Men of Iron - Vol. I: The Rebirth of Infantry (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące starożytności i średniowiecza.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Właśnie Petru nie do końca zachował zimną krew. Tak mi się wydaje. Inna sprawa, że w pewnym momencie zabrakło czym rozwalić tych pojedynczych oddziałów, które się przedarły. Ale zgadzam się, można wygrać oboma stronami. U nas Flamandowie długo prowadzili, z początku też po części wskutek moich nie do końca udolnych zagrań.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Bitwa pod Poitiers (1356) - relacja z rozgrywki na Portalu Strategie:

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=121

Autorem relacji jest Raleen.
Ostatnio zmieniony środa, 23 marca 2011, 22:37 przez Raleen, łącznie zmieniany 4 razy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

AAR - partia Petru Rares vs Raleen, rozegrana w klubie Agresor 23.07.2010 r.

Tym razem rozgrywaliśmy bitwę pod Najera (1367). Bitwa miała miejsce w Hiszpanii, pomiędzy Pedro Okrutnym i wspierającymi go Anglikami oraz Henrykiem de Trastamare i wspierającymi go Francuzami. Anglikami dowodził Czarny Książę, Francuzami Bertrand du Guesclin. Historycznie Anglicy, wraz ze swoim faworytem Pedro Okrutnym, zwyciężyli. O sukcesie zdecydowali po raz kolejny angielscy łucznicy, zaś Bertrand du Guesclin dostał się do niewoli.

Stroną angielską pokierował Petru, ja zaś armią francusko-hiszpańską.

W armii hiszpańskiej znaczną część stanowią oddziały lekkiej kawalerii ciskającej oszczepami (Genitores). Ich zdolności walki wręcz są mocno ograniczone. Słabą stroną tej formacji jest też konieczność uzupełniania oszczepów (gdy są bez oszczepów mają ujemne modyfikatory w walce). Tym niemniej oddziały Genitores są w tej bitwie wyjątkowo liczne.

Obrazek
Rozstawienie początkowe

Obrazek
Armia hiszpańsko-francuska ugrupowała się za rzeczką, naprzeciw spodziewanego kierunku natarcia przeciwnika, i została zaskoczona pojawieniem się Anglików na ich lewej flance. Powyżej pierwsze posunięcie w grze, w wykonaniu Anglików

Obrazek
Genitores rzucają się na pierwszą linię armii angielskiej i osaczają ją z jej prawej flanki

Obrazek
W wyniku uderzenia Genitores udało się rozbić jedną jednostkę łuczników i zdezorganizować dalsze, nie obyło się jednak bez strat we własnych szeregach

Obrazek
Genitores zostają odrzuceni na całej linii, ponosząc spore straty. Na planszę wkracza pozostała część armii Czarnego Księcia (poza planszą pozostała jeszcze jedna grupa jazdy hiszpańskiej - walczącej po stronie Anglików)

Obrazek
Strona francusko-hiszpańska staje przed trudnym wyborem: atakować armią obróconą flanką do przeciwnika czy wycofać się, by zająć lepszą pozycję. Decyduje się na to pierwsze. Do ataku rusza kolejny rzut Genitores. Efekty ataku są jednak niewielkie, w porównaniu do poniesionych strat

Obrazek
Białe zgrupowanie Anglików pod wodzą Captala de Buch naciera na prawej flance, wysuwając się do przodu i przybliżając do miasta Najera, gdzie znajduje się sztandar armii francusko-hiszpańskiej

Obrazek
Zgrupowaniu Captala de Buch przeciwstawia się hiszpańska piechota. Tymczasem po jednej z walk wódz angielskiej awangardy John Chandos zapędza się daleko w szeregi armii francusko-hiszpańskiej, gdzie zostaje osaczony i wzięty do niewoli. Hiszpanie, mimo znacznych strat, wykonują kontruderzenie szarżując jazdą na boki i tyły jednostek przeciwnika. Przełomowym posunięciem okazuje się zdobycie sztandaru armii angielskiej przez jeden z oddziałów Genitores

