Pogrzeb wodza Rusów

Od upadku starożytnego Rzymu do upadku Konstantynopola.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Pogrzeb wodza Rusów

Post autor: Raleen »

Pogrzeb wodza Rusów

Poniższe opracowanie stanowi streszczenie fragmentów Risali, sprawozdania z podróży odbytej w latach 921-922, napisanego przez jednego z członków misji dyplomatycznej wysłanej przez kalifa bagdadzkiego al-Muktadira do Bułgarów nadwołżańskich, sekretarza ambasadorów kalifa, Ahmada ibn Fadlana ibn-Abbasa ibn Raszida ibn Hammada, zwanego przez historyków Ibn Fadlanem. Ze względu na bogactwo zawartych w niej wiadomości Risala jest jednym z najlepszych źródeł historycznych tamtych czasów i stanowi istotne źródło wiedzy, zwłaszcza o religii ludów żyjących na wschodnich rubieżach kontynentu europejskiego w IX i X wieku. Powstało szereg tłumaczeń Risali, sam tekst dotrwał bowiem do naszych czasów w różnych wersjach. Poniższe opracowanie opiera się na fragmencie polskiego wydania Risali, sporządzonego przez Franciszka i Annę Kmietowiczów oraz Tadeusza Lewickiego, zawartego w książce Źródła arabskie do dziejów Słowiańszczyzny, Prace Komisji Orientalistycznej, 18, Wrocław 1985, s. 111-113, zawartym w książce Władysława Duczko Ruś Wikingów, Warszawa 2007, s. 116 i nast.

W swojej relacji Ibn Fadlan opisuje pogrzeb wodza Rusów (zwanych przez niego ar-Rus albo ar-Rusija). Na podstawie omawianego tekstu ustalono, że nie był on Arabem, ale greckim wyzwoleńcem, nawróconym na islam, i że był specjalistą prawa islamskiego. Interesowały go w związku z tym zagadnienia religii ludów poznawanych podczas odbytej przezeń podróży. Ponadto z tekstu dowiadujemy się, że w zrozumieniu obserwowanych obrzędów pogrzebowych Rusów pomagał mu tłumacz.

Ibn Fadlan podaje, że podstawowy rytuał pogrzebowy stanowi spalenie. Gdy umiera jakiś Rus, jego ziomkowie sporządzają dla niego małą łódź, wkładają go do niej i spalają. W przypadku bogatszych, rytuał pogrzebowy jest bardziej skomplikowany. Najpierw dokonuje się podziału majątku zmarłego na trzy części, jedna trzecia idzie dla rodziny, a dalsze dwie trzecie na sporządzenie ubrania dla zmarłego, w którym zostanie on następnie spalony, i na wyrób nabidu – napoju alkoholowego, który Rusowie będą pić bez umiaru w głównym dniu ceremonii pogrzebowej. Upicie się tego dnia oznaczać będzie wyrażenie szacunku zmarłemu i zgodnie ich wierzeniami pozwoli nawiązać bliższy kontakt z bóstwem. Ibn Fadlan pisze, że Rusowie bardzo chętnie nadużywają napojów alkoholowych i zdarzają się, szczególnie podczas pogrzebów, wypadki śmierci z przepicia. Gdy umiera możny Rus, jego krewni zwracają się do jego niewolników i niewolnic, pytając ich, kto zechce umrzeć wraz z nim. Jak podaje, zwykle ktoś spośród niewolnych sam się zgłasza, najczęściej niewolnica. Odtąd nie może ona się już z tego wycofać. Przez następne dni krewni przygotowują szaty zmarłego na ceremonię pogrzebową, zaś wybrana niewolnica przez te dni pije, hula i bawi się, bowiem jak się dalej przekonamy nie zostało jej już wiele życia. Przez cały ten czas pilnują jej dwie dziewczyny, które myją jej nogi i traktują ją możnaby rzec po królewsku. Gdy nadchodzi ten właściwy dzień, ustawiają nad rzeką, na brzegu, łódź, w której zostanie spalony zmarły. Ustawiana jest ona na swego rodzaju drewnianym pomoście. Po wyposażeniu łodzi w różnego rodzaju bogate tkaniny i ozdoby wnoszony jest na nią zmarły, spoczywający wcześniej w tymczasowym grobowcu. Wśród jego przedmiotów przynoszonych z tego przejściowego grobowca niemal zawsze znajduje się harfa. Zmarły umieszczany jest w znajdującym się na środku łodzi szałasie. Przygotowaniami, począwszy od tego etapu ceremonii, bezpośrednio kieruje stara kobieta, zwana przez Ibn Fadlana „Aniołem Śmierci”. To ona we właściwym momencie zabije niewolnicę. Dwie wymienione dziewczyny pilnujące niewolnicy to jej pomocnice, w obserwowanym przez Ibn Fadlana pogrzebie były to jej córki.

