Successors (Phalanx)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące starożytności i średniowiecza.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: Raleen »

Wczoraj znowu udało nam się zagrać w Sukcesorów, tym razem w gronie 5-osobowym. Wcześniej niecały miesiąc temu graliśmy na konwencie w Bydgoszczy w gronie 4-osobowym dwie partie. Jak przyglądam się grze, to coraz bardziej zgadzam się z dawnymi opiniami, że bardzo mocną frakcją jest ta, która posiada Macedonię (Antypater). Jak do tego jeszcze w ręce tego gracza trafi jakiś drugi dobry wódz (wczoraj przydarzyła nam się para Antypater - Antygonos), innym może być naprawdę ciężko. Ilość falangi jaką stopniowo potrafił zgromadzić gracz kierujący tą frakcją, przytłoczyła mnie (jako jednego z wodzów miałem operującego w Tracji Lizymacha). W sumie podobne rzeczy obserwowałem we wcześniejszych rozgrywkach. Na wschodzie frakcja Perdikkasa też potrafi oczywiście zgromadzić dużo falangi (a także słonie) i ogólnie duże siły, ale Perdikkas nie jest tak zdolnym wodzem jak Antypater czy inni operujący w Azji Mniejszej. Inna moja obserwacja po ostatniej rozgrywce, w sumie chyba ważniejsza, jest taka, że wbrew temu co mi się wydawało, przy 5 graczach nie ma takiego tłoku i na wschodzie przy umiejętnej grze frakcji Perdikkasa, jest ona w stanie radzić sobie nawet z dwoma przeciwnikami (zależy jeszcze jakiego ma drugiego wodza). Zawsze wydawało mi się, że rozgrywka 4-osobowa jest pod tym względem lepsza, bo mamy układ dwóch na dwóch, ale w składzie 5-osobowym okazuje się, że nie wygląda to tak źle.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
RAJ
Général de Division
Posty: 3945
Rejestracja: czwartek, 14 maja 2015, 14:09
Has thanked: 120 times
Been thanked: 409 times

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: RAJ »

"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: Raleen »

