Najlepszy elekcyjny król Polski

Od upadku Konstantynopola do wybuchu rewolucji francuskiej (1789).

Który z polskich królów elekcyjnych był najlepszy?

Stefan I
25
66%
Zygmunt III
3
8%
Jan III
3
8%
Władysław IV
5
13%
Jan II Kazimierz
2
5%
 
Liczba głosów: 38
Awatar użytkownika
andleman
Aquilifer
Posty: 156
Rejestracja: wtorek, 26 sierpnia 2008, 16:34
Lokalizacja: Gąbin

Post autor: andleman »

Dyziu, chętnie przyłączę się do zdania Elahgabala:

1. Piszesz, że "winę za zaistniałą sytuację ponosiła kresowa szlachta - Ostrogscy, Wiśniowieccy etc." Bardzo marny wybór - właśnie Ostrogscy i Wiśniowieccy to była owa ruska elita, której tak poszukujesz (na marginesie - dotyczy to także Zasławskich), to wszak ruscy kniaziowie, od samego Ruryka się wywodzący (choć Wiśniowieccy twierdzili, że pochodzą od Giedymina).

2. Przytaczasz słowa Chmielnickiego o "obracaniu wolnych Kozaków w pańszczyźnianych chłopów". Hmmm...
Po pierwsze - kozacy zaporoscy rekrutowali się w znacznej mierze właśnie ze zbiegłych chłopów pańszczyźnianych i drobnych przestępców (poza miejscowym wieloetnicznym konglomeratem).
Po drugie - owi "wolni kozacy" to - odzierając pojęcie z poetyki i bawełny - rabusie, zbójcy i niespokojne dusze żyjące z cudzej pracy (oprócz tego - także z uczciwych zajęć, a jakże, ale "mołojeckiej sławy", przez którą wchodziło się do elity, nie zdobywało się łowiąc ryby, czy handlując) . Gorzej, niż owa krwiożercza szlachta, która ich próbowała "obracać" - bo szlachcic zasadniczo dbał o swych chłopów (znaczy bronił ich, bo z nich żył), a kozacy o swoich żywicieli (czyli tych, których rabowali) - ani trochę...
Po trzecie - co to w ogóle znaczy "wolny kozak"? Co to za pojęcie? Gdzie podstawa prawna do wyodrębnienia takiego stanu? Albo byli chłopami, albo członkami rozbójniczych watah - często jedno i drugie?
Po czwarte wreszcie - z zupełnie innej beczki. Owi Wiśniowieccy, Ostrogscy, Zasławscy, ale i - oczywiście - Koniecpolscy, czy Potoccy, którzy już elitą ruską nie byli - wszyscy oni budowali, rzecz jasna, własną potęgę i dbali przede wszystkim o interesy własnego rodu. Tak się jednak składa, że akurat na tym etapie i w tym miejscu interesy te - niechcący - pokrywały się z interesami Rzeczypospolitej. Kwarta liczyła z grubsza trzy do sześciu tysięcy żołnierzy. W tej sytuacje prywatne armie kresowych magnatów stanowiły - jak mniemam - poważny element obrony od strony Dzikich Pól, choć zdaję sobie sprawę, że nie tylko takie było ich przeznaczenie. Armie te trzeba było wyżywić i opłacić. "Wolni kozacy" nie kwapili się do obrony swoich pobratymców orzących pola, bo cóż to za sławę mołojecką dać mogło? "Wolni kozacy" woleli jątrzyć Turcję i powstawać w obronie swoich swobód (czy nie swobód do rabowania aby?)...

3. Przytaczasz słowa Chmielnickiego, że "podniósł szablę przeciw szlachcie i królewiętom". Rozumiem, że żydzi to królewięta, a Kudak - to folwark szlachecki. Rozumiem, że hetmańskie wojska rozbite pod Korsuniem nie były armią występującą w imieniu Rzeczypospolitej, tylko prywatną hulajpartią magnacką.