Obrazek
Walki trwają nadal. Szczególnie krwawe są na odcinku, gdzie ścierają się jednostki Captala de Buch z hiszpańską piechotą. Hiszpanie, mimo strat, dezorganizują przeciwnika i również zadają mu straty. W centrum za wykrwawioną batalię Chandosa wchodzi do walki zgrupowanie Czarnego Księcia (pomarańczowe)

Obrazek
Szyki armii obu stron stopniowo się przerzedzają. W międzyczasie Hiszpanom udało się jednak przegrupować większość swoich sił z wyjątkiem jednego zgrupowania i odwrócić front. Po stronie angielskiej niezaangażowane w walkę pozostaje jedynie lewe skrzydło

Obrazek
Końcówka rozgrywki. Po "zużyciu" pierwszych linii Genitores, do ataku na linie angielskie rusza piechota (włócznicy). Anglicy są w dużym stopniu zdezorganizowani i w każdym posunięciu muszą wybierać między reorganizacją pozostałych na placu boju sił a przeprowadzeniem kontrataku. Utrata najaktywniejszego obok Czarnego Księcia wodza utrudnia przechwytywanie inicjatywy i uzyskiwanie kontynuacji

Powyższej rozgrywki nie udało nam się niestety dokończyć. Jeśli chodzi o punkty dezorganizacji całej armii (Flight Points), sytuacja była pod koniec w miarę wyrównana, ale utrata sztandaru armii i dezorganizacja wielu oddziałów po stronie angielskiej spowodowały, że szale zwycięstwa zaczęły się przechylać na stronę armii francusko-hiszpańskiej. Posiadała ona znacznie liczniejsze rezerwy, których brakowało Anglikom.
Ostatnio zmieniony środa, 23 marca 2011, 18:05 przez Raleen, łącznie zmieniany 4 razy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Yautay
Sergent
Posty: 135
Rejestracja: sobota, 20 marca 2010, 15:38
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 3 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Yautay »

Relacja jak zwykle zachęca do gry :)
Póki co "zaliczyłem" solowy Falkirk, czy mógłbyś mi wytłumaczyć w jaki sposób interpretować przepis o jednostce która otrzymała status Retired. Wg. "rulbuka" :) należy ją po walce wycofać jak najdalej w pobliże sztandaru. Ale jak? Biorąc pod uwagę MA, czy zgodnie z jej ograniczeniem do 1pt. MA???
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Dzięki, staram się ;) . Wdzięczny jestem oczywiście za wszelkie komentarze, zawsze to jakiś znak, że ktoś te relacje czyta (chociaż wiem, że większość czytających nic nie pisze).

Nie grałem jeszcze w Falkirk, ale niedługo zamierzam. Co do tej zasady, to zdaje się tak jest ogólnie w całym systemie. Ja rozumiem to w ten sposób, że po prostu stawiam rozbite oddziały od razu możliwie najbliżej sztandaru.

Podziel się wrażeniami z rozgrywek, jak uda Ci się zagrać.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Yautay
Sergent
Posty: 135
Rejestracja: sobota, 20 marca 2010, 15:38
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 3 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Yautay »

Jak tylko uda mi się namówić dziewczę na MoI, to będę notować i napiszę :)

Troszkę dziwny jest dla mnie ten przepis - gdyż umożliwia on praktycznie "natychmiastowe" zreorganizowanie jednostek Railed będących w pobliży sztandaru, w przypadku jego aktywacji... Uważam że takie teleportowanie się oddziałów jest troszkę naciągane... Tym nie mniej też tak robiłem, choć uważam że najpierw należałoby do tego sztandaru jakoś się dostać... Tłumacząc z angielskiego jak nic należy jednak je teleportować.

W Falkirk troszkę dziwnie się gra, gdyż aktywując Szkotów (poprzez utratę continuity Anglików) za bardzo nie wiem co dalej robić - kiedy już górale skończą swoją aktywację (przeważnie na reorganizację). Rzucać na continuity Szkotów - tylko troszkę dziwnie skoro graja jako jedna "command"... Anglikami nie da się przegrać w wariancie historycznym.