Kolejna rozgrywka w Sukcesorów za nami. Tym razem w 4-osobowym składzie, chyba najbardziej klasycznym. Rozrywka ciekawa o tyle, że wylosowały się dwa bardzo mocne duety:
1) Antypater i Antygonos, co dawało tej frakcji kontrolę Macedonii, a zarazem jednego z najlepszych wodzów pośrodku Azji Mniejszej;
2) Perdikkas i Ptolemeusz, co z kolei oddawało tej frakcji kontrolę nad truchłem Aleksandra oraz jego potomkiem, dwie najbogatsze wyjściowo prowincje (Egipt, Babilonia) i dużo jednostek falangi, do tego wszystkiego niestety także tytuł uzurpatora.
Zastanawialiśmy się więc jak wypadnie rozgrywka z takimi dwoma wyraźnie silniejszymi frakcjami. Wraz z trzecim graczem mieliśmy trochę mniej szczęścia. Mnie przypadła para Krateros - Peithon, zaś ostatnia wylosowana para to Eumenes - Leonnatos. Los chciał, że jako najsłabszy gracz (był remis z parą Eumenes - Leonnatos, rozstrzygnięty rzutem kością) w pierwszym etapie ustalałem kolejność ruchów. Jest to bezcenna rzecz na samym początku. Pozwoliła mi bowiem opanować Halikarnas i tym samym prowincję Karia z jej flotą, a także Tyr i wkrótce potem wraz z nim prowincję Fenicja wraz z jej flotą. Niebawem zająłem także Damaszek. Wszystkie trzy miasta są stolicami (dużymi miastami), nie da się więc ich zająć bez oblężenia, co wymaga czasu i w przypadku ataku na gracza niebędącego uzurpatorem wiąże się z utratą punktów legitymacji. W praktyce, o ile są zabezpieczone, stanowią w miarę pewne punkty oparcia. Cała rozgrywka podążała różnymi kolejami i wniosek z niej jest dla mnie w gruncie rzeczy bardzo pozytywny: nawet frakcje wyjściowo słabsze mają swoje szanse i sporo możliwości działania. Wraz z frakcją Eumenesa - Leonnatosa czuliśmy się co prawda w niektórych momentach przytłoczeni, zwłaszcza posiłkami, jakie otrzymywali regularnie w kolejnych etapach nasi "więksi" bracia (zwłaszcza dodatkowe oddziały falangi za najwięcej punktów legitymacji i kontrolę Macedonii), to jednak konsekwentne działania na pewnych kierunkach pozwoliły nam włączyć się aktywnie do gry. I tak mojej frakcji udało się najpierw podbić Cypr, a następnie Rodos. To ostatnie dzięki machinie Heliopolis padło zaskakująco szybko. W tym samym czasie frakcja Antypatra - Antygonosa opanowywała Helladę i po pobiciu jednej z armii frakcji Eumenesa - Leonnatosa także Azję Mniejszą. Bardzo potężna była nadal frakcja Perdikkasa - Ptolemeusza, która groziła słabo radzącemu sobie na wschodzie Peithonowi inwazją na Medię. Tymczasem Perdikkas z główną armią wkroczył do Mezopotamii. Wydawało się jednak, że frakcja Antypatra - Antygonosa zwycięży. Niewiele im zabrakło, ale wkrótce karta się odwróciła, bowiem Eumenes i Leonnatos pozyskali oddziały srebrnych tarcz i w szybkim tempie odwojowali Azję Mniejszą. Dla mojej frakcji decydujący moment nadszedł w 3 etapie. Trzeba było zdecydować co dalej poczynać z dużą i stosunkowo silną armią, zgromadzoną przez Kraterosa na Rodos. Ptolemeusz pomaszerował do Palestyny i stopniowo opanował tę krainę stając u bram jakże cennej dla mnie Fenicji. Wówczas, za sprawą kart, które trafiły mi do moich rąk, zdecydowałem się na inwazję Egiptu. Ptolemeusz przybył, by bronić swojej najważniejszej prowincji i doszło do bitwy w delcie Nilu. Zanim obie armie zwarły się w boju, w wyniku karty Bunt jeden z oddziałów falangi zdezerterował z armii Ptolemeusza i dołączył do armii Kraterosa. Mój przeciwnik usiłował zniweczyć te knowania zagrywając kartę Pycha ukarana (anuluje wydarzenie bądź kartę reakcji przeciwnika), na co ja zagrałem kartę Kreteński kłamca (anuluje kartę reakcji przeciwnika). To były te dwie karty, które skłoniły mnie do przeprowadzenia inwazji. Jak już do mnie trafiły, błędem byłoby ich nie wykorzystać. Mimo tego wszystkiego, po podliczeniu sił wraz z obroną lokalną, okazało się, że obie armie są równe. Do tego Ptolemeusz ma w Egipcie wyższe współczynniki jako dowódca, co niestety umknęło mojej uwadze podczas planowania operacji (liczyłem, że przewaga w zdolnościach wodzów będzie tym co może przesądzić wynik bitwy). Ostatecznie o losie bitwy zadecydowały więc kości, które dały zwycięstwo Kraterosowi. Jako że było to na początku etapu, wkrótce opanował on cały Egipt i Palestynę. I tak moja frakcja znalazła się o 1 punkt od wygranej. Niestety Peithonowi nie poszło tak dobrze i niedługo po tym wskutek przegranej bitwy z Perdikkasem stracił kontrolę nad Medią. Tymczasem na zachodzie szale wojny przechylały się na korzyść frakcji Eumenesa - Leonnatosa. Nieoczekiwanie frakcja Antypatra - Antygonosa co rusz napotykała na bunty w Helladzie, która nie chciała pogodzić się z tym, że Macedończycy będą "opiekować się" wolnością Greków. Jednocześnie Antygonos desperacko walczył z dzikimi ludami nad Hellespontem, by opanować ten obszar (kontrola nad nim daje bowiem dodatkowe punkty zwycięstwa), a jako że brakowało mu najemników, w pewnym momencie w lokalnych walkach (oblężeniach) straty zaczęła ponosić falanga i słonie. Ostatecznie Antygonos zmontował jednak silną armię, zabierając najlepsze jednostki, jakie posiadali obaj diadochowie i pomaszerował do Azji Mniejszej, gdzie pod Sadres, przejściowo opanowanymi przez frakcję Eumenesa - Leonatosa napotkał główne siły przeciwnika. Tam doszło do bitwy, w której Antygonos zwyciężył, i to z kretesem. I tak koleje wojny w tej części imperium Aleksandra znów zaczęły się odmieniać na stronę frakcji Antypatra - Antygonosa.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
mk20336
Adjoint
Posty: 778
Rejestracja: poniedziałek, 13 lutego 2017, 20:39
Has thanked: 69 times
Been thanked: 430 times
Kontakt:

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: mk20336 »

Bardzo ciekawe relacje. My w naszych rozgrywka ustaliliśmy, że jedna osoba nie może mieć i Babilonii i Macedonii, bo to po prostu za mocny zestaw :)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: Raleen »

mk20336 pisze: sobota, 6 sierpnia 2022, 23:14 Bardzo ciekawe relacje. My w naszych rozgrywka ustaliliśmy, że jedna osoba nie może mieć i Babilonii i Macedonii, bo to po prostu za mocny zestaw :)
U nas póki co na szczęście aż tak źle nie było, tzn. nikt nie miał jednocześnie Babilonii i Macedonii. Nie wiem jak byśmy grali, gdyby przytrafiła się taka kombinacja. Pewnie trzech pozostałych graczy w jakimś tam zakresie, większym niż zwykle, musiałoby ze sobą współpracować. Z kolei przy 5 graczach system wyboru wodzów raczej wyklucza taką kombinację.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Leliwa
Hetman polny koronny
Posty: 5300
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
Has thanked: 39 times
Been thanked: 256 times