Po umieszczeniu zmarłego na łodzi krewni wnoszą na nią pożywienie, wśród którego szczególne znaczenie mają chleb, mięso i cebula. Następnie zabija się i rozcina na dwoje psa i wrzuca go na statek. To samo czyni się z dwoma wierzchowcami i dwoma krowami oraz podobnie jeszcze z kogutem i kurą. W trakcie wykonywania obrzędów ze zwierzętami obok zmarłego kładziona jest jego broń. Równolegle niewolnica chodzi między szałasami możnych Rusów, bliższych osobie wodza, i odbywa z nimi stosunki seksualne. Za każdym razem, gdy odchodzi, każdy z właścicieli szałasów prosi ją by powiedziała zmarłemu, że uczynił to dla niego. W piątkowe popołudnie Ibn Fadlan jest świadkiem kulminacyjnej części ceremonii. Wybrana niewolnica, która ma umrzeć wraz ze swoim panem, jest najpierw trzykrotnie podnoszona przez dwóch mężczyzn za stopy do góry i stawiana na odrzwiach bramy. Stojąc w tej pozycji wypowiada magiczne formułki, które uczynią ją na ten czas żoną zmarłego i zrównają jej pozycję społeczną z pozycją zmarłego. Kobieta najpierw ukręca głowę kogutowi, po czym za pierwszym razem mówi, że widzi swoich rodziców, za drugim razem krewnych, a za trzecim razem znajdującego się w raju zmarłego-męża, który poprzez ten magiczny obrzęd akceptuje ją jako swoją żonę. Stąd też od czasu wybrania, a szczególnie od tego właśnie momentu, jest przez wszystkich traktowana tak jakby była żoną zmarłego. Idąc na statek niewolnica rozdaje drogie przedmioty, w które ją na czas ceremonii pogrzebowej wyposażono, dając je pomocnicom „Anioła Śmierci”, które jej przez te dni usługiwały i zarazem pilnowały. Podkreśla w ten sposób swój status jako osoby wolnej, przynależącej do elity, której członkiem był zmarły, jej fikcyjny mąż. Wkrótce po tym nadchodzi moment, kiedy sześciu najbliższych krewnych zmarłego, pod przewodem kobiety zwanej „Aniołem Śmierci”, bierze ją na statek. Po drodze niewolnica pije dwa kielichy nabidu, po opróżnieniu każdego z nich śpiewając. Ibn Fadlan podaje, że po wypiciu nabidu niewolnica wyraźnie zataczała się mając problemy z trafieniem do znajdującego się tuż przed nią wejścia do namiotu, prawdopodobnie więc do nabidu dodawano narkotyku, który miał za zadanie zupełnie ją odurzyć. Gdy już ją upiją, każdy z sześciu mężczyzn odbywa z nią w szałasie, ku chwale zmarłego, stosunek płciowy. Po dokonaniu tego, dwaj mężczyźni chwytają ją za nogi, dwaj za ręce, a dwaj biorą do ręki sznury nałożone jej na szyję przez „Anioła Śmierci”. Za ich pomocą mężczyźni, ciągnąc sznury w przeciwnych kierunkach, zaduszają ją, po czym starucha zadaje jej rytualnym nożem ciosy między żebra. By zagłuszyć krzyk zabijanej niewolnicy, w tym samym czasie inni mężczyźni uderzają pałkami w tarcze, po to, by jak pisze Ibn Fadlan, inne niewolnice nie przelękły się krzyku zabijanej i w przyszłości nadal chciały umierać ze swoimi panami. Po zabiciu niewolnicy mężczyźni i kobieta zwana „Aniołem Śmierci” opuszczają statek. Jeden z krewnych, nagi bierze zapalony kawałek drewna i cofając się, będąc tyłem do łodzi, w jednej ręce trzymając wspomniane łuczywo, a drugą zakrywając odbyt, idzie by ją podpalić. Jak pisze Władysław Duczko, zakrywanie odbytu brało się stąd, że Rusowie wierzyli, iż przez ten otwór mogą się dostać do ciała siły nieczyste, stąd właśnie chronili się przed nimi starając się go zakryć. Ponadto, według skandynawskich wierzeń, bycie nagim miało czynić człowieka niewidzialnym dla złych mocy. Podobnie odwrócenie się tyłem do statku, gdzie te moce mogły się czaić, miało uchronić podpalającego przed kontaktem z nimi. Wkrótce płomienie ogarnęły statek. Silny wiatr, który się wtenczas wzmógł, zebrani odczytali jako znak niebios. Na miejscu spalonego statku, w ciągu najbliższych dni, krewni zmarłego wodza wznieśli kurhan, na środku którego wbili masywny, drewniany słup z imieniem wodza i imieniem króla Rusów wówczas panującego. Te czynności zakończyły rytuały pogrzebowe.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
AWu
Słońce Austerlitz
Posty: 18134
Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: AWu »

