Richard III: The Wars of the Roses (Columbia Games)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące starożytności i średniowiecza.
adalbert
Général de Brigade
Posty: 2072
Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 89 times
Been thanked: 192 times

Post autor: adalbert »

A kiedy ktoś obczai to: http://boardgamegeek.com/boardgame/5893 ... er-vs-york ? Bo jeśli chodzi o Richarda, to z tego co rozumiem, jak ktoś grał w cokolwiek Columbii (mają chyba najbardziej masakryczne ceny na rynku biorąc pod uwagę jakość wydania :/ ) to wiadomo czego się spodziewać.
Awatar użytkownika
janekbossko
Sergent-Major
Posty: 184
Rejestracja: wtorek, 13 lutego 2007, 14:56
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: janekbossko »

Za 150-160 zł mozna miec gry Columbii wiec chyba nie jest tak zle z ta cena szczególnie jak wiadomo gry wojenne nie ciesza sie taka popularnością jak reszta ;)
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez janekbossko, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Wilk
Alférez de Navío
Posty: 541
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 23:28
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 2 times

Post autor: Wilk »

adalbert pisze:A kiedy ktoś obczai to: http://boardgamegeek.com/boardgame/5893 ... er-vs-york ? Bo jeśli chodzi o Richarda, to z tego co rozumiem, jak ktoś grał w cokolwiek Columbii (mają chyba najbardziej masakryczne ceny na rynku biorąc pod uwagę jakość wydania :/ ) to wiadomo czego się spodziewać.
A to to mi wygląda nader eurogrowo i dużo mniej interesująco (mówię zwłaszcza na podstawie tej recenzji: http://boardgamegeek.com/thread/508198/ ... etailed-re ), bardziej mnie ciekawi co pokaże GMT w zapowiadanym (i to również bloczkowym) "Crown of Roses". Jak znam życie będzie tam więcej chromu, a już raz z takiego pojedynku GMT wyszło zwycięsko, ale była to specyficzna sytuacja, dlatego że gra "Hellenes" początkowo miała wyjść w Columbii, ale tamtejsze naczalstwo uznało, że jest zbyt skomplikowana i trzeba ją uprościć. Na to autor (Craig Besinque) się wnerwił i zabrał grę do GMT, które ją wydało (zresztą to jest jedna z fajniejszych gier bloczkowych), a Columbia wydała na swoim zwykłym szkielecie wzbogaconym o kilka zasad grę "Athens&Sparta", która jest zdecydowanie jedną z najsłabszych w ich stajni, bo jest jakaś taka "w pół drogi" i nie umywa się do dzieł Dalgliesha i Taylora. Jak ktoś lubi tych ostatnich, to i na "Ryszardzie III" się nie zawiedzie (ja tam go wolę od "Hammer of the Scots", tyle na razie mogę zdradzić, chyba że jak więcej pogram to zmienię opinię ;) ). Z ciekawością czekam na odpowiedź GMT, ale tu już nie będzie łatwo, bo gra jest na pewno o wiele lepsza niż "Athens & Sparta". A sama Wojna Dwóch Róż ma ostatnio szczęście, bo GMT zapowiada jeszcze jakąś taktyczną karciankę osadzoną w tym konflikcie, która ma się nazywać "Sun of York".
A tak BTW, to gry Columbii nie wydają mi się najdroższe na rynku (choć ja akurat kupowałem z Grenadierowym rabatem ;) ), a jakość wydania Ryszarda jest całkiem ok, zwłaszcza plansza bardzo ładna (ale ja nie muszę mieć usztywnianej w sumie ;) ).
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

janekbossko pisze:No dobra ale jak wrażenia? :)
Wrażenia ogólnie są pozytywne, poza tym mogę się podpisać pod tym co pisali już Wilk i Arteusz. Jak ktoś grał w gry Columbii, to na pewno się nie zawiedzie. Grałem swego czasu w Crusader Rexa, a niedawno sobie odświeżyłem, i w porównaniu z tamtą na pierwszy rzut oka Ryszard III bardziej mi się podoba.