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: Leliwa »

Tak to bardzo mocny zestaw, szczególnie biorąc pod uwagę Punkty Praw do Tronu czy Legitymacji. Ale ma jeden feler. Te prowincje leżą dość daleko od siebie. I śmiały przeciwnik, który miałby dwu wodzów blisko siebie w tym jednego "czwórkowego" mógłby spróbować zadziałać przewagą liczebną na jedną z tych rozdzielonych armii. Ponadto taki gracz jako potencjalny "juggernaut" dążący do pogrzebu w Pelli miałby raczej wszystkich przeciwko sobie. Groźniejsze jednak wydaje się połączenie Krateros-Perdikkas czyli Cylicja-Babilonia. Nie dość że silne armie i blisko siebie, to i jeszcze Krateros bardzo dobry do bitwy. W wariancie na 5 osób również wariant Perdikkas-Eumenes jest groźny mimo słabego prestiżu tego ostatniego, a z podobnych podwodów co u Kraterosa (bliskość i zdolności bojowe).
Ja w partii muszyńskiej na 5-ciu miałem Antypatra-Leonnatosa czyli można powiedzieć historyczny sojusz. Obaj jednak szybko zginęli i to w zwycięskich bitwach. Antypater w pierwszym etapie z Grekami pod Atenami, a Leonnatos w drugim etapie z illirami w Macedonii. W sumie to drugie wyszło mi na dobre, bo przy zwycięstwie mogłem jeszcze dokupić rezerwowego wodza z wojskiem za kartę "3".

Uwaga językowa. Wydaje mi się że "z kretesem" to raczej się przegrywa, a wygrywa się raczej całkowicie lub zdecydowanie, ewentualnie przygniatająco. Raczej się nie spotkałem z określeniem "wygrać z kretesem".

Szybkie zajęcie Halikarnasu i Tyru to odważne posunięcie. Być może nieco rozpraszające siły, bo musiał tego dokonać sam Krateros albo jeden z jego podkomendnych.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: Raleen »

Co do oceny różnych wariantów - zgadzam się z wszystkimi Twoimi ocenami. Duet Krateros - Perdikkas rzeczywiście byłby chyba najbardziej morderczy, tym bardziej, że poza tym co napisałeś gracz kontrolujący taką frakcję nie byłby początkowo uzurpatorem. Niezbyt wysokie wartości dowódcze Perdikkasa czy Ptolemeusza to ich słabe punkty, czasami jedyne. Przy okazji, co do truchła Aleksandra, zastanawiam się czy udało się komuś dowieźć je do Pelli? Ja nie przypominam sobie takiej sytuacji w rozgrywkach, w których brałem udział albo je obserwowałem. Tym bardziej, że bez stoczenia bitwy pod Pellą z władającym Macedonią, nic z tego nie będzie.
Leliwa pisze: wtorek, 9 sierpnia 2022, 16:59Uwaga językowa. Wydaje mi się że "z kretesem" to raczej się przegrywa, a wygrywa się raczej całkowicie lub zdecydowanie, ewentualnie przygniatająco. Raczej się nie spotkałem z określeniem "wygrać z kretesem".
Wydawało mi się, że jest to dopuszczalne, ale chyba masz rację. Niech zostanie dla innych, bo to nie jest takie oczywiste.
Leliwa pisze: wtorek, 9 sierpnia 2022, 16:59Szybkie zajęcie Halikarnasu i Tyru to odważne posunięcie. Być może nieco rozpraszające siły, bo musiał tego dokonać sam Krateros albo jeden z jego podkomendnych.
Wydzieliłem podkomendnego z sił Kraterosa, który zajął Halikarnas. Minusem tego było to, że musiałem mu dać falangę, bo Krateros nie ma wyjściowo najemników, a potem szkoda jej było zostawiać w Halikarnasie, więc się wracałem. Na szczęście przeciwnicy zbytnio nie przeszkadzali.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: Raleen »

Dzięki długiemu weekendowi ponownie mieliśmy okazję zagrać, tym razem w składzie 3-osobowym.

Byliśmy bardzo ciekawi jak wypadnie rozgrywka na trzech. Panuje opinia, że gra najlepiej wypada w składzie czteroosobowym, ewentualnie w pięcioosobowym. Mniejsze składy (na 2 i 3 osoby) nie są polecane przez graczy. Akurat zdarzyło się tak, że było nas trzech, więc pojawiła się okazja, żeby to zweryfikować.

Sytuacja wyjściowa

Pablo (niebieski): Lizymach (Tracja), Leonnatos (Frygia Mniejsza), Peiton (Media)
Radek (zieloni): Antigonos (Macedonia), Eumenes (Kapadocja), Ptolemeusz (Egipt)
Raleen (czerwoni): Perdikkas (Babilonia), Krateros (Cylicja), Antigonos (Frygia)

Jak widać, obaj z Radkiem mieliśmy trochę mocniejsze frakcje w porównaniu z frakcją Pablo, aczkolwiek podczas rozgrywki nie było tego aż tak widać, w każdym razie jako ustalający kolejność ruchów Pablo miał na początku duże możliwości zająć dogodne pozycje.

