Pacific Tide (Compass Games)
-
- Général de Brigade
- Posty: 2074
- Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 89 times
- Been thanked: 194 times
Pacific Tide (Compass Games)
Pacific Tide to pewnie jedna z najprostszych i najszybszych gier o całej wojnie na Pacyfiku. Rozgrywa się w turach rocznych na mapie typu point-to-point i oparta jest na innowacyjnym systemie budowania talii. Polega on na tym, że oprócz kart, które otrzymujemy na dany rok, począwszy od 1943 r. możemy kupować karty wcześniej przez nas zagrane. Jak przyznaje sam twórca, pomysł ten zaczerpnięty jest z prototypu gry innego autora, która dopiero ma się ukazać – Ostkrieg. Karty mówią nam, co możemy zrobić: poruszyć się, zaatakować, wykonać desant, uzupełnić siły itd.
Jeżeli chodzi o warunki zwycięstwa, to Amerykanie mają kontrolować wszystkie pola za wyjątkiem Okinawy i Japonii. Do końca 1942 r. szanse na automatyczne zwycięstwo mają tez Japończycy, o ile zajmą wyznaczone pola. Tutaj można dyskutować, bo takim polem są np. Aleuty, ale już nie wyspy Salomona. Całkowita bądź częściowa izolacja Australii ma natomiast ten efekt, że Amerykanie nie mogą zagrać określonych kart ataków podwodnych.
Ze strony Amerykanina rozkminka polega na wyważeniu pomiędzy budowaniem swojego potencjału wojennego, a stopniową koniecznością atakowania i zajęcia niemal całej planszy (karty uzupełnień najczęściej nie pozwalają na ataki, a jedynie na ruch). Japończyk, choć zaczyna jako ten silniejszy, zasadniczo nie gra o zwycięstwo w wojnie, tylko o utrzymanie warunków zwycięstwa w grze. Musi rozważyć, jak daleko rozciągnąć swoją strefę wpływu, kiedy przejść do obrony i konsolidacji, czy ryzykować walne bitwy…
Pacific Tide oddaje dominującą rolę lotnictwa pokładowego, niemniej nie zaniedbuje niesłychanie istotnej przy desantach piechoty i floty, która również ma swoje zadania.
Gra jest mocno losowa, ponieważ posługuje się system roll to hit. Wydaje mi się jednak, że jakoś to pasuje do wielu starć w ramach tego konfliktu. Spokojnie, zasadniczo nie ma opcji, żeby pod koniec wojny Amerykanie nie uzyskali bardzo dużej przewagi. Chyba chcąc to ograniczyć, do talii japońskiej w 44’ i 45’ wprowadzono po jednej karcie kamikaze, która pozwala na zadanie automatycznych strat i to wybieranych przez Japończyka. Moim zdaniem to jednak lekkie przegięcie (szczególnie kareta z talii 1945 jest mocna), ale cóż.
O balansie trudno się wypowiedzieć. Grałem obiema stronami i 2 razy wygrali Japończycy, przy czym popełnialiśmy pewne błędy, jeżeli chodzi o zasady. Właśnie, zasady są wg mnie słabo napisane, choć sam system jest dość prosty i przyjemny.
Jeżeli chodzi o warunki zwycięstwa, to Amerykanie mają kontrolować wszystkie pola za wyjątkiem Okinawy i Japonii. Do końca 1942 r. szanse na automatyczne zwycięstwo mają tez Japończycy, o ile zajmą wyznaczone pola. Tutaj można dyskutować, bo takim polem są np. Aleuty, ale już nie wyspy Salomona. Całkowita bądź częściowa izolacja Australii ma natomiast ten efekt, że Amerykanie nie mogą zagrać określonych kart ataków podwodnych.
Ze strony Amerykanina rozkminka polega na wyważeniu pomiędzy budowaniem swojego potencjału wojennego, a stopniową koniecznością atakowania i zajęcia niemal całej planszy (karty uzupełnień najczęściej nie pozwalają na ataki, a jedynie na ruch). Japończyk, choć zaczyna jako ten silniejszy, zasadniczo nie gra o zwycięstwo w wojnie, tylko o utrzymanie warunków zwycięstwa w grze. Musi rozważyć, jak daleko rozciągnąć swoją strefę wpływu, kiedy przejść do obrony i konsolidacji, czy ryzykować walne bitwy…
Pacific Tide oddaje dominującą rolę lotnictwa pokładowego, niemniej nie zaniedbuje niesłychanie istotnej przy desantach piechoty i floty, która również ma swoje zadania.
Gra jest mocno losowa, ponieważ posługuje się system roll to hit. Wydaje mi się jednak, że jakoś to pasuje do wielu starć w ramach tego konfliktu. Spokojnie, zasadniczo nie ma opcji, żeby pod koniec wojny Amerykanie nie uzyskali bardzo dużej przewagi. Chyba chcąc to ograniczyć, do talii japońskiej w 44’ i 45’ wprowadzono po jednej karcie kamikaze, która pozwala na zadanie automatycznych strat i to wybieranych przez Japończyka. Moim zdaniem to jednak lekkie przegięcie (szczególnie kareta z talii 1945 jest mocna), ale cóż.
O balansie trudno się wypowiedzieć. Grałem obiema stronami i 2 razy wygrali Japończycy, przy czym popełnialiśmy pewne błędy, jeżeli chodzi o zasady. Właśnie, zasady są wg mnie słabo napisane, choć sam system jest dość prosty i przyjemny.