Pozdr!
MP
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Yautay, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Arteusz
Praetor
Posty: 3144
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
Lokalizacja: Kielce
Been thanked: 1 time

Post autor: Arteusz »

Yautay pisze:Wg. "rulbuka" :) należy ją po walce wycofać jak najdalej w pobliże sztandaru. Ale jak? Biorąc pod uwagę MA, czy zgodnie z jej ograniczeniem do 1pt. MA???
Oddziały te stawiasz od razu jak najbliżej swojego sztandaru. Teleportacja ala Star Trek. ;D
Raleen pisze:Dzięki, staram się ;) . Wdzięczny jestem oczywiście za wszelkie komentarze, zawsze to jakiś znak, że ktoś te relacje czyta (chociaż wiem, że większość czytających nic nie pisze).
Jak czekam na Szkotów w waszym wydaniu, bo bitwy z nimi są wybitnie solowe.

Edit.
Właśnie zauważyłem: http://www.strategie.net.pl/viewtopic.p ... 121860ac83
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Raporty Bitewne

Bitwa pod Bannockburn (1314):
http://www.strategie.net.pl/viewtopic.p ... 121860ac83

Bitwa pod Crecy (1346):
http://www.strategie.net.pl/viewtopic.php?t=8671
Ostatnio zmieniony środa, 8 września 2010, 11:28 przez Raleen, łącznie zmieniany 2 razy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Co do teleportacji i reorganizacji. Moim zdaniem też nie do końca jest to dobre, ale z drugiej strony też nie do końca podoba mi się to, że w wielu grach trzeba "dobiec" tak jak piszesz, bo często te spanikowane oddziały poruszały się w końcu szybciej niż te w szykach. W dodatku w grach gdzie jest dążenie do jedności czasu (tam gdzie nie ma aktywacji), jednak jest takie założenie, że część czasu oddziały przeznaczają na rozpoznanie, walkę itp. Oddziały uciekające nie tracą na to czasu, więc powinny się poruszać szybciej.

Co do Falkirk - to jest chyba tylko scenariusz po to, żeby zobaczyć jak ta bitwa wyglądała, i poza tym rzeczywiście jedynie opcja solo.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Bitwa pod Falkirk (1298) - relacja z rozgrywki na Portalu Strategie:

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=121

Autorem relacji jest Raleen.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 18 kwietnia 2011, 18:24 przez Raleen, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Recenzja gry na Portalu Strategie:

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119

Autorem recenzji jest Raleen.
Ostatnio zmieniony niedziela, 27 lutego 2011, 12:47 przez Raleen, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

AAR - partia Petru Rares vs Raleen, rozegrana w klubie Agresor 16.10.2010 r.

Rozgrywaliśmy bitwę pod Najera (1367). Tym razem Piotr zagrał Hiszpanami, zaś ja armią angielską.

Rozgrywka rozpoczęła się od wkroczenia na plac boju awangardy angielskiej. Nauczony doświadczeniem poprzedniej rozgrywki poruszałem się bardzo ostrożnie w pierwszym ruchu, rozwijając dość szeroki front. Udało mi się potem uzyskać kontynuację i w drugim posunięciu na planszę wkroczyła pozostała część armii Czarnego Księcia. Moja asekurancka postawa z początku sprawiła, że ciężko mi było dobrze ugrupować swoje siły, i musiałem nieco manewrować, by ominąć oddziały idącego w awangardzie Johna Chandosa. Tylko prawe skrzydło (Percy) nie miało tego rodzaju problemów. Po tym wejściu całej armii, odważnie ruszyłem do przodu. Udało mi się skutecznie zaatakować stojącą jeszcze bokiem do mnie jazdę hiszpańską. Efekty ataku okazały się jednak połowiczne. Wkrótce Hiszpanie przejęli inicjatywę i niemal otoczyli moje oddziały. Atakowali głównie Genitors, po dwie jednostki na jeden oddział łuczników bądź Men at Arms, usiłując ich zniszczyć. Atak wyjątkowo się jednak nie powiódł. Przestraszony rozmachem uderzenia przeciwnika, postanowiłem nieco cofnąć swoje siły i je przegrupować, tak żeby nie był on w stanie wychodzić mi na tyły, co mogło stać się na początku przyczyną mojej kompletnej klęski. Zniszczyłem przy okazji dwie jednostki przeciwnika.

