Root (Leder Games)
- Herman
- Lieutenant
- Posty: 593
- Rejestracja: poniedziałek, 24 października 2011, 17:05
- Lokalizacja: ukochana Warszawa
- Been thanked: 3 times
Root (Leder Games)
Zaraz zaraz, pewnie patrzycie już na okładkę i komponenty, a tam… A tam jakieś zwierzęta, jakiś las, ptaszki, kotki, jakieś wygłupy jednym słowem. Gdzie są wojacy, stosy żetonów, dywizje pancerne i stopa okopowa?
Otóż po raz kolejny współczesny planszowy design pokazał, że można stworzyć niesamowicie dobrą, asymetryczną grę z pogranicza euro i strategii, a do tego ubrać to w niecodzienne szaty.
Root, którego autorem jest Cole Wehrle (znany m.in. z Pax Pamir czy John Company) to dla mnie prawdziwa perełeczka. Gra najbardziej przypomina to co znamy z serii COIN – asymetryczny konflikt dla 4 graczy (z dodatkiem nawet dla 6). Każda frakcja ma swoje unikalne akcje, specyfikę, system punktowania. Mamy więc dawnych władców lasu – ptaki, które zaczynają w swoim ostatnim bastionie i będą się niego rozprzestrzeniać. Skupiają się na budowie gniazd i utrzymania swojego silnika w działaniu.
Drugą frakcją są koty – nowi władcy lasu, z pokaźnym stanem terytorialnym, który muszą w miarę możliwości utrzymać i rozbudować machinę przemysłową. Koty zdobywają punkty za budowę nowych warsztatów, tartaków i koszar.
Trzecia frakcja to zwierzęcy sojusz rewolucyjny – partyzanci, których na starcie nie ma na planszy. Punkty zdobywają głównie za rozprzestrzenianie sympatii do swojej leśnej rewolucji.
Czwartą, najbardziej unikatową stronę stanowi Vagabond – to swego rodzaju jednoosobowa frakcja składająca się z Szopa-włóczęgi, który zawiązuje czasowe sojusze z innymi frakcjami. Ma swoje osobne cele, bazujące na zbieraniu różnych przemiotów-artefaktów. Czasem włącza się do głównego biegu wydarzeń, ale głównie skupia się na wypełnianiu swoich misji.
Jak wspomniałem każda frakcja punkty dostawać będzie za co innego, ale „interesy” na planszy często się pokrywają i de facto trwa nieustanna wojna podjazdowa w lesie. Nie ma tu prawie cofania punktów więc gra idzie równym tempem do przodu. Rozgrywka w 4 osoby zamknie się spokojnie w 1-1,5 h. W 6 osób zaczyna się troszkę dłużyć, downtime jest odczuwalny. W 6 osób trzeba liczyć ok 2,5-3h rozgrywki.
Jeśli chodzi o wykonanie – jest po prostu bajeczne. Komponenty są oczywiście dobrej jakości, drewniane figurki złośliwo-urocze, ale całą robotę odwalają ilustracje – przepiękne, takie które po prostu chce się oglądać, zrobione z przysłowiowym „jajem”.
Jeśli chodzi o zarzuty – w zasadzie jeden, który mam przy grach z serii COIN. Najlepsze rozgrywki to dla mnie te, w których (zakładając, że do gry siadamy wszyscy jako świeżaki) gracze uczą się frakcji, sposobów gry, poznają tytuł. Kiedy wszyscy są już wykuci na blachę, znają możliwe zagrożenia i strategie gra może tracić na uroku. Finalnie kończy się to w ten sposób, że zwycięzca to osoba, która została akurat najmniej dojechana przez przeciwników i wykorzystała moment (albo przeciwnicy czegoś nie dopatrzyli). Nie ma ona wtedy pełnej satysfakcji z wygranej, a pokonani (którzy zapewne też byli o dosłownie krok od zwycięstwa) nie czują, że zasłużenie przegrali. Wszyscy wstają od stołu z takim dziwnym uczuciem niespełnienia. O ile jednak COINy są długie, to przy krótkim czasie rozgrywki w Root to nie boli tak mocno.