- Torgill
- General of the Army
- Posty: 6210
- Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 917 times
- Been thanked: 438 times
- Kontakt:
- nexus6
- Lieutenant
- Posty: 586
- Rejestracja: niedziela, 27 lipca 2014, 14:52
- Lokalizacja: Szczecin
- Been thanked: 1 time
Re: Pacific Tide (Compass Games)
Wojtek, a ja ci powiem dlaczego Aleuty są jako victory area, a w. Salomona nie. Kontrolowanie Aleutów pozawala Amerykanom na podpłynięcie pod Japonię i blokowanie jej (dwa pola do zaopatrzenia). To dlatego nie mogłem w naszej ostatniej grze przyblokować Japonii, bo nie mogłem odzyskać Aleutów. To najkrótsza droga do blokady Japonii.
Włączenie W. Salomona do warunków automatycznego zwycięstwa spowodowałoby wydłużenie talii dla Japończyka, co oznacza też wydłużenie gry.
Dyskutowałbym czy gry typu roll to hit są wyznacznikiem losowości. Tabelki w tradycyjnych grach też są tak konstruowane, że najniższe wartości oznaczają porażkę dla atakującego, nawet przy wysokim ratio. Jak ktoś ma pecha, to ma pecha. Jak ja...
Nie ma tu Chin.
Włączenie W. Salomona do warunków automatycznego zwycięstwa spowodowałoby wydłużenie talii dla Japończyka, co oznacza też wydłużenie gry.
Dyskutowałbym czy gry typu roll to hit są wyznacznikiem losowości. Tabelki w tradycyjnych grach też są tak konstruowane, że najniższe wartości oznaczają porażkę dla atakującego, nawet przy wysokim ratio. Jak ktoś ma pecha, to ma pecha. Jak ja...
Nie ma tu Chin.
-
- Général de Division
- Posty: 3945
- Rejestracja: czwartek, 14 maja 2015, 14:09
- Has thanked: 120 times
- Been thanked: 409 times
Re: Pacific Tide (Compass Games)
W rzeczywistości kontrolowanie Aleutów nie zapewniało niczego i niczego nie blokowało. To sztuczne wyśrubowanie znaczenia tych wysp w grze, aby jakoś tam uzupełnić/poprawić warunki gry.
Ale z historią i WW2 na Pacyfiku nie ma nic wspólnego.
Ale z historią i WW2 na Pacyfiku nie ma nic wspólnego.
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
-
- Général de Brigade
- Posty: 2074
- Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 89 times
- Been thanked: 194 times
Re: Pacific Tide (Compass Games)
Znaczenie Aleutów w grze jest mega istotne strategicznie choćby ze względu na wspomnianą możliwość bezpośredniego blokowania Japonii. Natomiast samo ich zajęcie na początku przez Japończyków nie stanowi najmniejszego problemu, ponieważ zwyczajnie nie są bronione.
Wydaje mi się, że automatyczne zwycięstwo Japonii jest całkiem realne, ponieważ normalnym trybem (tzn. zakładając nawet jakieś niepowodzenia) będzie im brakowało najwyżej 1 pola - Midway (pamiętaj, Krzysiek, że nie ma tych dodatkowych rzutów AA w obronie).
Wydaje mi się, że automatyczne zwycięstwo Japonii jest całkiem realne, ponieważ normalnym trybem (tzn. zakładając nawet jakieś niepowodzenia) będzie im brakowało najwyżej 1 pola - Midway (pamiętaj, Krzysiek, że nie ma tych dodatkowych rzutów AA w obronie).
-
- Général de Brigade
- Posty: 2074
- Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 89 times
- Been thanked: 194 times
Re: Pacific Tide (Compass Games)
Po dłuższej przerwie znowu udało się zagrać w PT. Wygrali ponownie Japończycy, choć było to zwycięstwo na zasadzie: zostaliśmy wdeptani w ziemię, ale nie dość mocno. Pojawia się tu pewien rozdźwięk pomiędzy wypełnieniem/niewypełnieniem warunków zwycięstwa (które dla Amerykanów są bardzo wyśrubowane) a takim ogólnym odczuciem. Wedle zasady "im dalej w las, tym więcej drzew", lepsze poznanie systemu odsłania słabość zasad. Są one nie tylko chaotycznie napisane, ale też niepełne i niekiedy wprowadzające w błąd. Oczywiście utrudnia to powrót do gry po dłuższej przerwie. Nie dziwi mnie, że zamieszczane w sieci filmiki z przebiegiem gry zawierają błędy. Szkoda, bo system sam w sobie jest prosty. Na szczęście autor jest aktywny na BGG i szybko odpowiada na pytania.
Mimo wszystko przyznam, że ta gra bardzo mi się podoba.
Mimo wszystko przyznam, że ta gra bardzo mi się podoba.
-
- Sergent
- Posty: 146
- Rejestracja: środa, 8 kwietnia 2020, 01:07
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 36 times
Re: Pacific Tide (Compass Games)
Gra jest w porządku ale zasady wołają o pomstę Bez zweryfikowania wątpliwości na BGG nie ma co siadać do gry jak dla mnie. Rozstrzyganie walk to jakiś dramat
-
- Général de Brigade
- Posty: 2074
- Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 89 times
- Been thanked: 194 times
Re: Pacific Tide (Compass Games)
Zgoda. Wydaje mi się, że obecnie mam już wszystko ogarnięte, ale to są czasem rzeczy właściwie niemożliwe do wyczytania z zasad. Aktywność autora na BGG jest godna pochwały, ale np. te jego zdziwienia, że jakaś sytuacja jest "anomalią", świadczą chyba o testowaniu w wąskim gronie i już narzuconej metagrze.