zwycięstw na początku).