Będziemy kontynuować rozgrywki, tak że niedługo pojawią się pewnie kolejne raporty, a z czasem recenzja. Jeszcze postaram się napisać AARa z rozgrywki w Łodzi, chociaż ten siłą rzeczy będzie dość ogólny.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

AAR - partia Arteusz vs Raleen, rozegrana na III Operacji Łódzkiej, 05.06.2010

Pokrótce postaram się jeszcze napisać o naszej rozgrywce z Arteuszem na Operacji Łódzkiej, ponieważ póki co niewiele jest w sieci relacji i wrażeń dotyczących tej gry.

Po pierwszej rozgrywce z Wilkiem tym razem postanowiłem zagrać Lancasterami, jako że wydają się stroną trudniejszą, przynajmniej z początku. Ich siły są rozrzucone, a jednostki słabsze, choć jest ich więcej. Mają też sporo postaci „przechodnich” co ma swoje plusy i minusy. Plusy polegają na tym, że nie można ich permanentnie wyeliminować, minusy, że przeciwnik może ich „przekabacić” na swoją stronę.

Początek rozgrywki był dość standardowy – próby lądowania na północy i południu, z tym, że początkowo Arteusz skupiał się raczej na północy. Dość szybko zdał sobie jednak sprawę ze znaczenia rejonów południowych i siły jednostek zgromadzonych pod Calais. Początkowo walki koncentrowały się w zachodniej części Brytanii. Arteuszowi udało się tam wyeliminować jedną z Czerwonych Róż. Grając Lancasterami starałem się przede wszystkim skoncentrować siły. Z drugiej strony, pojawiał się dylemat tego rodzaju, że po koncentracji bloczków w jednym miejscu „odkrywam” część hrabstw, tzn. przestają one być przeze mnie kontrolowane, co umożliwia Yorkom zwoływanie tam swoich stronników i wprowadzanie własnych bloczków. Z kolei oni mają tego rodzaju dylemat, że wystawianie pojedynczych bloczków w pobliżu skoncentrowanych sił przeciwnika może doprowadzić do ich szybkiej likwidacji, bo w pojedynkę nie będą miały szansę oprzeć się Lancasterom. Tak więc starałem się znaleźć zloty środek, przede wszystkim ewakuując lordów z terenów najbardziej narażonych na inwazję, czyli Canterbury i południowa Anglia i rejony na zachód od Yorku.

Pierwsza tura zakończyła się moim zwycięstwem jako Lancastera. Rodzina Yorków poszła na wygnanie. Arteuszowi nie udało się zbudować większej domeny, aczkolwiek odniósł pewne sukcesy eliminując dwie Czerwone Róże. Być może druga z nich padła w początkach drugiej tury – tego już dokładnie nie pamiętam. W drugiej turze Arteuszowi udało się dokonać skutecznej inwazji od południa. W pewnym momencie miał szansę dość szybko posunąć się w stronę Londynu jednak postanowił w pierwszej kolejności zmobilizować jak najwięcej swoich stronników, co też do pewnego stopnia było posunięciem słusznym. Dalsza faza rozgrywki to w przypadku Lancasterów znowu koncentrowanie sił i powolne cofanie się ku północy. Arteusz dbał przy tym o to bym się nie nudził i starał się powoływać swoje siły także na północy. Potem niekiedy sporo czasu tracił na ewakuację ich ku południowi, tam gdzie stało główne zgrupowanie. W pewnym momencie udało mu się też opanować księstwo Yorku. W jednym czy dwóch przypadkach powiodły się rzuty na zdradę lordów „przechodnich” i siły Yorków zasilił jeden z północnych baronów królestwa.

Mimo tych sukcesów po drugiej turze nadal przeważali Lancasterowie, którym udało się ocalić większość sił. Trzecia tura przebiegała natomiast całkowicie pod dyktando Yorków, którzy opanowali południowe połacie królestwa. Tymczasem Lancasterom udało się zająć księstwo Yorku i cofali się ku północy. Postępowała za nimi silna armia Yorków. Pamiętam, że w trzeciej turze obu stronom niezbyt szczęśliwie rozłożyły się karty, tak że nie mogły wykonać nazbyt wielu akcji. Jeśli chodzi o moje działania w końcówce polowałem na Białe Róże. Natomiast postanowiłem trochę odwrócić uwagę Arteusza powołując dość licznie milicje miejskie itp. i zostawiając je samotnie. Arteusz co najmniej w jednym przypadku atakował je, podczas kiedy ja miałem chwilę oddechu, zostawiając tamte oddziały na straty (i tak są one rozpuszczane na koniec tury i nie liczą się do punktów zwycięstwa). Dzięki temu w samej końcówce udało mi się także odciągnąć główną armię Yorków i minąć ją głównymi siłami Lancasterów. Ścigałem bowiem Warwicka z osłabionymi siłami baronów wiernych Yorkom. W samej końcówce gry udało mi się dopaść ich niemal całością sił Lancasterów pod Coventry i wyeliminować trzech z czterech baronów.