4. To takie proste rozwiązanie: podnieść rejestr... Jak ono kusi... Mogę się mylić, ale stałe wojsko Rzeczypospolitej poza rejestrem liczyło jakieś trzy tysiące wojsk kwarcianych (w czasie pokoju) i chyba ze dwa tysiące piechoty wybranieckiej. Nie czuję się ekspertem w sprawach wojskowości XVII wieku, doświadczeni koledzy z pewnością mnie sprostują. No to jaki problem dołożyć do tego dwudziestokrotnie większy rejestr kozacki? Wspaniały pomysł! Jak jednak słusznie podniósł Elahgabal - skąd wziąć na to pieniądze?
Zaproponuję takie rozwiązanie: nałożymy podatki na szlachtę, a ich ściąganie powierzymy kozakom. Im z pewnością by się to podobało - zamiast ryzykownych wypraw do Bakczysaraju, czy Warny odbywaliby wspaniałe rejzy na szlacheckie dwory... Albo - jak z Lisowczykami - ustalimy, że nie płacimy im żołdu, a utrzymują się sami. Też by na to poszli - stawiam brylanty przeciw orzechom... Podoba Ci się taka wizja Ukrainy? Zamiast krwiożerczych państw magnackich, zaludniających powoli puste tereny i przynoszących jakiś tam dochód państwu - anarchiczna pustynia przemierzana przez konnych piratów.

5. Dopuszczenie kozaków do herbów. Porównywanie Litwy do Rusi ma jedną wadę - przecież ci, co na herby na Rusi zasługiwali, JUŻ JE DOSTALI - razem z Litwinami. Przecież nie mówimy o przyłączeniu kolejnego państwa do Rzeczypospolitej. Ono już w tej Rzeczypospolitej się znajduje. Ja się zgadzam, że należało udzielić Rusi/Ukrainie statusu równego Litwie. Ale kandydaci do proponowanych przez Ciebie urzędów... już je sprawowali. Bo przecież owi kandydaci to właśnie Wiśniowieccy, Ostrogscy, Zasławscy... Komu miała Rzeczpospolita udzielać przywileju szlachectwa? Zbiegłym chłopom, rozbójnikom? Mówimy o "wolnych kozakach", prawda? No, rzecz jasna sporo tam także szlachty szukającej szczęścia, ale przecież tych właśnie wykluczasz a priori.
Szlachta nie dostrzegała potrzeby rozmów z ukrainną elitą właśnie dlatego, że ukrainne elity już były, i to były zaszczytami obłożone. A jeśli chodzi o rozmowy z kozakami, to pisał już Elahgabal (choć używając nieco łagodniejszych argumentów), że na Ukrainie nie było z kim rozmawiać. No bo z kim? Z rozbójnikami? Buławę hetmańską dawać za rabunki i terror, za działanie na szkodę Rzeczypospolitej (przez judzenie Turcji)? Jedyne co można było, to w miarę szczupłych możliwości finansowych tych rozbójników kanalizować - temu służył rejestr.

6. Piszesz, że oddanie stanowisk starszyźnie kozackiej spowodowałoby, że miałaby ona interes w hamowaniu nastrojów buntowniczych. Patronem tej idei - jeśli pozwolisz - uczynię śp. Iwana Barabasza... Jaka część regestrowych kozaków przeciwstawiła się powstaniu Chmielnickiego? Ilu z obdarzonych upragnionymi stanowiskami wojskowymi powstrzymało wybuch? Do "elity kozackiej" wchodziło się w oparciu o "mołojecką sławę". A "mołojeckiej sławy" nie budowało się na służbie wojskowej, tylko na bandyckich rejzach. Dotyczy to nawet Konaszewicza.