Obrazek
Sytuacja wyjściowa na zachodzie: stronnictwo zielonych kontroluje Macedonię (Antypater) i Kapadocję (Eumenes), stronnictwo niebieskich - Trację (Lizymach) i Frygię Mniejszą (Leonnatos), stronnictwo czerwonych - Frygię (Antygon) i Cylicję (Krateros).

Obrazek
Sytuacja wyjściowa na wschodzie: stronnictwo zielonych kontroluje niewidoczny na zdjęciu Egipt (Ptolemeusz) i wspomnianą już poprzednio Kapadocję (Eumenes), stronnictwo niebieskich - Medię (Peiton), stronnictwo czerwonych - Babilonię (Perdikkas) i wspomnianą już poprzednio Cylicję (Krateros).

1 etap
Pierwszy etap upłynął pod znakiem umacniania przez wszystkie frakcje swoich pozycji, prób rozbudowy sił przez dodatkowy werbunek oddziałów i manewrów, które kończyły się niekiedy spotkaniami, ale jako że nikt nie chciał stracić statusu obrońcy dynastii, strona, której to groziło, wycofywała się (po udanym przechwycie przez przeciwnika). Leonnatos i Lizymach ruszyli ku Lidii i Karii. Ostatecznie opanowali Halikarnas i tym samym Karię oraz połowię Lidii, ale w stolicy tej ostatniej prowincji - Sardes, usadowiło się stronnictwo czerwonych. W europejskiej części imperium Aleksandra stronnictwo zielonych (Antypater) opanowało Tessalię i rozpoczęło podbój Hellady. Bardziej na wschód Eumenes (jeden z wodzów stronnictwa zielonych) podczas marszu na południe został przechwycony przez Kraterosa (ze stronnictwa czerwonych) i żeby uniknąć bitwy musiał go chwilowo poniechać. Pozwoliło to stronnictwu czerwonych, a konkretnie właśnie Kraterosowi, opanować Fenicję i Koile-Syrię (w tym Jerozolimę). Na wschodzie Peiton zajął Persję, a siły Perdikkasa Suzjanę. Rywalizujący na wschodzie czerwoni i niebiescy podzielili między siebie Mezopotamię, ze wskazaniem na niebieskich, którym ułatwił zadanie fakt, że przyłączyły się do nich jakieś lokalne oddziały dawnego imperium Achemenidów. Wreszcie w ostatniej części etapu niebiescy i zieloni ruszyli na podbój Rodos i Cypru. Rodos było oblegane z użyciem Heliopolis. Prowadzący to oblężenie Leonnatos był bliski sukcesu, ale wycieczka oblężonych (w czym maczało palce stronnictwo czerwonych) chwilowo spowolniła jego postępy. Nieobecność znajdującego się na Cyprze Eumenesa wykorzystał Krateros, opanowując Syrię i osłabiając wpływy zielonych w Cylicji, którą ci zajęli po tym jak ruszył na południe. Spośród wydarzeń, które miały miejsce w pierwszym etapie, warto wspomnieć splądrowanie przez czerwonych skarbców królewskich w Suzie, co pozwoliło im powołać dodatkową jednostkę falangi oraz podjąć szereg dalszych działań (w tym rozpocząć szkolenie kolejnego oddziału).

Obrazek
1 etap (zachód): Skomplikowana sytuacja w Azji Mniejszej, gdzie przeplatają się terytoria wszystkich trzech stronnictw. Czerwoni usadowili się w stolicy Lidii - Sardes, co daje im w przyszłości możliwość opanowania tej prowincji, a zarazem mocno utrudnia to przeciwnikom (muszą zdobyć duże miasto). Leonnatos oblega Rodos, a Eumenes Cypr. Zieloni, a konkretnie Antypater, po zajęciu Tessalii ruszyli na Helladę. Najbardziej bierni byli Antygon, który starał się przede wszystkim utrzymać Frygię i Sardes, dążąc do rozszerzenia wpływów w Lidii, i Ptolemeusz, który nie opuścił Egiptu.

Obrazek
1 etap (wschód): Najwięcej aktywności w tej części imperium Aleksandra wykazał Krateros, który zajął Fenicję, a następnie Koile-Syrię i Syrię oraz rozpoczął odzyskiwanie Cylicji zajętej przejściowo przez Eumenesa. Najdalej na wschód operowali reprezentujący niebieskich Peiton, który zajął Persję, a jego wydzielone siły opanowały większość Mezopotamii, oraz reprezentujący czerwonych Perdikkas, którego siły zajęły Suzjanę i mniejszą część Mezopotamii, dzięki czemu czerwoni mieli korytarz na zachód.