Po kilku rozgrywkach wprowadzających mogę stwierdzić, że Root to świetna strategiczna gra asymetryczna. Myślę, że w następnych latach będzie często widać ją na konwentach.
Otóż po raz kolejny współczesny planszowy design pokazał, że można stworzyć niesamowicie dobrą, asymetryczną grę z pogranicza euro i strategii, a do tego ubrać to w niecodzienne szaty.
Root, którego autorem jest Cole Wehrle (znany m.in. z Pax Pamir czy John Company) to dla mnie prawdziwa perełeczka. Gra najbardziej przypomina to co znamy z serii COIN – asymetryczny konflikt dla 4 graczy (z dodatkiem nawet dla 6). Każda frakcja ma swoje unikalne akcje, specyfikę, system punktowania. Mamy więc dawnych władców lasu – ptaki, które zaczynają w swoim ostatnim bastionie i będą się niego rozprzestrzeniać. Skupiają się na budowie gniazd i utrzymania swojego silnika w działaniu.
Drugą frakcją są koty – nowi władcy lasu, z pokaźnym stanem terytorialnym, który muszą w miarę możliwości utrzymać i rozbudować machinę przemysłową. Koty zdobywają punkty za budowę nowych warsztatów, tartaków i koszar.
Trzecia frakcja to zwierzęcy sojusz rewolucyjny – partyzanci, których na starcie nie ma na planszy. Punkty zdobywają głównie za rozprzestrzenianie sympatii do swojej leśnej rewolucji.
Czwartą, najbardziej unikatową stronę stanowi Vagabond – to swego rodzaju jednoosobowa frakcja składająca się z Szopa-włóczęgi, który zawiązuje czasowe sojusze z innymi frakcjami. Ma swoje osobne cele, bazujące na zbieraniu różnych przemiotów-artefaktów. Czasem włącza się do głównego biegu wydarzeń, ale głównie skupia się na wypełnianiu swoich misji.
Jak wspomniałem każda frakcja punkty dostawać będzie za co innego, ale „interesy” na planszy często się pokrywają i de facto trwa nieustanna wojna podjazdowa w lesie. Nie ma tu prawie cofania punktów więc gra idzie równym tempem do przodu. Rozgrywka w 4 osoby zamknie się spokojnie w 1-1,5 h. W 6 osób zaczyna się troszkę dłużyć, downtime jest odczuwalny. W 6 osób trzeba liczyć ok 2,5-3h rozgrywki.
Jeśli chodzi o wykonanie – jest po prostu bajeczne. Komponenty są oczywiście dobrej jakości, drewniane figurki złośliwo-urocze, ale całą robotę odwalają ilustracje – przepiękne, takie które po prostu chce się oglądać, zrobione z przysłowiowym „jajem”.
Jeśli chodzi o zarzuty – w zasadzie jeden, który mam przy grach z serii COIN. Najlepsze rozgrywki to dla mnie te, w których (zakładając, że do gry siadamy wszyscy jako świeżaki) gracze uczą się frakcji, sposobów gry, poznają tytuł. Kiedy wszyscy są już wykuci na blachę, znają możliwe zagrożenia i strategie gra może tracić na uroku. Finalnie kończy się to w ten sposób, że zwycięzca to osoba, która została akurat najmniej dojechana przez przeciwników i wykorzystała moment (albo przeciwnicy czegoś nie dopatrzyli). Nie ma ona wtedy pełnej satysfakcji z wygranej, a pokonani (którzy zapewne też byli o dosłownie krok od zwycięstwa) nie czują, że zasłużenie przegrali. Wszyscy wstają od stołu z takim dziwnym uczuciem niespełnienia. O ile jednak COINy są długie, to przy krótkim czasie rozgrywki w Root to nie boli tak mocno.