Akcja rozwijała się dalej. Petru kontratakował, najchętniej używając kuszników i wspomagając ich od czasu do czasu Genitorami. Powoli posuwał się do przodu Percy, idący wzdłuż rzeki, w stronę brodu na niej, prowadzącego do miasta Najera. Dalej na lewo wstawiłem batalię Czarnego Księcia, bodaj najsilniejszą, następnie stanęły oddziały Johna Chandosa, nieco przerzedzone. Dalej, ponieważ nieco brakowało mi miejsca, już w zasadzie za kolejną rzeką stanęła biała batalia Captala de Buch, złożona w dużej mierze z gaskońskich Men at Arms, plus standardowo oddziały łuczników. Środek rozgrywki zszedł mi głównie na przegrupowaniach. Powoli podchodziłem rzecz jasna, starając się maksymalnie wykorzystać łuczników. Przede wszystkim postanowiłem jednak nie wystawiać więcej swoich sił na otoczenie i nie dopuścić do tego, by przeciwnik wychodził mi na tyły. Dążyłem do zachowania maksymalnie zwartej formacji. Kosztowało mnie to trochę wysiłku, efekty ostrzału łuczników nie były zbyt imponujące, ale Petru ponosił jednak straty i co ważniejsze sam obawiał się atakować tak ustawionych Anglików, do czego przyznał się jeszcze w trakcie rozgrywki.

W centrum Petru starał się przede wszystkim zebrać kuszników i skoncentrowanym ostrzałem dwóch bądź czasami trzech jednostek, wystrzelać jeden z moich oddziałów. Moje niezbyt energiczne prowadzenie natarcia dało mu z kolei czas na przegrupowanie większości sił (co w jakimś stopniu zawsze następuje, ale tutaj doszło do tego na większą skalę i szybciej niż zwykle). Decydujące okazały się działania na mojej lewej flance, gdzie za rzeką stanęła batalia Captala de Buch. Mając w rezerwie jeszcze jedną batalię króla Majorki Jakuba, ruszyłem do przodu, zostawiając lekko nieosłonięte lewe skrzydło. Nie odszedłem daleko od krawędzi, może dwa pola były wolne na skraju lewej flanki. Hiszpanie postanowili przejąć inicjatywę i wprowadzili na tym odcinku jedną ze swoich batalii prawej flanki (brązową). Co ważniejsze, udało im się uzyskać kontynuację. Szybkie oddziały lekkiej jazdy Genitors wykonały dzięki temu dwa ruchy po 8 punktów - razem 16. I tym sposobem wyszły na tyły części piechoty gaskońskiej, jednocześnie atakując od czoła. Najpierw zdezorganizowały pierwsze oddziały, potem w kolejnych posunięciach usiłowały dobić je szarżą, co im się w kilku przypadkach udało.

Anglicy usiłowali się ratować wprowadzając oddziały króla Majorki (głównie ciężka jazda) i cofając zdezorganizowane jednostki Captala de Buch, jednak ponieważ gra daje dużą dowolność w przeprowadzaniu ataków, nie na wiele się to zdało. Z kolei rycerze króla Jakuba mieli spore trudności w manewrowaniu między piechotą angielską, tak by wyprowadzić kontruderzenie. Skończyło się sporymi stratami. Wejście oddziałów z Majorki co prawda rozbiło większość batalii brązowej, ale wkrótce za nią pojawili się Francuzi Bertranda du Guesclin. Straty Hiszpanów w całej bitwie były co prawda jak do tej pory wyższe, ale armia angielska miała mniejszą odporność. Anglicy przytłoczeni na swojej lewej flance manewrowali tutaj i cofali się, co zahamowało natarcie na głównym odcinku, gdzie w międzyczasie postanowili przejść do bardziej zdecydowanych działań. Okazało się, że te posunięcia były spóźnione. Jednocześnie rozerwane szyki angielskie na lewej flance stwarzały jeździe hiszpańskiej, szczególnie lekkim Genitors, tak słabym w walkach frontalnych, znakomite możliwości ataku, zachodzenia od tyłu, oskrzydlania, uderzania kilkoma jednostkami na jedną.