strasznie naladowany sexem ten pogrzeb

chrzescijanstwo musialo straszliwie zdemolowac ich kulture
Awatar użytkownika
Arteusz
Praetor
Posty: 3144
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
Lokalizacja: Kielce
Been thanked: 1 time

Post autor: Arteusz »

Osławiony artykuł powrócił. Nawet pisali o nim w pewnej gazecie "Chwila dla żołnierza" czy jakoś inaczej.
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Ja wszystkie takie dłuższe artykuły zapisuję.

Takich rzeczy w książce pana Wł. Duczko, na której się oparłem jest sporo. Miejscami jeśli chodzi o praktyki religijne wczesnośredniowieczni Rusowie bywali nie gorsi od Majów. Znane są np. z głównego ich Emporium Birki, finezyjne przyrządy do popełniania samobójstw. Z drugiej strony wiadomo, że składali swoim bogom ofiary z ludzi. Częstokroć niestety ze Słowian.

Jednocześnie w nieco późniejszych czasach nastąpiło pewne przemieszanie ich kultury z chrześcijańską. Wyeliminowało to zapewne część tego rodzaju praktyk, ale w okresie przejściowym potrafili jakoś łączyć stare z nowym.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Wilk
Alférez de Navío
Posty: 541
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 23:28
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 2 times

Post autor: Wilk »

Ad vocem - skad informacja, ze Ibn Fadlân byl greckim wyzwolencem? Mnie zawsze sie zdawalo, ze byl z pochodzenia Kurdem - we wtorek postaram sie to sprawdzic i podam tu wynik, bo nie mam teraz nic pod reka w domu, gdzie moznaby to znalezc. (Najnowszych opacowan pewnie i tak w Warszawie nie ma, ale zrobie co w mojej mocy).
Druga uwaga bedzie leksykalna - nie mam pojecia, dlaczego autorzy opracowania nie tlumacza slowa nabid. W najstarszych zrodlach (tzn. przedmuzulmanskiej poezji beduinskiej) oznacza ono sfermentowany napoj z daktyli, ukochany przez Beduinow i zakazany potem przez Mahometa, potem zas na rowni ze slowem khamr (wystepujacym w Koranie, nie wiem czy wystepuje nabid , bo nie mam tu takze konkordancji ;) ) oznacza wino i szerzej kazdy alkohol. We wspolczesnym arabskim oznacza po prostu wino. Rozumiem, ze tlumacze zostawili oryginalne brzmienie wyrazu, bo trudno przypisywac Rusom znajomosc wina, ale poniewaz tekst byl Ibn Fadlâna, co do ktorego wolno watpic czy znal jakikolwiek inny alkohol (a poniewaz byl prawnikiem, pewnie nie pil nawet tego ;) ), mozna to chyba bylo przetlumaczyc jako wino.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Informacja pochodzi z książki Władysława Duczko pt. "Ruś Wikingów", z której korzystałem. Co do nabidu może jakieś znaczenie miało dla autora zachowanie oryginalnego słownictwa. Mi na pierwszy rzut oka kojarzyło się to nie wiem czemu z kumysem.

Co do skłonności Ibn Fadlana do wina, wydaje się, że on wiarę Mahometa przyjął raczej z przyczyn oportunistycznych, więc kto go tam wie :wink:
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia średniowieczna”