Bardzo ciekawe rzeczy dzieją się w Chinach.
Można spokojnie powiedzieć, że staczają się w objęcia kryzysu gospodarczego, a wyjście z niego będzie koszmarnie trudne z uwagi na strukturę wiekową społeczeństwa.
Niedawno doszło do wielkiej afery związanej z systemem bankowym. W jednej z prowincji (nie pamiętam jak się zwie) funkcjonowały regionalne banki, które oferowały bardzo korzystne warunki dla kont i lokat oferowanych online. To przyczyniło się do wielkiego zaangażowania klientów z innych prowincji. Niedawno banki te nagle zlikwidowały dostęp online do swoich produktów i okazało się, że pieniądze z tych kont znikły - zostały wyprowadzone z banków. Oprócz władz banków na 100% zamieszane są w to lokalne władze prowincji - co ciekawe jednymi z instytucjonalnych właścicieli banków są centralne agencje rządowe - które jednak całkowicie się tego wypierają.
Ludzie oczywiście postanowili dopomnieć się o swoje prawa i chcieli pojechać do tej prowincji aby protestować. Nagle okazało się, że odebrano im prawa do podróży - w związku z covidem każdy obywatel musi legitymować się specjalnym kodem kreskowym, który musi być okazywany np. przy wejściu do środków transportu zbiorowego. Kod może być zielony lub czerwony i nagle okazało się, że wszyscy niezadowoleni mają kod czerwony! Pomimo tego, w końcu udało się kilku tysiącom ludzi dotrzeć na miejsce i urządzić protesty.
Wtedy lokalne władze nasłały na nich wynajętych bandziorów z triad!
Oczywiście całość tej afery podlega ścisłej cenzurze w mediach i internecie prowadzonej zarówno przez władze lokalne jak i centralne. Pomimo tego rozeszło się dostatecznie dużo plotek żeby ludzie w całych Chinach rozpoczęli run na banki żeby wycofać swoje oszczędności. Oczywiście okazało się, że banki nie mają dostatecznie dużej gotówki i wprowadzono ograniczenia polegające na tym, że dziennie można wypłacić 1000 yuanów, czyli równoważność 700 zł.
Równocześnie system bankowy ma drugi problem, związany z zapaścią na rynku budowlanym.
System finansowania budownictwa mieszkaniowego był dość specyficzny., ponieważ niemal wogóle nie angażował zasobów finansowych developerów. Wyglądało to tak, że jak ogłaszano nowy projekt to na pniu sprzedawano wszystkie mieszkania w całości pobierając opłaty od klientów. Jeżeli klientowi brakowało pieniędzy (a tak najczęściej było) to brał kredyt w banku. Innymi słowy, developerzy nie brali kredytów i to klienci musieli się obawiać egzekucji bankowej, nie developerzy. Równocześnie system powiązań z władzami jest taki, że developerzy wogóle nie obawiają się klientów - przez co w praktyce przypadku nie wykonania projektu, klienci mogą im skoczyć.
Niedawno ponad 200 projektów obejmujących ponad milion mieszkań znalazło się na liście opóźnionych i wstrzymanych. Przy czym często taki pojedynczy projekt odpowiadałby całej dzielnicy w Polsce.
Ludzie zostali zmuszeni do spłacania kredytów za mieszkania, których nie dostali i prawdopodobnie już nie dostaną. Co gorsza w związku z lockdownami wielu z nich straciło pracę. Kiedy zdali sobie sprawę, że w jedności siła to zaczęli się organizować i masowo odmawiać spłacania kredytów. Na ten moment szacuje się, że tych złych kredytów jest na ponad 50mld USD a i szybko rośnie. A to tylko wierzchołek góry lodowej.
Wszystko to łączy się z dużym spadkiem wartości nieruchomości.
A należy pamiętać, że budownictwo mieszkaniowe odpowiada za 30% PKB Chin!!!
Oczywiście cenzura pracuje, ale nie jest w stanie powstrzymać niezadowolenia społecznego.
Obie te kwestie pokazują jak wielki jest poziom korupcji w Chinach, bo wszystkie banki i developerzy są ściśle powiązani z lokalnymi władzami, które kryją ich przewały. A centralny rząd głośno krzyczy o zwalczaniu korupcji ale w praktyce dotyczy to tylko politycznych przeciwników frakcji Xi Jinpinga.
Ten zaś ma jeszcze inny wielki problem związany z polityką zero covid policy.