Po kilku rozgrywkach wprowadzających mogę stwierdzić, że Root to świetna strategiczna gra asymetryczna. Myślę, że w następnych latach będzie często widać ją na konwentach.
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Root
Niezłe herezje szerzycie towarzyszu gdzie żetony? Gdzie heksy? Gdzie 40-stronicowe instrukcje z setkami tabel? Wstyd
COIN znalazł swojego pogromcę - szczerze mówiąc, nie spodziewałem się w takim pudełku, przy tak słodkim wydaniu, tak świetnej gry. Najciekawsze, że osiągnięto to, mając do dyspozycji jedną talię kart, którą każda frakcja wykorzystuje na inny sposób. Dzięki temu gra jest zdecydowanie bardziej asymetryczna. Taką mechanikę można byłoby wykorzystać w bardziej "historycznych" klimatach.
Po sześciu rozgrywkach na AgroWarze jest chęć na więcej - a tu na horyzoncie dodatek z nowymi frakcjami
COIN znalazł swojego pogromcę - szczerze mówiąc, nie spodziewałem się w takim pudełku, przy tak słodkim wydaniu, tak świetnej gry. Najciekawsze, że osiągnięto to, mając do dyspozycji jedną talię kart, którą każda frakcja wykorzystuje na inny sposób. Dzięki temu gra jest zdecydowanie bardziej asymetryczna. Taką mechanikę można byłoby wykorzystać w bardziej "historycznych" klimatach.
Po sześciu rozgrywkach na AgroWarze jest chęć na więcej - a tu na horyzoncie dodatek z nowymi frakcjami
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Bambrough
- Adjoint
- Posty: 738
- Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 14:45
- Lokalizacja: Ortelsburg/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 26 times
Re: Root
Herman, cóż za mini recenzja tytułu rodem z wykazu gier zakazanych. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Root na Polibudzie to szczerze parsknąłem śmiechem. Czego to autorzy już nie wymyślą i na czym to nie chcą zarobić - pomyślałem. Kilka tygodni później trafiłem na artykuł o Wehrle i o tym jak tworzył tą grę i stwierdziłem, że muszę ją mieć. Prawdziwa komedia.
Zastanawia mnie jednak, jak bardzo jesteśmy zamkniętym na doświadczenia i zacofanym środowiskiem. Kiedy Root na stołach eurograczy traci już na efekcie świeżości, u nas zaczyna się prawdziwy boom na ten tytuł.
Zastanawia mnie jednak, jak bardzo jesteśmy zamkniętym na doświadczenia i zacofanym środowiskiem. Kiedy Root na stołach eurograczy traci już na efekcie świeżości, u nas zaczyna się prawdziwy boom na ten tytuł.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43397
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3970 times
- Been thanked: 2528 times
- Kontakt:
Re: Root
Herman pisze:Jeśli chodzi o zarzuty – w zasadzie jeden, który mam przy grach z serii COIN. Najlepsze rozgrywki to dla mnie te, w których (zakładając, że do gry siadamy wszyscy jako świeżaki) gracze uczą się frakcji, sposobów gry, poznają tytuł. Kiedy wszyscy są już wykuci na blachę, znają możliwe zagrożenia i strategie gra może tracić na uroku. Finalnie kończy się to w ten sposób, że zwycięzca to osoba, która została akurat najmniej dojechana przez przeciwników i wykorzystała moment (albo przeciwnicy czegoś nie dopatrzyli). Nie ma ona wtedy pełnej satysfakcji z wygranej, a pokonani (którzy zapewne też byli o dosłownie krok od zwycięstwa) nie czują, że zasłużenie przegrali. Wszyscy wstają od stołu z takim dziwnym uczuciem niespełnienia. O ile jednak COINy są długie, to przy krótkim czasie rozgrywki w Root to nie boli tak mocno.