Ostatecznie Hiszpanie zwyciężyli. Armia angielska została zdemoralizowana (co następuje po osiągnięciu przez nią 45 Flight Points). Do tego czasu Hiszpanie uzbierali 53 Flight Points (ulegają demoralizacji dopiero przy 60 Flight Points). Gra była do końca bardzo emocjonująca, tym bardziej, że w pierwszej fazie przeważali Anglicy.

Rozgrywka była dla mnie bardzo pouczająca i pod wieloma względami pokazała jakich posunięć nie należy w niej stroną angielską wykonywać. Jednocześnie udało mi się sprawdzić pewne warianty rozgrywki, które rozwinęły się zgodnie z moimi podejrzeniami. Jednocześnie rozgrywka ukazała możliwości armii hiszpańskiej, zwłaszcza lekkiej jazdy Genitors, która mając możliwość oskrzydlania przeciwnika i wychodzenia mu na tyły, dzięki swojej dużej ruchliwości w warunkach poszarpanego szyku wroga okazała się groźną bronią, mimo swojej ogólnej słabości.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Yautay
Sergent
Posty: 135
Rejestracja: sobota, 20 marca 2010, 15:38
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 3 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Yautay »

Czy myślałeś o publikacji Twoich AAR'ów w formie książkowej ? ;D

A tak na poważnie, po raz kolejny udowadniasz - AAR'y Raleen'a to wirtuozeria pióra :)
Świetna lektura, aż mam ochotę jutro rozłożyć MoI...

A zdjęcia będą?

M
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Co najwyżej mogę zamieścić dodatkowo na stronie naszej, co też pewnie zrobię, tylko niektóre wypadałoby oczyścić trochę ze sformułowań typowych dla mowy potocznej (przyznam, że jakoś specjalnie nad nimi nie siedzę, piszę raczej "od ręki").

Zdjęć niestety do tego raportu nie będzie (stąd starałem się nadrobić tekstem). Teraz idzie zima, często w porze grania będzie ciemno, więc może być trudno o dobre zdjęcia, z wyjątkiem weekendów.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Petru Rares
Capitaine
Posty: 821
Rejestracja: poniedziałek, 1 czerwca 2009, 22:37
Lokalizacja: Bełchatów/Warszawa
Has thanked: 2 times
Been thanked: 13 times

Post autor: Petru Rares »

Po obejrzeniu rozgrywki w Men of Iron na Grenadierze, moja dziewczyna poprosiła, aby ja też kiedyś zapoznać z planszówkami wojennymi. Dziś udało się nam zrealizować ten cel i rozegraliśmy bitwę pod Courtrai. Zasady starałem się wyjaśniać na bieżąco.

Generalnie rozgrywka przebiegała sprawnie, a moja dziewczyna szybko poznała rządzącą tą grą mechanikę. Mało tego, gra wydała się sprawiać jej dużą przyjemność, a w dodatku dowodzeni przez nią Flamandowie pokonali moich Francuzów. Moja luba wykazała się zimną krwią i do końca nie ruszała odwodu w postaci zgrupowania Jana Renesse. Dopiero kiedy ciężka jazda Roberta D'Artois zaczęła się przedzierać przez luki w szyku flamandzkiej piechoty, rzuciła odwód do walki. Rezerwowe siły Flamandów zepchnęły rycerstwo francuskie do rowów wypełnionych wodą, gdzie na ciężką jazdę czekała zagłada.

Myślę, że mogę pochwalić się zaszczepieniem u mojej dziewczyny zamiłowania do planszówek wojennych, ponieważ wyraziła chęć rozegrania w przyszłości także innych bitew (interesuje ją też Waterloo, a to między innymi ze względu na lekturę Czterech czerwcowych dni) . :rotfl:
Mam nadzieję, że przy odpowiednim dozowaniu rozgrywek uda się kiedyś namówić drugą (lepszą) połówkę na Ścieżki Chwały.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Starożytność i średniowiecze”