7. Zupełnie na marginesie - odnośnie najdłuższej tytulatury Władysława IV. Może właśnie gdyby umiał on ją umiejętnie i we właściwym czasie skrócić, Rzeczpospolita miałaby znacznie mniej problemów. Mrzonki o wojnie tureckiej i owo słynne "a cóż to, nie macie szabel i samopałów?" to nieodpowiedzialne i gówniarskie podlewanie oliwy tam, gdzie powinno podlewać się wodę.
Cywilizuje podbite narody nowy ład,
Rosną krzyże przy drogach od Renu do Nilu.
Skargą, krzykiem i płaczem rozbrzmiewa cały świat,
A Juliusz Cezar ćwiczy lapidarność stylu!
Awatar użytkownika
Pancerny
Appointé
Posty: 39
Rejestracja: poniedziałek, 30 czerwca 2008, 01:58
Lokalizacja: z Dzikich Pól

Post autor: Pancerny »

andleman pisze:Piszesz, że "winę za zaistniałą sytuację ponosiła kresowa szlachta - Ostrogscy, Wiśniowieccy etc." Bardzo marny wybór - właśnie Ostrogscy i Wiśniowieccy to była owa ruska elita, której tak poszukujesz (na marginesie - dotyczy to także Zasławskich), to wszak ruscy kniaziowie, od samego Ruryka się wywodzący (choć Wiśniowieccy twierdzili, że pochodzą od Giedymina).
To już nie była elita ruska, od momentu gdy owi "królewięta" porzucili prawosławie, przeszli na polską stronę, sprawy Ukrainy spostrzegali oczami Polaka, a nie Ukraińca.
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Post autor: elahgabal »

Pancerny pisze:To już nie była elita ruska, od momentu gdy owi "królewięta" porzucili prawosławie, przeszli na polską stronę, sprawy Ukrainy spostrzegali oczami Polaka, a nie Ukraińca.
Polemizowałbym do pewnego stopnia.
Przede wszystkim, nie stawiałbym wcale znaku równości, między społecznością ruską jako całością, a kozakami. Rusini byli taką samą częścią składową Rzplitej, jak Polacy, czy rdzenni Litwini. Natomiast kozacy byli elementem "napływowym", "niestałym", funkcjonującym niejako poza oficjalnym życiem Rzplitej. Nazywając rzeczy po imieniu - to była zmilitaryzowana społeczność rozbójników. Osobiście uważam, że spolonizowana elita ruska postrzegała rzeczwistość oczami magnata, a nie Polaka, czy Rusina. Natomiast oczami "Ukraińca" - w sensie kozaka - rzeczywistości nie postrzegał nikt, poza co bardziej awanturniczym elementem ukrainnego chłopstwa. Tutaj nie używałbym rozróżnień narodowych. Prędzej klasowe. Kozak awansowany na szlachcica, w drugim, czy trzecim pokoleniu myślałby tak samo, jak reszta braci herbowej.
"Jakie warunki mam im przedstawić?" "Najgorsze, jakie wymyślisz."
Kondeusz do Puységur (oblężenie Furnes, 1648 r.)

https://www.youtube.com/watch?v=RUmdWdEgHgk
Awatar użytkownika
Mariusz
Adjoint
Posty: 733
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:53
Lokalizacja: Warszawa/Bruksela
Has thanked: 65 times
Been thanked: 28 times

Post autor: Mariusz »

Pancerny pisze:
andleman pisze:Piszesz, że "winę za zaistniałą sytuację ponosiła kresowa szlachta - Ostrogscy, Wiśniowieccy etc." Bardzo marny wybór - właśnie Ostrogscy i Wiśniowieccy to była owa ruska elita, której tak poszukujesz (na marginesie - dotyczy to także Zasławskich), to wszak ruscy kniaziowie, od samego Ruryka się wywodzący (choć Wiśniowieccy twierdzili, że pochodzą od Giedymina).
To już nie była elita ruska, od momentu gdy owi "królewięta" porzucili prawosławie, przeszli na polską stronę, sprawy Ukrainy spostrzegali oczami Polaka, a nie Ukraińca.
Oni połączyli raczej podejscie prezentowane przez Polaków i Rusinów. Jednocześnie reprezentowali polskie interesy na wschodzie, jak i wciągali Rzeczpospolitą w konflikty w tamtym regionie, we własnym interesie.
Alea iacta est.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia XVI-XVIII wieku”