Typowy syndrom wielu eurogier, z wyjątkiem tych najwybitniejszych. I niestety nie świadczy to dobrze o mechanice, mimo całego Twojego wciągającego opisu. Moim zdaniem przy testowaniu gier zawsze autor powinien zadawać sobie pytanie jak gra będzie się sprawdzać przy ogranych graczach i efekt tego testu jest najważniejszy. Może z wyjątkiem niektórych, specyficznych kategorii gier, jak gry imprezowe, towarzyskie (cokolwiek się kryje pod tymi określeniami ).
Bardzo łatwo wyjaśnić ten fenomen: gracze wojenni, jak sama nazwa wskazuje, grają głównie (czy bardziej) w gry wojenne, w związku z tym nie mają czasu śledzić wszystkich nowinek ze świata eurogier. Równie dobrze można zaobserwować wśród eurograczy boomy na różne prostsze gry wojenne czy z pogranicza gier wojennych i euro, które u nas są dawno już znane, ograne, a niektóre zostały odstawione do lamusa, a wśród eurograczy mogą przeżywać po latach drugą młodość.Bambrough pisze:Zastanawia mnie jednak, jak bardzo jesteśmy zamkniętym na doświadczenia i zacofanym środowiskiem. Kiedy Root na stołach eurograczy traci już na efekcie świeżości, u nas zaczyna się prawdziwy boom na ten tytuł.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Root
Raczej widziałbym to jako standardowy przykład "cult of the new", bez względu na to, jaki to gatunek gier. Nowe tytuły wywołują wrażenie "lepszości", a potem mało kto o nich pamięta. Ciekaw jestem jak będzie w tym przypadku.Kiedy Root na stołach eurograczy traci już na efekcie świeżości, u nas zaczyna się prawdziwy boom na ten tytuł.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Silver
- Général de Division
- Posty: 3535
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 104 times
Re: Root
A jak ze statystykami - która frakcja najczęściej zwyciężała?
Miałem kupić tą grę (lub polecić koledze by kupił a ja bym się do niej przypiął) ale dopiero gdy będzie w wersji PL i kupić razem z dodatkami.
Czy w gronie poniżej 4 graczy jest sens grać?
Miałem kupić tą grę (lub polecić koledze by kupił a ja bym się do niej przypiął) ale dopiero gdy będzie w wersji PL i kupić razem z dodatkami.
Czy w gronie poniżej 4 graczy jest sens grać?
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Root
Grałem tylko w czwórkę i raz w szóstkę. Dwa razy wygrywał Vagabond, raz Markiz, raz Riverfolk, raz Woodland, raz Eyrie. Aczkolwiek nie traktowałbym tych statystyk jako wykładni balansu, bo gracze nie znali możliwości innych frakcji, więc łatwo było wyskoczyć z peletonu i wygrać jakimś mega kombosem.
Nie mam pojęcia jak gra chodzi na mniejszą liczbę osób.
Nie mam pojęcia jak gra chodzi na mniejszą liczbę osób.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Bambrough
- Adjoint
- Posty: 738
- Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 14:45
- Lokalizacja: Ortelsburg/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 26 times
Re: Root
A to Ci niespodzianka. Jak kupowałem pod koniec czerwca zeszłego roku Root, to widziałem na stronie autora, że pracuje nad pewną ciekawą grą: https://boardgamegeek.com/boardgame/291 ... -and-exile Jak się okazało to 14 stycznia rusza już kampania na KS. Ze zdjęć wygląda jak miks Pax Pamir, John Company i Root. Może być kolejny bardzo ciekawy tytuł.