Jeśli chodzi o zwycięstwo w grze, ustaliliśmy remis, z tego powodu, że po trzeciej turze punkty rozłożyły się niemal idealnie równo, natomiast pojawiła się jeszcze taka kwestia, że nie poinformowałem Arteusza o tym, że dziedziców (heirs) obu stron także liczy się do punktacji decydującej o zwycięstwie w turze (w fazie politycznej), w związku z czym, wiedząc to mógł on nieco inaczej zagrać. Formalnie, przy tym stanie, który był na koniec zwyciężyli Lancasterowie, ale gdyby nie moje niedopowiedzenie zwycięstwo odnieśliby prawdopodobnie Yorkowie. Gra była bardzo wyrównana. Arteusz, mimo że grał pierwszy raz, dość szybko wczuł się w mechanikę gry.

Obrazek
Rozstawienie początkowe

Obrazek
Jedna z sytuacji w środkowej fazie gry. Jak widać, podczas tej rozgrywki dość mocno koncentrowaliśmy siły

Obrazek
Ta sama sytuacja oczami Yorków
Ostatnio zmieniony środa, 23 marca 2011, 21:42 przez Raleen, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Arteusz
Praetor
Posty: 3144
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
Lokalizacja: Kielce
Been thanked: 1 time

Post autor: Arteusz »

Jako że dużo grywam w Hammer of the Scots, to i szybko wyczułem o co chodzi w tej grze.
Mechanicznie bardzo podobnie. Tyle tylko że tutaj trzeba poznać swoich szlachciców i ogólnie rozłożenie ich na planszy. To połowa sukcesu. A tego przy pierwszej grze nie sposób zrobić w 100 %. Gra bardzo fajna.
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Awatar użytkownika
Arteusz
Praetor
Posty: 3144
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
Lokalizacja: Kielce
Been thanked: 1 time

Post autor: Arteusz »

I wyszło pobieżne studiowanie zasad.
Obawiam się że źle graliśmy. Mimo iż przepisy w większości pokrywają się z tymi z HofS to przy bitwach jest jedna istotna zmiana.
"All hits by one block are applied immediately to the enemy block with higest current Strength" inaczej mówiąc w Hammerze obrażenia od jednego bloczka dzieliło się i przypisywało po jednym trafieniu do aktualnie najsilniejszego bloczka, tutaj wszystkie trafienia od jednego bloczka idą w najsilniejszego (bez możliwości ich dzielenia). To dużo zmienia.
Pojawiła się także możliwość szarży przez "dziedziców/następców" w wybranego przez nich szlachcica. To też powoduje większe planowanie w bitwach.
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Arteusz pisze:I wyszło pobieżne studiowanie zasad.
Obawiam się że źle graliśmy. Mimo iż przepisy w większości pokrywają się z tymi z HofS to przy bitwach jest jedna istotna zmiana.
"All hits by one block are applied immediately to the enemy block with higest current Strength" inaczej mówiąc w Hammerze obrażenia od jednego bloczka dzieliło się i przypisywało po jednym trafieniu do aktualnie najsilniejszego bloczka, tutaj wszystkie trafienia od jednego bloczka idą w najsilniejszego (bez możliwości ich dzielenia). To dużo zmienia.
Pojawiła się także możliwość szarży przez "dziedziców/następców" w wybranego przez nich szlachcica. To też powoduje większe planowanie w bitwach.
Niekoniecznie, można to rozumieć w ten sposób, że chodzi o bloczek aktualnie ("current") najsilniejszy. Po tym jak bloczek poniósł jedną stratę przestaje być "aktualnie najsilniejszy i można kolejną stratę przypisać innemu. Co więcej, użycie słowa "current" sugeruje taką właśnie interpretację, bo przy Twojej interpretacji to słowo staje się zbędne. Po co autor miałby pisać, że "bloczek który ma aktualnie największa siłę ponosi straty"? Napisałby po prostu, że "bloczek, który ma największą siłę ponosi straty".