Polityka to jest bardzo mocno promowana przez centralne władze i prowadzi do wielu kuriozalnych i tragicznych sytuacji (jak ponad miesięczna ścisły lockdown Shenzen, 20 milionowego miasta) oraz zapaści gospodarczej. A lockdowny w Chinach to nie tak jak u nas. U nich wszyscy byli testowani co kilka dni, zarażeni byli zabierani do obozów izolacyjnych lub na stałe zamykani w mieszkaniach (z zaspawaniem drzwi włącznie). Nawet zdrowi mieli zakaz opuszczania mieszkań, zaś żywność miała być dostarczana przez państwowe służby - co oczywiście okazało się totalnie niewydolne, co powodowało, że ludzi umierali z głodu a równocześnie masa świeżej żywności psuła się w składowiskach na obrzeżach miasta.
Patologii jest dużo więcej - jak zamykanie w obozach z chorymi również zdrowych, którzy byli tylko podejrzani o możliwość zakażenia bo mieszkali w tym samym bloku co zakażeni!
Powody dla których Chiny tak bardzo przyczepiły się do tej polityki są co najmniej dwa. Po pierwsze bardzo niska skuteczność chińskiej szczepionki, szacowana na 30%. Oznacza to, ze nie często chroniła ona nie tylko przed zachorowaniem ale nawet nie łagodziła objawów choroby.
Ważniejsze jest jednak coś zupełnie innego. Xi osobiście od samego początku epidemii zaangażował się w promowanie jest polityki. Przyznanie, że jest błędna i należy ją zmienić wiązałoby się z "utratą twarzy" a to jest niesamowicie ważne w kulturze chińskiej. Zostałoby to natychmiast wykorzystane przez jego politycznych wrogów do odebrania mu władzy na zbliżającym się zjeździe KPC, na której chce on zostać przewodniczącym na kolejne 4 lata. Przynajmniej więc do tego zjazdu rząd musi udawać, ze ta polityka jest cacy!
Kolejnym problemem są emeryci i bezrobotni. Na 1.4 mld Chińczyków prawie 1 miliard pobiera emerytury - co wynika z niesamowicie niskiego wieku emerytalnego - 50 lat dla pracowników fizycznych, 55 dla reszty kobiet i 60 dla reszty mężczyzn. Przy czym jest to emerytura głodowa, szczególnie na wsi. Co gorsza! szacuje się, że w wyniku narastającego kryzysu aktualnie bezrobotnych jest prawie 80 milionów Chińczyków!!! Ta łódź po prostu musi się wywrócić!
Dodajcie do tego wycofywanie się korporacji zachodnich z Chin w celu dywersyfikacji i skrócenia łańcuchów dostaw, a obraz stanie się katastrofalny.
Co powstrzymuje Chińczyków przed wybuchem? Oczywiście ścisła kontrola i restrykcyjność państwa - nawet to jednak przestaje wystarczać.
To oznacza, że niepokoje społeczne będą narastać a równocześnie zagrożony utratą władzy Xi może zdecydować się na desperackie kroki.
Dlaczego? Dlatego, ze rozwiązaniem jego problemów może być wojna.
Wojna pozwoli na dokręcenie śruby obywatelom i zamiecenie pod dywan wszystkich afer a także skierowanie uwagi Chińczyków na wrogów zewnętrznych. To może oznaczać, że w najbliższym czasie Chiny mogą zdecydować się na uderzenie na Tajwan, niezaleznie od tego jakie będą szanse na powodzenie tego ataku.
Jest to o tyle istotne, że dochodzi czynnik psychologiczny, gdyż z uwagi na demografię, jeżeli Chiny stoczą sie w gospodarczy kryzys, to nie wiadomo kiedy ponownie wyjdą na prostą i jaka wtedy będzie sytuacja geopolityczna - oraz czy nadal Tajwan będzie w zasięgu ich agresji... Xi może więc uznać, ze oprócz metody na zachowanie władzy, to ta wojna może być ostatnią okazją (na pewno dla niego) na podbicie Tajwanu.
Tak więc czasy robią się coraz ciekawsze i nie wiadomo jak to się skończy.
https://www.youtube.com/watch?v=ZNUP4Dc ... =serpentza - szczególnie to warto obejrzeć
https://www.youtube.com/watch?v=eikrolA ... naInsights
https://www.youtube.com/watch?v=g7_c7EJ ... naInsights