Osobiście jednak bardziej wolałbym zakończenie prac nad: https://boardgamegeek.com/image/674983/ ... tion-china
Osobiście jednak bardziej wolałbym zakończenie prac nad: https://boardgamegeek.com/image/674983/ ... tion-china
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43397
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3970 times
- Been thanked: 2528 times
- Kontakt:
Re: Root
Wczoraj udało mi się zagrać w grę w klubie "Agresor". Wrażenia pozytywne. Widzę dalekie nawiązania do mechanizmów znanych z COINów. W przypadku tej gry autor miał dużo większą swobodę, bo jest to gra fantasy, więc nic go nie ograniczało. I z tego skorzystał. Przede wszystkim rzuca się w oczy bardzo duże zróżnicowanie frakcji. Grywalnościowo możliwości tego tytułu rzeczywiście są duże i może się podobać. Grało mi się przyjemnie, więc na pewno jeszcze do niej wrócę. Co do klasyfikacji, jednak euro, choć wrażenie wojowania rzeczywiście jest. Ostatnia uwaga - bardzo ciekawa jest frakcja niebieska. Kierowanie nią przypomina zarządzanie Rzeczpospolitą szlachecką.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43397
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3970 times
- Been thanked: 2528 times
- Kontakt:
Re: Root (Leder Games)
Kolejna rozgrywka za mną. Tym razem trochę rwana i niedokończona, ale w fajnym towarzystwie, a to czasem najważniejsze. Rzeczywiście, rozumiem tych co dostrzegają w tej grze wojenny klimat. Zwłaszcza jak ktoś był wcześniej przyzwyczajony do typowych eurasów, gdzie często zdarza się negatywna interakcja, ale tutaj ona ma specyficzny charakter. Znowu mam garść przemyśleń. Zbiorę się to napiszę za parę dni pewnie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Man of Lowicz (dawniej Lauenburg)
- Lieutenant
- Posty: 518
- Rejestracja: środa, 10 lutego 2016, 01:06
- Has thanked: 197 times
- Been thanked: 123 times
Re: Root (Leder Games)
Rozumiem, że ta "garść przemyśleń" została spisana i opublikowana tu: viewtopic.php?f=67&t=18850?Raleen pisze: ↑niedziela, 26 stycznia 2020, 21:06 Kolejna rozgrywka za mną. Tym razem trochę rwana i niedokończona, ale w fajnym towarzystwie, a to czasem najważniejsze. Rzeczywiście, rozumiem tych co dostrzegają w tej grze wojenny klimat. Zwłaszcza jak ktoś był wcześniej przyzwyczajony do typowych eurasów, gdzie często zdarza się negatywna interakcja, ale tutaj ona ma specyficzny charakter. Znowu mam garść przemyśleń. Zbiorę się to napiszę za parę dni pewnie.
Co do samej gry, w którą wczoraj dokonałem pierwszej rozgrywki w najprostszym wariancie orły na koty (ja oczywiście orłami), to musze rzec, że bardzo przypadła mi do gustu. O ile gra kotami wydaje się dość standardowa (możesz wybrać X akcji w swoim ruchu w dowolnej kolejności, według uznania - notabene dziwne, że twórcy nie dali żadnych żetonów do liczenia tych akcji Markizy, my liczyliśmy na palcach ), o tyle orły to zupełnie coś nowego - niejako "programujesz" co będziesz musiał robić i ten program zostaje z Tobą już na zawsze, a przynajmniej na dłużej. Domyślam się, że na dłuższą metę nie sposób grając nimi nie wywołać u siebie zamieszek, lecz kluczem jest wywołanie ich w odpowiednim momencie.
Jeśli miałbym jakieś zastrzeżenia, to cóż, nie jestem miłośnikiem gier, w których PZ są nabijane "na stałe", a nie zależne od sytuacji na planszy, tak jak tu to ma miejsce. Wydaje się, że w praktyce może to doprowadzić do sytuacji, że trudno może być zatrzymać gracza pe idącego po zwycięstwo, ale może na tym właśnie polega gra, by widzieć takie zagrożenie zawczasu.
W każdym razie czekam niecierpliwie na kolejne partie, w tym również w większym składzie.