2 etap
Na początku etapu niebieskim i zielonym stosunkowo szybko udało się uporać z oblężeniami i opanowywaniem Rodos i Cypru (odpowiednio przez Leonnatosa i Eumenesa). Jako że stronnictwo czerwonych zyskało status uzurpatora, musiało się mieć na baczności, bowiem zewsząd mogło spodziewać się napaści, co też skłaniało czerwonych do ostrożniejszej gry. Tym niemniej opanowali ponownie Cylicję, a Perdikkas opuścił Babilon z truchłem Aleksandra, maszerując do Syrii, gdzie spotkał się z Kraterosem. Doszło tam do przegrupowania armii obu wodzów. Krateros przejął wszystkie oddziały falangi królewskiej, jego siły uzupełniał jeden oddział lojalnych falangitów i jeden oddział najemników. Przejął też truchło Aleksandra i jego syna Aleksandrosa. Perdikkas został ze skromniejszymi siłami na granicy Syrii i Mezopotamii, zachował jednak dwie jednostki słoni. Tymczasem na zachodzie czerwonym udało się doprowadzić do małżeństwa Olimpias z Antygonem (najpierw przybyła ona na wybrzeże Azji Mniejszej, by wkrótce paść w ramiona nowego oblubieńca). Zieloni i niebiescy nie zasypiali gruszek w popiele. Niebiescy zaczęli odbijać Trację, przejściowo opanowaną przez niezależne plemiona. Obawiając się potęgi zielonych, nie wiedząc co czynić ruszyli na podbój Krety, który szedł im jak po grudzie. Eumenes wrócił wkrótce do Kapadocji, której groziło, że wpadnie w strefę wpływów czerwonych, natomiast decydujące okazały się postępy Antypatra w Helladzie. Dość szybko padły Ateny i Antypater był już bliski opanowania całej Hellady. W tym momencie zieloni byli o włos od zwycięstwa. Niebiescy, skoncentrowani na rywalizacji z czerwonymi, zbyt późno dostrzegli niebezpieczeństwo. Czerwoni starali się ratować sytuację wkraczając do Kapadocji swoją najsilniejszą armią pod wodzą Kraterosa. Wkrótce napotkała ona armię Eumenesa i doszło do bitwy. Skutkiem tego była oczywiście utrata przez czerwonych statusu obrońców dynastii. Armia Kraterosa, składająca się w większości z falangi, miała w walce 15 punktów siły, armia Eumenesa łącznie z siłami lokalnymi - 12 punktów, ale Eumenes posiadał jeszcze dwie jednostki słoni. Oznaczało to rzut dwoma kostkami, który mógł mu dać dodatkowo od 0 do 8 punktów. Szarża słoni okazała się mordercza, bowiem na obu kostkach wypadła maksymalna możliwa siła (czyli 4) co dało Eumenesowi dodatkowe 8 punktów, podnosząc jego łączną siłę do 20. Armia Kraterosa przegrała i rozpierzchła się, a Eumenes pozostał panem Kapadocji. Wydawało się, że nic nie zatrzyma już zielonych. Armia Eumenesa ruszyła by opanować Cylicję. Czerwoni, którzy nadal kontrolowali tę prowincję, postanowili uderzyć na nią armią Perdikkasa. Posiadał on słabsze siły i był mniej zdolnym wodzem niż Eumenes i dopiero co pobity Krateros, ale cylicyjskie oddziały lokalne przeważyły. Obie strony dysponowały słoniami, jednak tym razem słonie Eumensa spisały się gorzej, co sprawiło, że jego armia uległa Perdikkasowi. Była to kolejna przełomowa bitwa, bowiem Perdikkas odzyskał truchło Aleksandra i jego syna Aleksandrosa, przejętych przez Eumenesa po zwycięstwie nad Kraterosem. Idąc za ciosem uaktywnił się też Antygon, który starł się we Frygii Mniejszej z oddziałami niebieskich. Mimo tych wszystkich wysiłków wydawało się, że nikt nie wydrze zielonym zwycięstwa i zmagania o panowanie nad imperium Aleksandra dobiegną końca już w drugim etapie. Wtedy to inicjatywa jednego z dowódców niższego szczebla czerwonych zdecydowała. Wraz z pojedynczym oddziałem najemników wkroczył on do Kapadocji, stojący opodal pomniejszy wódz zielonych nie zdołał go przechwycić, i tym sposobem czerwoni pozbawili wpływów zielonych w jednym z miast. Doprowadziło to do tego, że zieloni utracili kontrolę nad Kapadocją i rozgrywka miała ciąg dalszy.

Obrazek
2 etap (zachód): Leonnatos zajmuje Rodos i rozpoczyna podbój Krety, zaś Eumenes zajmuje Cypr. Antypater opanowuje Helladę sprawiając, że zieloni są o krok od uzyskania hegemonii nad całym imperium Aleksandra. Do przełomowych walk dochodzi w Kapadocji. Najpierw Eumenesowi udaje się tam pobić armię Kraterosa, a następnie sam ulega Perdikkasowi. Ostatecznie czerwonym udaje się pozbawić zielonych kontroli nad Kapadocją w wyniku akcji pomniejszego wodza, który wtargnął tam od zachodu z oddziałem najemników. Niestety wkrótce po odegraniu tej dziejowej roli... jego oddział zdezerterował do przeciwnika.