Szarża była już w Crusader Rexie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Arteusz
Praetor
Posty: 3144
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
Lokalizacja: Kielce
Been thanked: 1 time

Post autor: Arteusz »

Raleen pisze: Niekoniecznie, można to rozumieć w ten sposób, że chodzi o bloczek aktualnie ("current") najsilniejszy. Po tym jak bloczek poniósł jedną stratę przestaje być "aktualnie najsilniejszy i można kolejną stratę przypisać innemu. Co więcej, użycie słowa "current" sugeruje taką właśnie interpretację, bo przy Twojej interpretacji to słowo staje się zbędne. Po co autor miałby pisać, że "bloczek który ma aktualnie największa siłę ponosi straty"? Napisałby po prostu, że "bloczek, który ma największą siłę ponosi straty".
Ha, ale autor z boku daje wyjaśnienie następującej treści: "Unlike most block games, all hits from one firing block are applied to the higest strength enemy block. Only if that block is eliminated do surplus hits carry over to the next strongest block". I po za tym w instrukcji jest liczba pojedyncza, a nie mnoga odnośnie bloczków które mogą dostać obrażenia (applied immediately to the enemy block with higest current Strength).
Raleen pisze: Szarża była już w Crusader Rexie.
Tak, ale na innych zasadach. Tam decydowałeś tylko czy ma być czy nie. Tutaj możesz wybrać w kogo uderzasz.
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

W tej sytuacji, przy tym dodatkowym wyjaśnieniu autora, oczywiście się zgadzam.

Dużo to zmieniało podczas naszej rozgrywki?

Co do szarży to zdaję sobie sprawę z jej potencjału i tutaj Yorkowie mają spore możliwości z uwagi na wysokie współczynniki Ryszarda.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Arteusz
Praetor
Posty: 3144
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
Lokalizacja: Kielce
Been thanked: 1 time

Post autor: Arteusz »

Raleen pisze:
Dużo to zmieniało podczas naszej rozgrywki?
Abstrahując od naszej rozgrywki, uważam że ogólnie to dużo zmienia. Istnieje o wiele większe ryzyko odpadania bloczków podczas walki.
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Szarża to moim zdaniem dobry pomysł, ale z tym odejmowaniem strat wolałbym grać tak jak graliśmy. Wydaje mi się to jakieś...hmm...logiczniejsze.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
waffel
Zauriad-praporszczik
Posty: 201
Rejestracja: czwartek, 9 sierpnia 2007, 16:36
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: waffel »

W Designer Diaries było powiedziane że taki podział trafień jest jak najbardziej zamierzony, że chodzi o to że najsilniejszy (w domyśle puszczony na czele ataku) bloczek ma spore szanse na zejście. Za to powoduje to dziwne zagrywki przyznawania słabych, jednohitowych ataków fajnym bloczkom żeby przestały być najsilniejsze.

A pamiętaliście, że nie można uciekać w pierwszej rundzie walki? Gracze przyzwyczajeni do HotS mają taki nawyk :)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

waffel pisze:A pamiętaliście, że nie można uciekać w pierwszej rundzie walki? Gracze przyzwyczajeni do HotS mają taki nawyk :)
Pamiętaliśmy, przynajmniej ja, ponieważ w HotS nie grywałem.

Co do zmian to jeszcze jest taka kwestia, że okazuje się, iż niższe współczynniki wielu lordów oznaczonych białą i czerwoną różą teraz nabierają sensu, bo to pozwala im unikać strat. Natomiast z drugiej strony okazuje się, że nagle warto mieć w armii czteropunktową milicję miejską :) .
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Arteusz
Praetor
Posty: 3144
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
Lokalizacja: Kielce
Been thanked: 1 time

Post autor: Arteusz »

Raleen pisze:Natomiast z drugiej strony okazuje się, że nagle warto mieć w armii czteropunktową milicję miejską :) .
O tym samym pomyślałem. Jak i o tych biednych Szkotach, Walijczykach i najemnikach. Teraz to nawet tacy rebelianci to potęga.
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
ODPOWIEDZ

Wróć do „Starożytność i średniowiecze”