W grze jak najbardziej powinno być to możliwe, skoro pociski mogły przebić pancerz boczny.
Dokładnie, z tym Admiralicja Niderlandzka się zgadza.
Sęk w tym, że konstruktorzy biura projektowego stoczni we Vlissingen postawili na mariaż realiów i grywalności.
Prywatnie dyskutowaliśmy ten problem:
doszliśmy do wniosku, że coś można (i oczywiście trzeba) zrobić, niemniej nie będzie to proste.
Dwa przykłady (abstrahujące od kwestii t. płyta dekapująca i inne "drobiazgi"):
z włoskiej armaty 381 mm Model 1934 strzelamy do Richelieu (pas burtowy - uwzględniając wychylenie - to podobno ponad 400 mm grubości, główny pokład pancerny - 150 mm, dolny 40 mm):
na dystansie 18 km przebijamy łacno burtę (przebijalność 510 mm), nie ruszamy pokładu (73 mm)
na dystansie 28 km nie tkniemy burty (przebijalność 380 mm) i nie tkniemy pokładu (przebijalność 130 mm)
z niemieckiej armaty 38 cm SK C/34 strzelamy do Richelieu:
na dystansie 5 km przebijamy bez problemu burtę (616 mm), pokładu oczywiście nawet nie tkniemy
na dystansie 18 km (potencjalny dystans boju) ledwie przebijemy burtę (albo i nie - 419 mm), pokładu nie tkniemy- 75 mm,
na dystansie 22 km raczej nie tkniemy burty (393 mm), na pewno nie tkniemy pokładu (104 mm),
na dystansie 27 km (poza Amerykanami pod Truk w zimie 1944 nikt tak nie strzelał w warunkach bojowych) nie tkniemy oczywiście burty - przebijalność 304 mm, pokładu też raczej nie (przebijalność 126 mm), a nawet gdyby, to mamy dolny pokład pancerny.
Do czego zmierzam:
Trzeba byłoby, poza kilkoma rodzajami przebijalności pocisku, określać kilka rodzajów odporności okrętu na pociski głównego kalibru.
Inaczej odporność pancerza pionowego, inaczej poziomego.
I zaczynamy się mieszać, bo tego w prosty sposób nie określi.
Po prostu anielska krytyka jest w 100 % uzasadniona, ale bez poważnych komplikacji (chyba, że znajdzie się jaki prostszy sposób) niemożliwa do uwzględnienia.
No i zdaje się że jest możliwe, bo powoduje nawet najpoważniejsze krytyki, czyli wnika do trzewi. Chyba że KGV ma wyższą odporność, nie pamiętam wartości na żetonie, byś mi musiał tu zapodać
Siłowni i artylerii gławnowo kalibra nie ruszy.
Ale za to utrąci artylerię średniego kalibru czy też uniwersalną i zdaje się kierowanie ogniem (nie pamiętam
)
Więc samojeden nie zatopi, ale niszczycielom pomoże (bo taki kolos bez artylerii średnich kalibrów i obstawy jest bezbronny wobec torped).
Inna sprawa - przebicie pancerza głównego a pływalność - groźniejsze są szerokie rozszczelnienia i zachwiania wytrzymałość grodzi jak przy trafieniach torped, niż wąska przebitka pocisku p.panc.
Ale trafienia pociskami pepanc mogły spowodować np. uszkodzenia siłowni.
Choć zgadzam się, że rzeczywiście zatopienie pancernika wyłącznie pociskami wielkiego kalibru było niemożliwe. Chyba, ze waliłby Yamato albo Amerykanie ze swoich armat modeli z Iowa i North Carolina.
No i co jak co, ale niewiele pocisków wpada do kadłuba poniżej linii wodnej, a takie mają małe szanse na zetknięcie się z pasem pancernym/sforsowanie go.
Nowoczesne drugowojenne pancerniki miały tak konstruowaną część podwodną, że powinna ona chronić nie tylko przed eksplozjami podwodnymi ale i tzw. pociskami nurkującymi (tzw. system biernej ochrony, z angielska zwany Torpedo Defence System - TDS).
Przygotowując scenariusz Jutlandia 1916 Admiralicja Niderlandów wprowadziła na próbę trafienie krytyczne w postaci pocisków nurkujących i eksperyment wypadł dobrze.
Brytyjczycy się nieco najedli strachu (brytyjskie okręty t. Queen Elizabeth były nieosiągalne dla niemieckich armat 305 mm za wyjątkiem zniszczeń artylerii średniej i właśnie trafień podwodnych, które, w razie kiepskiego dla Brytyjczyka rzutu, działały jak eksplozja torpedy).
Tak więc słusznie Kolega zauważył brak, ale jak widać nie jest on prosty do usunięcia i być może dla samej gry nie jest on znowu takim strasznym brakiem.
To przykre, ale niestety okręty t. Scharnhorst były mocno niedozbrojone.
Sławomir Łukasik
Autor gry "Orzeł Morski"