Obrazek
2 etap (wschód): Po odejściu Perdikkasa ku zachodowi stronnictwa zielonych i niebieskich podejmują aktywniejsze działania, korzystając z nieobecności w tej części imperium Aleksandra większych sił czerwonych. Peiton musi się mierzyć z niezależnymi plemionami usiłującymi wydrzeć mu kontrolę nad Medią i poza przebiciem sobie korytarza na zachód oraz zajęciem części Hyrkanii niewiele udaje mu się zwojować. Ptolemeusz wkracza natomiast do Palestyny. W międzyczasie opanowuje także Arabię.

3 etap
Trzeci etap to już zacięta walka o hegemonię, przy czym szybko okazało się, że zieloni i czerwoni są bardzo blisko ostatecznego zwycięstwa. Niebiescy również mieli swoje szanse, ale nieco im brakowało. Przede wszystkim czerwoni nie dopuścili do zdobycia ponownie przez zielonych kontroli nad Kapadocją. Powracająca armia Kraterosa, wspólnie z operującą opodal armią Perdikkasa niebawem zajęły całą prowincję. Wcześniej Krateros przepędził nieliczne siły niebieskich z północnej Mezopotamii, także opanowując tę prowincję i grożąc niebieskim marszem na stolicę Medii Ekbatanę. Niebiescy, mimo wzmocnienia sił Peitona po splądrowaniu wcześniej skarbców królewskich w Ekbatanie, nie mogli równać się militarnie z armią Kraterosa. Sprawiło to, że Peiton oddalił się na wschód, starając się uniknąć ciosu. Podobnie Ptolemeusz, który stał w Palestynie u bram do Tyru, nie odważył się go zaatakować. Nie były to płonne obawy, bowiem czerwoni mieli na ręce kartę wielkiej kampanii, więc w razie podejścia armii egipskiej pod Tyr bądź Jerozolimę doszłoby tam zapewne do bitwy, w której idąca z odsieczą armia Kraterosa, dzięki siłom lokalnym miałaby wyraźną przewagę. Tymczasem Antygon, będący trzecim wodzem czerwonych, manewrował swoimi siłami we Frygii Mniejszej. Jego przeciwnikiem był tu Lizymach, starający się odzyskać tę prowincję, a jednocześnie walczący o kontrolę nad Tracją. Ta ostatnia prowincja stała się też wkrótce oczkiem w głowie stronnictwa zielonych, które zaczęło wkraczać do niej od zachodu. Jej opanowanie dałoby im zwycięstwo. Eumenes, pokonany w Cylicji, pojawił się ze swoją armią (mocno już przetrzebioną) w Macedonii i operował tutaj wraz z Polyperchonem. Lizymach znalazł się w trudnej sytuacji. Dwukrotnie usiłował sprowokować starcie z Antygonem, ale ten unikał walki, przejściowo cofając się z Frygii Mniejszej. Bitwa niosła bowiem ze sobą ryzyko. Szanse w takim starciu byłyby wyrównane, jednak Antygonowi towarzyszyła Olimpias, która w razie klęski stałaby się trofeum zwycięzcy, więc czerwoni mieli więcej do stracenia. Być może Lizymach definitywnie zająłby się Antygonem, ale unikanie przez niego walki i działania zielonych wkraczających od zachodu do dopiero co odzyskanej przez niebieskich Tracji, skłoniły go do powrotu do tej prowincji. Jako że zieloni nie odpuszczali, doszło do bitwy. Zwyciężyła w niej armia Lizymacha, ale zarówno on jak i dowodzący armią zielonych Eumenes polegli w walce. Uniemożliwiło to zarówno zielonym, jak i niebieskim marsz w kierunku Frygii Mniejszej by rzucić wyzwanie czerwonym. Doprowadziło to do tego, że prowincja ta ostatecznie wpadła w ręce Antygona. Wszystko to naruszyło delikatną równowagę sił. Łącznie z opanowaną w tym etapie Kapadocją i Mezopotamią dało to bowiem czerwonym wystarczającą liczbę punktów by odnieść zwycięstwo.

Obrazek
3 etap (zachód): Stronnictwu niebieskich udało się powstrzymać zielonych i odnieść nad nimi decydujące zwycięstwo podczas bitwy stoczonej w Tracji. Ceną za ten sukces była śmierć Lizymacha. Na sam koniec armie niebieskich podeszły nawet pod Pellę i Ateny, ale był to już jedynie symboliczny ruch, bowiem w wyniku utraty Frygii Mniejszej zwycięstwo w grze odnieśli czerwoni. Poza Frygią Mniejszą łupem tych ostatnich padła Kapadocja. Skromne siły zielonych, pod komendą jednego z pomniejszych wodzów, ratowały się ucieczką do Armenii, gdzie próbowały opanować terytorium jednego z tamtejszych plemion, ale bez powodzenia.