Patriae Commodis Serviens - Być Ojczyźnie pożytecznym (Dewiza Prymasowskiego Miasta Łowicza).
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43397
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3970 times
- Been thanked: 2528 times
- Kontakt:
Re: Root (Leder Games)
Przemyślenia z tamtego tekstu są dawniejsze. Wtedy zagrałem chyba 2-3 razy, ale głównie Markizą. Takie ogólniejsze refleksje to były, nie wdawałem się np. w to jak wyglądają szanse stron czy szczegóły rozgrywki. Ostatnio natomiast grałem Włóczykijem (tak go nazywam, nawiązując do Muminków, jakoś bardziej mnie to przekonuje i tak mi się nieodparcie kojarzy ta postać ).
Na pewno pomysł, żeby zrobić dla każdej "nacji" zupełnie inną mechanikę i jeszcze wstawić gracza, który działa jak typowo rpg-owa postać jest innowacyjny.
Na pewno pomysł, żeby zrobić dla każdej "nacji" zupełnie inną mechanikę i jeszcze wstawić gracza, który działa jak typowo rpg-owa postać jest innowacyjny.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Leliwa
- Hetman polny koronny
- Posty: 5300
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
- Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
- Has thanked: 39 times
- Been thanked: 256 times
Re: Root (Leder Games)
A nie markiz? W naszej tradycji może też być tłumaczony bardziej z niemieckiego jak margrabia, czyli zwierzchnik marchii pogranicznej (początki związane są z monarchią karolińską). Np. tak tytułowali się władcy Brandenburgii w średniowieczu, dopóki nie stali się książętami i nie uzyskali tytułu elektorskiego, jako spadkobiercy wschodniej marchii saskiej Gerona.Raleen pisze: ↑wtorek, 25 maja 2021, 13:27 Przemyślenia z tamtego tekstu są dawniejsze. Wtedy zagrałem chyba 2-3 razy, ale głównie Markizą. Takie ogólniejsze refleksje to były, nie wdawałem się np. w to jak wyglądają szanse stron czy szczegóły rozgrywki. Ostatnio natomiast grałem Włóczykijem (tak go nazywam, nawiązując do Muminków, jakoś bardziej mnie to przekonuje i tak mi się nieodparcie kojarzy ta postać ).
Na pewno pomysł, żeby zrobić dla każdej "nacji" zupełnie inną mechanikę i jeszcze wstawić gracza, który działa jak typowo rpg-owa postać jest innowacyjny.
Ostatnio zmieniony środa, 26 maja 2021, 11:38 przez Leliwa, łącznie zmieniany 1 raz.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
- Leliwa
- Hetman polny koronny
- Posty: 5300
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
- Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
- Has thanked: 39 times
- Been thanked: 256 times
Re: Root (Leder Games)
Włóczykij uzbrojony po zęby... ciekawe. Ja bym bardziej kojarzył go z Obieżyświatem tolkienowskim.Raleen pisze: ↑wtorek, 25 maja 2021, 13:27 Przemyślenia z tamtego tekstu są dawniejsze. Wtedy zagrałem chyba 2-3 razy, ale głównie Markizą. Takie ogólniejsze refleksje to były, nie wdawałem się np. w to jak wyglądają szanse stron czy szczegóły rozgrywki. Ostatnio natomiast grałem Włóczykijem (tak go nazywam, nawiązując do Muminków, jakoś bardziej mnie to przekonuje i tak mi się nieodparcie kojarzy ta postać ).
Na pewno pomysł, żeby zrobić dla każdej "nacji" zupełnie inną mechanikę i jeszcze wstawić gracza, który działa jak typowo rpg-owa postać jest innowacyjny.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43397
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3970 times
- Been thanked: 2528 times
- Kontakt:
Re: Root (Leder Games)
W grze w polskiej wersji występuje Markiza, więc myślę, że nie ma co dywagować
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)