Obrazek
3 etap (wschód): Obecność na wschodzie potężnej armii Kraterosa, która oczyściła z niebieskich Mezopotamię, sprawiła, że zarówno Peiton, jak i Ptolemeusz zachowywali daleko idącą ostrożność i nie odważyli się wtargnąć do prowincji kontrolowanych przez stronnictwo czerwonych.

Rozgrywka zaskoczyła nas pozytywnie, bo najkrócej mówiąc spodziewaliśmy się, że będzie gorzej. Wariant 3-osobowy okazał się równie grywalny co inne. Było w nim wszystko to co być powinno. Odniosłem wrażenie, że dzięki większej liczbie wodzów (po 3) niż w rozgrywkach na 4 i 5 (gdzie jest po 2) każdy z graczy mógł sobie więcej pograć. Różnica w stosunku do wariantów na więcej osób polega przede wszystkim na tym, że wszystko toczy się szybciej i zwycięstwo będzie zwykle przychodzić wcześniej. U nas już w drugim etapie zieloni byli o włos od zwycięstwa, a przebieg trzeciego etapu był taki, że z dużym prawdopodobieństwem musiał on zakończyć się zwycięstwem jednego ze stronnictw. Rozgrywka różni się także tym, że wskutek tego, iż na planszy jest "luźniej", stronnictwa mają większe szanse na zdobycie punktów, które w rozgrywce na więcej graczy są niemal nieosiągalne. Tak jest choćby z punktami za kontrolę Frygii, Syrii i Babilonii - "pan Azji". Daje to 4 punkty zwycięstwa. W rozgrywce na większą liczbę graczy nigdy nie widziałem by komuś udało się dostać te punkty. Szybsza rozgrywka oznacza również, że łatwiej zwichnąć równowagę sił, co prowadzi do zwycięstwa jednego ze stronnictw. Może się zdarzyć, że jednemu z graczy przyjdzie powstrzymywać od zwycięstwa obu przeciwników. Wtedy jego posunięcia, ale i finalne posunięcia każdego z pozostałych graczy mogą przesądzić o zwycięstwie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: Silver »

A u mnie na odwrót bo co tydzień od pewnego czasu mam 1-2 rozgrywki na 3 osoby; natomiast chciałbym sprawdzić jak to jest na 4-5 osób. Ale podejrzewam, że w rozgrywkach na więcej graczy jeden z nich może nie mieć szans na wygraną po straceniu w bitwach swego dowódcy ponieważ każdy posiada tylko po 2 dowódców.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: Raleen »

Może zawsze wziąć sobie nowego, chociaż trzeba poświęcić na to kartę trójkową albo czwórkową. Ci nowi zwykle nie są tacy mocni jak podstawowi wodzowie, ale też nie ma zupełnej tragedii, zależy co się wylosuje. A jak Wam rozgrywki na trzech wychodzą?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: Silver »

Bardzo dobrze się przy tej grze spędza czas lecz przy różnorodnych rozstawieniach początkowych i ciągnięciu różnorodnych kart ze wspólnej talii, przy takiej liczbie rozgrywek, trudno spamiętać co się działo na planszy. Tym razem nie prowadzę notatek punktacji, ale nieczęsto zdarza się sytuacja gdzie jeden z graczy jest mocno w tyle co do możliwości wygranej.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: Raleen »

U nas w tej relacjonowanej rozgrywce niebiescy też trochę odstawali, ale wydawało mi się, że przez to, że nam się wylosował taki skład wodzów. Ja miałem chyba jeden z najmocniejszych (trudno tu do końca porównywać, bo zwykle graliśmy na 4 albo na 5, gdzie każdy ma po dwóch wodzów). I niebieski popełnił też chyba na początku pewne błędy, np. gdyby zręczniej zagrał, mógł od razu na starcie opanować Sardes.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: Silver »

Gdy w sytuacji próby ruchu armii przez morze, przykładowo z wysp Kyklades na pole kontynentu, następuje bitwa morska w której agresor poniósł porażkę to jego armia wraca na te wyspy a jednocześnie do końca tury nie może z nich się już ruszyć bo jest to możliwe tylko morzem - ale w sytuacji gdy nie ma już floty a przeciwnik swoją flotą nie pozwala jej na ruch? Jeśli tak to możliwe, że i w kolejnej turze tam będzie zamknięta.
Awatar użytkownika
Leliwa
Hetman polny koronny
Posty: 5300
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
Has thanked: 39 times
Been thanked: 256 times

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: Leliwa »

Dalszy ruch morski nie jest możliwy, jeśli ma to miejsce w fazie ruchu (1 ruch morski na fazę ruchu). Gdyby bitwa morska była w fazie kart Tyche (Τύχη), to ruch morski byłby możliwy w fazie ruchu. Nie zapominajmy o rzucie tej armii na atrycję czyli zużycie. W kolejnym impulsie tego gracza będzie to możliwe, tylko musi liczyć na słaby rzut w bitwie morskiej swego przeciwnika, tak by jego własna flota o sile 0 mogła zremisować.
mk20336 pisze: sobota, 6 sierpnia 2022, 23:14 Bardzo ciekawe relacje. My w naszych rozgrywka ustaliliśmy, że jedna osoba nie może mieć i Babilonii i Macedonii, bo to po prostu za mocny zestaw :)
Dlatego czasem gra się z rozstawieniem pewnych wodzów. W grze na 4 - Antypatra (Macedonia daje PL Macedończyków co etap i flotę oprócz PZ, silna armia na początku), Perdikkasa (kontrola nad Aleksandrem Juniorem dająca PL i kontrola nad ciałem dająca prestiż, najsilniejsza armia na początku, dość dużo PZ), Ptolemeusza (najwięcej PZ na początku i duży prestiż) i Kraterosa (silna armia, centralne położenie, dobry wódz do bitwy i duży prestiż). Ponadto na korzyść tych wodzów działa ich starszeństwo wobec innych. Każdy z nich miał tego tytułu większe ambicje niż pozostali. Leonnatos, Lizymach, Seleukos, Pejton, Eumenes, Antygonos tu jednak wodzowie mniejszej rangi mimo tego że niektórzy z nich wyrośli z biegiem czasu na głównych wodzów.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Awatar użytkownika
Pablo
Chef de bataillon
Posty: 1036
Rejestracja: czwartek, 1 października 2009, 00:28
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 7 times

Re: Successors (Phalanx)

Post autor: Pablo »

Raleen pisze: poniedziałek, 14 listopada 2022, 09:11 Dzięki długiemu weekendowi ponownie mieliśmy okazję zagrać, tym razem w składzie 3-osobowym.

Byliśmy bardzo ciekawi jak wypadnie rozgrywka na trzech. Panuje opinia, że gra najlepiej wypada w składzie czteroosobowym, ewentualnie w pięcioosobowym. Mniejsze składy (na 2 i 3 osoby) nie są polecane przez graczy. Akurat zdarzyło się tak, że było nas trzech, więc pojawiła się okazja, żeby to zweryfikować.

Sytuacja wyjściowa

Pablo (niebieski): Lizymach (Tracja), Leonnatos (Frygia Mniejsza), Peiton (Media)
Radek (zieloni): Antigonos (Macedonia), Eumenes (Kapadocja), Ptolemeusz (Egipt)
Raleen (czerwoni): Perdikkas (Babilonia), Krateros (Cylicja), Antigonos (Frygia)
A tu kilka moich wrażeń z ostatniej rozgrywki:
1. Gra była spoko i bardzo mi się podobała. Bardziej niż ostatnia gra na czterech, gdzie walczyły ze sobą dwie pary, tak jakby grali w odrębne gry tj: dwóch walczyło zawzięcie wokół Hellespontu i w Azji Mniejszej, a dwóch ścierało się o dominację na wschodzie i w Egipcie. Tym razem sytuacja była bardziej skomplikowana, każdy z 3 graczy miał swoje posiadłości mocno rozrzucone na mapie, może z wyjątkiem gracza czerwonego, który zajmował część wschodnią i środkową mapy mając w miarę połączone posiadłości, co też miało swoje konsekwencje w grze. To powodowało większą interakcję miedzy graczami, chociaż mimo gry na 3 od początku było wiadomo, że będzie to pojedynek pomiędzy zielonym i czerwonym, którzy zgromadzili na starcie najmocniejszych dowódców. Niebieskiego głównym problemem w trakcie rozgrywki, było aby nie zostać dawcą prowincji i PZ dla pozostałych. W trakcie gry niebieski ze swoich posiadłości utracił jedynie Mezopotamię. Z obserwacji wygląda że najciekawsze rozgrywki są na nieparzystą liczbę graczy: 3 albo 5.
2. Inną kwestią jest, że gra na 3 daje większe możliwości rozwoju i wejścia w grę zanim dojdzie do konfrontacji, gdzie przy większej liczbie graczy plansza szybko się blokuje i stronnictwa więcej punktów zużywają na mobilizację jednostek. Co ciekawe, przy 3 graczach na planszy zaczyna 9 dowódców, a przy czterech tylko 8.
3. W grze dosyć istotną kwestią wydaje się otwarcie rozgrywki, gracz z większym doświadczeniem może to wykorzystać na swoją korzyść.
4. Najciekawszym momentem w grze była druga tura, która mogła zakończyć całą rozgrywkę. Na terenach Kapadocji starły się dwie największe armie zielonych i czerwonych. Z bitwy zwycięsko wyszedł Eumenes dowódca zielonych zyskując truchło i do dzisiaj zastanawiam się dlaczego posiadając pod kontrolą Macedonię nie wykorzystał tego i nie zakończył rozgrywki grzebiąc ciało Aleksandra w Pelii.
5. Końcówka gry była kontrolowana przez czerwonego gracza, który wykorzystał niesnaski między zielonym a niebieskim i zakończył zwycięsko rozgrywkę.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Starożytność i średniowiecze”